Obecny sezon w wykonaniu Radomiaka Radom jest zdecydowanie tym, o którym możemy powiedzieć jako najlepszym w ich historii. „Zieloni” są prawdziwą ekstraklasową rewelacją. W 111. letniej historii jeszcze tak dobrych rezultatów nie było, a zapowiada się jeszcze lepiej. Z czego wynika tak dobra dyspozycja tej drużyny w pierwszej połowie tego sezonu?
Szybki przewodnik historyczny
Aby uzmysłowić sobie jaka niesamowita historia Radomiaka Radom jest, należy cofnąć się do sezonu, w którym po raz pierwszy mieli oni okazję, aby występować w najwyższej klasie rozgrywkowej. Chodzi tu oczywiście o lata 1984/1985. Nie był to co prawda udany dla nich sezon, natomiast pierwsze przetarcie już za sobą mieli. Po emocjonującej ostatniej kolejce zajęli przedostatnią pozycję i spadli o klasę niżej. Lata mijały i mimo ambitnych celów nic im się nie udawało. Raczej klub zaliczał tendencję spadkową, czego potwierdzeniem może być balansowanie pomiędzy III, a II ligą.
W 2008 r. ogłoszono upadłość stowarzyszenia, na skutek czego powołano spółkę akcyjną. Sama drużyna dostała wtedy licencję na grę w piątym szczeblu rozgrywkowym. Kolejna istotna data to już rok 2015. Wtedy klub przejął właściciel, który do dzisiaj swoje rządy tam sprawuje. Jak pokazał czas, Sławomir Stempniewski fenomenalnie się w tej roli odnalazł i swoimi decyzjami doprowadził ich do obecnego stanu. Dzisiaj w połowie sezonu zajmują czwartą pozycję w Ekstraklasie. Jak widać, ciężka praca zawsze popłaca.
Sukces wielu ojców – Kto i w jaki sposób odpowiedzialny jest za taką dyspozycję Radomiaka Radom?
Sławomir Stempniewski – prezes na medal
Obecny sezon Radomiaka jest wprost fenomenalny. Mało kto spodziewał się, że to oni będą czarnym koniem tych rozgrywek, a jakiekolwiek plany o europejskich pucharach będą wchodzić w grę. Sukces, tak jak jest napisane w tytule tego akapitu — ma wielu ojców.
Jeżeli w jakimś klubie jest źle, zwykle duża część winy spada na prezesa. Tak też powinno być w sytuacji, gdy dzieje się dobrze. O ile w polskiej piłce występuje bardzo duża nagonka kierowana w stronę „mózgów” ekstraklasowych klubów, o tyle władze Radomiaka Radom są absolutnym tego zaprzeczeniem. Wcześniej wspominany Sławomir Stempniewski, wraz ze swoim sztabem, stworzył bardzo silną drużynę w okresie zaledwie kilku lat. Wiele przemyślanych ruchów transferowych to coś, za co on jest szczególnie odpowiedzialny. Potwierdzeniem tych słów może być fakt, iż z obecnej pierwszej, kapitalnie spisującej się „jedenastki”, on sprowadził do klubu aż dziesiątkę! Wyjątkiem jest Leandro.
Dariusz Banasik – trener z prawdziwego zdarzenia
Jeżeli mówimy o dobrych decyzjach prezesa Stempniewskiego, grzechem byłby brak wspomnienia o Dariuszu Banasiku, bez którego o takich wynikach można by było tylko pomarzyć. Były trener takich klubów jak Pogoń Siedlce, czy też Zagłębie Sosnowiec, pewnie sam podejmując tę pracę, czegoś takiego się nie spodziewał. Mając drużynę, która posiada potencjał co najwyżej na utrzymanie, potrafił zrobić maszynę grającą nie zawsze efektownie, lecz efektywnie jak najbardziej. Taktyka opiera się na bardzo częstym oddawaniu strzałów i wysoko ustawionej drugiej linii. Nie bez przypadku w końcu, pod względem oddanych strzałów, Radomiak jest drugi (zaraz za Lechem Poznań).
- KLUB – ŚREDNIA STRZAŁÓW W MECZU (dane ze strony Statystyki Ekstraklasy | EkstraStats)
- Lech Poznań – 17,75
- Radomiak Radom – 15,50
- Pogoń Szczecin – 14,81
- Lechia Gdańsk – 14,56
- Legia Warszawa – 14,21
- Zagłębie Lubin – 13,80
Dariusza Banasika należy pochwalić również za wyciąganie wniosków ze swoich błędów. Początek sezonu to zwykle szaleńcze mecze Radomiaka, w których jednak poza strzelonymi bramkami, tracili ich równie dużo. Druga połowa rundy jesiennej to już bardziej przemyślana gra. Była ona wciąż oparta na ofensywnej grze, natomiast bardziej skupiała się na dominacji w środku pola. Na tej pozycji w radomskim klubie można wyróżnić kilku zawodników. Leandro, Kaput, Nascimento, czy też Machado to cztery zupełnie odmienne, lecz konsolidujące ze sobą postacie. Każdy z nich zupełnie wyróżnia się innymi, cennymi atutami i to właśnie jest klucz do sukcesu.
