Valencia CF to klub, który należy do najbardziej utytułowanych zespołów w Hiszpanii. „Los Ches” to w końcu 6-krotni mistrzowie kraju, czy też 8-krotni zdobywcy Pucharu Króla. Niestety, jednak od wielu lat, a w szczególności w tym sezonie zawodnicy tego zespołu spisują się katastrofalnie. Co grozi Valencii i co spowodowało tak słabą dyspozycję?
Bez wątpienia zaraz obok Realu Madryt i Barcelony to Valencia jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych klubów w Hiszpanii. Wpływ na to miały sukcesy odnoszone przez zespół, ale też piłkarze, jacy w ostatnim czasie odcisnęli swój realny wpływ na grę Nietoperzy. Niestety, ale od kilku sezonów jesteśmy świadkami coraz to gorszej gry zawodników ze stadionu Mestalla. Obecnie klub znajduje się na skraju wypadnięcia z elity w Hiszpanii. Zmiany w sztabie szkoleniowym nie działają. Co prawda do końca sezonu zostało jeszcze wiele spotkań do rozegrania, jednak kibice Valencii będą musieli drżeć do samego końca o ligowy byt ich ulubieńców.
Valencia kiedyś…
Tak jak wspomniałem na początku tego tekstu, Valencia CF to klub, który należy do najbardziej utytułowanych zespołów w Nie chce się rozpisywać zbytnio, jak to wyglądało w XX wieku – ponieważ nie miałem prawa widzieć piłkarzy z tego klubu w akcji. Więcej pamiętam, jak „Los Ches” radzili sobie na arenie międzynarodowej w obecnym tysiącleciu. co przychodzi do głowy to era klubu pod wodzą trenera Rafy Beniteza. Pod wodzą hiszpańskiego szkoleniowca, zespół zdobył swoje ostatnie mistrzostwo kraju tj. 2004 rok. W tym samym roku, drużyna Nietoperzy wygrywała też Puchar UEFA – pokonując w finale Marsylię. Po tym przydarzyły się oczywiście gorsze i lepsze chwile, ale do klubowej gabloty trofea trafiały. W latach 2008 i 2019 klub wygrywał Puchar Króla. Do tych sukcesów przyczyniła się masa świetnych zawodników, jacy grali na stadionie Mestalla. Wystarczy wspomnieć o np. Santiago Canizaresie, Fernando Morientesie, lub Davidzie Villi. Swoje pierwsze poważne kroki w tym zespole stawiali przecież też David Silva i Ruben Baraja. Dzisiaj jednak próżno szukać w składzie Valencii takich zawodników, którzy w przyszłości będą odnosić sukcesy na arenie międzynarodowej.
Klub gaśnie w oczach
Od wielu lat widzimy jak Valencia, gaśnie w oczach kibiców. A żeby być bardziej precyzyjnym dzieje się to od 2014 roku. W międzyczasie przez Mestalla przewinęła się grupa kilku dobrych trenerów, którzy jednak nie poradzili sobie z działaniem zespołu. Do wyjaśnienia jednak pozostaje sprawa czy to najbardziej zawinił ten, czy inny trener. Czy to jest jednak wina innych istotnych czynników? Moim zdaniem problemem klubu nie były osoby trenerów w postaci np. Gennaro Gattuso, Marcelino, Jose Bordalasa lub Javiego Gracii. Ci szkoleniowcy ponieśli jedną zdecydowanie najważniejszą porażkę. Było to starcie z obecnym prezesem „Los Ches” Peterem Limem.
Singapurczyk został większościowym udziałowcem Valencii jesienią 2014 roku. Od początku jednak nie jest udany związek tego pana z klubem. W ciągu 9 lat zatrudnił aż 11 trenerów. Z kolei tylko 3 z nich wytrwało na stanowisku jeden sezon ( Nuno Espirito Santo, Marcelino i Jose Bordalas). Cała trójka miała jeden problem. Brak środków ze strony właściciela na wzmocnienia. Jak się spojrzy na listę piłkarzy, którzy przychodzili do klubu w ostatnich latach, to nie jest ona porywająca. Najgorsze jest w tym wszystkim to, że notabene najlepsi w ostatnich latach piłkarze Valencii byli sprzedawani za marne pieniądze, jak np. Carlos Soler latem 2022 roku przeszedł do PSG za marne 18 milionów euro; Goncalo Guedes odchodził do Wolverhapton w tym samym czasie za 32 miliony euro, czy też Dani Parejo, który został sprzedany do Villarrealu za 2 miliony euro. W obecnych czasach trudno liczyć na to, iż tego typu pieniądze pozwolą się klubowi realnie wzmocnić.
