Wróciła Ekstraklasa <3. Termalica lepsza od "Jagi" po świetnym meczu

47 dni rozłąki. I koniec. Nasza ukochana Ekstraklasa wróciła i to w jakim stylu. Chcieliśmy emocji i je otrzymaliśmy. Chcieliśmy dobrej piłki – no, była momentami. Dostaliśmy także kontrowersje i dwa rzuty karne. Była również ładna bramka i próba comebacku. Na pewno Termalica i Jagiellonia nas zbytnio nie rozczarowały, a często jakość pierwszych meczów po przerwie zimowej była bardzo niska.

 

Derby nowych trenerów

Obie drużyny zmieniły szkoleniowców w przerwie zimowej. Ireneusz Mamrot nie dostał szansy poprowadzenia „Jagi” w rundzie wiosennej, bo szalę goryczy przechyliła porażka 0:5 z Rakowem. Termalica tych zawirowań miała więcej. Najpierw dłużyła się decyzja prezesa małopolskiego klubu, potem ostatecznie zatrudniono Michała Probierza, który wytrzymał na stanowisku niecałe dwa dni. Drużynę przejął w końcu Radoslav Latal i to on staje przed niezwykle ciężkim zadaniem – utrzymać Bruk-Bet w Ekstraklasie.

 

Dla obu trenerów dzisiejszy mecz był pierwszym, oficjalnym w nowym klubie. Jedyne wnioski mogliśmy wyciągać tylko ze sparingów. A te były udane dla obu ekip – łącznie osiem spotkań i 0 porażek. Ale to „Słoniki” mogły być bardziej zadowolone, bo wygrały aż trzykrotnie, podczas gdy Jagiellonia tylko raz.

 

Początek był nerwowy

W obu zespołach brakowało nieco dłuższego utrzymania się przy piłce. A jak już któraś z drużyn tego dokonała, to zaczęły pojawiać się proste błędy przy wyprowadzaniu piłki. Głównie po stronie Jagiellonii, a na dowód moich słów sytuacja z początku spotkania. Pazdan za lekko podaje do lewej strony, na tej flance przebitkę wygrał Stefanik, który idealnie dośrodkował na głowę Boneckiego. Niestety dla gospodarzy, piłka odbiła się jedynie od słupka.

 

W większości sytuacji „Jadze” uchodziło płazem to złe rozegranie piłki od defensywy, gdyż Termalica nie potrafiła tego odpowiednio wykorzystać. Pod koniec I połowy tym razem Pospisil popełnił błąd, mianowicie… nie trafił w futbolówkę klatką piersiową. Piłka odbiła się od jego ręki, rzut wolny, wrzutka i mieliśmy kontrowersję. Romanczuk kopnął Biedrzyckiego, a ten padł jak rażony piorunem. Sędzia Jakubik zastanawiał się długo, zdecydowanie za długo, ale ostatecznie podjął, moim zdaniem, dobrą decyzję.

 

Specjalnie piszę tu „moim”, bo na mediach społecznościowych rozgorzała decyzja, czy Biedrzycki przesadnie nie symulował, ale wydaje się, że arbiter z Siedlec dobrze wybrnął z sytuacji. Wracając do meczu; do jedenastki podszedł Piotr Wlazło, a on nie zwykł mylić się w takich sytuacjach. To był pierwszy celny strzał Bruk-Betu.

 

 

Pechowiec Trubeha

No dobra, teraz trochę o poczynaniach ofensywnych Jagiellonii. Ich było zdecydowanie więcej aniżeli w przypadku Bruk-Betu, bo sam Trubeha oddał więcej celnych strzałów w I połowie niż niecieczanie. Próbował z ostrego kąta, z główki, ale w niezłych sytuacjach przegrywał pojedynki z Loską. Miał jeszcze jedną, bardzo kuriozalną sytuację, ale tym razem Termalikę uratował nowy nabytek Matej Hybs. Czech dwukrotnie blokował polskiego napastnika i przez to „Jaga” wciąż była bez gola.

 

Swoją okazję miał także Pospisil, niezłe wrzutki notował Olszewski, ale do przerwy gospodarze prowadzili 1:0.

 

Czy Termalica utrzyma się samymi karnymi?

Nie wiemy, ale wiemy, że niecieczanie otrzymali dzisiaj 10. i 11. jedenastkę w tym sezonie. Czterech z nich nie wykorzystali, ale dzisiaj Wlazło i Biedrzycki byli bezbłędni. Dlaczego za drugim razem uderzał obrońca gospodarzy? Bo chwilę wcześniej Alomerović zmasakrował w polu karnym kapitana „Słoników” i nie był w stanie wykonać rzutu karnego. Ale Biedrzycki godnie go zastąpił, bo uderzył równie pewnie, co jego kolega z pomocy.

