Robert Lewandowski nie otrzymał w tym roku Złotej Piłki. Nie stał się więc pierwszym Polakiem, któremu udało się zdobyć tę nagrodę. Może należy zadać sobie pytanie: co właściwie oznacza ten plebiscyt? Czy naprawdę na podstawie głosowania 180 dziennikarzy z całego świata można wybrać najlepszego zawodnika?
Bardzo fajnie skomentował wybory do Złotej Piłki Lukas Podolski. Piłkarz Górnika Zabrze stwierdził, że najlepszego nie da się tak po prostu wybrać. Wybory mają wiele wspólnego z polityką, sławą i należy dokonywać wyboru na podstawie konkretnej pozycji. Może i Lukas ma rację. Ale idąc tym tropem myślenia, jak wtedy miałby wyglądać ten plebiscyt? Złota Piłka dla najlepszego stopera? Złota piłka dla najlepszego lewego pomocnika?
Poprawił wynik poprzedników
W Polsce jest spore zainteresowanie Złotą Piłką z tego względu, że drugi rok z rzędu mógł zgarnąć ją nasz rodak. Robert i tak osiągnął historyczny sukces. Poprzedni polscy zawodnicy, którzy znaleźli się na liście kandydatów, zajmowało najwyżej trzecie miejsce (Deyna i Boniek). Jednakże różnica między Robertem a jego dwoma wielkimi poprzednikami jest znacznie większa niż jeden stopień podium. Nikomu nie odmawiam profesjonalizmu, podejścia do sprawy, zaangażowania. Wiem również, że w czasach, kiedy wspomniani Boniek i Deyna byli czynnymi zawodnikami, futbol był zupełnie inny. Mniej było meczów, przepisy były mniej precyzyjne, a sam sport był bardziej ofensywny. Mimo wszystko uważam, że można porównać te dwie piłkarskie epoki.
Bramki wszędzie na świecie są takie same. 40 lat temu nie były ani większe, ani mniejsze. Piłkarz wychodzi na boisko, żeby strzelać gole, to jego praca i takie samo podejście do tego sportu mieli zawodnicy kilka dekad temu. Wtedy też w ciągu meczu zdarzały się sytuacje prowokacyjne, „granie pod piłkarza”, czy już przed spotkaniami następowały ostre wymiany zdań między zawodnikami, trenerami, działaczami. Zmieniła się otoczka medialna, a gra jest ta sama.
Pokonał niezatapialnych
Miałem przyjemność żyć w czasach rywalizacji Cristiano Ronaldo i Messiego. To oni w XXI wieku zgarnęli najwięcej Złotych piłek. W dzisiejszych czasach, żeby zdobyć tę nagrodę, należy spełnić jeden warunek- musisz być ewidentnie lepszy od nich. Robert drugi sezon z rzędu jest bezkonkurencyjny. Jest lepszy od napastników, którzy potrafili strzelać po 50 bramek (!) w sezonie, w samej tylko lidze. Nie mówię, że Boniek lub Deyna nie mieli wysoko postawionej poprzeczki i nie mieli za rywali do Złotej Piłki wielkich postaci. Uważam jednak, że gdy Argentyńczyk i Portugalczyk zakończą kariery, każdy następny zwycięzca tego plebiscytu będzie porównywany do nich. Robert Lewandowski jest pierwszym zawodnikiem, który nie będzie do nich porównywany, tylko stawiany na równi.
Pozostał lekki niedosyt, że Polak nie wygrał tej prestiżowej nagrody. Zapisanie w annałach historii piłki nożnej było o włos. Ale i tak powinniśmy się cieszyć z końcowego rezultatu. Po gali jeden z komentatorów Jacek Laskowski, powiedział, że możemy sobie sami zorganizować jakiś plebiscyt, w którym Robert na pewno zajmie pierwsze miejsce. Tylko po co? Cieszmy się, że Robert zajął drugie miejsce, bo przegrał z wielkim piłkarzem, który sam przyznał, że nagroda nie powinna trafić w jego ręce.
Co dalej?
Jestem przekonany, że Robert nie spocznie na laurach. Nadal będzie chciał wygrywać, strzelać bramki i pobijać rekordy. Taką ma mentalność. Jego problemem może być to, że gra w Bundeslidze. Wiem, że w tej chwili liga niemiecka jest wyżej w rankingu UEFA od La Liga, ale ten ranking trochę zakłamuje rzeczywistość. Gdyby się tak zastanowić, to czy taka Arminia, Bochum lub FC Kolen są zespołami lepszymi od Cadiz albo Granady? Bundesliga nie jest aż tak przyciągająca jak ekstraklasa na płw. Iberyjskim. Poza tym tam się odbywa El Classico, które przez dziesiątki lat stało się medialną wizytówką tej ligi.
Wierzę, że Lewandowski zdobędzie ostatecznie Złotą Piłkę. To byłaby wspaniała „truskawka na torcie” w jego karierze. Cieszę się, że mogę żyć w czasach tak znakomitego polskiego piłkarza. Chciałbym również, aby Robert, po zakończeniu kariery, przekazał tę widzę dalej. Może zostanie trenerem lub jakimś analitykiem? Nigdy nic na ten temat nie wspominał. Ale na pewno miło by było ujrzeć go jako selekcjonera reprezentacji Polski za kilka-kilkanaście lat.