Pomoc Radomiaka Radom
Machado dobrze czuje się atakując wolne przestrzenie, gorzej natomiast w bezpośrednim starciu z rywalem. W tym elemencie nadrabia braki Leandro, który jest jednym z najlepszych dryblerów w lidze. Jego znakiem rozpoznawczym jest także ilość wygranych pojedynków. Nascimento to zgoła odmienny profil zawodnika. Jest to piłkarz ustalający tempo, z jakim przebiegają akcje Radomiaka. Nie jest on człowiekiem, który jednym podaniem zachwyci publikę, natomiast gościem od „czarnej roboty”. Trzeba przyznać, iż wychodzi mu to świetnie, gdyż zwykle za jego sprawą drużyna dominuje w meczach. Michał Kaput odpowiedzialny jest za kończenie akcji przeciwnika. W klasyfikacji odbiorów zajmuje drugą lokatę, będąc tuż za Tarasem Romanczukiem.
Atak Radomiaka Radom
Nie samą pomocą jednak Radomiak żyje. Do kończenia akcji również mają oni swoich „specjalistów”. Karol Angielski nigdy za wybitnego napastnika postrzegany przez fanów polskich lig nie był. W swoich dotychczasowych klubach, na różnych poziomach rozgrywkowych, nie potrafił znaleźć właściwej formy strzeleckiej. Wydaje się, że w Radomiu w końcu znalazł swój prawdziwy dom. Tutaj bowiem widać u najlepszego ich strzelca znaczącą poprawę.
- Karol Angielski (w Wiśle Płock, Piaście Gliwice, Olimpii Grudziądz, Zawiszy Bydgoszcz, Śląsku Wrocław i Koronie Kielce) – 119. występów, 22. gole
- Karol Angielski (w Radomiaku Radom) – 52. występy, 22. gole
Ponadto, w samym tym sezonie, jest on autorem dziewięciu trafień dla „Zielonych”. Przy bardzo pozytywnej postaci Karola Angielskeigo, trzeba pamiętać również o Mauridesu, który razem z nim tworzy jeden z najlepszych duetów napastników w Ekstraklasie. Brazylijczyk ten, podobnie jak kilku innych jego rodaków przeszedł do Radomiaka Radom w ostatnim okienku transferowym. Z racji, iż w ostatnich kilku sezonach zaliczał on spory regres, sprowadzenie go było bardzo ryzykowne. O ile często do polskiej ligi sprowadzany jest „szrot”, go absolutnie tak nazwać nie można. Charakteryzuje go wszechstronność, dzięki której z Angielskim rozumie się bez słów. Kiedy jeden z nich ma pewne braki, drugi błyskawicznie przychodzi i nadrabia wszystkie niedociągnięcia.
Defensywa Radomiaka Radom
Solidność to słowo, które idealnie opisuje postawę defensywy Radomiaka Radom w obecnym sezonie. Logicznym jest w końcu, że gra ona dobrze, jeżeli stracili, wyłączając Lecha, najmniej bramek w całej Ekstraklasie! Czwórka defensorów, a także rewelacyjny w tym sezonie bramkarz grają ze sobą w dosłownie każdym meczu i to zgranie widać na pierwszy rzut oka.
Para stoperów to przykład gry opartej na pewnego rodzaju poświęceniu. Już kilkukrotnie zdarzyło się tak, że interwencją w ostatniej chwili ratował radomian Mateusz Cichocki. Raphael Rossi akurat w tym elemencie z Polakiem wygrywa. Przyjął bowiem na siebie największą ilość uderzeń przeciwników. Nie tylko w klubie, ale również w całej lidze.
Damiana Jakubika można nazwać niejako żołnierzem trenera. Zawodnik ten wyróżnia się swoją walecznością i zaangażowaniem w każdym elemencie boiska. Nie jest to co prawda obrońca wybitny, jednak tymi atutami swoje wady bardzo dobrze nadrabia. Jest to piłkarz, który z pewnością nie gra efektownie. Może pochwalić się jednak bardzo dużą prawidłowością swoich decyzji, a statystyki go bronią. Dawid Abramowicz, grający na pozycji lewego obrońcy jest zawodnikiem niezłym, jednak nic poza tym. Jeżeli w ekipie „Zielonych” jest w ogóle pięta achillesowa, to właśnie na niego można by było wskazać. Nie popełnia wielu błędów, ale też się specjalnie niczym się nie wyróżnia. Ani w grze defensywnej, ani też ofensywnej.
Prawdziwym objawieniem, a zarazem ostatnim, ważnym elementem układanki Dariusza Banasika jest Filip Majchrowicz. Bramkarz Radomiaka Radom niejednokrotnie ratował swojej drużynie cenne punkty. Nie jest tak, że brak mu było jakichkolwiek błędów. Było to często spowodowane brakiem szeroko rozumianego doświadczenia, przez co po części można mu to wybaczyć. Faktem jest jednak to, iż 21-latka można nazwać jednym z najlepszych punktów swojej drużyny w rundzie jesiennej. Początkowo był on planowany, jako 2/3 wybór w bramce ekipy z Radomia, natomiast szybko Mateusza Kochalskiego udało mu się wygryźć z pierwszej „jedenastki’. Według oficjalnych danych Ekstraklasy większy procent obronionych strzałów w naszej lidze ma od niego tylko Zlatan Alomerovic, a on przecież regularnie nie grał. To chyba coś musi oznaczać. Do postawy ich golkipera nie można mieć większych zarzutów.