Raków nie skorzystał z okazji i wciąż pozostaje na czwartym miejscu w ligowej tabeli. Ekipa Marka Papszuna zaczyna grać w kratkę, ich styl również nie powala. „Kryzys” to może zbyt duże słowo, ale trzeba pamiętać, że tegoroczna konkurencja jest ogromna i nawet chwilowy marazm może im znacznie zaszkodzić. Górnik za to pozytywnie zaskakuje. Przed końcem rundy wpadli w swój złoty okres, co zapewne pozwoli im na zajęcie satysfakcjonującego miejsca na koniec roku kalendarzowego.
Rotacyjnie, ale ciekawie
Obie ekipy były zmuszone dziś do zagrania w zestawieniach nieco bardziej rotacyjnych. Było to spowodowane kontuzjami, uzbieranymi kartonikami lub po prostu potrzebą dłuższego odpoczynku po weekendowej kolejce. W Górniku zabrakło dziś takich istotnych zawodników, jak chociażby Lukas Podolski, czy też Rafał Janicki. Ekipa Marka Papszuna musiała poradzić sobie za to bez Marcina Cebuli lub Gutkovskisa. Szansę otrzymali zawodnicy, którzy na co dzień nie łapią się do pierwszego składu. Dla widza była to świetna okazja, aby w końcu zobaczyć ich w akcji.
Raków wszedł w spotkanie o wiele lepiej. Zdominowali środek pola, byli ustawieni stosunkowo wysoko i dręczyli przeciwnika nieustannym pressingiem. Ostatnio nie szło im najlepiej, ale w tamtym krótkim momencie widać było determinacje do gry. W 16 minucie ich starania w końcu się opłaciły. Oczywiście, chwile wcześniej stuprocentowa sytuację skiepścił Jakub Arak, ale to już akurat jego popisowe zagranie. Papanikolau posłał niezwykłej urody podanie do Mateusza Wdowiaka. Wahadłowy Rakowa był w stanie przechytrzyć linie obrony Górnika, która zgubiła linie spalonego, co doprowadziła go do sytuacji sam na sam. Były piłkarz Cracovii z łatwością wykończył tę akcję pokonując Daniela Bielice, młodego bramkarza gości, który grał swój pierwszy mecz w Ekstraklasie w obecnym sezonie. Niestety, z czystego konta nici. Jako ciekawostkę można przytoczyć fakt, iż Bielicy jest dopiero 3 bramkarzem Górnika, który wystąpił na ligowych boiskach od 2019 roku:
Martin Chudy – 84 mecze
Grzegorz Sandomierski – 17 meczy
Daniel Bielica – 1 mecz
Cała druga połowa odbyła się pod dyktando Rakowa. Górnik Zabrze nie oddał ani jednego strzału, nie mówiąc już o uderzeniach na bramkę. Mieli swoje przebłyski, ale było to zdecydowanie zbyt mało. Napastnicy Rakowa stale uciekali spod krycia i regularnie stwarzali zagrożenie. Kibice gości mogą być wdzięczni swojemu młodemu bramkarzowi. Gdyby nie on, Raków mógłby zamknąć to widowisko jeszcze podczas pierwszej części spotkania.

Co tu się „odvarowało”?
W drugiej połowie Górnik nieco się ożywił. Podopieczni trenera Urbana stwarzali dużo więcej ciekawych ofensywnych akcji. Częściej byli także przy piłce. W pewnym momencie, po jednej z ich akcji doszło do bardzo dziwnej sytuacji z VAR-em w roli głównej.
Wchodzący na boisko Wiktor Długosz postanowił ciekawie przywitać się z trybunami. Gdy Górnik miał piłkę tuż przed polem karnym, młodzieżowiec bezpardonowo wjechał w lewego obrońcę gości, Erika Janże. Sędzia Damian Sylwetrzak miał jednak spory problem z ustaleniem miejsca przewinienia. Istniały bowiem trafne obawy o to, że Długosz mógł faulować Słowaka w polu karnym. Początkowo arbiter podyktował rzut wolny, ale w celu korekty decyzji postanowił podbiec do ekranu. Miejsce okazało się być słuszne, ale samo przewinienie już nie bardzo. No powtórce widać było, że Długosz tak naprawdę nie miał zbytniego wpływu na to, że Janża wylądował na murawie. No i tutaj pojawia się kontrowersja.
