Stało się! Leo Messi zdobywa siódmą Złotą Piłkę, niwecząc tym samym marzenia Roberta Lewandowskiego i milinów Polaków. Licznik naszych rodaków, którzy zdobyli tę nagrodę w dalszym ciągu wynosi okrągłe zero. Co zadecydowało o tym, że to właśnie Argentyńczyk po raz kolejny wznosi najważniejsze indywidualne trofeum w piłce nożnej?
Reprezentacja – rysa na krystalicznym dorobku Lewandowskiego
Robert Lewandowski nigdy nie wygrał niczego w barwach narodowych. Największym sukcesem w jego reprezentacyjnej karierze był ćwierćfinał Euro i to 5 lat temu. Nic w tym dziwnego, skoro umiejętnościami zdecydowanie odstaje od reszty kadrowiczów. Były mecze, w których dawał radę ciągnąć nas do sukcesów, ale w dłuższej perspektywie liczy się drużyna w formie kolektywu. Na Euro 2020 sytuacja była podobna. Można powiedzieć, że kapitan reprezentacji Polski indywidualnie nie wypadł najgorzej. W czterech meczach strzelił aż 3 bramki. Nie wystarczyło to jednak nawet do tego, aby Polska wyszła z grupy.
Leo Messi również jest piłkarzem, który nie należy do grona najlepiej grających w barwach narodowych. W Argentynie dysproporcja między umiejętnościami poszczególnych zawodników nie jest aż tak wielka, jak u nas więc był on w stanie osiągać realne sukcesy w biało-niebieskich barwach. Po kilku latach post mundialowej posuchy, Argentynie w tym

roku udało się zdobyć w końcu jakiekolwiek trofeum. Choć Copa America wydaje się być nie najtrudniejszym turniejem, to przez konkurencję w postaci Chile, Brazylii, Kolumbii, czy też Urugwaju nie wznieśli ów pucharu od 1993 roku. Argentynie udało się przełamać trwającą już 29 lat niemoc za sprawą Messiego i spółki. Sam zawodnik PSG został wybrany jako MVP całej imprezy oraz zgarnął statuetkę dla króla strzelców (4 bramki w 7 spotkaniach).
Jest to jedna z największych różnic między dokonaniami Messiego i Lewandowskiego. Niezależnie, czy zgadzam się z decyzją FF, należy respektować wyższość legendy Barcelony na arenie reprezentacyjnej. Jest to czynnik, który od zawsze był przez nich forsowany w kwestii tego, kto otrzyma Złotą Piłkę.
Messi, czyli jedyny element ciągnący upadającą Barcelonę
Fakt, jeżeli chodzi o osiągnięcia drużynowe, Messi nie miał zbyt udanego roku. Jako kapitan Barcelony nie był w stanie pociągnąć swojej ekipy do wielkich sukcesów. Trzecie miejsce w lidze i przygoda w CL zakończona już na etapie 1/8 finałów za sprawą nierównego starcia z PSG to szczyt osiągnięć Argentyńczyka na arenie klubowej. Pamiętajmy, że Złota Piłka to nie tylko konkurs wygranych trofeów. Gdyby tak było, najprawdopodobniej wygrałby ją w tym roku Jorginho. Liczą się też osiągnięcia indywidualne i to niezależnie, czy przekładały się one bezpośrednio na wyniki. Jeżeli chodzi o nie, Messi wygląda całkiem nie najgorzej.
Mecze | Bramki | Asysty |
58 | 42 | 17 |
Trzeba się zgodzić, że pod tym względem Lewandowski i tak znacznie wyprzedza piłkarza PSG. Nie podlega to większej dyskusji. Mimo wszystko nie powinniśmy kompletnie deprymować tegorocznych osiągnięć Argentyńczyka. Gdyby takie liczby wykręcił piłkarz mniej medialny, np. Angel Di Maria, zapewne owe statystyki uważalibyśmy za kosmiczne. Messi przyzwyczaił nas jednak do tego, że wraz z chorymi liczbami był w stanie wygrywać trofea. W perspektywie ich braku, kibicom niezwykle łatwo przychodzi ich umniejszanie. Zdecydowanie brakuje w tym jakiejś konsekwencji.
Złota Piłka to nie Złoty But
Nie powinniśmy wchodzić w narracje typu: „Lewandowski nie powinien zdobyć Złotej Piłki, bo wali tylko do pustej”. Jest to ogromne uproszczenie tematu i pewnego rodzaju ignorancja. Napastnik Bayernu od kilku sezonów staje się piłkarzem wielowymiarowym. Nie tylko napastnikiem, który dokłada nogę w odpowiednim momencie, ale również znakomitym asystentem, czy też mądrze wykorzystującą swoją pozycję w piłkarskim świecie przynętą na obrońców.
Lewandowski ma nieco lepsze statystyki strzeleckie od Leo Messiego. Patrząc jednak na wkład w zwycięstwa ich zespołu, jest między nimi spora dysproporcja. Wynika ona między innymi z tego, że Messi był zmuszony nieść na swoich barkach całe „być albo nie być” Barcelony. To w głównej mierze od niego były zależne wyniki klubu ze stolicy Katalonii. Lewandowski był jedną częścią dobrze naoliwionej układanki, Leo był tą układanką. Nie jest to najbardziej przekonujący argument, przez który to Argentyńczyk ostatecznie zgarnął tę prestiżową nagrodę, ale dla niektórych wciąż może być uznawany za cenne dokonanie.
