RB Salzburg 1:1 Bayern Monachium – młodzi mają wielką moc!

Powróciła nasza upragniona Liga Mistrzów! Grad bramek, wielkie emocje i piękne widowisko – tego oczekiwaliśmy po dzisiejszym spotkaniu RB Salzburg vs Bayern Monachium. Oba zespoły nas nie zawiodły!

Austria, Salzburg, Red Bull Arena – to właśnie tutaj RB Salzburg rozpoczął swoją przygodę w fazie pucharowej Ligi Mistrzów. Można rzec – dom, jednak nawet na swoim gruncie niczego nie można być pewnym. Do sąsiedniego kraju rozpędzonym monachijskim pociągiem przyjechał Bayern Monachium. Zespół, który wie, po co udał się do Austrii. Na uwadze trzeba mieć również fakt, iż z wygrywaniem na wyjeździe nie mają oni żadnych problemów. Tym razem nie obyło się bez trudności.

Otwarta gra i wiele boiskowych emocji

Bayern Monachium od pierwszych minut był zdeterminowany, ofensywny, lecz nie ustrzegł się błędów, które RB Salzburg miał okazję wykorzystać. Jednym z nich była dekoncentracja Niklasa Süle, który źle przyjął futbolówkę. Okazję mógł wykorzystać Adeyemi, który jak zły ruszył na skrzydle i dośrodkował w pole karne. Piłka jednak została oddalona od bramki strzeżonej przez Ulreicha.

Akcja za akcją, cios za ciosem i ponownie brak dokładności u obu drużyn, lecz sam próby mogły się podobać. Na pewno na pierwszy plan wysunął się już wyżej wspomniany Karim, lecz nikogo nie powinna dziwić forma tego utalentowanego gracza. Szybkość, przyśpieszenie – piłkarze „Die Roten” mieli sporo pracy, by w ogóle dogonić Niemca.

Pressing, pressing i jeszcze raz pressing. Matthias Jaissle pierwsze 15 minut gry swoich podopiecznych może zaliczyć do naprawdę udanych. Gospodarze wysoko ustawieni, z szybkim doskokiem. Było widać, ile problemów sprawiało graczom Bayernu takie nastawienie ich rywali. Jednak kiedyś trzeba było przechylić szalę na swoją stronę. Dogodna sytuacja dla Bawarczyków nadarzyła się w 17 minucie, kiedy to Robert Lewandowski otrzymał podanie z połowy zajmowanej wtedy przez Bayern. Reprezentant Polski podał piłkę do Comana, który dośrodkował na pole karne. Nikt jednak nie zamknął tego podania, ponieważ świetną interwencją popisał się Philipp Köhn.

RB Salzburg – otwieramy wynik!

W końcu jednak szansa zespołu z Salzburga została wykorzystana. Piękna kontra, prawa noga Adamu, który wszedł na boisko w 12 minucie (!) i Sven bez szans na bramce. Na monitorze 1:0 dla Red Bulla Salzburg! Gospodarze jednak nie poprzestali na tej sytuacji i starali się podwyższyć zasłużone prowadzenie. Kontry, stałe fragmenty gry – na brak okazji nie mogli narzekać.

Bayern Monachium nie potrafił stworzyć sytuacji, która mogłaby zagrozić bramce. Lecz nie ma co się dziwić, skoro pękają oni pod pressingiem, a ich gra pozycyjna jest zbyt wolna. Poważniejsza nadarzyła się dopiero na pięć minut przed końcem pierwszej połowy. Do główki ile sił miał w nogach wyskoczył Kingsley Coman, lecz futbolówka trafiła w rękawice golkipera „Die Bullen”. Zdecydowanie mało w tym meczu mogliśmy ujrzeć Gnabry’ego, Müllera czy Lewandowskiego. Nazwisko tego drugiego słyszeliśmy z ust Dariusza Szpakowskiego („szukał Roberta Lewandowskiego”) tylko w momencie, gdy klub z Monachium nacierał na bramkę rywali.

