Leniwe MNM, wybloki i samotny Riyad Mahrez: jak City pokonało PSG?

Manchester City – PSG. Oczywiście, ten mecz miał wszystko, czego potrzeba porządnemu futbolowemu spektaklowi: gwiazdy, świetną otoczkę, hymn Ligi Mistrzów przed, ale ponadto przy liniach bocznych stały naprawdę wybitne osobowości. Mauricio Pochettino i Pep Guardiola należą do czołówki trenerskiej i, prawdę powiedziawszy, ani jeden ani drugi nie obniżył poziomu starcia The Citizens z paryżanami. Wręcz przeciwnie. Gdzie mecz był wygrany dla City, a gdzie przegrany dla PSG? 

Problemy City

Zacznijmy od zespołu gości. Neymar, Messi, Mbappe – czy nie jest to idealny tercet z przodu? Połączenie techniki i umiejętności dryblingu Neymara ze skutecznością Mbappe już w poprzednich sezonach dawało ekipie z Parc de Princes wymierne korzyści. Zaś tegoroczne przyjście Messiego tylko zwiększyło oczekiwania względem mocy ofensywnej PSG. I faktycznie, co jak co, ale gole paryżanie strzelać potrafią. Wiele osób zadawało jednak przed spotkaniem z City całkiem zasadne pytania o zaangażowanie tercetu MNM w grę bez piłki. Zwłaszcza, że ekipa Guardioli ma najwyższe średnie posiadanie na każdym możliwym froncie. I to będzie całkiem istotny aspekt tego spotkania.

Mimo wszystko początek był owocny. Patrząc nawet na zestawienie personalne Manchesteru City można było powiedzieć, że jest ono na wskroś defensywne: przecież dla Oleksandra Zinchenki był to dopiero trzeci start w tym sezonie, a do tego pierwszy nie na lewej stronie defensywy. Guardiola postawił na Ukraińca licząc, że ten pomoże piłkarzom City zamknąć środek pola dla rywali. I o ile w kilku sytuacjach Zinchenko wywiązywał się ze swojej roli i cofał się do duetu Gundogan&Rodri, by pomóc im w grze bez piłki…

…o tyle zdarzały się bardzo często momenty, gdy City po prostu dawało rywalom za wiele przestrzeni między liniami.

A trzeba to sobie powiedzieć wprost: Messi, który wychował się jak typowy enganche (z argentyńskiego hak, ktoś między obroną a pomocą rywala) oraz Neymar, czyli klasyczna brazylijska „10” każdy cal wolnej przestrzeni między strefami rywala potrafią wykorzystać co do centymetra.

W powyżej przedstawionej sytuacji City ratowało się faulem Rubena Diasa. Później, gdy po raz pierwszy do wysiłku został zmuszony Ederson (po strzale Neymara ze spalonego), również owa sytuacja wynikała z pozostawienia przestrzeni Leo Messiemu.

I tak naprawdę jest to jedyna rzecz, do której można się przyczepić jeśli chodzi o Manchester City w tym spotkaniu. Dużo było chwil, gdy zwyczajnie którykolwiek z trójki magików PSG z przodu miał wystarczająco wiele czasu i miejsca, by przyjąć piłkę, odwrócić się i zacząć sunąć w kierunku bramki The Citizens. Z tego także padł gol dla Paryżan.

Gol dla PSG

Można powiedzieć, że strata gola z takim zespołem jak PSG to żadna ujma, ale prawdę mówiąc, można zrozumieć

frustrację Pepa po bramce na 0:1. Jego piłkarze dostali już sygnały od PSG, że pozostawienie zbyt dużej ilości miejsca między liniami może skutkować groźną sytuacją. I tak było przy sytuacji bramkowej: wszystko zaczęło się niewinnie.

 

Wygląda w porządku, prawda? 5 piłkarzy City podchodzi do pressingu. Ale żaden z nich nie jest asekurowany przez resztę. Spójrzmy na to, ile miejsca ma wokół siebie Leo Messi. Argentyńczyk ma czas, żeby piłkę przyjąć, odwrócić się i na spokojnie podjąć decyzję komu podać. Ale to nie koniec kłopotów City.

