Premier League: Gerrard lepszy od Rodgersa, Cash jednym z bohaterów

Sezon 2013/14 angielskiej Premier League był jednym z najlepszych dla Liverpoolu jeśli chodzi o XXI wiek. Wówczas The Reds zajęli drugie miejsce, a niewiele brakowało, a rozgrywki zakończyliby na pierwszym miejscu. Głównymi architektami tego wyniku byli Brendan Rodgers i Steven Gerrard, którzy dzisiaj, na Villa Park, zmierzyli się w bezpośrednim pojedynku.

Początek dla „Lisów”

Na spotkanie 15. kolejki Premier League Leicester wyszło bez Vardy’ego w wyjściowym składzie, ale graczy gości na samym początku rozpierała energia. Będący po raz pierwszy w podstawowej jedenastce, Patson Daka miał w pierwszych 10 minutach dwie niezłe okazje. Przy pierwszej świetnie dograł mu Ademola Lookman, przy drugiej… Tyrone Mings, ale w obu przypadkach zabrakło mocy w tych próbach. Ale co się odwlecze, to nie uciecze i już chwilę później wspomniany wyżej Zambijczyk wygrał przebitkę tuż przed polem karnym, zagrał do Harvey’a Barnesa, który lekko, ale bardzo precyzyjnie zmieścił piłkę między nogami Konsy i przy słupku Martineza.

 

Główną bronią Aston Villi były stałe fragmenty gry i… Matty Cash

Skoro przy Polaku jesteśmy, to trzeba powiedzieć, że pierwsze 10 minut miał beznadziejne. Schrzanił dwie dobre sytuacje do dośrodkowania, bo zamiast lekko zagrać do dobrze ustawionego kolegi, zagrywał Panu Bogu w okno. Ale potem było o niebo lepiej.

 

Leicester nie potrafi bronić przy rzutach rożnych/wolnych, co było dzisiaj widać. Douglas Luiz cały czas nękał defensorów gości niezłymi wrzutkami na pole karne, a do jednej z nich doszedł Cash, który zgrał piłkę do Buendii, a Argentyńczyk skierował ją do bramki i wyrównał stan meczu. Niektórzy sądzą, że tam jeszcze Konsa trącił futbolówkę nogą, ale wtedy Polak nie miałby asysty, więc gola zaliczamy skrzydłowemu The Villans.

 

Kontrowersja w Premier League? Nowe, nie znałem

 

Później jeszcze obie ekipy miały jeszcze po jednej bardzo dogodnej sytuacji. W 23. minucie Luke Thomas świetnie wypatrzył Kiernana Dewsbury’ego-Halla, ale mimo, że młody pomocnik nie miał koło siebie żadnego rywala (i to na piątym metrze przed bramką Martineza (!)), to potężnie chybił. Panie Kiernan, i po co było strzelać główką z wysokości 20 centymetrów, skoro można było uderzać lepszą nogą.

 

W szóstym akapicie, podobnie jak piłkarze obu drużyn w przedostatnim meczu 15. kolejki Premier League oraz fani i sędziowie, oddamy hołd Arthurowi Labinjo-Hughesowi z Birmingham. Sześciolatek był torturowany przez swoich rodziców i ostatecznie zmarł. Cześć jego pamięci.

 

Również narzekać mogą fani gospodarzy, bo, bardzo aktywny dzisiaj, Matty Cash miał mnóstwo miejsca po prawej stronie i zamiast przylutować z pierwszej piłki, to on chciał to na spokojnie, z przyjęciem. No i przez to przyjęcie doskoczyło do niego trzech defensorów Leicester i musiał ratować się zwykłym kapciem.

 

Na zakończenie I połowy mieliśmy to, co zapowiedziałem w tytule nagłówka. Dalekie zagranie na pole karne „Lisów”, piłkę zbiera Matty Cash (bo kto by inny?) i zgrywa ją wzdłuż bramki Schmeichela, a ten ma problemy ze złapaniem futbolówki, na czym korzysta Jacob Ramsey i pakuje ją do siatki, a potem zaczyna świętować z kibicami, ale zaraz, zaraz, chwila, chwila. Czy angielski pomocnik nie kopnął piłki w momencie, gdy duński golkiper już ją opanował. W naszej opinii opanował, zdaniem sędziów także, więc na przerwę podopieczni Gerrarda schodzili z poczuciem niedosytu.