Złota Piłka, to nagroda medialna
Chyba najistotniejszym czynnikiem, który zaważył na tym, że to właśnie Argentyńczyk dostał nagrodę dla najlepszego piłkarza globu za rok 2021, jest jego nazwisko. Nie brzmi to dobrze, ale wciąż dużo w tym prawdy. Messi ma o wiele większą markę niż Robert Lewandowski. Owszem, w ciągu ostatnich kilku lat rozpoznawalność Polaka stale rośnie, ale wciąż nie może się w żaden sposób równać z popularnością piłkarza PSG. To po prostu trochę inna liga.
Może wydawać się to smutne, ale praktycznie od zawsze Złota Piłka była nagrodą wizerunkową. Fakty są takie, że aby zdobyć taką rozpoznawalność, jaką cechują się Messi, czy Ronaldo trzeba prezentować odpowiednią jakość. Potem rozpoznawalność ta karmiona przez różnego rodzaju sportowe wyczyny, ekwilibrystyczne akcje rośnie do tego rozmiaru, że zwyczajnie na niektórych piłkarzy patrzymy łaskawszym okiem, gloryfikujemy ich osiągnięcia i sami wypychamy ich na piedestał. Na tym między innymi polega fenomen Messiego, czy Ronaldo.
Jeżeli znajdą się jednak jednostki, które wciąż powątpiewają w przedstawioną tezę, warto spojrzeć na poniższe porównanie:
Gole + asysty |
Liga krajowa |
Copa America |
MVP Copa America |
Liga mistrzów |
Złota Piłka |
|
Leo Messi 2021: | 55 | 3. miejsce w La Liga | 1. miejsce | MVP | 1/8 | zwycięstwo |
Alexis Sanchez 2016: | 48 | 2. miejsce w PL | 1. miejsce | MVP | 1/8 | poza TOP 30 |
Bycie solidnym napastnikiem, wykańczającym akcję za akcją zwyczajnie się nie sprzedaje. To oczywiste, że człowiek lepiej zapamięta bramkę Messiego z rzutu wolnego strzelanego z 40 metrów, a nie fakt, że Lewandowski po raz kolejny nie pomylił się podchodząc do rzutu karnego. To ten pierwszy wyczyn zawsze będzie bardziej zapamiętywany. Z tego powodu to Messi nazywany jest regularnie kosmitą, a nie Lewandowski, czy chociażby Karim Benzema.

Pamiętajmy, że głosujący na danego piłkarza wcale nie muszą kierować się tym, czy dany zawodnik miał dobry sezon. Nikt nie podłącza ich pod wariograf i nie każe wybierać piłkarza, który według niego rzeczywiście bardziej zasłużył na tę nagrodę ze względu na sportową dyspozycję. Może być to osobista sympatia do danego ”grajka”. Nic więcej. Dla ekspertów z krajów afrykańskich Messi mógł być powodem, dla którego ich kraje pokochały piłkę nożną. W tym aspekcie Argentyńczyk zdecydowanie góruje nad Polakiem.
Czy możemy mieć pretensje do France Football?
Z tym pytaniem na ustach najprawdopodobniej trafiliście na ten artykuł. Trzeba przyznać, że odpowiedź jest w tym przypadku dość niejednoznaczna. Z jednej strony możemy być wciąż pochłonięci niechęcią do France Football za rok poprzedni. Wówczas Lewandowski był zdecydowanym pewniakiem do zgarnięcia owego trofeum. Pobił wszelkie rekordy, wygrał Ligę Mistrzów i nie miał sobie równych na arenie europejskiej. Owszem, ostatni rok także nie był dla niego najgorszy, ale w perypetiach związanych z imprezami reprezentacyjnymi, wygląda on strasznie. Messi za to wykorzystał je w stu procentach wygrywając Copa America.
Z drugiej strony przez ostatnie pół roku Messi praktycznie nie istniał. W PSG regularnie zawodził. Można też odnieść wrażenie, że nawet sam transfer do klubu ze stolicy Francji, był sporym kamyczkiem do ogródka, który zadecydował o tym, że to on zdobywa dzisiaj Złotą Piłkę po raz siódmy. Deprymowanie całkowicie osiągnięć Argentyńczyka jest po prostu nierozważne, ale przy Lewandowskim wciąż wyglądają one trochę krucho. Polak wykręcił o wiele lepsze liczby, zdobył jakiekolwiek poważne trofeum w piłce klubowej podczas gdy jedyną sportową linią obrony Messiego jest wygranie Copa America, które poziomem znacznie odstaje od EURO.
Reasumując , nie można się dziwić temu, że wśród Polaków jest wyczuwalny niesmak i zirytowanie zaistniałą sytuacją. Pierwszy raz w historii nasz rodak był tak blisko wygrania Złotej Piłki. Pozostaje ogromny niedosyt, ale miejmy nadzieję, że sam Robert Lewandowski zdoła przekuć go w kolejne sukcesy. Na razie musi zadowolić się jedną z „nagród pocieszenia”,( o których więcej pisaliśmy tutaj FF rozda dziś dwie nowe nagrody – jak się to ma do Złotej Piłki dla Lewandowskiego). Patrząc jednak na jego dyspozycję widać, że aktualnie nie wybiera się na emeryturę, więc zapewne będzie jeszcze okazja zbliżyć się do otrzymania ów wyróżnienia.