Sevilla – czy to jest ten sezon?

Sevilla przerwie erę wielkiej trójki?

Walka o mistrzowski tytuł w La Liga toczyła się w ostatnich sezonach głównie pomiędzy trzema drużynami. Ciągłość wielkiej trójki na szczycie tabeli próbowały przerwać przede wszystkim dwa kluby – Valencia oraz Sevilla. Ekipa z Estadio Mestalla przeżywa w ostatnich latach kryzys, którego przyczyn jest masa.  Klub ze stolicy Andaluzji radzi sobie natomiast z każdym sezonem coraz lepiej. Sevilla jest bardzo mądrze budowana. Widać wielki postęp, jaki w ostatnich latach ta drużyna czyni.

Ta kampania ligowa może być przełomowa. Sevilla ma możliwości do tego, żeby hegemonia w La Liga została przerwana. FC Barcelona jest w kryzysie, a Atlético zwyczajnie nie spełnia pokładanych w Los Colchoneros oczekiwań. Można łatwo się domyślić jakie nastroje panują w tym sezonie na Estadio Ramón Sánchez Pizjuan. W tej chwili sytuacja wygląda tak, że Sevilla ma nie tylko aspiracje do tego, żeby wyprzedzić „Dumę Katalonii” i jeden klub z Madrytu. Chcą także solidnie nastraszyć ten bardziej utytułowany klub ze stolicy Hiszpanii. Kwestia mistrzostwa nie jest w tym sezonie wcale taka oczywista. Jakie argumenty mogą przemawiać za Los Nervionenses i co sprawia, że ten zespół jest w tym sezonie tak mocny?

Sevilla na rynku trenerskim

Kiedyś usłyszałem takie zdanie, że dobry trener w klubie to już jest pół sukcesu. Sevilla święciła ogromne sukcesy pod wodzą Unaia Emery’ego, który potrafił trzykrotnie doprowadzić andaluzyjską drużynę do finału Ligi Europy. Mało tego, wszystkie te finały Hiszpan wygrał, czym zasłynął już na zawsze. Poprowadził drużynę w 205 meczach przez 3,5 roku i Sevilla z pewnością będzie przez kolejne dekady z nim kojarzona. Mówimy tu jednak o pracy Emery’ego w latach 2013-2016, ponieważ później na Ramón Sánchez Pizjuan mieli ogromny problem, żeby znaleźć dla Sevilli odpowiedniego człowieka na to stanowisko.

Niecały rok pracował Jorge Sampaoli, jeszcze krócej Sevillą sterował Eduardo Berizzo, a zaledwie 119 dni Vincenzo Montella. Próbowano również człowieka, który poradził sobie dobrze w Gironie – Pablo Machína. System gry tego trenera zaczął stawać się powoli męczący zarówno dla piłkarzy jak i kibiców Los Nervionenses. Próbowano również rozwiązań tymczasowych i zatrudniano Joaquína Caparrósa. Cóż jednak z tego, skoro żaden z tych szkoleniowców nie spełniał oczekiwań władz klubu ze stolicy Andaluzji. Fakt faktem, że te oczekiwania wydawały się być czasami mocno wygórowane, biorąc pod uwagę personalia Sevilli.

Kibice na Estadio Ramón Sánchez Pizjuan to również specyficzny przypadek, ponieważ mają oni to do siebie, że szybko tracą cierpliwość przy słabych rezultatach. Nie wiąże się to z niską frekwencją, ponieważ fani tego klubu są wyjątkowo zagorzali. Chodzi jednak o to, iż niekorzystny wynik lub mierna postawa zawodników na boisku błyskawicznie powodują gwizdy publiczności. Trzeba było więc znaleźć szkoleniowca, który będzie miał na ten zespół konkretny plan. Padło na Julena Lopeteguiego, który prowadził już wcześniej FC Porto, Real Madryt czy chociażby reprezentację Hiszpanii.

