Najlepsi z najlepszych. Kto tworzy drużynę 13 kolejki Premier League?

Piłkarski weekend się zakończył. Czas na podsumowanie tego, co za nami. A trzeba wiedzieć, że dużo działo się przez ostatnie dwa dni w Anglii: pewna wygrana Arsenalu, wysokie zwycięstwa Liverpoolu czy Leicester, a także remis w hicie kolejki na Stamford Bridge. Nie będzie tutaj jednak o sukcesach i porażkach poszczególnych ekip, a o tych, którzy o ostatecznych wynikach decydowali. Którzy piłkarze zasłużyli na wyróżnienie w 13 kolejce Premier League? Oto drużyna weekendu ligi angielskiej. 

Jose Sa

Niewiele dało się wywnioskować z meczu Norwich – Wolverhampton. To jedyne starcie w tej kolejce, gdzie nie padły gole. Aczkolwiek patrząc na wskaźnik xG, Norwich powinno bramkę strzelić. I tutaj właśnie dochodzimy do postaci Portugalczyka, który wyśmienicie wybronił kluczowe sytuacje dla przebiegu tego spotkania. Wystarczy zresztą powiedzieć, że jedynie bramkarz Chelsea, Edouard Mendy, ma większy % obronionych strzałów w tym sezonie od golkipera Wilków. I jeśli komuś piłkarze Bruno Lage’a mogą zawdzięczać brak porażki w sobotę, to tylko swojemu bramkarzowi.

Takehiro Tomiyashu

Niewielu jest piłkarzy zdolnych do zatrzymania Allana Saint-Maximina. Francuz zwykł wkręcać w ziemię każdego, kto stanie na jego drodze, ale inaczej było w ten weekend. Tomiyashu nie dość, że powstrzymał lidera Newcastle, to jeszcze dorzucił do swojej wybitnej gry w defensywie asystę i przekonujący występ pod względem ofensywnym. Tak naprawdę mecz ze Srokami był potwierdzeniem tego, co pokazywał Japończyk od początku przygody w Premier League. Solidność w defensywie, pasja i coraz lepsze występy w ataku. I oby tak dalej, bo już w ten czwartek wyjazd na Old Trafford.

Virgil Van Dijk

Mecz klasyczny dla Holendra. Bez błędu w obronie, a w ofensywie gol po stałym fragmencie po asyście Trenta Alexandra – Arnolda. Ile razy oglądaliśmy już odcinek tego serialu? W ten weekend było podobnie. Anglik centruje z rzutu rożnego, a Van Dijk nie głową, a nogą umieszcza piłkę w siatce. Pierwszy gol byłego piłkarza Southampton po powrocie do zdrowia jest stemplem i głośnym ogłoszeniem światu. Van Dijk wrócił. I znów gra kapitalnie.

Victor Lindelof

Można mówić o Szwedzie co się chce. Że jest wolny. Że bywa rozkojarzony. A czasem zdarzają mu się takie błędy w ustawieniu, że głowa mała. Prawda jest jednak taka, że w hicie 13 serii gier na wyspach Lindelof zaprezentował się naprawdę dobrze. Obrońca Manchesteru United był w stanie zatrzymać sunące co chwilę na bramkę De Gei ataki Chelsea. Prawdopodobnie ciężko byłoby wybrać lepszego z dwójki Lindelof – Bailly. Natomiast wydaje się, że to Szwed pełnił w tym meczu rolę lidera obrony. I trzeba przyznać, że spisał się całkiem dobrze. A przynajmniej na tyle, żeby znaleźć się w jedenastce kolejki.

https://twitter.com/two__pm/status/1465015712158781452

Nuno Tavares

Nie jest przypadkiem, że drugi boczny obrońca najlepszej jedenastki 13 kolejki Premier League jest z Arsenalu. Podobnie jak Tomiyashu, Tavares zaliczył asystę i był kluczową postacią w ofensywie The Gunners. Dość powiedzieć, że na 24 strzały Kanonierów w starciu z Newcastle aż 25% to próby Portugalczyka. Trzeba powiedzieć wprost, że nie każda z nich była idealna, ale sam fakt wzmożonej aktywności lewego defensora Arsenalu warto odnotować. Po ubiegłotygodniowej tragedii na Anfield w ten weekend Tavares pokazał się z kompletnie innej strony. I chyba takiego Nuno wolą kibice Arsenalu.

