Dziś na łamach Futbol Info gość wyjątkowy. Człowiek, który przez wiele lat na co dzień trenował N’Golo Kante – późniejszego mistrza świata oraz zwycięzcę Ligi Mistrzów. W jego klubie w podparyskim Suresnes trenował też Elye Wahi, jeden z czołowych zawodników młodego pokolenia w Ligue 1. Trener, dla którego futbol jest sztuką, a praca – formą życiowego spełnienia. Porozmawialiśmy o jego filozofii futbolu, o życiu, a także – jakże by inaczej – o N’Golo Kante.
Zapraszam na rozmowę z Piotrem Wojtyną z JS Suresnes, byłym piłkarzem Stali Sanok!
Prezent od miasta dla naszego klubu.Boisko ze sztuczną nawierzchnią najnowszej generacji z automatycznym nawadnianiem.Bardzo dobrej jakości ledowe https://t.co/YrIJErQW52 tego za kilka miesięcy nowa trybuna z szatniami.Klub nie ma żadnych opłat.@M_Wawrzynowski pic.twitter.com/lj464HJCD7
— Piotr Wojtyna (@WojtynaP) January 12, 2023
Marcin Ziółkowski: Panie Piotrze, skąd pomysł u Pana na przeprowadzkę właśnie do kraju nad Sekwaną?
Piotr Wojtyna: Mieszkam we Francji od 1989 roku, wyjechałem do rodziny w tamtym czasie i zostałem. Znalazłem klub, w którym grałem w piłkę. Grając w piłkę postanowiłem, ze zostaję. Zacząłem robić dyplomy trenerskie i zacząłem trenować.
Marcin Ziółkowski: Zawsze gdy mówi się Piotr Wojtyna w polskiej przestrzeni to mówi się o panu jako tym, który pracował z N’Golo Kante. Brał Pan też udział w wychowaniu prawdopodobnie kolejnej francuskiej gwiazdy, Elye Wahi. Czy są obecnie jacyś jeszcze inni zawodnicy grający obecnie w Ligue 1 czy Ligue 2, których Pan miał pod swoimi skrzydłami?
Piotr Wojtyna: Aktualnie nie ma takich zawodników. Kilka lat temu był taki chłopak, którego szkoliłem przez 5 lat, odszedł później do drugiej ligi do Tours. Nazywał się Hugo Mesbah, jest z tego rocznika co Mbappe, grał w kadrze Francji do lat 18. Niestety, zerwał więzadła, jego kariera się skończyła, wydaje mi się, że już nie gra nawet w piłkę.
https://twitter.com/ToursFC/status/709321613246914560?s=20
Marcin Ziółkowski: Słyszałem Pana wypowiedz że 17-18 letni Kante już miał dobry charakter i świetną motorykę. Czy już wtedy wyróżniał się umiejętnościami na tle swoich rówieśników?
Piotr Wojtyna: N’Golo wyróżniał się umiejętnościami od samego początku, odkąd miał 10 lat. Wtedy go przeniosłem do juniorów starszych, trenowałem wtedy u12 i u14. Przez te kilka lat grał zawsze ze starszymi. To nie tak, że błysnął dopiero mając te 17-18 lat. Cały czas miał przewagę nad innymi – inteligencja gry, zwrotność, wytrzymałość. Nie było to spektakularne, ale trzeba było to dostrzec i moja zasługa w tym jest, że to dostrzegłem. Później w wieku 16 lat powiedziałem, żeby grał w seniorach, wtedy już rzadko grał potem w drużynach młodzieżowych.
(powyżej – zaznaczone położenie Suresnes)
Marcin Ziółkowski: Elye Wahi dość niedawno strzelił 4 bramki z Olympique Lyon, jest w czołówce strzelców Ligue 1, w wieku 20 lat jest piłkarzem, który regularnie gra na wysokim poziomie. Myśli Pan, że transfer zagraniczny w lecie to naturalny krok w rozwoju czy powinien jeszcze zostać w lidze francuskiej? Mówi się choćby o Milanie w jego kontekście, klubach z Anglii, także AS Monaco.
Piotr Wojtyna: Moim zdaniem jeszcze jest za wcześnie by wyjeżdżał za granicę, chyba że trafiłby do klubu pokroju Lipska, gdzie mógłby grać regularnie. Pójście do dużego klubu oznacza konkurencję w postaci gwiazdy dużego formatu. To zawodnik jeszcze młody, jemu potrzebny jest czas, ciągły rozwój.