Julen Lopetegui – Sevilla znalazła właściwego człowieka

Co tu dużo mówić, pierwsze lata pracy Lopeteguiego w Sevilli są imponujące. Udało się już wygrać Ligę Europy, a więc trofeum, które w Andaluzji jest chlebem powszednim. W poprzednim sezonie, Los Nervionenses poważnie byli zamieszani do praktycznie samego końca sezonu La Liga w walkę o wicemistrzostwo. W tej kampanii, jedynym rozczarowaniem jest odpadnięcie z dość łatwej grupy w Champions League. Wolfsburg, RB Salzburg, i Lille byli spokojnie w zasięgu, a Sevilla straciła mnóstwo punktów w tej grupie na remisach i zajęła jedynie 3. miejsce. Ligę Europy można oczywiście rozpatrywać w pozytywnej kategorii, bo to „ulubione rozgrywki” Sevilli, lecz nie da się ukryć, że aspiracje były w tym sezonie nieco większe.

Copa Del Rey nie jest w Hiszpanii pucharem specjalnie prestiżowym, więc z pewnością Sevillistas rzucą wiele na szalę, żeby w tym sezonie powalczyć o mistrzostwo Hiszpanii. Podpieczni Lopeteguiego notują w połowie sezonu drugi najlepszy wynik punktowy w historii klubu – tylko Sevilla Sampaoliego zdobyła na tym etapie kampanii ligowej jeden punkt więcej. Na pewno można mówić wiele o atutach klubu ze stolicy Andaluzji, bo wokół klubu z Estadio Ramón Sánchez Pizjuan aż roi się od pozytywów.

Żelazna defensywa Sevillistas

Defensywa to podstawa. Można tu przytoczyć przykład Deana Smitha. Stwierdził on w poprzednim sezonie Premier League, że wszystkie fundamenty pod solidny zespół należy zbudować od formacji obronnej. Julen Lopetegui preferuje futbol ofensywny, natomiast jedna rzecz jest pewna – Los Nervionenses nie zapominają ani przez chwilę o obronie. Najprościej będzie w tym miejscu przytoczyć jedną statystykę, która da wam wszystkim wiele do zrozumienia. Sevilla ma, obok Manchesteru City, najlepszą defensywę, biorąc pod uwagę top5 lig europejskich i straciła zaledwie 13 goli.

Jules Koundé i Diego Carlos to duet stoperów kojarzony z jakością i solidnością. Obaj w tym sezonie potwierdzają tezę, że jakości w ich grze nie brakuje. Koundé był latem bliski przenosin do Chelsea, a Carlos może niebawem trafić do Newcastle. Są to też dwaj najskuteczniejsi obrońcy Sevilli w ostatnich latach. Francuz ma na swoim koncie 7 goli w 112 występach a Brazylijczyk 5 trafień w 117 potyczkach. Boki obrony Los Nervionenses są również uznawane za jakościowe. Mimo wieku, mnóstwo Sevilli daje wciąż Jesús Navas – Hiszpan ma od sezonu 2019/20 najwięcej asyst ze wszystkich defensorów w La Liga.

Całej obronie andaluzyjskiego klubu zdarzały się w tym sezonie gorsze mecze, lecz były to absolutnie sporadyczne przypadki. Na ironię, defensywa Sevilli zagrała koszmarnie w meczu, który ekipa Julena Lopeteguiego wygrała i w dodatku zachowała czyste konto. Mowa o trudnym wyjeździe na San Mames, gdzie Sevilla podejmowała Athletic Bilbao. Goście z Andaluzji popełniali tam masę prostych i absolutnie niewymuszonych błędów, a mimo to udało się wyjść z tego meczu z twarzą i dopisać sobie w tabeli kolejne arcyważne trzy punkty.

Odrestaurowywanie formy piłkarzy

Sevilla to klub, który potrafi efektownie odrestaurować wielu piłkarzy, po których w momencie transferu do stolicy Andaluzji nikt zbyt wiele się nie spodziewa. Najlepsze przykłady są w środku pola. Erik Lamela i Ivan Rakitić nie byli w chwili przenosin na Estadio Ramón Sánchez Pizjuan w szczycie formy swojej kariery. U Julena Lopeteguiego Argentyńczyk był ważną postacią Sevilli, dopóki nie doznał kontuzji, zaś 33 – letni chorwacki pomocnik jest uosobieniem elegancji w grze.

