Tottenham 2 : 3 Southampton. Mecz wielkich emocji!

Tottenham w ramach 24. kolejki Premier League przyjął na swym stadionie ekipę Southampton. Święci w poprzedniej kolejce urwali punkty Manchesterowi City. Na Tottenham Hotspur Stadium chcą po raz kolejny udowodnić, że mogą bić się z najsilniejszymi. Tak było zresztą w pierwszym ich ligowym spotkaniu. Ekipa Antonio Conte nadal ma nadzieję na grę w europejskich pucharach. Żeby poprawić pozycję w ligowej tabeli muszą wykorzystywać każdą stratę punktów swoich rywali. W tej samej kolejce niespodziewanie Manchester United zmuszony był podzielić się punktami z Burlney. Niepomyślnie dla Tottenhamu ekipa Ralph Hasenhüttl’a rozegrała koncert na ich własnym stadionie.

Mocny start!

Bezsprzecznie kipa Ralpha Hasenhüttl’a od pierwszej minuty zaczęła grać tak jakby przyjechała tylko i wyłącznie po trzy punkty. Już w trzeciej minucie Elyounoussi fenomenalnie dośrodkował do Adamsa na 5 metr. Żaden z piłkarzy Tottenhamu nie wybił tej piłki, a gospodarze remis mogli zawdzięczać tylko dzięki Hugo Llorisowi, który wybił futbolówkę na aut.

Cios za cios

Zdawałoby się, że przyjemny stan dla ekipy gości nie potrwa zbyt długo. W 12. minucie Son wykonał rzut wolny z 30 metra w pole karne. Piłkę do siatki skierował Sergio Regulion. Niestety dla gospodarzy sędzia boczny podniósł chorągiewkę. W rezultacie Forster wznowił spotkanie od własnej brami. Już kilka minut później Hiszpan miał szansę na odkupienie. Harry Kane podał do Reguliona na 11 metr. Hiszpan znajdował się „sam na sam” z bramkarzem Świętych. Fenomenalną interwencją popisał się Forster broniąc swojej bramki.

Skoro piłkarze Tottenhamu nie mogli wbić piłki do siatki Forstero to musieli „posłuzyć” Jankiem Bednarkiem, który piłkę do własnej bramki. W rezultacie na tablicy wyników zmienił się wynik. Gospodarze wyszli na prowadzenie.

https://twitter.com/bestlive91/status/1491504243001417728

Już w pierwszej akcji po wznowieniu ze środka Broja próbował wykorzystać zamieszanie w obronie rywali i z ostrego kąta strzelił na bramkę Lloris’a. Niecelnie. Już minutę później Ward-Prowse strzelił z dystansu. Francus po raz kolejny obronił wynik. Nacisk na bramkę Lloris w końcu przyniósł skutek. Broja w 23. minucie wyrównał wynik.

Albańczyk w 35. minucie miał równie dogodną sytuację. Po fenomenalnym podaniu z głębi pola wyszedł „sam na sam” z bramkarzem. Minimalnie przestrzelił. W rezultacie wynik pozostał niezmienny.

Statystyki pierwszej połowy:

Posiadanie piłki TOT – 38 – 62 – SOU
Strzały TOT – 2 – 6 – SOU
Gole TOT – 1 – 1 – SOU

Tottenham bił głową w mur

Z początkiem drugiej połowy ekipa Antonio Conte zaczęli odmieniać obliczę tego meczu. Pierwsze minuty minęły mijały pod znakiem kontroli spotkania przez gospodarzy. Goście mieli trudności z wyjściem z własnej połowy. Z tej dominacji niewiele jednak wynikało. Najbliżej do podwyższenia wyniku byli w 54. minucie. Po dośrodkowaniu Reguliona Kane skierował piłkę w stronę bramki. Ta jednak zbyt mocno skoziołkowała i pofrunęła minimalnie ponad poprzeczkę.