Ciekawe czy uda mu się zrobić dużą karierę ? Jest na dobrej drodze. Elye Wahi (2003)to jeden z najbardziej obiecujących zawodników młodej generacji.Zaczynał w naszym klubie i często nas odwiedza.Mialem przyjemność zwiedzić centrum treningowe Montpelier i zobaczyć treningi pro. pic.twitter.com/XxRZuPCI6q
— Piotr Wojtyna (@WojtynaP) April 29, 2023
Marcin Ziółkowski: Romain Molina mówił o tym, że w Caen z Wahim były problemy natury wychowawczej. Czy w młodym wieku sprawiał on problemy wychowawcze? Czy jego otoczenie może mu zaszkodzić? W jednym z programów zasugerował to redaktor Tomasz Smokowski.
Piotr Wojtyna: Nie interesuje mnie to i nie zajmuję się tym, nie wypowiadam się na takie tematy i takie jest moje zdanie na ten temat. Elye jest z naszego klubu, nigdy go nie trenowałem, nie grał nigdy w mojej drużynie. Miałem go jedynie na kilku treningach, tak zwanych klubowych półkoloniach, w trakcie wakacji. To nie jest mój wychowanek, nie przypisuję sobie żadnych zasług.
Marcin Ziółkowski: W wieku 30 lat miał Pan ukończony jeden z kursów w Clairefontaine, znał Pan język na którego naukę wydał sporo pieniędzy. Czy nie korciło Pana, aby gdzieś na fali osiągnięcia jakim jest ukończenie takiego kursu w miejscu z taką renomą, aby ruszyć w świat. robić karierę i mieć renomę jak w tamtych czasach mieli w naszym kraju choćby Jacek Gmoch czy Antoni Piechniczek? Czy zawsze chciał Pan pracować z młodzieżą i tylko tak chciał Pan pracować?
Piotr Wojtyna: Praca w piłce zawodowej to ciężki kawałek chleba, to nigdy nie była moja obsesja. W pewnym momencie w życiu miałem inne priorytety, zawsze u mnie na pierwszym miejscu była rodzina, nie piłka nożna. Samo zdobywanie dyplomów we Francji, bez kariery piłkarza zawodowego, jest niesamowicie trudne. Jedynym przypadkiem z futbolu amatorskiego jaki kojarzę z trenerów to Guy Roux, który poświęcił na to całe życie, także osobiste, grał on na poziomie amatorskim.
Moją ambicją nigdy nie było bycie sławnym trenerem, z tej pracy czerpię nadal satysfakcję. Kogo by się nie trenowało, nieważne gdzie – trzeba dawać z siebie wszystko, taka jest moja filozofia. Jeśli Cię chwalą to jest to wystarczająco satysfakcjonujące i to mnie zaspokaja. Wielu ludzi ze środowiska docenia moją pracę, jestem w jednym klubie od 25 lat, wszyscy są z mojej pracy w klubie zadowoleni. W większości czasu, trening w piłce seniorskiej mnie nie interesował. Może pod koniec życia trenerskiego zdarzy się trenowanie seniorów, ale się na to obecnie nie zanosi.
W moim klubie już 3 razy odmówiłem prowadzenia seniorów – wiem, że to nie jest proste. Nawet jeśli to wysoki poziom amatorski, nie ma się pełnych możliwości przeniesienia swojej piłkarskiej wiedzy, bo to jednak nie jest ich zawód. Od takich ludzi nie można egzekwować pewnych rzeczy.
Marcin Ziółkowski: Ilu ma Pan zawodników w swojej drużynie? Jaki system lubi Pan używać bądź używa w swoich drużynach i dlaczego? Jakie ma Pan zasady, które egzekwuje, gdy prowadzi daną drużynę?
Piotr Wojtyna: A propos systemów – to ciekawe pytanie. Bardzo długi czas grałem 4-4-2, gdyż uważałem ten system za najprostszy do egzekwowania, nie ma tam wielkiej filozofii. Nie trzeba dużo z niego opanować, w zasadzie okupowanie boiska jest w miarę optymalne. Bez względu na poziom, przekazywanie wiedzy jest skomplikowane. Problemem jest dotarcie do młodzieży, zrozumienie przez nich treści. Trzeba szybko trafić do sedna sprawy. Przez długi czas 4-4-2 było moim systemem i zawsze wyniki na naszym poziomie robiliśmy, wiele awansów.
Moja filozofia piłki nożnej jest taka, że piłka nożna to spektakl, piłkarze to artyści, a widzowie oglądając mecz na jakimkolwiek poziomie – mają się zachwycać. Zero wykopywania piłki, murowania, a piłka ładna dla oka, choć w grupach młodzieżowych nie zawsze jest to możliwe. Czasem jednak nie masz wyboru, bo rzeźbisz z tego co masz. My nie rekrutujemy, jak ktoś przyjdzie z zewnątrz to akceptujemy, nie mamy swoich skautów.
