Legia nie dała rady. Koniec marzeń o grze w Europie

Legia Warszawa przegrała ze Spartakiem Moskwa i pozbawiła się gry na wiosnę w europejskich pucharach. Mają czego żałować Legioniści. W końcówce mogli jeszcze uratować honor i zremisować. Fatalnie pomylił się jednak Tomas Pekhart.

Leniwy początek

Legia rozpoczęła spotkanie bardzo spokojnie. Momentami wydawało się, że nawet za bardzo. Raz udało im się zagrozić w polu karnym gości, po świetny podaniu do prawej strony Josue. Dobrą okazję też Warszawiacy mieli po rzucie wolnym. Ciekawie został rozegrany, zabrakło tylko strzału. Spartak w pierwszych 10 minutach tylko raz był pod bramką Artura Boruca. Po długim zagraniu na lewą stronę, akcję strzałem w boczną siatkę zakończył Quincy Promes.

Legia popełnia kardynalny błąd

Mijały kolejne minuty, ale Legia nie stwarzała kłopotów rywalowi. W 17 minucie natomiast sama narobiła sobie problemów. Maik Nawrocki po otrzymaniu podania na własnej połowie, postanowił zagrać do tyłu. Zagranie do bramkarza było jednak zbyt lekkie. Do futbolówki dopadł Zalimkhan Bakaev i znalazł się w sytuacji 1 na 1 z Arturem Borucem. Rosjanin zszedł z prawego skrzydła do środka i bez problemu zdobył pierwszego gola. Spartak może mówić o sporym szczęściu, ponieważ w tam tym fragmencie spotkania nic nie wskazywało na to, że obejmą prowadzenie.

Skuteczna obrona i brak ataków ze strony gospodarzy

W pierwszych 30 minutach żadna z drużyn specjalnie nie przeważała. Mało było sytuacji pod jedną, czy też pod drugą bramką. Legioniści mieli problem z kreowaniem akcji. Nie potrafili grać atakiem pozycyjnym. Rosjanie starali się atakować skrzydłami. We własnej „16” zawodnicy Marka Gołębiewskiego potrafili jednak dobrze się ustawić i wybić piłkę. W 35 minucie najgroźniejszą sytuację (poza akcją bramkową) w polu karnym Boruca zmarnowali przyjezdni. Bramkarz Legii w tej sytuacji bardzo dobrze interweniował.

Dobry fragment Spartka

Po pierwszej połowie można powiedzieć, że największe zagrożenie stwarzały stałe fragmenty gry. Przede wszystkim po stronie Spartka. W samej końcówce goście mieli rzut wolny przed polem karnym Legii. Dokładne dośrodkowanie piłki, zostało zgrane na piąty metr od bramki. Legioniści zdołali jednak piłkę wybić. Nie był to koniec zagrożenia. Rzut rożny z prawej strony również wydawał się groźny. Ostatecznie po raz kolejny udało się polskiej drużynie wybronić. Ekipa z Moskwy zwłaszcza w końcówce pokazała, że to ona przyjechała stawiać warunki. Tym samym mimo błędu indywidualnego, zasłużenie prowadziła w tym spotkaniu.

Druga część równie spokojna jak pierwsza

Druga połowa rozpoczęła się podobnie jak pierwsza. Nie było wielkiego szturmu ani pod bramką Legii ani Spartaka. Takiego moglibyśmy się spodziewać po Warszawiakach, ponieważ przegrywali w tym meczu i mogli spróbować zaskoczyć rywali. Tak jednak nie było, bo mało aktywny w dzisiejszym spotkaniu był Mahir Emreli, a także skrzydłowi. Pochwalić można gości za dobrą organizację gry w defensywie. Umiejętnie się ustawiali torując tym samym miejsce do podań Legionistom. Mała przestrzeń sprawiała, że Legia często piłkę traciła nie wymieniając za wielu podań.

Nie udolne starania gospodarzy

Od 65 minuty klub z Łazienkowskiej starał się wyrównać. Było to widać w tworzonych przez nich akcjach. Często jednak brakowało jakości, czasami pomysłu na wykreowanie czegoś ciekawego. Spartak co jakiś czas starał się odpowiadać. Ich akcje nawet jeśli zakańczały się strzałem, nie były jednak za mocne.

W trakcie drugiej połowy trener Gołębiewski dokonał kilku zmian. Nie wniosły one zbyt wiele do gry Legii. Niewidoczny był Lopes, Khastrati czy Włodarczyk. Dobrą okazję zmarnował strzałem w poprzeczkę Pekhart. Uderzenie Czecha mogło wskazać Legioistom drogę w tym meczu. Mimo, że była to już sama końcówka, bo ostatnie 5 minut do końca podstawowego czasu gry. Gospodarze powinni częściej próbować dośrodkowań na swojego rosłego napastnika. Być może któraś z prób w końcu przyniosłaby im co najmniej remis. W doliczonym czasie gry doszło jeszcze do zwrotu akcji. W polu karnym Tomas Pekhart został sfaulowany przez Ayrtona. Sędzia musiał swoją decyzję skonsultować z VAR-em, ale ostatecznie przyznał „11” Warszawiakom. Do stałego fragmentu gry podszedł faulowany Czech. Uderzył w lewy róg bramki. Na jego nieszczęście Aleksandr Selikhov wyczuł jego intencje i kapitalnie obronił. Rosjanin uratował swój zespół, w końcówce. Gdyby nie on Spartak spadł by na trzecie miejsce w tabeli.

 

Podsumowanie:

Trudno się ocenia tego typu mecze. Wydaje się, że warszawska drużyna mogła wywalczyć co najmniej remis, ponieważ Spartak nie wyglądał jak piłkarska potęga. Zabrakło jednak pomysłu i umiejętności do tego, aby na wiosnę móc cieszyć się grą w europejskich pucharach. Do tego dochodzi zmarnowany rzut karny w 96 minucie spotkania. Rosjanie dzięki zwycięstwu wyjdą z grupy z drugiego miejsca i zagrają w fazie pucharowej Ligi Europy, kosztem Leicester, które w równolegle rozgrywanym meczu przegrało z Napoli. Legia będzie się już musiała skupić na rozgrywkach ligowych i na walce w Pucharze Polski.

Tutaj możecie sprawdzić ile milionów Legia mogła zgarnąć wygrywając ze Spartakiem.

 

Składy:

Legii Warszawa: Boruc, Johansson, Wieteska ( 81’ żółta kartka), Nawrocki, Ribeiro, Andre Martins (24’ żółta kartka, 72’ Szymon Włodarczyk), Slisz (44’ żółta kartka, 65’Igor Kharatin), Kastrati (60’ żółta kartka, 90’ Skwierczyński), Josue (26’ zółta kartka, 65’ Rafael Lopes), Liquinhas, Emreli (72’ Tomas Pekhart) .

Spartaka Moskwa: Sielichow, Ayrton, Dżykija (60’ żółta kartka), Gigot, Caufriez, Umiarow, Zobnin (77’ Hendrix) , Bakajew (88’ Lokomovitskiy) , Promes (34’ żółta kartka), Moses, Ignatow (77’ Mielkadze- żółta kartka 80’).

Udostępnij:

Facebook
Twitter