Fernando – wyjątkowo niedoceniana postać

Jeśli już mówimy o pomocnikach, którzy mają dobry sezon, to należy w tym gronie wymienić Fernando, uważanego przez wielu hiszpańskich ekspertów za najlepszego pomocnika całej pierwszej części sezonu. Nie zwraca się na niego szczególnej uwagi, ponieważ jest to przede wszystkim zawodnik od czarnej roboty i ciężkiej pracy na boisku. Jakość, elegancja i spokój w grze, który płynie od Brazylijczyka jest imponujący. Bardzo podobnie jest z grą Joana Jordana – nikt nie zwraca na tego gracza specjalnie uwagi, a jego praca na boisku jest wręcz tytaniczna.

Ofensywa Los Nervionenses

W ofensywie Sevilla nie ma piłkarzy, którzy braliby cały ciężar strzelania goli na siebie. Trafienia rozkładają się na wielu graczy, między innymi Lucasa Ocamposa, Rafę Mira czy Erika Lamelę. Jest to niezwykle istotne, żeby zastąpić kontuzjowanych Youssefa En-Nesyriego, a także Suso. Lucas Ocampos wrócił do topowej dyspozycji. Gdy tylko Argentyńczyk wchodzi na wyższy poziom, to cała Sevilla zaczyna grać o niebo lepiej.

Trafiona, zaskakująca decyzja Lopeteguiego

Julen Lopetegui udowodnił w tym sezonie, że nie boi się podejmować odważnych decyzji. Hiszpan zdecydował się w fundamentalnym dla Los Nervionenses meczu na Ramón Sánchez Pizjuan z Atlético posadzić na ławce rezerwowych Rafę Mira. Dał pograć młodemu Ivanowi Romero, który z pierwszą drużyną Sevillistas miał do tego momentu niewiele wspólnego. 20 – latek miał niesamowitą ochotę do gry, która ciągle emanowała z niego na boisku. Ponad 45 minut od Julena Lopeteguiego wykorzystał w pełni, a swoje umiejętności udowodnił również w starciu z Cadiz. Tam walczył za dwóch i był jednym z najlepszych piłkarzy na boisku.

Andaluzyjska twierdza

Sevilla może poszczycić się w tym sezonie La Liga Santander tym, że  jako jeden z nielicznych klubów nie przegrała meczu na własnym stadionie. Ramón Sánchez Pizjuan stało się twierdzą, której podbić w hiszpańskiej ekstraklasie nie potrafi nikt. Atmosfera na tym obiekcie jest kapitalna, co na pewno ma wpływ na taki stan rzeczy. Sevilla potrafi także umiejętnie dostosować swój sposób gry pod to, co chce zagrać ich przeciwnik. W meczach na szczycie, gdy do stolicy Andaluzji przyjeżdżało Atlético i Barcelona, udawało się umiejętnie oddawać piłkę rywalom, a samemu stwarzać zagrożenie po stałych fragmentach oraz kontratakach.

Podsumowanie

Pewne jest jedno – Sevilla to klub, który może w tym sezonie naprawdę poważnie myśleć o tym, żeby zdetronizować wielką trójkę. Julen Lopetegui pomimo tego, że ma do dyspozycji mocno przetrzewioną jedenastkę, to wyciska z tych dostępnych piłkarzy absolutne maksimum. Strata w ligowej tabeli do Realu Madryt wynosi aktualnie 5 punktów. Warto mieć jednak na uwadze, że Los Nervionenses mają jeden mecz zaległy w przeciwieństwie do „Królewskich”. Zadanie jest piekielnie ciężkie, ale gracze Sevilli muszą sobie wziąć do serca słowa Adama Rema: „Marzenia się spełniają, ale nigdy tym, którzy tylko marzą.” Ogrom pracy czeka jeszcze Julena Lopeteguiego i cały zespół Sevilli w drugiej części tego sezonu.

Udostępnij:

Facebook
Twitter