Radomiak 2:1 Lech Poznań – Lokomotywa wykoleiła się na stacji Radom

Poznańska lokomotywa wykoleiła się w Radomiu! Gospodarze sensacyjnie wygrywają z rozpędzonym Lechem i pokazują, że nieprzypadkowo znajdują się aż tak wysoko w ekstraklasowej tabeli.  Ekipa Macieja Skorży rozczarowała. Był to ich zdecydowanie najgorszy mecz w obecnym sezonie.  W ich szeregach nie działało kompletnie nic, zawiedli na całej linii.

Ofensywny Radomiak i kontrowersje sędziowskie

Trener gospodarzy, Dariusz Banasik na przedmeczowej konferencji prasowej zarzekał się, że nie będzie zmieniał stylu gry pod mecz z Lechem. Radomiak miał wyjść ofensywnie, nie odpuszczając swojemu przeciwnikowi. Jak się okazało zrobił dokładnie to, o czym wcześniej mówił. Lech miał od początku spotkania spore problemy z przejęciem inicjatywy. Była to niemała niespodzianka, zważywszy na to, że nawet w meczach, w których ostatnio nieszczęśliwie remisowali, (Górnik Łęczna, Stal Mielec) byli zespołem o wiele aktywniejszym. Dziś jednak zaczęli dość anemicznie, czego nie omieszkali wykorzystać ich przeciwnicy.

W 16 minucie Radomiak ruszył z atakiem na skrzydle i przy próbie dośrodkowania piłka trafiła w rękę Jespera Karlstroma. Szwed starał się schować swoje dłonie za siebie, ale niestety nie zdążył. Zagranie ręką było oczywiście nieumyślne i dość niefortunne, ale przepisy to przepisy. Sędzia Przybył po interwencji VAR-u podyktował rzut karny, z którym raczej nie powinniśmy się kłócić. Obrys ciała ewidentnie powiększony i decyzja nie mogła być inna. Do jedenastki podszedł najlepszy strzelec gospodarzy, Karol Angielski. Napastnik idealnie wymierzył w dolny róg bramki i pozostawił Filipa Bednarka bez najmniejszych szans.

W międzyczasie mieliśmy do czynienia z dużo większą kontrowersją niż karny podyktowany dla Radomiaka. Radosław Murawski wszedł w powietrzny pojedynek z piłkarzem gospodarzy, Michałem Kaputem i został uderzony łokciem w nos. Faul niezwykle brutalny i niebezpieczny. Na jego nos zostały założone szwy, ale obyło się bez złamania i na całe szczęście pomocnik „Kolejorza” był w stanie kontynuować mecz. Dziwić może brak czerwonej kartki dla zawodnika Radomiaka. Żółty kartonik był zdecydowanie niewspółmierny do wyrządzonych krzywd. Sytuacja niezwykle podobna do tej, która miała miejsce w spotkaniu Legii z Cracovią. Nie tylko pod względem przewinienia, ale również chybionej decyzji arbitra.

Rezerwowa obrona sobie nie radziła

Defensywa gości wyglądała trochę inaczej niż w poprzednich spotkaniach. Została ona bowiem w dużej mierze przetrzebiona przez najróżniejsze urazy. Na prawej obronie zagrał Czerwiński, który w ostatniej kolejce pokazał się z dobrej strony pierwszy raz od kilku miesięcy. Na lewej obronie zagrał Barry Douglas, który z całym szacunkiem, ale raczej nie może równać się jakości, jaką prezentuje Rebocho. W środku za to prawdziwa gratka. Z powodu kontuzji Satki i Milicia swoją szansę dostał Thomas Rogne. Norweg w poprzednich sezonach był niesamowicie istotną postacią w poznańskiej układance, ale to zamierzchłe czasy. Swój ostatni mecz w ekstraklasie zagrał jeszcze w Maju. Reasumując, można powiedzieć, że linia obronna była „troszkę” osłabiona.

Przy drugiej bramce braki w defensywie dały się we znaki gościom. Radomiak zabawił się z nimi, jak tylko chciał. Abramowicz wbił się w ich pole karne i posłał piłkę do niepilnowanego Mauridesa, niepilnowanego, bo krycie zgubił Barry Douglas. Szkot zupełnie nie kontrolował, kto i kiedy wchodzi w pole karne. Podania nie był w stanie przeciąć żaden defensor z Poznania. Przykładowo, Rogne został odepchnięty od piłki przez Karola Angielskiego tak, jakby napastnik miał do czynienia ze średnio rozgarniętym workiem ziemniaków. Wyglądało to po prostu strasznie. Dzięki „wyczynom” zawodników Lecha, Radomiak prowadził do przerwy aż dwoma bramkami i nie zapowiadało się na wielką remontadę z strony ekipy Macieja Skorży.