Od trzech lat używam 3-5-2. Muszę powiedzieć, że bardzo mi ten system odpowiada. Matematycznie dla mnie jest bardziej interesujący od 4-4-2. Same systemy na papierze niczego nie mówią, ale najważniejsza jest animacja tych systemów, ich egzekwowanie.
W tym 3-5-2 więcej zawodników mam w strefie końcowej, mamy większe prawdopodobieństwo, że strzelimy bramkę, co jest istotą futbolu. Do tego trzeba być licznie w polu karnym przeciwnika.
Grając w 3-5-2 mieliśmy fajne wyniki w Pucharze Francji U18. Jako drużyna z poziomu departamentalnego (później jest regionalny i centralny- przyp. MZ) – z piątego poziomu rozgrywkowego byliśmy w top64, a zaczyna grę na tym poziomie ponad 6000 drużyn. Rundę niżej byliśmy w finale regionu paryskiego, tam też jest sporo drużyn – grałem 3-5-2, gdzie z wyżej notowanymi rywalami to oni bali się nas, graliśmy jak równy z równym z ekipami grającymi 2-3 ligi wyżej.
Preferuję piłkę ofensywną, strzelanie goli. Nieważne jaki poziom prezentuje moja drużyna. Jadąc na silniejszą drużynę, raczej przegrasz, pewnie będziesz chciał się bronić. Ja tak nie mam, jadę atakować, tak patrzę na piłkę. Moi zawodnicy niech dryblują, tworzą akcje, bawią się piłką.
Co do zasad w moich drużynach – jestem wymagający co do przestrzegania godzin. Jestem maniakiem na punkcie spóźniania, jestem na to bardzo wyczulony. Kto się spóźni ten przebiera się na zewnątrz. Nie jest łatwo w systemie francuskim czasem być na czas, bo w liceach późno kończą lekcje, do 18-stej siedzą w szkole, a potem trzeba w pędzie na drugi koniec miasta pędzić na trening. Czasem takie osoby się spóźniają, nie ma specjalnych kar. Tylko jak mnie np. taki zawodnik nie uprzedzi. Jak ktoś na mecz nie przyszedł bez usprawiedliwienia to nie ma szans na dalszą grę u mnie. U mnie panuje duża dyscyplina na treningu, bo chcę wycisnąć z zawodników jak najwięcej. Uważam że z mojej strony to absolutne minimum.
https://twitter.com/FunFootyQuote/status/796051959459573761?s=20
Marcin Ziółkowski: W jednej z rozmów wspomniał Pan “piłka nożna to dla mnie sztuka”. Od kogo Pan najwięcej czerpał jeśli chodzi o aspekty taktyczne, a od kogo teraz?
Piotr Wojtyna: W latach dwutysięcznych wzorem był dla mnie Arsene Wenger, miał filozofię i podejście do gry, która bardzo mi odpowiadała. Miałem ten zaszczyt go poznać, będąc w Arsenalu na stażu kilka dni. Sposób prowadzenia treningów także z jego strony mi odpowiadał. Dziś nie mam specjalnie ulubionych, stawiam na własną refleksję oglądając mecze.
Tacy trenerzy jak Klopp poruszyli w ostatnich latach aspekt taktyczny, spoósb zachowania piłkarzy po stracie piłki. Guardiola też, w końcu uczeń Cruyffa – a ten, swego czasu był dla mnie tym trenerem i zawodnikiem, który wniósł dużo do piłki światowej. Główną inspiracją jestem sam dla siebie, moje obserwacje, przemyślenia własne, nie kopiowanie innych. Staram się działać w ten sposób.
Szanuję wszystkich trenerów. Każdy może stworzyć coś swojego i mieć własne spojrzenie, a nie tylko kopiować innych. Trzeba oczywiście czerpać, uczyć się od innych, ale na koniec jesteś sobą, tylko jakiejś cząstki u siebie używasz od kogoś.
https://twitter.com/WojtynaP/status/1617237903691726850?s=20
Marcin Ziółkowski: Jak wygląda Pański statystyczny dzień pracy?
Piotr Wojtyna: Moja drużyna trenuje 2-3 razy w tygodniu, jestem w klubie 6 dni w tygodniu, głównie popołudniami. Poza treningami mojej drużyny, obserwuje treningi innych grup młodzieżowych, mam trochę pracy administracyjnej, spotykam się z trenerami. Taka typowa rola koordynatora, muszę nadzorować co się dzieje w różnych grupach wiekowych, głównie w piłce jedenastoosobowej – co do piłki ośmioosobowej to jestem trochę z dala od tego.