 

Była 50. minuta. Chwilę później powinno być już 3:0. Gdyby zamiast Stefaniaka była jakaś szybsza istota, to mielibyśmy sytuację sam na sam. Ale, że pomocnik Niecieczy jest szybki jak samochód bez kół, to nie doszło nawet do strzału.

 

Trenerski nos Piotra Nowaka

Punktem kulminacyjnym spotkania był właśnie fragment gry między 57. a 60. minutą. I nie chodzi wcale o jakąś sytuację, tylko o cztery zmiany, które przeprowadził nowy szkoleniowiec Jagiellonii. Na murawie pojawili się Struski, Bida, Mystkowski oraz Nastić. I każdy z nich dał powiew świeżości. Każdy z nich próbował jakichś uderzeń, ale Loska bronił dzisiaj naprawdę WSPANIALE. Szczególnie kapitalne były interwencje po intuicyjnym strzale Romanczuka z czterech metrów i po bardzo precyzyjnej próbie Nasticia.

 

Jagiellonia jednak się nie poddawała. Wciąż wierzyła, że uda się tutaj zdobyć chociaż jeden punkt. W końcu białostoczanie dopięli swego; Cernych dograł w pole karne, Bida bardzo dobrze wycofał do Mystkowskiego, a ten popisał się bardzo ładnym strzałem i pokonał bramkarza. Tutaj trzeba pochwalić zachowanie młodzieżowca – zamiast strzelać na pałę, przyjął piłkę, rozejrzał się i wycofał ją do lepiej ustawionego kolegi. I było warto, bo „Jaga” poczuła krew.

 

Termalica ostatecznie wytrzymała do końca

 

Napór drużyny Piotra Nowaka był widoczny gołym okiem. Nieważne, czy ktoś oglądał mecz w TV czy na Flashscorze – ten, kto powie, że Jagiellonia dominowała, nie pomyli się. Ale graczom z Podlasia brakowało skuteczności, a jednym z bohaterów gospodarzy był Loska. Jeśli chodzi o inne plusy, to warto pochwalić Biedrzyckiego oraz rezerwowych graczy „Jagi”, którzy wnieśli orzeźwienie w grze gości. Ten mecz podkreślił także, ile znaczy dla niecieczan Piotr Wlazło. Nie był to jego ultra wybitny mecz, ale samą obecnością na boisku pozytywnie wpływał na swoich kolegów. Po jego zejściu gra beniaminka zaczęła się sypać.

 

Na minus, zdaniem wielu, sędzia. Gdybyśmy dawali noty, to nie dostałby u nas oceny wyjściowej – na pewno coś niżej. Ale czy to był największy minus spotkania? Jakubik popełnił kilka błędów, nie był to jego najlepszy mecz, ale nie był chyba tak słaby, jak kompletnie bezjajeczny atak Termaliki. Szczególnie Gergel był dramatyczny – nie wiem, czy w ogóle miał kontakt z piłką, był totalnie poza grą – masakra. Nie spisali się najlepiej także boczni defensorzy „Jagi” – Olszewski i Wdowik. Mocno chaotyczni i elektryczni.

 

Teraz szybki rzut oka na tabelę – Termalica po zwycięstwie ma tylko trzy punkty straty do 15. Górnika Łęczna i tyle samo meczów rozegranych. Nadzieje na utrzymanie na pewno się zwiększyły. A ta porażka Jagiellonii to takie symboliczne zaproszenie białostoczan do walki o utrzymanie. Pytanie, jak poważnie będą oni w nią zaangażowani?

 


PKO BP Ekstraklasa, 20. kolejka

Nieciecza (stadion Bruk-Betu Termaliki)

Bruk-Bet Termalica Nieciecza 2-1 Jagiellonia Białystok
Wlazło 44 (k), Biedrzycki 50 (k) – Mystkowski 70

Bruk-Bet Termalica: Loska – Grzybek, Biedrzycki, Putwicew, Hybs – Stefanik (84 Kukułowicz), Bezpalec (84 Hubinek), Bonecki, Wlazło (62 Gergel), Grabowski – Śpiewak (73 Domgjoni).

Jagiellonia: Alomerović – Olszewski (60 Bida), Matysik, Pazdan, Wdowik (57 Nastić) – Pospisil (57 Struski), Romanczuk, Nalepa (57 Mystkowski) – Prikryl, Trubeha (80 Lutostański), Cernych.

żółte kartki: Bezpalec, Bonecki, Grabowski – Wdowik, Pospisil, Matysik, Alomerović, Cernych, Romanczuk.

sędziował: Krzysztof Jakubik (Siedlce).

zobacz też => Ekstraklasa i postanowienia noworundowe. Czego się spodziewać?

 

Udostępnij:

Facebook
Twitter