Felerny comeback

Radomiak
Fot: PrssFocus

Druga połowa była praktycznie bliźniacza do pierwszej z tym, że Radomiak skupił się raczej na eliminowaniu atutów Lecha, niżeli pogoni za trzecią bramką. „Kolejorz” w ofensywie dziś nie istniał. Kamiński rozegrał swój najprawdopodobniej najsłabszy mecz od kilku dobrych miesięcy. Jego dynamika, energetyczność – wszystkie te atuty były regularnie ucinane przez zawodników Radomiaka. Ba Loua był dziś na tyle słaby, że został zmieniony już w przerwie za Michała Skórasia. Amaral wyglądał zdecydowanie najlepiej z całej ofensywy Lecha, ale dalej bez fajerwerków. W efekcie Ishak także był niewidoczny, ponieważ został całkowicie odcięty od podań. Środek pola nie był lepszy. Piłkarze z Radomia zdominowali tą część boiska przez, co goście mieli problemy z wyprowadzaniem skutecznych akcji. Podsumowując, jedna, wielka katastrofa.

Oczywiście, Lech miewał sytuację 70-80 procentowe, ale to nie wystarczało. W końcu w 76 minucie dostali okazję idealną – rzut krany. Jedenastka została podykotowana z tego samego powodu, co ta z pierwszej połowy. Jakubik przypadkowo zgrał piłkę ręką, ale mimo wszystko decyzja była dość klarowna. Do karnego podszedł Mikael Ishak i bezpardonowo go wykończył. Lech nabrał wiatru w żagle, poczuł, że jeszcze nie wszystko stracone i rzeczywiście mogą uratować jakiekolwiek punkty z Radomia. Niestety na samych chęciach się skończyło, mimo tego, że gospodarze regularnie atakowali. Należy w tym monecie pochwalić defensywę Radomiaka, która w drugiej połowie przyjmowała na klatę kolejne nawałnice przeciwnika. Filip Majchrowicz nie miał może wielu ekwilibrystycznych interwencji, ale również zasługuję na uznanie z powodu chłodnej głowy, jaką zachował przez cały mecz.

Najgorszy mecz Lecha w sezonie

Nie wiem, czy znajdzie się gorszy mecz Lecha w tym sezonie. Ekipa z Poznania doznała pierwszej porażki od 24 września. Dziś nie działało kompletnie nic: obrona, pomoc, atak – wszystkie formacje zawodziły na całej linii. Piłkarze, którzy regularnie dawali jakość zostali, skrzętnie wyłączeni z gry. Defensywa „Kolejorza”, która przez cały sezon stanowiła monolit, dziś była wprost fatalna. Lech pokazał, że może i ma szeroką kadrę, ale na niektórych pozycjach (szczególnie w obronie) nie są w stanie zastąpić swoich gwiazd. To po prostu trochę inny poziom.

Radomiak zagrał nienagannie. Mecz z Lechem może stać się symbolem ich wspaniałego wejścia do ekstraklasy. Drużyny doświadczone, przegrywały z kretesem w rywalizacji z liderem ekstraklasy, a niepozorny Radomiak łącznie zdobył 4 punkty w ich potyczkach. Dla kibiców ekipy z Poznania pozostaje jeden pocieszający fakt: po tym, jak Lech stracił punkty z drużyną trenera Banasika na początku sezonu, nastąpił wspaniały okres w klubie. Może zimny prysznic znowu wyjdzie na dobre piłkarzom z Poznania.

———————————————————————————————————-

Gole: 16’ Angielski – 30’ Maurides- Ishak 77’

Skład Radomiaka: Majchrowicz – Jakubik, Rossi, Cichocki, Abramowicz – Kaput, Filipe Nascimento, Leândro, Machado – Angielski, Maurides.

Skład Lecha: Bednarek – Czerwiński, Rogne, Salamon, Douglas – Karlström, Murawski – Ba Loua, Amaral, Kamiński – Ishak.

Udostępnij:

Facebook
Twitter