Premier League jest ligą, do której od lat przychodzą największe gwiazdy światowego futbolu. Są najbardziej znani trenerzy w Europie i cały czas panuje ogromna rywalizacja. Nie brakuje głośnych, ale i ciekawych nazwisk na pozycjach bramkarzy. Są tacy, którzy się mentalnie odbudowali. Są tacy, po których nikt nigdy się nie spodziewał, że wejdą na tak wysoki poziom bramkarskiego rzemiosła,. Istnieją też tacy, który ten poziom reprezentują od lat. Dziś słów kilka o bramkarzach szczególnych – nie najlepszych, a takich, którzy czymś się w tej lidze wyróżniają.
José Sá – topowy transfer do Premier League
Wolverhampton udowadnia nam już nie pierwszy raz, że ma niesamowitego nosa do bramkarzy. Od sezonu 2018/19, dostępu do bramki „Wilków” bronił Rui Patricio. Trzeba sobie powiedzieć otwarcie, że Portugalczyk nigdy nie zszedł poniżej pewnego poziomu. Jego odejście do Romy wywołało niepokój wśród fanów klubu z Molineux. Nie wyobrażano sobie, że do Wolverhampton będzie chciał przyjść bramkarz najwyższej półki. Władze klubu z hrabstwa West Midlands stwierdziły, że idealnym kandydatem będzie José Sá, który w ostatnich latach bronił dostępu do bramki Olympiakosu.
Chyba nikt nie spodziewał się, że Wolves do tego stopnia trafi w punkt z tym transferem. Fakty są takie – Wolverhampton ma drugą najlepszą defensywę w Premier League. Nie jest to oczywiście zasługa jedynie portugalskiego bramkarza. Wkład w jakość „Wilków” mają obrońcy oraz Bruno Lage, który udowodnił, że drużynę można ułożyć błyskawicznie. W ostatnich 11 meczach, klub z Molineux stracił zaledwie 4 gole. José Sá wielokrotnie ratował w tym czasie skórę swoim kolegom. Ma jeden z najwyższych procentów udanych interwencji ze wszystkich bramkarzy w całej Premier League. Unaocznia nam fakt, że 8 milionów euro, które Wolverhampton musiało za niego zapłacić to ogromna promocja.
Hugo Lloris – najbardziej stabilny bramkarz w Premier League
Trafił do Tottenhamu w 2012 roku z Nicei. To już 10 lat, odkąd „Koguty” mogą korzystać z usług tego utalentowanego golkipera. Niedawno Hugo Lloris musiał podjąć decyzję co do swojej przyszłości, ponieważ wygasał mu kontrakt ze Spurs. Jak przyznał sam Francuz, decyzja była prosta i nie musiał się nad nią długo zastanawiać. Zdradził, że w ostatnich miesiącach czuł największą radość w swojej piłkarskiej karierze z przebywania w klubie z Tottenham Hotspur Stadium. Zarówno on jak i jego rodzina są bardzo zadowoleni z faktu, iż będzie mógł tu występować jeszcze przez kolejne dwa lata. Swoją rolę w przedłużeniu kontraktu Llorisa miał też Antonio Conte – takim trenerom po prostu się nie odmawia.
Na świecie krążą różne opinie na temat gry Hugo Llorisa, czego ja nie mogę zrozumieć. Jest to wyjątkowo pewny punkt defensywy Spurs i jeśli ktoś z obrony miałby popełnić błąd, to ja francuskiego golkipera typowałbym jako ostatniego w szeregu. Jakość Hugo widać zresztą jak na dłoni po tym, co prezentuje po transferze z Atalanty Pierluigi Gollini. To kompletnie inny bramkarski poziom – po włoskim bramkarzu spodziewano się znacznie więcej, a jak na razie nie ma on dobrego startu w północnym Londynie. Lloris bije go na głowę bramkarskim spokojem, elegancją w interwencjach oraz charakterem. Wydaje się, że dopóki Francuz pozostanie na Tottenham Hotspur Stadium, to nikt ani nic nie będzie w stanie wygryźć go ze składu.
Aaron Ramsdale – objawienie Premier League
Przychodził jako średni bramkarz Sheffield United. Kibice Arsenalu krytykowali ten transfer klubu z północnego Londynu i na początku trudno im się było dziwić. Około 30 milionów euro za Anglika wydawało się być sumą znacznie wygórowaną. Należało wziąć też przecież pod uwagę, że że bramkarza spadkowicza z Premier League, który w angielskiej elicie przeplatał mecze bardzo dobre z takimi, w których popełniał poważne błędy. Wydawało się, że Arsenal będzie chciał sprowadzić porządnego bramkarza w miejsce Bernda Leno, który od dawna sygnalizuje już, że jego przyszłość jest niepewna. Aaron Ramsdale zastąpił na początku sezonu Niemca z powodu kontuzji i miejsca między słupkami już nie oddał.
