Stadiony świata, ale nie w Polsce

Stadiony świata, ale nie w Polsce

Do startu rozgrywek 2023/2024 pozostał jeszcze ponad miesiąc, a już piętrzą się problemy. Puszcza Niepołomice wywalczyła awans do PKO Ekstraklasy, ale jej kłopotem będzie obiekt, na którym występuje. Stadiony w naszej lidze mają różne pojemności, jednak nie wszystkie z nich spełniają wymogi najwyższej klasy rozgrywkowej. To jednak nie przeszkadza drużynom w rywalizacji o mistrzostwo Polski, bo według podręcznika licencyjnego nie trzeba grać „u siebie”.   

PZPN jest zbyt pobłażliwy

Na początku trzeba sobie wyjaśnić, skąd się biorą kłopoty ze stadionami. Jest to spowodowane tym, że PZPN przymyka oko na zbyt wiele spraw związanych z otrzymaniem licencji na grę w Ekstraklasie. Puszcza nie będzie mogła rozgrywać meczów w Niepołomicach, bo jej obiekt ma zdecydowanie za małą pojemność (całe 2000 miejsc). Ale na I ligę to już wystarczyło. Mamy bardzo piękne obiekty, niektóre na ponad 40 tys. miejsc. Wśród nich króluje stadion narodowy w Warszawie, który może pomieścić ok. 60 tys. widzów. Można na nim zagrać tylko na dwa sposoby- otrzymując powołanie do reprezentacji Polski lub grając w finale Pucharu Polski. Innej drogi nie ma. Inaczej ma się sprawa, gdy chodzi o stadiony w mniejszych miastach. Choć nie tylko, bo Warta ma poważny problem ze stadionem w Poznaniu. Piłkarska centrala doprowadziła do sytuacji, w której Ekstraklasa wymaga tylko odpowiedniego poziomu sportowego. A tak nie powinno być.

Polski Związek Piłki Nożnej ma swoje kryteria i nimi się kieruje przy przyznawaniu licencji. Dziwne jest jednak to, że Puszcza, grając w 1. lidze, mogła występować na swoim „2-tysięczniku” i nie otrzymała żadnych wytycznych co do modernizacji stadionu. Im wyżej awansujesz na szczeblach piłkarskich lig, tym twoja infrastruktura boiskowa powinna odpowiadać wymogom konkretnym rozgrywek. Wiadomo, że nie nastąpi to z dnia na dzień, że niezbędny jest na realizację tego przedsięwzięcia czas. Szkoda, że nikt tego nie wziął pod uwagę, bo zanosi się na coraz więcej takich „kwiatuszków” jak niepołomiczanie lub Warta Poznań. Stadion to rzecz święta, o czym wspomnieli w oświadczeniu kibice Wisły Kraków. Posłużyli się tym argumentem, gdyż sprzeciwiają się pomysłowi, aby zawodnicy Tomasza Tułacza rozgrywali swoje ligowe mecze na Reymonta. Jeżeli nic w tej pobłażliwości PZPN-u się nie zmieni, do takich sytuacji będzie dochodzić częściej. A to nie wróży nic dobrego.

Czy potrzebne są takie zespoły?

Kwestia klubów „bezdomnych” przybrała na sile w ostatnich dniach. Okazało się bowiem, że Jagiellonia Białystok będzie się starać o rozgrywanie swoich meczów domowych w innym mieście. W Warszawie lub Płocku, bo klub nie jest w stanie się porozumieć z miastem Białystok w sprawie wynajmu stadionu. Może się okazać, że w kolejnej kampanii 3 zespoły będą grały „poza domem”. Czy naprawdę o to nam chodzi? Czy naprawdę chcemy, aby kibice jeździli po kilkadziesiąt (kilkaset) km, żeby móc ujrzeć mecz swojej drużyny? Tak nie wygląda poważna liga piłkarska. Choć można do tego podejść humorystycznie- nie ma takiego problemu, z którym Ekstraklasa sobie nie poradzi. Jednak nie jestem przekonany, czy zawodnikom „Jagi” jest w tej chwili do śmiechu. Nie lepiej byłoby zmniejszyć ligę (np. do 10 zespołów) i stworzyć rozgrywki, w których występowałyby tylko te zespoły, które spełniają wszystkie wymogi?

Każdego roku połowa uczestników PKO Ekstraklasy ma problem z otrzymaniem licencji na kolejny sezon. W takim razie, po co wpuszczać jeszcze więcej takich zespołów do ESA? To będzie tworzyć kolejne kłopoty. Gdybyśmy zreformowali ligę do 10 zespołów, pieniądze ze sprzedaży praw telewizyjnych byłby dla każdego większe. Ten tort miałby okazalsze kawałki. Więcej środków finansowych, w teorii, pozwoliłoby klubom na zmodyfikowanie infrastruktury treningowej lub stadionów. Oczywiście bez pomocy z zewnątrz się nie obejdzie, ale należy też mieć jakiś wkład własny do takiej inwestycji. Poza tym mniej drużyn w Ekstraklasie spowodowałoby, że najlepsze zespoły grałby ze sobą częściej, więc poziom sportowy też by się podniósł. Siłą rzeczy. Może nie od razu, ale w przeciągu kilku sezonów. Dodatkowym atutem byłoby też to, że na 10 zespołów 4 występowałby w europejskich pucharach. Byłoby to świetne rozwiązanie dla całej ligi. Z pewnością zwiększyłoby to rywalizację.

Stadiony są potrzebne

Każda drużyna powinna mieć obiekt, na którym będzie mogła rozgrywać swoje mecze. To naturalne. Przekonaliśmy się w poprzednim sezonie, jaką robotę robił Lechowi Poznań stadion na Bułgarskiej w LKE. Przy pełnych trybunach, w obecności 40 tys. widzów, mecz wygląda zupełnie inaczej. Dla fanów, piłkarzy oraz mediów. Otoczka takiego spotkania jest całkowicie inna. O takim starciu chce się rozmawiać, chce się go wspominać. Jest to też promocja miasta i klubu. Nie mówię, że każdy zespół powinien mieć swój „40-tysięcznik”, bo to jest nierealne. Natomiast dobrze by było, gdyby wymogiem podstawowym dla ekstraklasowiczów był obiekt na co najmniej kilkanaście tys. miejsc. 20 lat temu też wszyscy mówili, że nie stać polskich klubów na podgrzewane murawy. Każda przeszkoda jest do przeskoczenia. Tym bardziej że polska liga obraca niemałymi pieniędzmi.

Udostępnij:

Facebook
Twitter