Ponad miesięczna karuzela wreszcie się skończyła, a Fernando Santos został selekcjonerem reprezentacji Polski. Miejsce już miała także konferencja prasowa, na której nowy trener odpowiadał na pytania dziennikarzy przez ponad 40 minut. Była to jedna z najłagodniejszych prezentacji selekcjonerów kadry w ostatnich latach, szczególnie w porównaniu do tej przy okazji rozpoczęcia pracy przez Michniewicza. Pytania były raczej typowe dla tego typu wydarzeń, chociaż oczywiście nie obyło się bez perełek. Santos odpowiadał spokojnie, nie było przepychanek słownych między nim a dziennikarzami. Czego więc dowiedzieliśmy się po konferencji?
Długi kontrakt i zaufanie od Kuleszy.
Sekretarz generalny PZPN spytany o szczegóły umowy, nie uciekał od pytania i powiedział wprost, że selekcjoner związał się ze związkiem umową, która obowiązuje przez dwa cykle eliminacyjne – do Euro 2024 i Mistrzostw Świata 2026. Teraz wszyscy mamy nadzieję, że umowa ta nie będzie musiała być rozwiązywana, bo oznaczałoby to słaby występ na turnieju w Niemczech. Zwykle selekcjonerzy otrzymywali umowę na czas jednych eliminacji, z opcją przedłużenia o kolejne. Tak było w przypadku Nawałki, Brzęczka, a także Michniewicza. Tym razem jednak Portugalczyk otrzymuje od razu kontakt czteroletni, co pokazuje duże zaufanie od prezesa Kuleszy. Biorąc pod uwagę fakt, że wraz z końcem kontraktu Santos będzie miał już 73 lata, wydaje się to ryzykowna opcja.
Koniec ze zdalnym selekcjonerem.
Była to jedna z deklaracji, która mocno wybrzmiała na konferencji. Po pierwsze – Santos poinformował, że od lutego zamieszka w Polsce na stałe, co chyba zaimponowało wszystkim polskim kibicom i dziennikarzom. Wszyscy pamiętamy przecież styl prowadzenia kadry z doskoku praktykowany przez Paulo Sousę. Portugalczyk mieszkał w swojej ojczyźnie a w Polsce mogliśmy go widzieć praktycznie tylko przy okazji zgrupowań kadry. To nie jest filozofia Santosa, który zaraz po załatwieniu formalności ma rezydować w Warszawie. Kolejną rzeczą, która pokazuje, że Santos chce i ma ochotę związać się z Polską, jest wypowiedź, w której nowy trener zapewnił, że regularnie będzie odwiedzał ekstraklasowe stadiony. Fernando Santos w zimny, deszczowy poniedziałek na stadionie w Mielcu czy Płocku? Chyba wszyscy chcieliśmy to zobaczyć. Oprócz tego, selekcjoner wyraził chęć nauki polskiego w przyszłości i ma nadzieję, że to właśnie w ojczystym języku swoich zawodników będzie się porozumiewał w przyszłości.
Będzie regularny kontakt z trenerami kadr młodzieżowych.
I chociaż wydaje się to oczywiste, że selekcjoner pierwszej reprezentacji regularnie rozmawia ze swoimi odpowiednikami w młodzieżowych kadrach, to w ostatnich latach nie było to takie oczywiste. Po raz kolejny możemy przywołać Paulo Sousę, który praktycznie w ogóle nie miał kontaktu Maciejem Stolarczykiem – ówczesnym selekcjonerem kadry U-21. Jednak w przypadku Santosa otrzymaliśmy gwarancję, że będzie się kontaktował nie tylko z Michałem Probierzem czyli trenerem reprezentacji U-21, ale przyjrzy się dokładnie wszystkim młodzieżowym kadrom, na U-15 kończąc.
Nie będzie rewolucji.
Kolejna, ale mimo wszystko jedna z nielicznych jasnych deklaracji Santosa na pierwszej konferencji. Tym razem jednak z pewnością nie wszyscy kibice będą zadowoleni. Powiedział, że według niego rewolucje są złe, i reprezentacja Polski jej na ten moment nie potrzebuje. Oprócz tego zapewnił, że „wiek u niego w drużynie nie gra”, więc możemy się spodziewać kontynuacji chociażby Krychowiaka czy Glika w reprezentacji. Wydaje się być to duży minus, bo wszyscy chyba widzą, że kadra potrzebuje zmian i transformacji pokoleniowej. Jednak cieszy wspomnienie Santosa o Kiwiorze i wzmianka o tym, że będzie wprowadzał młodych zawodników do pierwszej reprezentacji.
Zobaczymy Polaków w sztabie.
W tej sprawie selekcjoner potwierdził, że weźmie z sobą trzech „swoich” ludzi. Będą to: João Carlos Costa – trener przygotowania fizycznego i asystent jednocześnie, Ricardo Santos, który jest określany przybranym synem selekcjonera, który mimo wspólnego nazwiska, nie jest powiązany rodzinnie z selekcjonerem. Pracuje z nim jednak od siedemnastu lat i czasów AEK-u Ateny. Zajmuje się bankiem informacji i jest określany jednym z największych europejskich ekspertów w tej dziedzinie. Jako trzeci, Fernando Justino, który zajmować się będzie pracą z bramkarzami. Jednak co ważniejsze, Santos powiedział, że rozmawiał już z Tomaszem Kaczmarkiem oraz Łukaszem Piszczkiem w sprawie asystowania mu podczas pracy przy reprezentacji. Szczególnie w tej roli widziałbym pierwszego z nich, bo Piszczek wydaje się odpowiednią osobą na to miejsce. Zna wielu piłkarzy dzisiejszej kadry, wie jak budować atmosferę w drużynie. Nie było jednak stuprocentowej deklaracji o byłym zawodniku Borussii w sztabie kadry. Oficjalny skład „generałów” Santosa mamy poznać za 15 dni.