Mistrzowie Anglii. Finaliści Ligi Mistrzów. Klub z drugimi najbogatszymi właścicielami futbolu. A do tego skład pełen gwiazd zarządzanych przez prawdopodobnie najlepszego trenera ostatniej dekady. Manchester City – to liderzy Premier League, którzy powolutku zmieniają angielską ekstraklasę w swój własny monopol. Trzy mistrzostwa w ostatnich czterech latach doskonale o tym świadczą. A właśnie drużyna Pepa Guardioli pewnie zmierza ku kolejnemu triumfowi. Po 23 kolejkach The Cityzens mają dziewięć punktów przewagi i niewiele wskazuje, by miało się to zmienić. Jednakże co sprawia, że Manchester City jest aż tak dobry w piłkę?
W-M
Zacznijmy od najważniejszej kwestii: jak wygląda kształt zespołu Pepa Guardioli? Pisząc między innymi o Liverpoolu wspomniałem, że wraz z pierwszym gwizdkiem formacja The Reds zmienia się na tyle, że nie zobaczymy już ich w domyślnym 4-3-3. Podobnie jest w City, gdzie wyjściowa jedenastka wygląda następująco:
Tak naprawdę ciężko stwierdzić, kto wyjdzie na lewym skrzydle: czy to będzie Foden, Grealish, Sterling czy ktokolwiek, kogo upatrzy sobie tam Pep. System rotacji w City bywa zabójczy i wiedzą o tym nie tylko piłkarze, ale przede wszystkim gracze Fantasy Premier League. Niezależnie jednak od tego, kto gra, tak jak już napisałem wyżej: to ostatni moment, gdy ustawienie piłkarzy City będzie wyglądało w taki sposób. Później gracze The Cityzens przejdą na system W-M, czyli 3-2-2-3.
????
Podział boiska według Guardioli
Tutaj należy powiedzieć o kilku bardzo istotnych kwestiach związanych z działaniem zespołu Pepa Guardioli. Wiemy już, jak ustawiają się jego piłkarze podczas gry z piłką przy nodze. Jeszcze ważniejsze jest jednak niełamanie zasad poruszania się w poszczególnych strefach boiska. Co pozwala utrzymywać się graczom City tak długo przy piłce? Oczywiście, są to metody szkoleniowe Guardioli, jakość piłkarzy, ale przede wszystkim podział boiska na 20 sektorów. To tego typu schematu muszą nauczyć się piłkarze mistrzów Anglii i świadomie poruszać się w nim po boisku.
Zasady poruszania się graczy Manchesteru City na boisku podzielonym w powyższy sposób:
- nie więcej niż 2 piłkarzy w pionie (nie liczymy bramkarza).
- nie więcej niż 3 zawodników w poziomie.
Dlatego też gdy spojrzymy na to, jak gra zespół Guardioli w ustawieniu W-M wyjdzie na to, że jego piłkarze faktycznie trzymają się podziałów strefowych. Co ciekawe, w większości sytuacji, gdy Pep zmienia coś w ekipie mistrzów Anglii, jego piłkarze nie odnajdują się w nowym systemie (przykładem mecz z Lyonem: formacja z trójką obrońców, czy mecz z Leicester przegrany 2:5).
To także z powodu tak skomplikowanego podziału boiska wielu piłkarzy, którzy dołączają do ekipy The Citizens, ma problemy z aklimatyzacją i dobrą grą w pierwszym sezonie na Etihad. Jednak jak pokazał rozwój Leroya Sane, Riyada Mahreza czy Joao Cancelo: gdy już załapiesz schematy i funkcjonowanie ekipy Guardioli, staniesz się jednym z najlepszych zawodników na świecie. Tak jak stało się to z Cancelo, nad którym jeszcze później dokładniej się pochylimy.
Półprzestrzenie
Temat tabu. Tak chyba trzeba to określić. Czy ktoś głośno mówi o półprzestrzeniach w polskich mediach związanych z futbolem? Niewiele jest takich głosów. Czy wynika to z kwestii braku świadomości o istnieniu tzw. „halfspaces”, czy też po prostu z braku okazji, by się tym zająć, nie wiadomo. Wiadomo jednak, że z pewnością o półprzestrzeniach nie boi się mówić Pep Guardiola, co z resztą widać w działaniach jego zespołu na każdym możliwym kroku.
Jednak czym są całe te „półprzestrzenie”? Dlaczego jest to tak ważne?
