Wspaniały rozkwit Realu Betis

Real Betis na obecną chwilę i skalę potencjału, wydaje się wzorcową drużyną. Prezentuje miły dla oka, efektywny i efektowny futbol, za którym idą wyniki. Manuel Pellegrini na stare lata rozbujał andaluzyjskie towarzystwo.

W Betisie od dawna bardzo ceniono trenerów romantyków lubujących się w atrakcyjnym graniu. Nie bez powodu wielką estymą na Benito Villamarin cieszył się Quique Setien. Wyznawca filozofii Johana Cruyffa i tiki taki Guardioli, zrobił w zielonej części Sevilli uboższą wersję wyżej wymienionych stylów. Zaskakiwał i wprawiał w osłupienie samą FC Barcelonę na Camp Nou, ogrywając ją w listopadzie 2018 roku 4:3. Tamten Betis miał swój urok. Nie zajmował sobie głowy szczelnością defensywną. Liczyła się radość, swoboda i strzelenie jednego gola więcej od rywali. Taki sposób gry, pomógł rozwinąć skrzydła i wypromować ciekawych zawodników. Junior Firpo, Fabian Ruiz czy Giovani Lo Celso byli wielkimi beneficjentami pozytywnego szaleństwa tamtej ekipy.

Od czasu odejścia Setiena, Betis co prawda okazjonalnie dawał show, jednak dalej w powietrzu czuć było tęsknotę za sposobem pojmowania futbolu przez trenera, który później sparzył się w swoim wymarzonym miejscu- FC Barcelonie i nie wrócił już do zawodu. Farma i czas spędzany na łonie natury, w tej chwili bardziej go stymuluje.

Chilijski fachowiec

Rubi i tymczasowy Alexis Trujillo, nie nadali ciekawego sznytu Betisowi, więc przed sezonem 20/21 zaczęto szukać głębiej. Ze względu na mało optymistyczną sytuację finansową, pole manewru stanowczo się ograniczało. Przede wszystkim szukano trenera zgodnego z oczekiwaniami fanów i takiego, który zda „test oka”. W rezultacie, postanowiono odkurzyć niegdyś bardzo uznanego fachowca. Po 7 latach i angielsko-chińskich wojażach do Hiszpanii wrócił Manuel Pellegrini. Nazwisko, którego nie trzeba specjalnie przedstawiać- były trener m.in Realu Madryt, Villarrealu, „Euro Malagi”, Manchesteru City i West Hamu. Ponieważ w tym ostatnim zespole jego praca nie była wysoko oceniana, obawiano się, że szkoleniowiec rodem z Santiago (Chile) stracił zapał do trenerki. Nic bardziej mylnego. Pellegrini, wraz ze swym druhem-Antonio Cordonem (pracował w poprzednich klubach z Chilijczykiem, w Betisie został dyrektorem sportowym) zakasali rękawy i układali zespół na swoją modłę.

Pomimo początkowego chaosu i braku zadowalających wyników, zarząd zachował cierpliwość do uznanego szkoleniowca, który zalecał spokój. Wierzył w możliwość postępu, zakładając przy tym, że drużyna z biegiem czasu złapie rytm i rozpocznie marsz w górę tabeli. Pierwszy rok pracy Pellegrini zwieńczył sukcesem. Betis, będący przez większość sezonu w grupie pościgowej, wskoczył do pierwszej szóstki, tym samym dostając możliwość ponownego usadzenia się przy europejskim stole. 68-latek triumfował. Po kilku gorszych latach była to piękna rekompensata.

Niewielu wtedy spodziewało się, że prawdziwy piłkarski hard rock miał dopiero nadejść.

Spokojne okienko

Okno transferowe przed aktualnie trwającym sezonem nie było w Sevilli porywające. Zespół wzmocnili przychodzący po wygaśnięciu kontraktów bramkarz Rui Silva z Granady i senegalski prawy obrońca Youssouf Sabaly (który jednak przed sezonem nabawił się bardzo poważnego urazu i dotąd zagrał tylko jedno spotkanie) i jego późniejszy zastępca Hector Bellerin. Ponadto do klubu wrócił German Pezzella, a w miejsce rozczarowującego Lorena Morona, skorzystano z okazji by ściągnąć Wiliana Jose.

Porywający Betis powrócił!

Cele na sezon nie były wygórowane. Zajść jak najdalej w Lidze Europy i utrzymać się w czołówce LaLiga. To co wydarzyło się rzeczywiście, zdecydowanie przerosło najśmielsze oczekiwania. Real Betis, swoim sposobem grania, kreatywnością ofensywną, popisami jakości indywidualnej i świetnie wypracowanym schematom, stał się drużyną zjawiskową. Ich mecze porywają, gdy łapią rytm i luz są w stanie wrzucić na karuzelę niemalże każdego w Hiszpanii.

Manuel Pellegrini uwolnił potencjał drzemiący w zawodnikach. Sergio Canales jest metronomem środka pola, nadaje mu płynności i sznytu, Nabil Fekir niejako przejął w LaLiga pałeczkę po Leo Messim. W klasyfikacji kluczowych podań, dryblingów i stworzonych okazji znajduje się w ścisłej ligowej czołówce. W klubie i mieście czuje się na tyle komfortowo, że niedawno przedłużył kontrakt do 2026 roku. Prawdziwą rewelacją jest za to postawa Juanmiego. Hiszpan będący w Betisie już od kilku lat dopiero teraz wystrzelił formą. I to jak! Ze swoimi 12 bramkami w tym sezonie jest, ex aequo z Viniciusem, wiceliderem rankingu strzelców. Tym samym, pobił już swój najlepszy bramkowy dorobek w karierze, kiedy w sezonie 16/17 zdobył dla Realu Sociedad 11 goli. A mamy dopiero styczeń i dużo grania przed sobą. Jest więc okazja do wyśrubowania rekordu.

Wilian Jose i Borja Iglesias, jako snajperzy, również dokładają swoje (po 5 trafień). Przy takim arsenale w ofensywie, należy posiadać także mądrych defensywnych pomocników. Bezpiecznikami Betisu są Guido Rodriguez i Wiliam Carvalho. Obaj wywiązują się z zadań, gdyż zespół nie traci zawrotnej liczby bramek (24 w 21 meczach).  Swoje istotne role w drużynie odgrywają także boczni obrońcy. Alex Moreno i Hector Bellerin umiejętnie rozciągają akcje, dodając dzięki temu kolejne możliwości sforsowania bloku obronnego rywali.

Wymierne efekty

Wymienione atuty i osiągnięcia skutkują tym, że Real Betis aktualnie znajduje się na trzecim miejscu- premiowanym grą w Lidze Mistrzów i dość pewnie wyszedł z grupy w europejskich pucharach. Ponadto, zameldował się już w ćwierćfinale Pucharu Króla, pokonując po drodze w starciu derbowym Seville. Na każdym polu podopieczni Pellegriniego nie zawodzą. Jeśli weźmiemy też pod uwagę, że w tych rozgrywkach już teraz strzelili więcej goli niż w całych poprzednich (62 w 31 meczach vs 61 w 43), ujrzymy obraz drużyny sukcesu. Więcej bramek od Betisu w tym sezonie zdobył tylko niezawodny Real Madryt.

Manuel Pellegrini ma powody do uśmiechu. Stworzył drużynę bardzo efektowną, przyjemną w odbiorze, gwarantującą również wynik sportowy. Zielona część miasta Sevilla już dawno nie latała tak wysoko nad ziemią. Don Pellegrini sprzedawcą marzeń. Realnych!

 

Udostępnij:

Facebook
Twitter