John McGinn

Tylko dwóch trenerów Aston Villi w historii było w stanie zacząć przygodę z klubem z Villa Park od zwycięstwa w obu pierwszych meczach. Pierwszym, w 1998 roku, był John Gregory. W ten weekend do tego wąskiego grona dołączył Steven Gerrard, a pomógł mu w tym świetny mecz Johna McGinna. Szkot pokazał to, z czego jest znany. Wybieganie, zaangażowanie, a także naprawdę solidne umiejętności. Gdy obok siebie ma Nakambę, czyli bardziej defensywnego pomocnika, McGinn może skupić się nieco bardziej na ofensywie. I dowodem na to jest nie tylko gol na 2:0 w meczu z Crystal Palace, ale także fakt, że nikt z The Villans nie próbował tak często dryblować jak Szkot, który w pojedynkę zdominował środek pola starcia na Selhurst Park. Chapeau bas, Panie McGinn.

Ilkay Gundogan

Niemiec znów to zrobił. Poprzedniej zimy były piłkarz Borussi Dortmund nastrzelał tyle goli, że gdy tylko zobaczył śnieg w tym roku również trafił do siatki rywali. Jego gol otworzył wynik meczu Manchester City – West Ham. Jednakże to nie tylko bramka zadecydowała o jego nominacji do ekipy tygodnia. Przecież nikt nie stworzył w niedzielne popołudnie na Etihad tylu szans, co on (4). Gundogan zaliczył także asystę przy golu Fernandinho na 2:0. I całkiem słusznie został nazwany piłkarzem meczu. W starciu z Młotami był po prostu najlepszy na boisku. Nic więc dziwnego, że trafił do jedenastki 13 kolejki, prawda?

James Maddison

Jeśli jest jakiś pozytyw z kontuzji Youriego Tielemansa to chyba jedynie forma Maddisona. Anglik pod nieobecność Belga bierze na siebie zdecydowanie więcej ciężaru gry, co z resztą widać po liczbach z niedzielnego starcia z Watfordem. Gol. Dwie asysty. 100% celności wrzutek. Cztery szanse stworzone. Udział w trzech z czterech goli Lisów. Co więcej, pomocnik zespołu Rodgersa strzelił gole w dwóch kolejnych meczach po raz pierwszy od stycznia. Wzrost formy jest więc całkiem konkretny i zauważalny. Całkiem zasłużenie piłkarz meczu Leicester – Watfordląduje nie tylko w drużynie tygodnia, ale też dostaje nagrodę MVP kolejki. Takiego Maddisona to my lubimy!

Tariq Lamptey

Choć wychowanek Chelsea jest teoretycznie prawym obrońcą lub wahadłowym, w sobotnim meczu z Leeds wystąpił na prawym skrzydle. I trzeba przyznać, że wyglądał co najmniej bardzo dobrze. Nigdy wcześniej nie stworzył tylu szans w jednym meczu Premier League, co w pierwszej połowie starcia z Pawiami. Siedem wejść w pole karne, osiem wygranych pojedynków, a do tego naprawdę imponujący gaz. Patrząc na to, jak ośmieszany był przez Lampteya Junior Firpo można jedynie zastanawiać się, czy jeden Aviomarin wystarczył, by Hiszpan otrząsnął się po tym, jak mieszał mu w ten weekend w głowie piłkarz Brighton. To był wybitny mecz młodziutkiego Anglika.

Diogo Jota

Patrząc na występy Portugalczyka od początku jego kariery na Anfield naprawdę można złapać się za głowę. Tylko w tym sezonie Jota bierze udział w akcji bramkowej co 120 minut, a jego skuteczność to coś nieprawdopodobnego. Na 13 strzałów celnych aż siedem wpadło do bramki rywali. W ten weekend, mimo że Jota mógł mieć na swoim koncie o bramkę lub dwie więcej, i tak zakończył spotkanie z Southampton z dwoma bramkami na koncie. Dwa gole po dwóch strzałach. Jeśli kibice Liverpoolu narzekali na brak napastnika to chyba właśnie czas zacząć doceniać Portugalczyka. Kawał piłkarza.

https://twitter.com/AnfieldWatch/status/1465046137669365766

 Jamie Vardy

Można byłoby zastanawiać się, czy wstawić tu jego czy Dennisa z Watfordu. Patrzymy jednak na wynik meczu Leicester: 4-2. Ile goli strzelił Vardy? Dokładnie dwa, co oznacza, że gdyby nie jego trafienia, Lisy nie zakończyłyby tego meczu z trzema punktami. Co ciekawe, tymi bramkami trzydziestocztero letni napastnik zrównał się z Ianem Wrightem pod względem ilości strzelonych goli po ukończeniu 30 lat. Wszystko wskazuje więc na to, że legenda Leicester zostanie samotnym liderem pod tym względem już za kilka kolejek. Nic nie zapowiada tego, by Vardy miał przestać zdobywać gole. I prawdę mówiąc, całe szczęście. Bo Premier League z Vardym jest szczęśliwsza niż bez.

Udostępnij:

Facebook
Twitter