 

2 sekundy po podaniu do Messiego znów powtarza się ta sama historia. Piłkarz PSG ma czas i miejsce, by celnie zagrać piłkę do przodu. A co gorsza Neymar (bo do niego podaje Messi) również ma całkowity komfort w przyjęciu piłki i odwróceniu się ku bramce The Citizens.

To już finalna faza wspomnianej akcji. 14 sekund po podaniu piłki jeszcze na połowie paryżan do nieobstawionego Messiego sam Argentyńczyk skupia na sobie uwagę czterech piłkarzy City, a Joao Cancelo jest pozostawiony tak naprawdę sam sobie przeciwko dwóm rywalom. Warto zwrócić uwagę na to, co robi Neymar: zabiera on uwagę Cancelo, dzięki czemu Mbappe ma wolną rękę do bycia nieobstawionym przy drugim słupku. Gol, który jest pochodną zostawienia przestrzeni Messiemu i Neymarowi. City imponuje swoim pressingiem, ale jeden moment zaspania poskutkował golem dla paryżan.

Wyizolowany Mahrez

City oczywiście, miało swoje problemy. Ale ich dominacja nie ulegała wątpliwościom. Trzy kontakty z piłką w polu karnym rywali paryżan do 23 minuty City po pierwszej połowie to statystyka, która najdobitniej pokazuje to, jak pewnie czuli się gracze Pepa w środowy wieczór na Etihad Stadium. A najpewniej ze wszystkich wyglądał zapewne Riyad Mahrez.

Pozostając w temacie tego, kto ile razy dotykał piłkę trzeba powiedzieć, że Algierczyk robił to najczęściej na boisku poza Cancelo i Marquinhosem (Mahrez 97 kontaktów, obaj po 99) nikt nie oddał większej ilości strzałów na bramkę rywala od byłego piłkarza Leicester City i patrząc stricte na mecz nie powinno nas to dziwić. Pep chciał tego, by wykorzystana została lewa flanka PSG.

Paryżanie, podobnie jak City, pragnęli tego, by rywale nie przeszli środkiem boiska, stąd też bardzo wąskie ustawienie obrony zespołu Pochettino. Zwróćcie uwagę na to, gdzie stoi Nuno Mendes, lewy defensor PSG. Ale jeszcze ważniejsze jest to, czego nie widać na obrazku powyżej. Pod samą linią boczną po drugiej stronie boiska niewinnie czeka Riyad Mahrez.

Algierczyk jest jednym z najlepszych piłkarzy w grze 1 na 1 na całym świecie i można go porównać do Arjena Robbena. Mimo że każdy wie, co zrobi Mahrez (zejście na lewą nogę jest bardzo przewidywalne w jego przypadku), wielu się na to wciąż nabiera. A poprzez izolację Mahreza i skierowanie całej gry na swojej lewej stronie Manchester City uzyskiwał to, czego szukał: pojedynków swojego algierskiego skrzydłowego oko w oko z wciąż niezbyt doświadczonym Nuno Mendesem. Ta sytuacja nie zdarzyła się raz czy dwa: to był po prostu plan Guardioli na zespół PSG.

Wyblok i przewaga z boku

Bardzo często na właśnie prawej stronie dochodziło do manewru „podwojenia z wyblokiem”. Polega to na tym, co widać poniżej: Bernardo Silva jest ustawiony niezwykle szeroko i teoretycznie ktoś powinien mieć nad nim kontrolę. Nic jednak nie można z tym zrobić: Mendes nie może przejść do Portugalczyka, gdyż to oznaczałoby pozostawienie wolnego Riyada Mahreza w środku pola.

Ten schemat warto zapamiętać. Bo to tak naprawdę doprowadzi do obu bramek Manchesteru City.

Leniwe MNM

Zwłaszcza, że tercet MNM nie należy do najbardziej pracowitych w obronie. Wystarczy powiedzieć, że sam wyżej wspomniany Riyad Mahrez wykonał więcej prób odbiorów (5) od całej trójki muszkieterów z Parc de Princes. Z resztą wymowne jest zachowanie Leo Messiego na obrazkach poniżej.

Argentyńczyk stoi tuż obok Gundogana, który powolutku sunie w kierunku bramki Navasa. Wszystko wygląda jak najbardziej w porządku. Do czasu.

