Giangiacomo Magnani przeprowadza się do Genui. Dziś zasilił szeregi Sampdorii. W ekipie Blucerchiatich będzie kolegą polskiego obrońcy!
Przed startem sezonu Włoch został definitywnie wykupiony przez Hellas Werona z Sassuolo za szacowaną kwotę ok. 5 milionów euro. Trener Gialloblu – Igor Tudor wolał natomiast stawiać na innych graczy w bloku defensywnym. Sampdoria okazała zainteresowana jego wypożyczeniem. Kluby doszły do porozumienia i dziś oficjalnie potwierdzono wypożyczenie zawodnika. Umowa przewiduje, że Magnani będzie drużynowym kolegą Bartosza Bereszyńskiego do 30 czerwca 2022 roku. Klub z Genui może wykupić Włocha po sezonie.
Włoch jest wychowankiem Calcio Padova, która na codzień rozgrywa swoje spotkania w Serie C. W 2018 roku zaczął grywać w Serie A. W lipcu tego roku został kupiony przez Juventus, ale po zaledwie kilku tygodniach udał się na wypożyczenie do Saassuolo, które go wykupiło po sezonie 2018/2019. Grywał także dla Bresci czy Hellasu w Serie A. Przed transferem do Starej Damy grywał w Serie B. Międy innymi w Lumezzane i Perugii.
SAMPDORIA SIĘ ZBROI
Teraz trafia do Sampdorii, która będzie walczyć o utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej. Ekipa Roberto D’Averasa zaledwie kilka dni temu sprowadziła prawego obrońcę Andrea Conti. Włoch ma w domyśle rywalizować z Bartoszem Bereszyńskim o grę na prawej stronie obrony. Mangini ma także być kolejnym wzmocnieniem w bloku defensywy.
Zespół z Genui zajmuje 15. miejsce w tabeli Serie A. Ostatnie ich spotkanie (15.01) zakończyło się porażką 1:2 na własnym stadionie z Torino. Sampdoria w tym sezonie straciłą 40 bramek strzelając 29. Więcej bramek straciły jedynie Spezia (41) Empoli i Calligari (po 42) i Salernitana (47). Wzmocnienia w szyku obronnym wydają się zatem bardzo konieczne.
Jednak statystyki Magnaniego nie powalają. Włoch rozegrał w tym sezonie zaledwie 524 minuty w lidze dla Hellasu. W Pucharze Włoch natomiast 22 minuty. Ostatnie spotkanie rozegrał 19 grudnia w przegranym meczu przeciwko Torino. W 25 minucie dostał czerwoną kartkę. Od tamtego czasu pauzował za czerwień, a następnie załpał koronawirusa.