Pierwszy sobotni mecz stanowi zazwyczaj przystawkę dla spotkań dużo istotniejszych. Tym jednak razem idealnie pasował na główne danie. Mecz Stali z Górnikiem Zabrze obfitował w emocje, które ciężko będzie przebić. Otwarta gra, niesamowite parady i przepiękne bramki. To wszystko jedynie w 90 minut.
Po co komu napastnicy?
Zarówno Stal Mielec, jak i Górnik Zabrze mają ze sobą jedną, niezwykle znaczącą wspólną cechę – obie ekipy straciły swoje główne armaty. Stal nie była w stanie wykupić Fabiana Piaseckiego, który wrócił do Śląska Wrocław. Zabrzanie za to na dniach stracą ostatecznie Jesusa Jimeneza, który zdecydował się na transfer do MLS, a dokładnej do Toronto. Niemniej jednak od początku widzieliśmy, że mimo iż nie posiadają swoich najlepszych strzelców, to wciąż mają zamiar postarać się o bramkostrzelne widowisko.
Już w 12 minucie Maksymilian Sitek miał wspaniałą szansę na otworzenie wyniku. Świetną interwencją popisał się Daniel Bielica. Kilka minut później to Lukas Podolski miał również ciekawą okazję, ale tym razem obronił Rafał Strączek. Generalnie młodzi bramkarze obu ekip dziś wyglądali całkiem solidnie od samego początku. Skradli całe show i potrafili w pewien sposób zapełnić lukę po zadziwiających nas napastnikach. Interwencje na takim poziomie są czasami dużo ładniejsze niż strzelanie zwykłych bramek. Nie bez powodu interesują się nimi kluby z Europy. Strączek trafił już do Francji, a jego obecna runda będzie ostatnią w Ekstraklasie.
Otwarta gra
Do plusów tego spotkania można na pewno dopisać także to, że żadna ekipa nie starała się grać asekuracyjnie. Obie ekipy utrzymywały wysokie tempo gry, starali się nie kalkulować, budować otwarte akcje. Z perspektywy widza pomimo braku bramek oglądało się to świetnie. Stal mimo braku Piaseckiego, który odpowiadał także za rozgrywanie była w stanie komponować całkiem skuteczne, kombinacyjne akcje. W barwach Górnika za to brylował Lukas Podolski. Mimo swojego wieku i ograniczonej motoryki był jednym z najaktywniejszych na boisku.
W pewnym momencie doszło do sytuacji, w której w ciągu 5 minut dwukrotnie wybijano piłkę z linii bramkowej. Za pierwszym razem zrobił do Żyro, a za drugim nie kto inny, jak Daniel Bielica ostatkami sił. Czy istnieje lepsza definicja otwartego spotkania?
Końcówka pierwszej połowy przyniosła nam najlepszą dotychczas szansę w tym spotkaniu. Mianowicie chodzi tu o karnego. Gryszkiewicz ewidentnie popchnął Mateusza Maka na skraju pola karnego. Sędzia Stefański nie zastanawiał się ani chwili. Przed niezwykle dysponowanym dziś Bielicą stanął mistrz jedenastek – Grzegorz Tomasiewicz. Pomocnik Stali po raz kolejny się nie pomylił. Choć Bielica wyczuł jego strzał, to był na tyle silny, że wpadł do bramki po jego rękawicy.
Moim zdaniem rzut karny dla Stali prawidłowy. Pchnięcie jest, a zatem są podstawy do podyktowania "jedenastki". Myślę, że VAR sprawdzał, czy do przewinienia nie doszło przed linią. Poniższy screen jest chyba dowodem, że miało to miejsce w szesnastce. #STMGÓR @SportINTERIA pic.twitter.com/AXQai2i5gU
— Łukasz Rogowski (@zawodsedzia) February 5, 2022
Bartosz Nowak – „Ale urwał, ale to było dobre!”
Bartosz Nowak zawsze był dla mnie zawodnikiem skrajnie niedocenianym. Nie jest on wielką gwiazdą naszej ligi, raczej klasyfikuje się, jako solidny ligowiec. Uogólniając jego występy, zapewne ta łatka po części do niego pasuje. Niemniej jednak jego technika użytkowa oraz strzał z dystansu, mimo że jest ona nam dobrze znana, wciąż potrafi zadziwić.
Runda jesienna obfitowała w piękne bramki. Praktycznie w każdej kolejce dostawaliśmy trafienie, po którym mogliśmy powiedzieć tylko jedno – „wow”. Jak pokazują piłkarze, runda wiosenna może być pod tym względem niezwykle podobna. Dzisiejsza bramka Nowka tylko to potwierdza.