Przestrzenie, o których mówię zaznaczyłem na obrazku powyżej. Teoria jest bardzo prosta: półprzestrzeń z definicji jest wolnym miejscem między bocznym, a środkowym obrońcą. I City umie to wykorzystywać najlepiej z całej Premier League: ich skrzydłowi mają za zadanie rozszerzać pole gry tak, by boczni obrońcy musieli się przesunąć w ich kierunku, a to z kolei oznacza, że więcej miejsca zostanie właśnie w owych półprzestrzeniach, gdzie chętnie wbiegają środkowi pomocnicy.
Wcześniej Pep również z tego korzystał
Nie jest to artkuł stricte o Guardioli, ale jeszcze za czasów Barcelony Katalończyk był w stanie stworzyć jedną z najlepszych drużyn w historii bazując właśnie na półprzestrzeniach. Choćby w sezonie 10/11, gdzie Messi przeżywał swój najlepszy czas w karierze jeśli chodzi o bycie fałszywą dziewiątką, a jako boczni napastnicy grali Villa i Pedro. Zdecydowana większość bramek padała właśnie ze zbiegnięć w te strefy boiska. Podobnie jest w City: patrząc na wszystkie zespoły Premier League i to, ile % ich kontaktów z piłką jest właśnie w półprzestrzeniach mistrzowie Anglii wiodą prym i zajmują pierwsze miejsce z 45%. Wykorzystanie stref między bocznym obrońcą, a stoperami to w przypadku ekip Pepa codzienność i warto się przygotować, żerywale mogą mieć w związku z tym kłopoty. Przede wszystkim jednak zwyczajnie sytuacja, gdy grasz przeciwko City jest szczególnie nieciekawa ze względu na to, że gracze Guardioli umieją jak nikt inny tworzyć przewagi w danych sektorach boiska.
Szeroko ustawieni skrzydłowi
Natomiast co pozwala tworzyć te przewagi? Co sprawia, że gracze City de facto mają mnóstwo czasu i przestrzeni, gdy tylko trafi do nich piłka. Przecież każdy wie, że mogą oni sobie futbolówkę przyjąć, poprawić, rozejrzeć się i odegrać w momencie, gdy nadbiegnie rywal. Natomiast jest to spowodowane wyćwiczeniem do niemalże perfekcji „juego de posicion”, czyli gry pozycyjnej stosowanej przez Pepa Guardiolę. Każdy, kto grał w piłkę zna zasadę dłoni. Gdy Twój zespół atakuje, musi pozostać szeroko. Jeśli natomiast jesteście bez piłki, należy cofnąć się i grać jak najwężej. I tak w kółko. I dokładnie to samo robi drużyna Guardioli, lecz w dużo bardziej ekstremalny sposób.
Choćby w derbach Manchesteru na początku listopada. Tak jak widać zresztą na obrazku powyżej: choć piłka jest po drugiej stronie boiska Phil Foden pozostaje niezwykle szeroko ustawiony. Po co? Po pierwsze dlatego, bo właśnie tam jest przestrzeń. A w futbolu Guardioli chodzi właśnie o to, gdzie jest wolne miejsce na boisku. Natomiast to, co jest równie istotne to fakt, iż lewo skrzydłowy jest lewonożny. Najczęściej robi to Phil Foden. Zresztą wcześniej również wyglądało to podobnie: choćby w sezonie 17/18 skrzydłowi City to nie „klasyczni”, czyli odwróceni (lewnożny na prawej stronie, by łamać do środka i analogicznie z drugiej strony), tylko Leroy Sane na lewej flance, a prawonożny Sterling po prawej.Ogólnie Pep chce, by na jednej stronie boiska byli piłkarze się uzupełniający. To znaczy np. lewonożny Foden jako skrzydłowy i prawonożny Cancelo jako boczny defensor. Zresztą umówmy się, wychodzi to całkiem nieźle.
Dlaczego akurat tak grają skrzydła City?
Choćby w meczu z West Hamem. Skrzydłowy ustawiony szeroko zmusza obronę do przesunięcia w jego stronę, a jednocześnie zostawia wolnego Cancelo. Ten z kolei ma bardzo dużo miejsca i jest ustawiony w wyżej wspomnianej półprzestrzeni, skąd jak nikt inny potrafi posłać śmiercionośne podanie. I tak też się dzieje: City za chwilę zdobywa gola, a finalnie wygrywa mecz z West Hamem 2:1. Dlaczego Pep chce, by jego skrzydłowi grali tak, a nie inaczej? Przecież mógłby ustawić zespół bardziej klasycznie(a nawet w Barcelonie to robił), czyli ze skrzydłowym schodzącym do środka oraz bocznym obrońcą, który go obiega. Jednakże tego nie robi.