Imponujący refleks Anglika w spotkaniu przeciwko Leicester City dał mu powołanie do reprezentacji Anglii, co było dla niego duży wyróżnieniem, patrząc na to, że nigdy w seniorskiej drużynie narodowej Synów Albionu nie zadebiutował. Nie tylko genialne parady na linii – Ramsdale to golkiper, który posiada wielkie zdolności przywódcze. Zdecydowanie lepiej wygląda defensywa, gdy z pola karnego przewodzi nią były bramkarz Sheffield United niż miało to miejsce, gdy bronił Leno. 23 – latek wniósł do północnego Londynu mentalność, której w tym klubie brakowało. Wydaje się, że Arsenal wreszcie ma bramkarza na lata.
David De Gea – ratownik Manchesteru United
Przed sezonem nie było wiadomo, który bramkarz będzie numerem jeden w Manchesterze United. Dean Henderson był w tej kategorii bardzo poważnie brany pod uwagę, a Ole Gunnar Solskjær zaczął się przyglądać rywalizacji pomiędzy dwoma golkiperami. Ostatecznie to De Gea zajął miejsce między słupkami, a raczej nikt nie spodziewał się, że Hiszpan może jeszcze wrócić do tak dobrej dyspozycji. Poprzedni sezon mógł bowiem nasunąć nam wnioski, że najlepsze lata David ma już za sobą. Nic bardziej mylnego – ten sezon w wykonaniu bramkarza Manchesteru United jest imponujący.
Do De Gei należy kilka legendarnych meczów w dziejach Premier League. Wybitne dwa spotkania w północnym Londynie, gdzie Hiszpan dwoił się i troił w bramce „Czerwonych Diabłów” na zawsze pozostaną nam w pamięci. W tym sezonie, De Gea wiele razy ratował już swojej drużynie punkty. Były to mecze z Wolverhampton, Chelsea, Norwich City, Newcastle czy też spotkanie z Brentfordem. Bramkarz Manchesteru kapitalnie spisuje się również w interwencjach nogami i nie ma dla niego parad niemożliwych. Roboty podopieczni Ralfa Rangnicka gwarantują mu pod dostatkiem, bo De Gea obronił w tym sezonie więcej sytuacji od Alissona i Edersona razem wziętych.
Kepa – odbudowanie mentalne
Mówiono o nim, że jest jednym z najbardziej przereklamowanych bramkarzy. Cena zapłacona za Hiszpana również nie była adekwatna do prezentowanego przez niego poziomu i oczywiście wciąż nie jest. Kepa pokazuje jednak, że gdy jest swojej drużynie potrzebny, to nie zawodzi. Nie ma już mowy o problemach z kontrolowaniem własnego siebie, tak jak to miało miejsce podczas finału Carabao Cup. Tam bramkarz z półwyspu iberyjskiego odmówił zejścia z boiska. Teraz Hiszpan okrzepł i o kolejnych „odlotach” z jego strony nie ma mowy.
W poprzednich sezonach Kepa gdy tylko grał, to bardzo często popełniał błędy prowadzące bezpośrednio do utraty bramki. Obecnie jest już znacznie bardziej skoncentrowany i większych pomyłek w obecnej kampanii nie można mu wytknąć. Bardzo dobrze zastępuje bramkarza roku według FIFA – Edouarda Mendy’ego – który wyjechał na Puchar Narodów Afryki. Zaprezentował się znakomicie w rewanżowym meczu 1/2 Carabao Cup, gdzie Chelsea pojechała do północnego Londynu bronić zaliczki w dwumeczu z Tottenhamem. Nie dość, że poprawił się pod kątem spokoju na bramce, to jeszcze udowadnia, że ma zadatki na trenera. Gdy ogląda mecz z ławki rezerwowych, często instruuje Chelsea i przekazuje im różne wskazówki.
Caoimhin Kelleher – rezerwowy bramkarz jakich mało
Sergio Romero to był zawsze namacalny przykład bramkarza, który zasługiwał na coś więcej niż tylko miano rezerwowego w topowym klubie. Jego status w Manchesterze United nie ulegał jednak zmianie, a co za tym idzie musiał wreszcie zmienić otoczenie. Nie tylko Argentyńczyk miał ten problem, że w klubie na swojej pozycji była za duża rywalizacja. Teraz dokładnie ta sama przypadłość spotyka Caoimhina Kellehera. Irlandczyk nie dostaje zbyt wielu szans na grę. Bardzo ciężko jest wygryźć ze składu jednego z najlepszych jak nie najlepszego bramkarza w całej Premier League – Alissona Beckera.
Shay Given wypowiedział się bardzo jasno na temat Caoimhína Kellehera. „Powinien poszukać sobie klubu, w którym będzie grać regularnie, bo w tej chwili marnuje tylko swój potencjał.” Trudno się nie zgodzić z tym, że Irlandczyk zasługuje na znacznie więcej. Gdy tylko dostaje szansę na grę w wyjściowej jedenastce, to pokazuje dużą klasę. Jürgen Klopp daje mu pograć głównie w krajowych pucharach i trudno mu się dziwić, bo gdy widzi się dyspozycję Alissona, to trudno nie docenić jakości Brazylijczyka. Kelleher musi sobie zadać pytanie, w jaki sposób chciałby rozwijać swoją karierę i ustawić sobie własną drabinę najważniejszych wartości w piłce nożnej.