Pierwsza część mundialu za nami – największe zaskoczenia fazy grupowej.

Dokładnie 75 procent spotkań mamy już za nami. Było wiele niespodzianek, nieoczywistych bohaterów i przede wszystkim emocji, na które tak bardzo czekaliśmy. Co więc niespodziewanego wydarzyło się w grupach?

Katar – zupełna klapa i ośmieszenie przed światem

Przed turniejem puszyli pióra – liczyli na ćwierćfinał i drugie miejsce w grupie, za Holendrami. Tymczasem okazali się bezsprzecznie najsłabszą drużyną turnieju, strzelając jedną bramkę, a tracąc aż siedem. Grali brzydko, bez stylu i w końcu bez efektów. Mam wrażenie, że w przypadku Kataru czar prysł już po pierwszym meczu otwarcia z Ekwadorem. Wtedy byli już zrezygnowani, jakby turniej się dla nich skończył. Poza tym zawiódł selekcjoner Katarczyków – Felix Sanchez zupełnie nie wytrzymał presji i po każdej porażce wyglądał, jakby zaraz miał się rozpłakać. Ten turniej po prostu przerósł Katar. Po raz kolejny otrzymaliśmy potwierdzenie, że niektórych rzeczy w piłce nożnej nie da się kupić.

Australia – mistrzowie gry z kontry

Zrobiło się pesymistycznie, więc teraz czas na pozytywne zaskoczenie fazy grupowej. Po pierwszym meczu Australijczyków mogło się wydawać, że zawodnicy z kraju kangurów będą chłopcami do bicia w tej grupie. Przegrali 1:4 z Francuzami, ale nie stracili wiary i dalej mieli nadzieję na wyjście z tej grupy. Następne 2 mecze zagrali idealnie – solidnie w obronie (bez straconej bramki) i niesamowicie skutecznie w ataku (dwie wygrane po 1:0 – z Danią i Tunezją). Australia to zdecydowanie nie jest drużyna, która posiada długo piłkę – średnio przy futbolówce utrzymywali się przez 37% meczu. I chociaż w 1/8 finału czeka ich Argentyna, to jestem przekonany, że będą walczyć na 100 procent i nie oddadzą ani metra boiska.

Dania – miał być czarny koń, a szykuje się czarna przyszłość

Zostańmy chwilę przy grupie D, bo działo się tam naprawdę dużo. Przed turniejem każdy brał pod uwagę Duńczyków w ćwierćfinale, ja nawet w półfinale. Względnie łatwa grupa i znane nazwiska w składzie miały doprowadzić Duńczyków do sukcesu w tym mundialu. Tymczasem oni zawiedli na całej linii. Jeden remis i dwie porażki to wynik, który po prostu nie przystoi takiej reprezentacji. O dziwo najlepsze spotkanie Dania zagrała z teoretycznie najtrudniejszym przeciwnikiem, czyli oczywiście Francuzami. W tym spotkaniu do pewnego momentu naprawdę przyjemnie oglądało się ich grę. Ale poza paroma dobrymi zagraniami w tym meczu, na przestrzeni trzech meczów nie mieli praktycznie nic do zaoferowania. Zawiódł lider kadry Eriksen, obrona też spisała się fatalnie. Zagrali 3 słabe spotkania i zasłużenie wracają do domu. Najchętniej Duńczycy wymazaliby ten turniej z pamięci.