Poza piłkarzami Peter Lim notorycznie pozbywał się ważnych pracowników klubu. Wystarczy tylko wspomnieć o osobie Mateu Alemany’ego. W latach 2017-19 pełnił on funkcję dyrektora generalnego Valencii. W listopadzie 2019 roku został odwołany ze stanowiska, co spotkało się z licznym niezadowoleniem ze strony kibiców. Dziś 59-latek jest dyrektorem sportowym Barcelony.
Valencia dziś
Wielu kibiców La Liga nie wyobraża sobie tego, aby Valencia nie grała w najwyższej klasie rozgrywkowej. Rzeczywistość jest jednak brutalna, ponieważ „Nietoperze” znajdują się w tzw. strefie spadkowej hiszpańskiej ekstraklasy. Po 21. kolejkach mają raptem 20 zgromadzonych punktów. Wygrali tylko 5 spotkań. Miało być inaczej. Po to został zatrudniony przed tym sezonem Gennaro Gattuso. Były mistrz świata wytrzymał jednak na trenerskim krześle „Los Ches” tylko pół roku. Moim zdaniem to jednak nie osoba Gattuso była problemem. Przede wszystkim, kadra zawodnicza klubu jest dość przeciętna. Największym transferem miał być Urugwajczyk, Edinson Cavani. Były gwiazdor m.in. PSG do tej pory jednak więcej czasu spędza w gabinetach lekarskich niż na murawie. W związku z tym w linii ofensywnej „brylować” muszą Marcos Andre lub Hugo Duro. W środku pola swoje minuty i potencjał musi pokazać Nico wypożyczony z Barcelony.
Na pierwszy plan wysuwa się postać bramkarza. Giorgi Mamardashvili odkąd przybył na Mestalla w wielu spotkaniach zachwycił. Gruzin ma wielkie predyspozycje ku temu, aby w przyszłości stać się najlepszym bramkarzem na świecie. Próżno jednak szukać w składzie zawodników gwiazdorskiego kalibru jak niegdyś David Silva lub David Villa, a tacy piłkarze daliby drużynie potrzebny impuls w drodze po poważniejsze cele niż jedynie utrzymanie.
Nowy trener
W walentynki klub ogłosił nowy komunikat. Otóż Ruben Baraja został oficjalnie nowym trenerem Valencii. Jego zadaniem ma być uniknięcie spadku z LaLiga.
https://twitter.com/valenciacf/status/1625467511591387137?s=20
Jak głosi komunikat klubu: „jeden z najbardziej błyskotliwych i znamienitych piłkarzy w historii Valencii” Baraja musi „wnieść swój profesjonalizm i zaangażowanie”. Czy ten związek to będzie miłość idealna? W końcu Baraja to były piłkarz „Los Ches”. 47-letni były reprezentant kraju grał na Mestalla w latach 2000-10. Rozegrał dla klubu 364 spotkania. Wywalczył z klubem dwa razy Mistrzostwo Hiszpanii, Puchar Króla, Puchar UEFA i Superpuchar Europy. Mimo to jednak mam wątpliwości czy da radę pomóc Valencii. Jako trener z marnym skutkiem radził sobie do tej pory w – Elche, Rayo Vallecano, Sportingu Gijon, Tenerifie i Realu Sarragossa. Będzie to jego pierwsza przygoda jako trenera klubu w La Liga. Umowa między trenerem a klubem została podpisana na rok.
Znając charakter Petera Lima – nawet jeśli Baraja utrzyma Valencie w La Liga, to może oddać posadę trenera komuś innemu. Jednak czy tak rzeczywiście się stanie? Musimy poczekać jeszcze jakiś czas na odpowiedzi.