Sędzia ku zdziwieniu kibiców odwołał rzut wolny. Jak wszyscy dobrze wiemy taki zabieg jest niedopuszczalny. Jeżeli podjął decyzję o stałym fragmencie gry zza pola karnego, może go ewentualnie przesunąć w głąb jedenastki, a nie go totalnie zignorować. Nawet jeżeli uzna, że pomylił się za pierwszym razem. Czy ma to sens? Oczywiście, że nie, ale tym przepisem wielokrotnie tłumaczono nam kontrowersje związane z działaniem sytemu VAR, więc przydałoby się tego trzymać.
Jimenez – zabrzańska perła
Kontrowersje sędziowskie nie wprowadziły gości z równowagi. W dalszym ciągu Górnik napierał na Raków, a ekipa Marka Papszuna z minuty na minutę traciła kontrole coraz bardziej. Widoczny był ogromny progres w grze, porównując ją z tym, co prezentowali nam przez pierwsze 45 minut.
W 66 minucie Górnik w końcu skonsumował swój przebłysk, wyrównując stan gry. Kto tego dokonał? -oczywiście nikt inny niż Jesus Jimenez. Hiszpan był dzisiaj stale pod grą. Wyglądało na to, że rzeczywiście najlepiej czuję się w roli prawdziwego lidera, a obecność zawodnika zdecydowanie bardziej jakościowego takiego, jak np. Podolski nie działa dobrze na jego indywidualną dyspozycję. Podanie Krzysztofa Kubicy wykończył wręcz idealnie. Strzelił tym samym swoją 6 bramkę w sezonie, co na pierwszy rzut oka nie jest jakimś kosmicznym wynikiem, ale warto wspomnieć o tym, że w klasyfikacji kanadyjskiej zaliczył aż 10 punktów.
Zabrzanie jednak nie poprzestali na remisie. Nieoczywistym bohaterem okazał się wieczny rezerwowy, Mateusz Cholewiak. Przez jakiś czas, na samym początku sezonu był uznawany za podstawowego wahadłowego Górnika. Jak się potem okazało, zabrakło mu na to jakości. Dziś dostał zaledwie kilkanaście minut, ale wykorzystał je idealnie. W 84 minucie dostał piłkę na skrzydle, z łatwością zszedł z nią do środka i pięknie wykończył. Ogromne zaskoczenie zważywszy na to, że jest on ostatnim zawodnikiem (może poza Robertem Dadokiem), po którym spodziewalibyśmy się takiego zagrania.
⏱️83'
📢Goooooool Górnik! Po raz drugi. Prowadzimy w Częstochowie! #RCZGÓR 1-2 pic.twitter.com/dd73x7hijY— Górnik Zabrze (@GornikZabrzeSSA) December 15, 2021
Podsumowanie
Charakteryzująca ostatnio Raków gra w kartkę, zaczyna być realnym problemem. Ekipa Marka Papszuna miała dziś ogromną szansę na to, aby ponownie znaleźć się w pierwszej trójce ekstraklasowej tabeli, ale skrzętnie ją zmarnowali. Nie ma tu miejsca na panikę, bark regularności to coś, z czym zmagało się wiele zespołów z czołówki tabeli. Nie znaczy to jednak, że jest to problem, który można zlekceważyć. Zbliża się okno transferowe oraz przerwa zimowa, która będzie świetną okazją do nadrobienia pewnych niedociągnięć.
Górnik za to uaktywnił się pod koniec rundy. Ekipa Jana Urbana sensacyjnie znajduje się na 6 miejscu. Chyba nikt nie spodziewałby się takiego scenariusza przed sezonem patrząc na ich skrajnie okrojoną kadrę. Warto docenić ich starania, ponieważ w porównaniu do Stali, czy Radomiaka wydają się być trochę niedoceniani. Szkoda tylko, że mają taki opóźniony zapłon.
—————————————————————————————————————————————————————————————–
Gole: Wdowiak 16’- Jimenez 66’- Cholewiak 83’
Skład Górnika: Bielica, Szymański, Pawłowski, Wiśniewski, Janża, Mvondo, Kubica, Dadok, Krawczyk, Nowak, Jimenez
Skład Rakowa: Kovačević, Arsenić, Rundić, Petrášek, Tudor, Lederman, Papanikolau, Wdowiak, Kun, Szelągowski, Arak