Maroko – solidna obrona i wyjście z trudnej grupy

Według wielu jest to największa sensacja całej fazy grupowej. Mieli śmiertelnie trudną grupę – z Belgią i Chorwacją na czele. Oni jednak wyszli z niej praktycznie bez żadnych problemów i drżenia o awans do ostatnich minut. Na otwarcie remis z Chorwacją, w którym pokazali świetną grę w obronie, później było apogeum ich gry czyli spotkanie z Belgami wygrane 2:0. W tym meczu można było odnieść wrażenie, że nie grają ze światową potęgą, a afrykańskim średniakiem. Na koniec przyszedł mecz z Kanadą, która grała już o honor i bez presji, ale mimo wszystko Marokańczycy zachowali chłodną głowę i wygrali także to spotkanie. Co ciekawe, jedyna bramka jaką stracili miała miejsce właśnie w starciu z Kanadą i był to gol samobójczy, także możemy pół żartem, pół serio powiedzieć, że Maroko nie straciło jeszcze żadnego trafienia po golu przeciwnika. W 1/8 czeka ich mecz z Hiszpanią, która wydaje się być w gazie, ale chociażby mecz między tymi drużynami na mundialu w 2018 roku (remis 2:2) pokazał, że nie wszystko jest jeszcze przesądzone.

Niemcy – drużyna bez dziewiątki nie ma prawa funkcjonować

To jest na pewno największa negatywna niespodzianka na tym mundialu. Niemcy na tym turnieju potwierdzili, że styl nie zawsze idzie w parze z wynikiem. Ich gra była przyjemna dla oka, dobrze się to oglądało. Pokazuje to też statystyka goli oczekiwanych, która u Niemców wynosi równo 10. Stwarzali sobie okazje, szczególnie w spotkaniu z Japonią, gdzie zabrakło im po prostu szczęścia. Oprócz tego mądrze bronili się z Hiszpanami i zagrali poprawny mecz z Kostaryką. Jednak jak wiemy, w piłce szczęście też jest ważne i właśnie tego Niemcom zabrakło. Zabrakło też odpowiedniego środkowego napastnika, który by te stworzone wszystkie okazje wykorzystał i zamienił na bramki. Za takiego na pewno nie możemy uważać Füllkruga czy tym bardziej Havertza. Oj, ile by dali Niemcy, żeby zamienić się z nami na Roberta Lewandowskiego. Oprócz braku napastnika, według mnie zawiódł także Jamal Musiala. Miałem duże oczekiwania na te mistrzostwa co do niego i jak się później okazało, srogo się myliłem. Gdyby w piłce chodziło tylko o kiwianie, to byłby gwiazdą, a tymczasem przylgnęła do niego łatka zawodnika potrafiącego dryblować.

Belgia – nieudany last dance złotego pokolenia

To już kolejny faworyt do zwycięstwa, który nie wytrzymał presji i skończyło się na zaskoczeniu, ale tym negatywnym. Słabe trzy mecze i zasłużony brak awansu. Do tego impotencja w ataku Romelu Lukaku nie uratowała Belgów w kluczowych minutach spotkania z Chorwacją, które miało zdecydować o awansie. Myślę, że śmiało można powiedzieć, że pokolenie De Bruyne, Hazarda czy Courtoisa nie wygra żadnego wielkiego turnieju. Ostatni gwizdek na Euro 2024, ale wątpię, żeby wszyscy byli w takiej dyspozycji jak przed tym mundialem. Tak więc ile jeszcze czasu będą musieli czekać Belgowie na upragnione Mistrzostwo Świata?

Japonia – mistrzowie drugich połów

I żeby skończyć pozytywnie, na chwilę zajmiemy się Japończykami. Kiedy w pierwszym meczu przegrywali 0:1 z Niemcami, to wydawało się, że będzie im już niesamowicie ciężko o awans. Oni jednak wrócili w drugiej części gry i pokazali, że azjatyckie reprezentacje na tym turnieju są naprawdę mocne. Japonia to zdecydowanie drużyna, o której możemy powiedzieć, że zdecydowanie lepiej radzi sobie z teoretycznie trudniejszymi rywalami – wygrane z Niemcami i Hiszpanią, porażka z Kostaryką. Na ich korzyść w 1/8 finału będą się mierzyć z Chorwatami, którzy muszą wygrać, a zawodnicy z kraju kwitnącej wiśnii tylko mogą. Jeśli presja nie zwiąże im nóg i umysłów, to będzie ciekawie.