Southampton 2:0 Everton – „Święci” pewnie i bezbłędnie

Mecz Southampton – Everton, patrząc na okoliczności, jakie były w obydwu ekipach przed tym meczem, prezentował się do prawdy wybornie. Po dość słabym początku sezonu „Święci” już dłuższy czas regularnie punktują. Everton znajdował się do ostatniej kolejki w zupełnie odwrotnej sytuacji. Okres regularnych porażek został przynajmniej na chwilę zakończony dzięki zwycięstwu z Leeds United. Dziś mieli szansę wygrać drugi mecz z rzędu. Nie udało się ostatecznie jednak tej sztuki dokonać. 3 punkty zostały w Southampton.

Mocny początek

Mecz od początku był dość intensywny. Zarówno jedna, jak i druga ekipa zamierzała szybko otworzyć wynik. Najpierw Southampton, a po odbiorze piłki przy własnym polu karnym ruszył Everton. Futbolówka krążyła przez wszystkich zawodników, aż w końcu trafiła do Anthony’ego Gordona. Młody Anglik przedarł się w pole karne „Świętych”, ale się w nim przewrócił. Mimo kontrowersji, po konsultacji z VAR-em, sędzia odwołał decyzję o rzucie karnym. Nikt nie miał już większych pretensji. Upiekło się w tej sytuacji Janowi Bednarkowi, który był wtedy w „sytuacji stykowej” ze skrzydłowym Evertonu. The Toffies nie kończyli na tym swojego natarcia. Kilkukrotnie próbował wstrzelić się wcześniej wspomniany Gordon. Piłkarze Southampton oczywiście również nie tracili zapału. W kontrze do ofensywnych akcji gości, oni postraszyli w 19. minucie za sprawą uderzenia Jamesa Warda-Prowse’a. Pomocnik ten jest znany ze swojego świetnego wykonywania rzutu rożnego. Miał tego typu sytuację i gdyby nie Jordan Pickford, byłoby na tablicy wyników 1:0.

Southampton bardzo blisko…

Ilość akcji Southampton była niezliczona. O ile początek był dość wyrównany, o tyle z czasem narastała przewaga „Świętych”. Pomijając słabą próbę Mohameda Elyounoussiego, swoich sił próbował również Valentino Livramento, czy Armando Broja. Wszystko zaczęło się od rzutu rożnego. Po tym stałym fragmencie prób było dużo. Finalnie skończyło się szczęśliwie dla Evertonu. Dwukrotnie z bliskiej odległości obronił potężne uderzenia Jordan Pickford. Golkiper The Toffies rozgrywał dziś kapitalne zawody. Mimo że podanie kierowane do Kyle’a Walkera-Petersa było niecelne, jego próba otwarcia wyniku była doprawdy imponująca. 24-latek wymierzonym uderzeniem chciał zaskoczyć bramkarza. Piłka odbiła się jednak od zewnętrznej strony lewego słupka i wyszła na aut. Skończyło się tylko na strachu w szeregach Evertonu.

Everton wstaje z kolan, a jednak…

Everton dobrze rozpoczął drugą połowę. Tuż po wyjściu na boisko z szatni rozpoczęła się kanonada. W 47. minucie futbolówkę otrzymał Dominic Calvert-Lewin. Anglik jest od dłuższego czasu bez formy, a to mogła być szansa na jego przełamanie. Zmieścił piłkę w siatce, jednak gol nie mógł zostać uznany. Był na spalonym. Zero wątpliwości w tej sytuacji.

W końcu Southampton

„Święci” dominowali przez większą część tego spotkania. Nie ma co ukrywać, że zapowiadało się od dłuższego czasu na gola. Wcześniej nie byli oni jednak na tyle skuteczni, aby pokonać dzielnie broniącego się Jordana Pickforda. W końcu udało się przedrzeć przez ten mur w 52. minucie. Fatalna strata w środku pola została przez nich wykorzystana. Oriol Romeu odebrał piłkę i kapitalnie rozegrał tę futbolówkę. W późniejszym etapie akcji otrzymał ją Che Adams. Napastnik nie zastanawiał się długo i dograł do Stuarta Armstronga. Szkot nie oddał najczystszego uderzenia, jednak przymierzył celnie i bezbłędnie.

https://twitter.com/FootbaIlForYou/status/1495068799174778880?s=20&t=7M9bCFt0lAD28qduTvGn6A

Obraz właściwie niezmienny

Jak można było się spodziewać, Everton starał się po stracie bramki wyrównać. Nie udało się to jednak ani Seamusowi Colemanowi, ani Alexowi Iwobiemu, ani też Donny’emu van de Beek’owi. Cała ta trójka próbowała, natomiast we wszystkich akcjach czegoś brakowało. Obraz po tym natarciu był właściwie niezmienny. Ponownie do głosu dochodzili bowiem „Święci”. James Ward-Prowse w 62. minucie uderzył, jednak wyblokował obrońca rywali. Do odbitej piłki doszedł finalnie Stuart Armstrong. Strzelec pierwszej bramki ponownie mógł wpisać się na listę strzelców. Gdyby nie Pickford, gol byłby tu faktem. Strzał miał odpowiednią moc i celność, ale bramkarz Evertonu był czujny. Pech przydarzył się podopiecznym Ralfa Hasenhuttla również kilka minut później. Mohamed Elyounoussi wyskoczył wysoko w polu karnym, aby przejąć świetne dośrodkowanie. Piłka nie zatrzepotała ostatecznie w siatce. Jego uderzenie nie było wystarczająco dokładne i odbiło się od poprzeczki.

KONIEC

Można powiedzieć, że w 84. minucie ten mecz się ostatecznie zakończył. Valentino Livramento posłał fantastyczne podanie do Shane’a Longa, a ten zamknął tę akcję z bliskiej odległości. Jordan Pickford był bez szans. Do klarownych sytuacji już dziś nikt nie doszedł.

Dzięki temu zwycięstwu Southampton umocnił się na 10. pozycji w Premier League, a Everton niebezpiecznie zbliża się do strefy spadkowej

Tabela Premier League

______________________________________________________________________________________________________________________________

Premier League

Stadion St Mary’s (Southampton)

Southampton 2:0 Everton (0:0)

Strzelcy bramek: 

Stuart Armstrong (52’) (Che Adams) (SOU)

Shane Long (84’) (Valentino Livramento) (SOU)

 

Składy

Skład Southampton: Fraser Forster, Valentino Livramento, Mohammed Salisu, Jan Bednarek, Kyle Walker-Peters, Mohamed Elyounoussi, Oriol Romeu, James Ward-Prowse, Stuart Armstrong, Che Adams, Armando Broja

Ławka rezerwowych: Adam Armstrong, Wilfredo Caballero, Ibrahima Diallo, Moussa Djenepo, Shane Long, William Smallbone, Jack Stephens, Yan Valery, Theo Walcott

Trener: Ralph Hasenhuttl

 

Skład Evertonu: Jordan Pickford, Jonjoe Kenny, Michael Keane, Mason Holgate, Seamus Coleman, Alex Iwobi, Donny van de Beek, Allan, Anthony Gordon, Richarlison, Dominic Calvert-Lewin

Ławka rezerwowych: Dele Alli, Asmir Begovic, Jarrad Branthwaite, Anwar El-Ghazi, Andre Gomes, Vitali Mykolenko, Nathan Patterson, Salomon Rondon, Andros Townsend

Trener: Frank Lampard

Udostępnij:

Facebook
Twitter