Dlaczego? Być może ma ku temu jakieś bardziej wyrafinowane powody, ale na pewnej konferencji prasowej zapytany o to Katalończyk odpowiedział, że po prostu tak to widzi. Że lubi jak tak grają jego skrzydłowi, od dziecka to lubił. I dla Manchesteru City taka gra jest jak alfabet, podstawowa. Aczkolwiek jest jeszcze jedna rzecz bardzo istotna w zachowaniu szeroko ustawionych zawodników Manchesteru City. I jest równie ważna, co zachowanie szerokości przez skrzydłowych czy znajomość alfabetu.
Wybloki
Bardzo często podczas meczu NBA widzimy sytuację, gdy jeden z zawodników mając piłkę sunie na kosz rywali, a jego koledzy starają się w sposób przepisowy zablokować drogę przeciwnikom. Oczywiście, Pep i jego piłkarze nie robią tego samego, ale niezwykle często w starciu w Champions League z PSG robili coś niezwykle podobnego.
Jasne, że City miało plan na to, jak wykorzystać brak zaangażowania Messiego, Neymara i Mbappe w grę obronną. I ten plan piłkarze The Citizens w 100% wykorzystali. Spójrzmy na obrazek powyżej. To też przykład wykorzystania półprzestrzeni przez graczy Guardioli. Riyad Mahrez stoi i zajmuje uwagę lewego defensora paryżan. Nuno Mendes nijak może przemieścić się w kierunku szerzej ustawionego Bernardo Silvy, który ma mnóstwo czasu i przestrzeni. I o ile w tej sytuacji bramka nie padła, o tyle w sposób bardzo analogiczny City strzeliło oba gole w drugiej połowie meczu z PSG.
Powtarzany schemat
Kilka sekund przed drugim golem. PSG jest bierne jeśli chodzi o dojście do Rodriego, co już samo w sobie jest błędem. Natomiast zwróćmy uwagę na to, co dzieje się po prawej stronie boiska. Znów ten sam manewr. Gundogan skupia na sobie uwagę Nuno Mendesa, który jest pozostawiony sam na dwóch. Nie może zostawić Niemca, ale nawet będzie go krył i tak paryżanie stracą gola. Kyle Walker, który ma swobodę jeśli chodzi o wbiegnięcie w szesnastkę zespołu Pochettino dzięki „wyblokowi”, który został wykonany przez Gundogana, zalicza asystę, a City strzela bramkę. Podobnie jest przy drugiej bramce The Citizens.
Znów to samo. Znów City robi dokładnie to, co sobie zaplanowało, czyli dwóch piłkarzy okupuje środek, a trzeci, nieobstawiony, czeka na piłkę. PSG mogłoby się przed tym zabezpieczyć w sposób podobny do Chelsea (gra piątką z tyłu) lub nakazem gry w defensywie dla skrzydłowych (co raczej jest mało realne), ale Pochettino nie zrobił z tym nic. I w taki sposób, „wyblokami” niby w koszykówce, City zdominowało Paryż i wygrało „Oil Classico”. Można się sprzeczać, kto był najlepszym piłkarzem w tym meczu: Mahrez, Bernardo czy Rodri, wszyscy zagrali świetnie. Ale najwięcej kontaktów z piłką miał Joao Cancelo. I teraz właśnie czas pochylić się nad postacią Portugalczyka, który w tym sezonie jest w formie, w której nie był nigdy wcześniej.
Najlepszy …….. na świecie
Można sobie wpisać. Co się chce. Tak naprawdę nie wiadomo do końca, kim jest Joao Cancelo w tym sezonie. Lewym obrońcą? Wahadłowym? Środkowym pomocnikiem? Lewym skrzydłowym? W momencie, gdy oczy nie umieją zaszufladkować piłkarza wsadzając go do kategorii z daną pozycją często sięgamy po liczby. Ale i one niezbyt pomogą w kontekście Portugalczyka. Otóż w tym sezonie były piłkarz Juve w barwach Manchesteru City osiągnął wyniki widoczne poniżej. Imponujące, prawda?