 

Piłkarze The Villans zjedli w przerwie wiaderko witamin

Piłkarze gospodarzy ruszyli na Leicester, tak jakby nie miało być jutra. Zespół Gerrarda wrzucił wyższy bieg i totalnie stłamsili gości. Jednak konkretów brakowało. Jedyną taką ciekawszą sytuacją było wejście w pole karne Watkinsa, którego strzał został potem zablokowany. Wspominamy o tej akcji tylko po to, bo Anglik powinien zagrać wówczas do zupełnie niekrytego Casha, stojącego na piątym metrze, ale napastnik sam chciał skończyć tę sytuację. Ale nie pykło.

 

Skoro nie wychodzi z gry, cyk, stały fragment gry. Defensorzy Leicester znowu byli zdezorientowani, jak świadek Jehowy w sklepie z drzwiami i tym razem bez krycia pozostawili Konsę. Stoper zagłówkował, Schmeichel puścił bardzo prosty strzał i mieliśmy zasłużone prowadzenie gospodarzy.

 

Festiwal kapitalnych interwencji

Ale zanim o tym, co wyczyniali bramkarze – warto wspomnieć o bardzo ładnym uderzeniu Jamesa Maddisona. Co prawda niecelnym, ale, jak to Pan Andrzej Twarowski powiedział: „Przy tym strzale pajączek myślał, że dokona swojego żywota.”. Urzekło mnie to, więc musiałem to w tej pomeczówce wstawić. Jak tu nie lubić komentatora Canal+?

 

Dobra, dobra, ale teraz już o tych interwencjach. Najpierw Schmeichel, w stylu swojego ojca (lub Boruca, jak kto woli), takim pajacykiem, obronił strzał Watkinsa; chwilę później Harvey Barnes główkował na bramkę Martineza, piłka leciała w okienko, ale Argentyńczyk wyciągnął się jak struna, poleciał jak jakiś bocian do Afryki i dosięgnął futbolówki i wybił ją na rzut rożny. Wyśmienita parada.

 

Kapitalną interwencją popisali się także, a jak, VAR-owcy. Niestety, jest to ironia, bo sędziowie nie zauważyli podcięcia Dewsbury’ego-Halla przez Douglasa Luiza. Mam też wątpliwości, czy w ogóle było to sprawdzane, bo kontakt był ewidentny. Czasu jednak nie cofniemy, kar nie wlepimy, bo nie mamy uprawnień, a szkoda, bo kto na tym najbardziej ucierpi?

 

Ja, mający Vardy’ego w Fantasy.

 

A tak serio całe Leicester, bo remis na 15 minut przed końcem wygląda lepiej niż 1:2.

 

Podsumowanie

Trzy zwycięstwa w pierwszych czterech meczach za kadencji Stevena Gerrarda. Anglik ma kapitalne wejście do Premier League, a ogólnie cała Aston Villa wygląda lepiej i żywiej niż w ostatnich spotkaniach kadencji Deana Smitha. Świetne spotkanie rozegrali McGinn, Buendia, Nakamba, Konsa i oczywiście Polak rodak – Cash. Dzięki wygranej, nadzieje na europejskie puchary ożyły, bo to zaledwie cztery punkty straty do siódmego Arsenalu.

 

Jeśli chodzi o Leicester – przeciętny występ drużyny Rodgersa. Chciałoby się powiedzieć, jak zwykle. Może to przemęczenie natłokiem spotkań, może to wypalenie Rodgersa, wiadomo jednak jedno – z taką grą o Ligę Mistrzów będzie ciężko – wręcz można powiedzieć, że to może być niemożliwe.

 

A, i Jakub Stolarczyk znów poza kadrą Leicester.

 


Premier League
Birmingham (Villa Park)

Aston Villa 2-1 Leicester City (1-1)
Buendia 17, Konsa 54 – Barnes 14

Aston Villa: Martinez – Cash, Konsa, Mings, Young – McGinn, Nakamba, Luiz (77 Sanson) – Ramsey (83 Tuanzebe), Watkins, Buendia (78 Chukwuemeka).

Leicester: Schmeichel – Castagne, Evans, Soyuncu, Thomas – Lookman (65 Vardy), Dewsbury-Hall (86 Iheanacho), Ndidi, Maddison, Barnes – Daka (78 Ayoze Perez).

żółte kartki: Nakamba – Maddison.

sędziował: Michael Oliver.

 

 

 

Udostępnij:

Facebook
Twitter