Minął już ponad tydzień od losowania ścieżek barażowych do mundialu w Katarze. Teraz można na chłodno wyciągać wnioski. U naszego przeciwnika też panuje umiarkowany optymizm. Selekcjoner Paulo Sousa staje przed najtrudniejszym zadaniem w swojej karierze. Wszystkie poprzednie drużyny, które prowadził, nie grały meczów o taką stawkę. W marcu minie rok od jego debiutu na ławce trenerskiej biało-czerwonych. Właśnie wtedy nadejdzie czas weryfikacji.
Analizy trenera
U Portugalczyka bardzo podoba mnie się to, że potrafi skomentować swoje największe wpadki. Tak właśnie było po nieudanym Euro, gdy stwierdził, że powinien w przerwie meczu ze Słowacją zdjąć Krychowiaka. Tak też się stało po ostatnim meczu eliminacyjnym z reprezentacją Węgier. Szanuję to u selekcjonera, bo zamiast opowiadać na lewo i prawo, dlaczego nie wygraliśmy meczu, on bije się w pierś. A przed dziennikarzami stara się wszystko jasno i klarownie wytłumaczyć. To się zauważa i docenia, bo nie każdego szkoleniowca na to stać.
Sęk w tym, że Sousa nie może ograniczać się tylko do pięknych słów. On musi działać. Należy wyciągnąć wnioski z porażek, aby te błędy wyeliminować w przyszłości. Spotkanie z Węgrami dało jasny sygnał, że z niektórymi przemyśleniami się przeliczył. Chciał dać szanse innym zawodnikom. Mieli się wykazać pod nieobecność pierwszego garnituru. Sytuacja trochę podobna do czerwcowych ME- złe wybory wykonawców i brak reakcji na nie.
Stąd moje obawy przed meczem z Rosjanami. Wiem, że to spotkanie odbędzie się pod koniec marca i są jeszcze cztery miesiące na dokładne rozpracowanie przeciwnika. Jednak całe eliminacje do katarskiego turnieju jak i europejski czempionat, nie dają zbyt wiele powodów do pozytywnego myślenia. Nie potrafimy grać na zero z tyłu. A gdy wypada nam jeden z liderów drużyny, mamy problem, żeby ograć przeciętny zespół.
Odgórne wsparcie
Pomysł ze zmianą selekcjonera w tak newralgicznym momencie uważam za szalony. Po pierwsze z tego względu, że absolutnie w niczym by to nie pomogło. Nowy szkoleniowiec musiałby poznać zawodników, z każdym porozmawiać, spotkać się. Nowy sztab szkoleniowy to również dodatkowe obciążenia dla piłkarzy. Po prostu nie ma na to czasu. Druga sprawa jest taka, że nie ma mocnego kandydata (przynajmniej wśród rodzimych trenerów) do objęcia tego stanowiska. A być może tylko to w tej chwili ratuje głowę Portugalczyka?
Cezary Kulesza też nie wydaje się specjalnie zainteresowany rozstaniem się z Sousą. Wykazuje cierpliwość niegodną polskiego działacza/prezesa klubowego. Wielu na jego miejscu już dawno zakończyłoby współpracę z obecnym szkoleniowcem. Ale on, jak na prezesa PZNP przystało, za każdym razem broni Portugalczyka. Nie reaguje nerwowo. W sierpniu, gdy został wybrany na sternika piłkarskiej centrali, powiedział, że we wrześniu mamy ważne mecze do rozegrania i żadnych deklaracji lub decyzji dotyczących selekcjonera do tego czasu nie będzie. Była to świetna zagrywka.
Zbigniew Boniek przed nominacją Sousy na selekcjonera reprezentacji Polski, zakomunikował mu, że latem zmieni się prezes. „Zibi” nie był w stanie obiecać trenerowi, że pozostanie na stanowisku nawet jeśli wyjdzie z grupy na ME. Portugalczyk doskonale wiedział, na co się pisał. A w umowie miał określone cele do zrealizowania: wyjście z grupy na Euro i co najmniej awans do baraży do MŚ.
Czas na refleksję
Wszyscy wiemy, co się stało latem na turnieju rozgrywanym na całym kontynencie. Mecze eliminacyjne też pozostawiają wiele do życzenia. Akurat w tej chwili Paulo Sousa musi wcielić w życie swoje przemyślenia i analizy. Akurat w tej chwili potrzebujemy umysłu taktyka, trenera, psychologa, który poukłada wszystkie elementy w całość. Eksperyment z wystawianiem piłkarzy, którzy nie grają w klubach- odpada. Zgoda na absencję kapitana mimo tego, że jest zdrowy- odpada. Może warto zacząć jeździć na mecze polskiej Ekstraklasy?