863 podania | 1. w City |
321 podań w ostatniej tercji boiska | 1. w City |
21 wygranych pojedynków w powietrzu | 1. w City |
61 wygranych pojedynków | 1. w City |
26 strzałów | 1. w City |
10 podań prostopadłych | 1. w City |
126 podań w ostatnią tercję boiska | 1. w City |
69 podań w pole karne rywali | 1. w City |
Dodajmy do tego fakt, że na tle całej Premier League Cancelo wygląda następująco:
- ma najwięcej podań w ostatnią tercję boiska.
- największą liczbę zagrań w pole karne rywali .
- drugą największą ilość podań progresywnych.
- Najwięcej kontaktów z piłką.
- największą liczbę wprowadzeń piłki w ostatnią tercję boiska.
- drugą największą liczbę wprowadzeń piłki w finalną tercję boiska.
Idealny dla Guardioli
Całkiem nieźle jak na lewego obrońcę. Prawdopodobnie obok Reeca Jamesa z Chelsea, Cancelo jest najlepszym bocznym defensorem na świecie. Portugalczyk jest zwyczajnie uosobieniem futbolu kompletnie apozycyjnego. Nikt chyba lepiej nie obrazuje filozofii Pepa Guardioli od Joao Cancelo. Z resztą wystarczy spojrzeć na jego heatmapę. Jedyne, co można zauważyć, to fakt, że jest to piłkarz grający po lewej stronie boiska. Ale gdzie dokładniej? Na to pytanie już konkretnej odpowiedzi ciężko jest udzielić.
Uniwersalność i bycie rzucanym po pozycjach to jedno, ale granie świetnie w każdym meczu to już kompletnie inna sprawa. Trzy asysty z Club Brugge, dwie asysty w derbach Manchesteru, jedna (ale za to jaka!) asysta w starciu z Evertonem, mnóstwo magicznych podań , a z PSG najwięcej kontaktów z piłką na boisku (więc być może to pomocnik?). Tak naprawdę nie ma co utrudniać sobie sprawy: Cancelo po prostu świetny piłkarz. Zagra dobrze. A na pytanie „Gdzie?” odpowiedź jest tak naprawdę drugorzędna.
A może jest lepszy Portugalczyk w City?
W meczu z Leicester: zwycięski gol i tytuł MVP. Dwa tygodnie później wygrana z Chelsea i ponownie ogromne pochwały od Guardioli. I nie tylko. Bernardo docenił także Thierry Henry, który na antenie SkySports powiedział, że Silva był najlepszy na boisku. Siedem dni później z Liverpoolem Portugalczyk po raz kolejny wiódł prym na murawie. Mimo braku asysty czy gola na koncie każdemu zapadnie w pamięć jego magiczny rajd między zawodnikami The Reds. W spotkaniu z Brighton po raz kolejny Bernardo potrafił wiązać po dwóch, trzech zawodników rywali, a przy tym pozostawał niezastąpiony w harówce bez piłki. A w tym tygodniu to piękny gol w meczu z Aston Villą i być może piękniejszy w starciu na Vicarage Road. Portugalczyk, jeśli w czymś jest najlepszy na świecie, jest to uniwersalność i umiejętność łączenia w sobie różnych boiskowych zadań. Zresztą wystarczy spojrzeć grudniowy mecz z Watfordem, by pojąć o co chodzi.
Statystyka | Wartość | W skali meczu |
Pokonany dystans | 12,6km | Najwięcej na boisku |
Szanse stworzone | 4 | Najwięcej na boisku |
% wygranych pojedynków | 86% | Najwięcej na boisku |
Bramki | 2 | Najwięcej na boisku |
Kluczowe podania | 4 | Najwięcej na boisku |

Piłkarz scyzoryk
Aczkolwiek Bernardo to nie tylko piłkarz obdarzony magiczną lewą nogą i zdolny do przedryblowania 5 rywali od niechcenia. Portugalczyk to gracz – scyzoryk, który w zależności od sytuacji może być wykorzystany w inny sposób, raz jako fałszywa dziewiątka, kiedy indziej prawo skrzydłowy czy środkowy pomocnik. Ten sezon Silva zaczął z przytupem. W ubiegłym pierwszego gola strzelił w styczniu. Jednakże teraz po 14 kolejkach ligowych ma już siedem trafień na koncie. Co więcej, to tyle samo, ile w swoim najlepszym strzeleckim sezonie w Anglii. Godne uwagi są statystyki Bernardo w obecnej kampanii.