Pomocnik Górnika Zabrze przejął piłkę na krańcu pola karnego. Ustawił ją sobie do strzału jednym kontaktem w powietrzu i popisał się przepięknym wolejem idealnie w okno bramki. Strączek nie miał najmniejszych szans, pajęczyna została zdjęta co do centymetra. Odpalono pocisk ziemia-powietrze. Goście wyrównali w stylu wprost majestatycznym. Zasłużyli na bramkę, ale nikt nie spodziewał się, że aż taką.
Walka do ostatniej minuty
Górnik wyglądał o niebo lepiej na początku drugiej połowy. Bramka strzelona przez Bartosza Nowaka natchnęła ich do ataku i zaczęli kontrolować spotkanie. Mieli kilka ciekawych sytuacji, jak np. strzał Kubicy z dystansu wprost w poprzeczkę. Stal jednak nie spuściła broni. Czekała na to aż Górnik straci trochę pary, zmęczy się ciągłymi atakami. Mniej więcej ok. 65 minuty wrócił stan rzeczy z pierwszej połowy. Zaczęła się gra od bramki do bramki. Każdy wiedział, że zwycięstwo na samym początku rundy może okazać się gwarantem sporego komfortu. Obie ekipy chciały sobie owy komfort zapewnić.
Koki Hinokio miał 100% sytuację po błędzie rezerwowego młodzieżowca Górnika – Dariusza Stalmacha. Japończyk wyszedł na sytuacje sam na sam. Wykończył w sposób może nie perfekcyjny, ale taki, który zaskoczyłby wielu bramkarzy. Bielica miał jednak dziś prawdziwy dzień konia. Wybronił ten strzał za pomocą swoich samych stóp i utrzymał również cenny dla Górnika remis. Ze strony Górnika akcje raz za razem partaczył Piotr Krawczyk. Łatwo odnieść wrażenie, że gdyby na jego miejscu stał Jesus Jimenez goście wygraliby ten mecz.
Mistrzostwo świata w wykonaniu…mistrza świata
Podolski to niezwykle doświadczony piłkarz, jak na ekstraklasowe warunki. W takich momentach, jak dziś to doświadczenie jest wręcz na wagę złota. Lukas Podolski praktycznie od samego początku wyróżniał się na tle obu ekip. Był zdecydowanie najlepszy na boisku z graczy ofensywnych. Nie był w stanie okrasić tego jednak bramką. Przynajmniej do czasu.
W 85 minucie długim podaniem na byłego reprezentanta Niemiec popisał się Alassana Manneh, który również rozgrywał dziś solidne spotkanie. Bliski odbioru była Mateusz Matras, ale piłka niefortunnie odbiła się w taki sposób, że wyprowadziła Podolskiego do sytuacji sam na sam ze Strączkiem. Legendarny gracz położył bramkarza Stali na ziemi i bez problemu wykończył tę akcję. Miał on dzisiaj swój dzień. Pokazał, że jest on niesamowici wartościowym zawodnikiem i w rundę wiosenną wchodzi, jak mistrz świata, którym zresztą sam jest.

Końcówka potwierdziła wszystko
Końcówka meczu potwierdziła nam formę defensywy Górnika Zabrze. Przede wszystkim potwierdziła, że Gryszkiewicz zachowuje się, jak dzban. Po raz drugi dopuścił się do przewinienia w polu karnym i po raz drugi wynikało to tylko i wyłącznie z jego winy. O ile większości piłkarzy gości zasługuje na zdecydowaną pochwałę, tak on musi dostać solidny, zimny prysznic od trenera Urbana. Jeżeli Górnik realnie chcę bić się o najwyższe cele, takie błędy są po prostu niedopuszczalne.
To co, Stal wyrównała? Nic bardziej mylnego. Daniel Bielica zasługiwał na rewanż w pojedynku z Tomasiewiczem i go dostał. Choć jedenastka była wyko nana nie najlepiej to Bielica i tak zasługuję na wielką pochwałę za jej obronę. Był dziś bohaterem Górnika i to niepodważalnym. Tym występem zaklepał sobie miejsce w pierwszej jedenastce.
Bramki: Grzegorz Tomasiewicz – 45+1, Bartosz Nowak – 52, Lukas Podolski 85
Stal Mielec: Strączek, Getinger, Żyro, Matras, Kasperkiewicz, Granlund, Tomasiewicz, Kort, Hinokio, Sitek, Mak.
Ławka: Primel, Czorbadżijski, Flis, Domański, Urbańczyk, Kłos, Wawszczyk, Szczutowski.
Górnik Zabrze: Bielica, Wiśniewski, Janicki, Gryszkiewicz, Pawłowski, Kubica, Manneh, Cholewiak, Podolski, Nowak, Krawczyk.
Ławka: Sandomierski, Stalmach, Mvondo, Wingralek, Dziedzic, Zielonka, Szymański.
Czytaj także: