LM: Rollercoaster w Rosji – Chelsea frajersko gubi punkty.

Piłkarze Chelsea chcieli jak najszybciej wymazać porażkę ligową z West Hamem ze swojej pamięci. Na szczęście dla The Blues, następnym rywalem, na którym mogli się odkuć, był pewny trzeciego miejsca w grupie Zenit. Na Stamford Bridge Rosjanie dzielnie się trzymali przez ponad godzinę, ale przed własną publicznością chcieli pokrzyżować plany rywalom. Rywalom, którzy walczyli o pierwsze miejsce w grupie z Juventusem.

 

Wymarzony start Chelsea

Nie można sobie wyobrazić lepszego początku niż gol w 2. minucie spotkania. Szczególnie jak jesteś drużyną Thomasa Tuchela, która z definicji, utrzymuje taki rezultat do końca meczu. Jak padła bramka? Barkley wykonał rzut rożny, do przedłużenia piłki głową przez Christensena dopadł Timo Werner, który z najbliższej odległości wpakował futbolówkę do siatki i dał prowadzenie Chelsea.

 

Ogólnie, przez pierwszy kwadrans, gra gości mogła imponować. Piłkarze gospodarzy mieli problemy z wyjściem spod wysokiego pressingu The Blues i nie mieli nic do powiedzenia w tym spotkaniu. Do czasu.

 

Zenit zaczął się rozkręcać

Trener Semak zdecydował się dzisiaj na skład oparty o zawodników defensywnych, którzy pochodzą głównie z Ukrainy lub Rosji, żeby dobrze się między sobą komunikowali, zaś w ofensywie mieliśmy w większości graczy bardzo dobrze wyszkolonych technicznie (dlatego zabrakło chociażby Dziuby) i to oni mieli brać odpowiedzialność za konstruowanie ataków gospodarzy.

 

Zaczęło się od wychodzenia spod pressingu, potem były próby uderzeń z dystansu. Bardzo nieudane, ale im dalej w las, tym była lepsza skuteczność tych strzałów. Np. w 27. minucie Zenit wyprowadził świetny kontratak, po którym sytuację sam na sam zmarnował Malcom. Warto podkreślić bardzo dobrą interwencję Kepy oraz beznadziejne ustawienie, grającego z konieczności na lewym wahadle, Saula.

 

Saul chciał się zrehabilitować niedługo później, kiedy główkował po rzucie rożnym, ale piłka przeleciała wysoko nad poprzeczką. Po chwili przypomniał o sobie, dotychczas kompletnie niewidoczny Mason Mount. Lukaku zagrał na nos do Anglika, a ten z bliskiej odległości trafił w bramkarza.

 

Co z tą defensywą The Blues?

Kiedy wydawało się, że goście dociągną to jednobramkowe prowadzenie do końca I połowy, to nagle, w polu karnym Chelsea pojawił się Claudinho, który wykorzystał bardzo precyzyjną centrę Douglasa Santosa. Tutaj trzeba zganić ustawienie Christensena i Sarra, bo to jest niedopuszczalne, by Brazylijczyk miał tyle miejsca w szesnastce.

 

Podopieczni Tuchela jeszcze się nie otrząsnęli po stracie gola na remis, a już trzy minuty później musieli odrabiać straty. Malcom kapitalnie zagrał na dobieg do Azmouna, który uciekł Christensenowi i bardzo pewnie wykorzystał sytuację 1 na 1. Poza samym podaniem należy docenić timing tego zagrania oraz wbiegnięcia reprezentanta Iranu w wolną strefę. VAR jeszcze analizował, czy był spalony, ale nie – wszystko było w zgodzie z przepisami.

 

A defensywa Chelsea dalej swoje. Chwilę potem Azmoun mógł ustrzelić dublet, bo znowu obrona The Blues spała i była spóźniona, ale tym razem fenomenalną interwencją popisał się Arrizabalaga.

 

II połowa, a defensywa Chelsea bez zmian

Trzeba powiedzieć, że wyglądała lepiej niż w pierwszych trzech kwadransach, ale takie zachowanie Sarra z 54. minuty, kiedy został nawinięty jak dziecko przez Malcoma nie może przejść bez echa. Po tym dryblingu Brazylijczyk oddał nawet celny strzał, ale dobrze interweniował Kepa.

 

Po chwili rakietę z dystansu posłał Ross Barkley, ale szła ona w sam środek i nie mogła zaskoczyć bramkarza. Chwilkę później szczęścia szukał także Saul, ale szczęścia zabrakło – znowu dobrze obronił Kerzhakov. Chelsea jednak coraz mocniej przyciskała rywala, co w końcu przyniosło oczekiwany efekt. Kapitalna wymiana podań na jeden kontakt została zwieńczona wystawieniem piłki przez Wernera do Lukaku, a ten nie zwykł mylić się w takich sytuacjach.

 

Ale Zenit nie odpuszczał. Zenit chciał zgarnąć na zakończenie przygody z Ligą Mistrzów pełną pulę „oczek”. 72. minuta, świetna główka Sardara Azmouna, bardzo precyzyjna, wszyscy w St. Petersburgu widzą piłkę w bramce, ale wtedy przylatuje on, Hiszpan na latającym dywanie, który fantastycznie broni to uderzenie. To był moment meczu, bo nie wierzymy, by gracze The Blues podnieśli się po takim ciosie.

 

Szalona końcówka

Utrzymujący się wynik w Turynie, dalej dawał Juventusowi pierwsze miejsce w grupie. Chelsea wciąż potrzebowała gola, żeby być rozstawiona w fazie pucharowej Ligi Mistrzów. I ta bramka przyszła. Pulisić znalazł w polu karnym Wernera, ten błyskawicznie się odwrócił i oddał mocny, płaski strzał, który zaskoczył Kerzhakova i wydawało się, że dzięki niemu The Blues wygrają grupę.

 

Nic bardziej mylnego. Już abstrahując od tego, że chyba był spalony przy bramce Niemca, to w doliczonym czasie gry bombą zza szesnastki popisał się Ozdoev i dzięki niemu stadion w Petersburgu eksplodował (jbc nie dosłownie). Ostatecznie podział punktów, który bardziej zadowala tych pierwszych niż drugich, ale obie ekipy mogą czuć niedosyt.

 

Podsumowanie

Coś, coś się zepsuło panie Tuchel. Drugi mecz i drugi raz Chelsea traci trzy gole. Żeby pokazać, jak bardzo jest to „nietypowa” sytuacja, warto wspomnieć, że w poprzednich 12 meczach LM za kadencji Niemca, The Blues również stracili trzy bramki. Jest źle, a może być jeszcze gorzej, bo czasu na regenerację nie ma zbyt wiele, a kontuzje wydają się prześladować stołeczny klub. Dzisiaj do listy kontuzjowanych można raczej dopisać Azpilicuetę, który doznał urazu mięśniowego. Jeśli chodzi o pojedynczych zawodników, ciężko kogoś wyróżnić oprócz Wernera i Kepy. Reszta zagrała słabo, albo średnio na jeża.

 

Jeśli chodzi o Zenit, miłe zakończenie fazy grupowej i radość, że tym razem udało się uniknąć kompromitacji i zajęcia ostatniego miejsca. Dodatkowo, dołożyli do tego remis z czołową drużyną na świecie, więc to też doceniamy. Z piłkarzy, na których warto zwrócić uwagę – Claudinho i Azmoun. Jakoś wyjątkowo młodzi nie są (24 i 26 lat), ale jakiś średniak z TOP 5 lig spokojnie może go kupić i poczuć, że to wzmocnienie. Bo to nie pierwszy i pewnie nie ostatni tak dobry występ tych zawodników, którzy imponowali łatwością w dryblingu i pewnością siebie.

 


Liga Mistrzów
Petersburg (Gazprom Arena)

Zenit 3-3 Chelsea (2-1)
Claudinho 38, Azmoun 41, Ozdoev 90+4 – Werner 2, 85, Lukaku 62

Zenit: Kerzhakov – Karavaev, Barrios, Lovren, Rakitsky (66 Krugovoy), Santos – Malcom (79 Erokhin), Kuzyayev (79 Ozdoev), Wendel (51 Mostovoy), Claudinho – Azmoun (79 Dzyuba).

Chelsea: Kepa – Azpilicueta, Christensen, Sarr – Hudson-Odoi (65 Pulisić), James, Barkley (65 Ziyech), Saul (75 Alonso) – Mount, Lukaku (75 Havertz), Werner.

żółte kartki: Lovren – Hudson-Odoi.

sędziował: Serdar Gozubuyuk (Holandia).

Zdjęcie

źródło: JuveFC

 

 

 

 

Udostępnij:

Facebook
Twitter