Bernardo 21/22 i jego wpływ na Manchester City
Doskoki w swojej strefie defensywnej | 58 | 1. w City |
Doskoki w środku pola | 120 | 1. w City |
Doskoki w finalnej tercji boiska | 82 | 1. w City |
% strzałów celnych | 62,5% | 1. w City |
Shot – creating actions (akcje zakończone strzałem, w których dany piłkarz brał udział) | 51 | 1. w City |
Gole | 5 | 1. w City |
Przechwyty | 7 | 2. w City |
Pokonany dystans | 148,2km | 1. w City |
Próby dryblingu | 48 | 1. w City |
Najwięcej wszystkiego. Dlatego naprawdę Bernardo Silva to piłkarz bardzo pasujący do stylu Pepa Guardioli. Świetny technicznie. Nie prowadzi piłki zbyt długo. Nie robi niczego na pokaz. Przyjęcie, podanie, ruch. Przyjęcie, podanie, ruch. I tak w kółko. Jak jest strata, to właśnie Bernardo rusza pierwszy do doskoku, co z resztą widać powyżej. Żaden piłkarz Manchesteru City nie wykonał tylu pressingów, co właśnie Portugalczyk. Jeśli o kimś można powiedzieć, że jest tzw. all – rounderem, gościem od wszystkiego, to o Bernardo. I to jest widoczne nie tylko na poziomie boiskowym.
Dwojakie posiadanie
Jednakże gra w piłkę to nie tylko ofensywa. Jeśli zespół będzie tylko atakował to chyba bedzie tracił multum goli, prawda? Z pozoru tak. Ale co jeśli uznamy, że trzymanie futbolówki i utrzymywanie się przy piłce za sposób gry w defensywie sprawy zaczynają się komplikować. Bo o to chodzi w Manchesterze City. Jeśli my mamy piłkę, nie mają jej rywale. Ile już widzieliśmy takich meczów? Choćby wczorajszy mecz z Chelsea. The Blues liczyli na to, że będzie to mecz w obie strony, aby pojawiły się wolne przestrzenie, które można wykorzystać na swoją korzyść przy kontratakach. Ale City tego nie chciało, więc tak nie było. Drużyna Guardioli ma najwyższy średni czas spędzony w posiadaniu piłki. Około 66%. Zatem gdy przeciwnicy mają piłkę zaledwie przez jedną trzecią meczu ciężko może im być coś konstruktywnego z tego stworzyć. Zwłaszcza, gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że City w pressingu jest w stanie stłamsić dosłownie każdego rywala.
Ponadto, sam Pep traktuje styl gry jego zespołu dwojako. Przede wszystkim chodzi o to, żeby mieć inicjatywę. Żeby korzystać z piłki, dominować i przeważać, a co za tym idzie: strzelać masę goli. Jednakże równie istotny jest aspekt kontroli. Chodzi o to, by zwyczajnie nie wypuszczać niczego poza swój zasięg, by nad wszystkim panować. City nie jest drużyną na tyle dynamiczną i przystosowaną do gry w obie strony. W związku z tym Pep stara się, by mecze były jak najrzadziej w obie strony. Bo to oznaka braku kontroli, czyli słabego występu jego zespołu. Dlatego też zawodnicy z Etihad mają za zadanie grać blisko siebie, krótkimi podaniami. Jeśli ktoś myślał, że chodzi o grę kombinacyjną – błąd. Chodzi o to, by jak najszybciej doskakiwać do rywali po ewentualnej stracie piłki. Przecież przestrzeń między zawodnikami przy krótkim podaniu jest mniejsza niż przy zagraniu na 10 metrów, prawda?
Najlepszy zespół na świecie
Trzeba to powiedzieć raz, a dobrze. Manchester City to najlepszy zespół na świecie. Jeśli spojrzymy na wszystkie aspekty strcite piłkarskie, czyli umiejętności, technikę czy choćby jakość zawodników już otrzymamy wybuchową mieszankę. Dodajmy do tego fakt, że cały zespół jest niesamowicie zgrany, nie ma tam narzekań czy marudzeń, a wszyscy jak jeden mąż harują w pressingu jak miło. Przede wszystkim jednak chodzi o konsekwencję: drużyna The Cityzens de facto bardzo rzadko wypuszcza cokolwiek ze swojej kontroli. To rozróżnia zespół Guardioli od reszty. Bardzo rzadzko widzimy mecz, gdzie City strzela jako pierwsze gola, a później przegrywa. Ponadto, prawdopodobnie największym atutem City jest fakt, że z każdym mogą zagrać tak, jak lubią. Dlaczego? Bo są najlepsi na świecie. Brzmi całkiem prosto.