Zdaję sobie sprawę, że nasza liga znajduje się aktualnie na 27 pozycji w rankingu UEFA. Ale skoro tacy piłkarze jak Puchacz, Płacheta czy Helik nie są w stanie udźwignąć tego ciężaru, to może warto dać szanse innym? Może akurat oni „zaskoczą” i wykorzystają swoje atuty w tym arcyważnym meczu? PKO BP Ekstraklasa nie jest konkurencyjna w stosunku do Bundesligi lub Premier League, ale jest świetnym miejscem do ogrywania młodych, polskich piłkarzy. Przykładem na to jest oczywiście Kacper Kozłowski z Pogoni Szczecin. Takich jak on jest więcej, tylko trzeba ich dostrzec.
Może również warto dogadać się z Sebastianem Szymańskim grającym w rosyjskim Dinamo Moskwa? Ten chłopak zbiera coraz lepsze recenzje za swoją grę i wiem, że jego powołanie może nie być zaskoczeniem dla przeciwnika. Ale z drugiej strony, on zna tę ligę od podszewki, zna rosyjskich zawodników, którzy otrzymują powołania do swojej reprezentacji. Sam Grzesiek Krychowiak może nie wystarczyć. Potrzebujemy w tej chwili żołnierzy. Takich, którzy nie pękną pod wpływem presji. Szymański wydaje się wpisywać w ten szkic.
Rosjanie też się cieszą
Selekcjoner reprezentacji Rosji też jest zdania, że nie trafili na najgorszego rywala. Przewiduje on, że raczej nie zagramy tego meczu w Moskwie ze względu na pandemię. Na miejsce rozegrania tego meczu wybrał sobie inne miasta: „Chciałbym zagrać na Łużnikach w Moskwie. Żyjemy jednak w czasach koronawirusa, a to wiele zmienia. Dlatego może równie dobrze zmierzyć się w Rostowie czy Krasnodarze. Ale znowu tam pogoda w marcu jest bardzo nieprzewidywalna”. Widać, że facet wie, o czym mówi.
Jakby tego wszystkiego było mało, Walerij Karpin jest zdania (słusznie), że rosyjskie drużyny w marcu będą jeszcze grały w europejskich pucharach. To oczywiście będzie dodatkowym atutem dla naszych rywali. Rytm meczowy, sprawia, że forma każdego zawodnika rośnie. My w marcu będziemy się emocjonować występami Roberta Lewandowskiego w Lidze Mistrzów oraz Ekstraklasą.
Od tego meczu zależy przyszłość polskiej piłki
Wiadomo, że sam wyjazd na wielką imprezę piłkarską typu mundial stanowi dodatkowy zastrzyk gotówki dla krajowej federacji. Poprzedni zarząd takiego problemu nie miał, gdyż nie pojechaliśmy tylko raz na MŚ. Do Brazylii w 2014 roku. Wypadałoby tę dobrą passę podtrzymać. Więcej pieniędzy od FIFA to większe możliwości w rozwoju na wszystkich płaszczyznach. A nie możemy zapomnieć, że Cezary Kulesza w tym tygodniu wspominał, że PZPN będzie musiał w 2022 roku zacisnąć pasa. Dlatego tak ważny jest mecz z Rosją.
Jeszcze sporo wody w Wiśle upłynie, zanim dojdzie do tego meczu. Pewnie zdarzą się jakieś kontuzje u naszych zawodników, jak i u rywali. Będzie trzeba modyfikować strategię na to spotkanie. Może się też wydarzyć, że np. taki Tymek Puchacz zacznie regularnie grać w Bundeslidze. Może się wydarzyć, że Krzysztof Piątek odpali karabin, a Matty Cash i Jan Bednarek będą najlepszymi obrońcami w Premier League. Nie wykluczam tego, bo w futbolu cztery miesiące to wieczność. Jednakże bardziej niż na łut szczęścia liczyłbym na własne umiejętności.
Szczęście sprzyja lepszym- to porzekadło dość często odnosi się do piłki nożnej. Dlaczego tak się dzieje? Bo mocniejsza drużyna jest po prostu lepiej przygotowana do danego spotkania. Zawodnicy są szybsi, bardziej zgrani, zmotywowani. Bardziej zależy im na zwycięstwie, przez co tworzą więcej akcji, oddają więcej strzałów na bramkę, przejmują inicjatywę. W meczach z silnymi rywalami nie zbyt często dostrzegałem takie zachowania u naszych zawodników. Mimo tego, że cała kadra reprezentuje kluby, które występują w silnych ligach. To zadanie do trenera, żeby wyzwolić w piłkarzach to, co mają najlepszego do zaoferowania na boisku. Ma on na to zadanie jeszcze cztery miesiące.