Mamy też coś takiego, że każda kategoria ma odpowiedzialną za grupę osobę. Grupy u7, u8, u9 mają dwie, u10 i u11 jedną odpowiedzialną, u12 tak samo – to piłka edukacyjna. Wyżej to już piłka nożna ze spadkami i awansami..
Marcin Ziółkowski: Jak duża jest rozbieżność narodowościowa w Pańskiej akademii? Czy często trafiają się Polacy?
Piotr Wojtyna: Sporo jest chłopców pochodzenia afrykańskiego, z krajów Maghrebu. Piłka nożna to taki sport, gdzie jest wielka różnorodność pod tym względem, nie tylko u nas, ale w całej Francji jest podobnie. Kładziemy nacisk na dyscyplinę – u nas w klubie i problemy dyscyplinarne trafiają się bardzo rzadko, a mamy u siebie 1000 zawodników.
Poza mną, dyrektorem jest Tomek Bzymek, trener seniorów. Ludzie dowiedzieli się, że tu są Polacy i coraz więcej się ich tutaj pojawia. Myślę, że koło 10 rodaków się u nas znajdzie. Bramkarz w seniorach, w u11, jest piłkarz w u14, także w u13, u10. Z tego co pamiętam to przynajmniej jeden Polak jest w każdej grupie.
Oficjalny program meczowy, a w nim tekst na temat Ngolo Kanté. Oczywiście nie mogło zabraknąć polskiego akcentu. Historia fenomenalnego pomocnika, jest mocno związana z trenerskim duetem Tomasz Bzymek – Piotr Wojtyna. #Suresnes #FRANED pic.twitter.com/WvLlxOiOad
— Jordan Berndt (@JordanBerndt) September 9, 2018
Marcin Ziółkowski: Ilu piłkarzy trenuje mniej więcej w jednej grupie wiekowej?
Piotr Wojtyna: W mojej drużynie osiemnastolatków (są dwie takie) jest 22 zawodników, w drugiej jest koło 20, więc mamy ponad 50-ciu w grupach u18, zwykle jest 40-50 średnio w innych grupach, zależy od rocznika.
Marcin Ziółkowski: Czy człowiek mieszkający 30 lat poza swoją ojczyzną, tęskni jeszcze za swoim krajem? Jak często Pan bywa w Polsce?
Wojtyna: Odkąd Polska jest w Unii Europejskiej, nawet wcześniej, mam dobry kontakt z Polską, na każde wakacje letnie wracam do kraju, potrafię w roku być tam 2-3 miesiące. Jest to teraz prostsze niż wtedy gdy wyjeżdżałem z kraju w okolicy lat 90.
Marcin Ziółkowski: Czy śledzi Pan polską piłkę? Jest coś co Pana w niej martwi?
Piotr Wojtyna: Tak, szkoda że tak późno coś się zmienia. Dużo wody w Wiśle upłynie zanim powiemy że piłka stoi w Polsce na nogach, nie na głowie. W całym środowisku, trenerów, działaczy, piłkarzy – uważam, że musi się jeszcze wiele zmienić. Nie żałuję wyjazdu nawet dlatego, bo jestem w kraju mistrzów świata, a w Polsce więcej mówi się o aferach i niepowodzeniach. Od tej strony bardzo dużo skorzystałem, niczego nie żałuję. Jest to przykre, że tak w Polsce bywa, bo polskiej piłce bardzo kibicuje. Jest przy niej jeszcze sporo pracy – nie tylko ze strony związku, ale też polityków. Z tym jest problem w Polsce, piłka nie do końca jest taka popularna, ta masowa – ona leży na łopatkach, niestety. Stąd też niejako poziom polskiego przeciętnego piłkarza
Marcin Ziółkowski: W CBS niedawno (z okazji koronacji króla Karola – przyp. MZ) prowadzący zabawili się we wprowadzanie nowych zasad w piłce – odpowiadał za nie Thierry Henry. Jego propozycje to choćby rzut wolny dla rywala przy grze pasywnej jednej z drużyn, piłkarz z drobnym urazem może wrócić za jakiś czas na boisko (tzw. zmiana medyczna). Marco van Basten z kolei kiedyś proponował usunięcie spalonego – a co by Pan wprowadził?
Piotr Wojtyna: By wprowadzić coś sensownego to za jakiś faul jak piłkarz łapie drugiego za koszulkę – z automatu żółta albo jakieś wykluczenie na pięć minut. Ewentualnie wydłużyć każdą połowę o 5 minut, bo mamy pięć zmian teraz w piłce.
Rozmawiał Marcin Ziółkowski.