Messi nie bierze w udziału grze obronnej. Nawet nie dlatego, że nie umie. Nie dlatego, bo nie może. Dlatego, bo nie chce. Gundogan, który jeszcze 3 sekundy temu był za legendą Barcelony zdołał już dostać piłkę i wyprzedzić Leo.

I to nie sam Messi podchodzi tak do obowiązku z gry w obronie. Neymar i Mbappe również mają do wracania się na swoją połowę stosunek co najmniej ambiwalentny, a to, przy takim zespole jak Manchester City musiało się źle skończyć. I się skończyło.

1 gol City

61 minuta i 45 sekunda. Kolejny atak pozycyjny Manchesteru City. Można powiedzieć, że nic szczególnego się nie dzieje. Spójrzmy jednak na prawą część zdjęcia poniżej: Kyle Walker rusza na obieg Mahrezowi.

Ostatecznie Anglik dostał piłkę. Już w niedzielnym meczu z Evertonem były piłkarz Tottenhamu kilkukrotnie był w stanie wchodzić z drugiej linii w szeregi defensywy The Toffees i siać spustoszenie. Tutaj jednak akcja wyhamowała, więc Walker podaje piłkę do całkowicie nieobstawionego Rodriego. Nieco podejrzane, że tak naprawdę na przedpolu bramki PSG Hiszpan ma wokół siebie połacie wolnej przestrzeni.

Piłka trafia do Cancelo. Ten widzi, że znów Rodri jest nieobstawiony, więc zagrywa piłkę zwrotną byłemu zawodnikowi Atletico, który – podobnie jak przed kilkoma sekundami – ma całkowitą swobodę w rozejrzeniu się i podjęciu odpowiedniej decyzji.

Zwróćmy uwagę na to, co dzieje się na prawej flance zespołu gości. Znów Neymar nie jest zainteresowany grą obronną. Znów Nuno Mendes jest pozostawiony sam na dwóch rywali, a co gorsza, znów dochodzi do „wybloku” na Portugalczyku. Gundogan zajmuje lewego obrońcę PSG. Walker wbiega w pole karne i dostaje piłkę od Rodriego.

Walker zagrywa piłkę wzdłuż bramki. I choć oczywiście, Hakimi powinien był przykryć Sterlinga, warto docenić całą kombinację piłkarzy City, a także rolę Jesusa, który skupił na sobie uwagę środkowych obrońców. Znów dochodzi do wybloku. Znów City robi to samo. Gracze Guardioli mają przewagę tuż przed bramką przeciwnika. I tym razem strzelają gola.

Drugi gol City

Można powiedzieć: powtarzalnie, czytelnie, znów podobnie. Ale na tym polega siła ekipy Guardioli. Nikt tak jak oni nie potrafi wykorzystać słabych punktów u rywala. Słabym punktem PSG były boki obrony, które łatwo było zdublować przez nieaktywnych w obronie skrzydłowych Paryża. I tak zaczęła się akcja skutkująca drugim golem dla City.

Spójrzmy na powyższą sytuację: obrona PSG jest w totalnej rozsypce. Hakimi i Marquinhos muszą kryć swoich zawodników i robią to dobrze. Ponownie przy piłce jest Riyad Mahrez, który widzi, co się dzieje, widzi, że na drugim słupku znów mamy do czynienia z podwojeniem bocznego obrońcy. Bernardo Silva tylko czeka na to, żeby zagrać mu piłkę. I ją dostaje. A Messi, który powinien go kryć, stoi i czeka przed polem karnym.

To oczywiście prowadzi do bramki, to musiało się tak skończyć. Znów piłkarze City zagrali dokładnie to samo, znów także mają przewagę w strefie przed bramką Navasa. 2:1. Po meczu.

Bez zaskoczeń

To musiało się tak skończyć. Pep Guardiola w pojedynkę rozbił Pochettino i jego PSG, a zarazem pokazał, jak sobie radzić z paryżanami. Jeśli w obronie gra 7 piłkarzy z pola, a trzech ma grę bez piłki w poważaniu, musiało się tak skończyć. I tak, jak napisałem w artykule bezpośrednio po meczu: chapeau bas, Panie Guardiola. To był piękny pokaz siły zespołu mistrzów Anglii, a zarazem dowód na porażającą inteligencję trenera z Katalonii.

 

Udostępnij:

Facebook
Twitter