Zdecydowanie piłkarze Antonio Conte ruszyli do ataku. Niestety dla nich niewiele z tego wynikało. Gdy dochodzili w pobliże pola karnego Świętych tracili pomysł na grę. Wydawałoby się, że ich jedynym sposobem na zaskoczenie rywali jest wrzutka w pole karne. Obrońcy Southampton’u opanowali wybijanie ich do perfekcji.

W 63. minucie Harry Kane został kopnięty przez Jana Bednarka w polu karnym gości. Wydawałoby się, że arbiter główny wskaże na wapno. Bezsprzecznie gdyby sędzia liniowy nie wskazał „spalonego” Polak byłby jednogłośnie okrzyknięty czarną owcą tego spotkania.

Bili w mur, a w 70. minucie ten mur w końcu padł. Emerson Royal w kontrowersyjny sposób odebrał piłkę Albańskiemu Napastnikowi Świętych. Brazylijczyk uderzył łokciem głowę Brojy i odegrał piłkę do napastników. Lucas Moura ją przechwycił i  z bocznej strefy boiska dośrodkował na dobieg Sonowi. Koreańczyk skierował futbolówkę do bramki Forstera. Gospodarze ponownie wyszli na prowadzenie. Sytuacja ze starciem Emersona z Broją wywołała wiele szumu. W przerwie menadżerowie i piłkarze obu ekip skoczyli sobie do gardeł.

Pościg Southampton

Niedługo trwało prowadzenie Tottenhamu. Zaledwie 10 minut później Ward-Prowse silnym uderzeniem z głowy po dośrodkowaniu Elyounoussi’ego skierował piłkę do bramki Llorisa. W rezultacie na dziesięć minut przed końcem spotkania ponownie nastąpił remis.

Zaledwie minutę później Elyounoussi posłał kolejne wspaniałe podanie w pole karne gospodarzy. Tym razem Adams głową do bramki skierował futbolówkę.

https://twitter.com/Hq4Live/status/1491524044079906816

Podsumowanie

Zdecydowanie piłkarze obu drużyn zapewnili swoim fanom prawdziwy rollercoaster! Niewątpliwie pochwalić trzeba ekipę Southamptonu. Bezsprzecznie ekipa gości była lepsza w tym starciu. Do postawienia kropki nad przysłowiowym „i” zabrakło tylko prowadzenia. Niepomyśli dla nich w pierwszych minutach gola samobójczego strzelił Bednarek. Co prawda szybko wyrównali. Pochwalić należy drużynę pod wodzą Hasenhüttl’a, że nie wyszła do spotkania z opuszczoną głową.

Ekipa Conte bez wątpienie żałować będzie przegranej. Z drugiej strony należy wskazać fakty, że Tottenham nie pokazał niczego specjalnego w starciu z gorzej usytuowanym rywalem. Zdecydowanie to spotkanie można porównać do przypowieści o Dawidzie i Goliacie. Tym razem podobnie jak w Biblii ten „mniejszy” pokonał giganta. Niech żałuje każdy fan Premier League, który nie obejrzał tego spotkania!

Statystyki:

Posiadanie piłki: TOT – 47 – 53 – SOU
Strzały: TOT – 3 – 10 – SOU
Gole: TOT – 2 – 3 – SOU

_______________________________________________________________________________

Składy:

Tottenham: Lloris – Sanchez, Romero, Davies – Emerson Royal, Winks, Hojbjer (60′ Bentancur), Regulion (83′ Berwijn) – Lucas Moura (76′ Kulusevski), Son (GOL 70′) – Kane

Southampton: Forster – Perraud, Salisu, Bednarek (OG 18′), Walker-Peters – Armstrong, Romeu, Ward-Prowse (GOL 80′), Elyounoussi – Adams(GOL 82′, 88′ Long), Broja (GOL 23′, 90′ Walcott)

Udostępnij:

Facebook
Twitter