Trener Gołębiewski nie wytrzymał presji i złożył dymisje. Jak się okazuje, jego następcą zostanie postać świetnie już znana kibicom warszawskiej Legii. Roli strażaka nie przyjmie Leszek Ojrzyński, o którym często wspominano, a za to Aleksandar Vuković.
Po przegranym spotkaniu z Wisłą Płock z godziny na godzinę dowiadujemy się nowych informacji na temat sytuacji w Legii. Przy ul. Łazienkowskiej dzieje się naprawdę wiele. Najpierw dowiadujemy się, że pseudokibice wdarli się do autobusu mistrza Polski i pobili kilku zawodników. Potem jak grom z jasnego nieba dochodzi do nas informacja na temat rezygnacji trenera Gołębiewskiego. Ostatecznie, już po zaledwie kilkunastu godzinach, władze Legii znalazły za niego zastępstwo – istny rollercoaster.
Co ciekawe odejście Marka Gołębiewskiego także odbyło się w atmosferze jednego wielkiego kuriozum. Były już szkoleniowiec Legii miał bowiem zadzwonić do dyrektora sportowego, Radosława Kucharskiego, tuż po meczu z Wisłą Płock, ale niestety nie był w stanie tego dokonać. W efekcie swoją dymisję złożył drogą SMS-ową. Przypomnę, że mówimy o najwyższym poziomie rozgrywkowym w Polsce.
Marek Gołębiewski po meczu z Wisłą Płock złożył dymisję z funkcji pierwszego trenera Legii Warszawa, która została przyjęta przez zarząd klubu. Do końca obecnego sezonu zespół poprowadzi Aleksandar Vuković.
— Legia Warszawa 🏆 (@LegiaWarszawa) December 13, 2021
Gołębiewski poprowadził Legie w zaledwie 11 spotkaniach, ale niestety nie był w stanie wyprowadzić tej ekipy z wielkiego kryzysu. Tak właściwie, to wyglądała ona jeszcze gorzej niżeli za kadencji Czesława Michniewicza. Udało jej się wygrać tylko i wyłącznie jedno spotkanie z osłabianą absencjami Jagiellonią Białystok.
Jako „Mesjasz” do klubu przychodzi Aleksandar Vuković. Były trener i piłkarz Legii ma na swoim koncie kilka solidnych sukcesów na ekstraklasowych boiskach m.in. Mistrzostwo Polski w roli szkoleniowca. Odkąd został zwolniony (dokładnie przez tego samego prezesa, który go zatrudnia) nie prowadził żadnej innej drużyny. Teraz wraca na białym koniu, aby po 1,5 rocznej przerwie przywrócić dawny blask swojej drużynie. Czy mu się to uda? Czas pokaże.