Szybka „suszarka” i czas na drugą połowę

Na jej początku w grze przyjezdnych nic się nie zmieniło. Można było odnieść wrażenie, jakoby Bayern po odbiorze piłki nie był optymalnie ustawiony, by tę futbolówkę przenieść bliżej pola karnego RBS. Ich gra zaczęła wyglądać choć minimalnie lepiej w dalszej części drugiej połowy. Próbowali oni rozciągnąć formację gospodarzy i zaskoczyć ich swoimi zagraniami. Ale jak złamać ustawienie zespołu z Salzburga, którego gracze wnieśli się na wyżyny swoich umiejętności? Zapewne takie pytanie najczęściej zadawali sobie gracze „Die Roten” podczas kolejnej straty futbolówki.

Bayern wraca do gry! Przynajmniej pod względem stwarzanych okazji

Jednak ci zaczęli stwarzać sobie coraz więcej sytuacji. Tutaj strzał z daleka, próba dośrodkowania czy strzały z główki, jednak albo Köhn pewnie łapał piłkę w ręce, albo same zagrania czy strzały były niedokładne. Tutaj brakowało jednej dobrej piłki, która mogłaby zmienić przebieg tego emocjonującego spotkania.

W końcu nadarzyła się okazja Kingsleya Comana – Franucza, którego dobrze znamy z innych spotkań. Drybling, jedna noga, druga noga i zejście w głąb pola karnego ze skrzydła. Strzał celny, mający szansę na pokonanie bramkarza, ale ponownie udanie interweniował Philipp Köhn. Chwilę później zrobiło się jeszcze goręcej! Sané strzela, golkiper paruje piłkę, co utworzyło zamieszanie przy słupku – końcowo Bayern nadal jest bez gola! Swoją szansę po wejściu na murawę miał również Eric Maxim Choupo-Moting, lecz też nie została ona wykorzystana.

Przyszedł czas na wyrównanie!

Jak to mówią – „niewykorzystane sytuacje lubią się mścić” i nie inaczej było w tym przypadku! Coś jednak musiało do tej siatki Salzburga wpaść. Do wyrównania doprowadził już wyżej kilkukrotnie wspominany Coman. Tym samym w 90 minucie na ekranach mogliśmy ujrzeć wynik 1:1, który utrzymał się do końca meczu. Zabrzmiał ostatni gwizdek!

https://twitter.com/wyngback/status/1494066278641795073

Młodzi mają moc

Młodzież z fantazją, szybkością i chęcią do eksperymentowania. Bayern dziś sobie z nią nie poradził. Brak bystrości, zawsze o to jedno dotknięcie za dużo. Dariusz Szpakowski powiedziałby – „Różnica klas obu zespołów była dzisiaj aż nadto widoczna”. I taka jest prawda – przynajmniej patrząc na grę w pierwszej części tego spotkania. Goście wyglądali, jakby nie byli przygotowani na takowe nastawienie Red Bulla Salzburg i odbiło się to również na końcowym wyniku meczu. Bayern zdołał strzelić tylko jednego gola – na pocieszenie. Młodość ma swoje prawa!

_________________________________________________________________________________________________________________________

Champions League – Red Bull Arena

Red Bull Salzburg 1:1 Bayern Monachium (1:0)

Podstawowe składy

Red Bull Salzburg: Philipp Köhn, Rasmus Kristensen, Oumar Solet, Maximilian Wöber, Andreas Ulmer (C), Nicolas Seiwald, Mohamed Camara, Nicolás Capaldo, Brenden Aaronson, Karim Adeyemi, Noah Okafor

Trener: Matthias Jaissle

Bayern Monachium: Sven Ulreich, Lucas Hernandez, Niklas Süle, Benjamin Pavard, Kingsley Coman, Corentin Tolisso, Joshua Kimmich, Serge Gnabry, Leroy Sané, Thomas Müller (C), Robert Lewandowski

Trener: Julian Nagelsmann

Sędzia główny: Michael Oliver (Anglia)

Udostępnij:

Facebook
Twitter