Cała piłkarska Polska żyje w tych dniach informacjami na temat nowego selekcjonera. Cezary Kulesza ma pełne ręce roboty, a w naszej lidze jest teraz przerwa zimowa. Jednak to, że PKO Ekstraklasa nie rozgrywa meczów, wcale nie oznacza, że nic ciekawego się w niej nie dzieje. Zawodnik Pogoni Szczecin- Michał Kucharczyk- postanowił, delikatnie mówiąc, podgrzać atmosferę przed rundą rewanżową. Słowa, które wypowiedział „Kuchy King” świadczą o jego podejściu do przeciwników w polskiej lidze. O innych ligach się nie wypowiadał, bo przecież odbił się od zagranicznych wojaży jak od ściany.
Słowa lidera
„Jeśli mamy rozmawiać o mistrzostwie, to póki co tonujmy wszystko. Nie róbmy sobie dodatkowej presji ze względu na to, że mamy cztery punkty straty do Lecha. Drużynie z Poznania bardzo zależy na tym, żeby godnie uczcić pseudo stulecie klubu”. Taką wypowiedź Michała można było przeczytać w prasie. „Kuchy King” chciał się przypodobać kibicom w Szczecinie i w stolicy, bo jest on legendą Legii. Tak jak Dariusz Mioduski okazał brak szacunku, opowiadając publicznie, że chce zakontraktować Marka Papszuna, tak Kucharczyk okazał dokładnie to samo swoimi słowami. Obydwaj panowie są ściśle powiązani z „Wojskowymi” i dziwnym przypadkiem wypowiadają się w taki sposób, jakby postradali zmysły. No, ale „Kuchy King” może krytykować tylko polskie kluby, bo o grze za granicą może tylko pomarzyć. On się nadaje tylko do występów w lidze sklasyfikowanej na 28 miejscu w rankingu UEFA. I swoimi słowami udowodnił, że poziomem idealnie pasuje do PKO Ekstraklasy.
Przypomnijmy. Lech Poznań w 2006 roku dokonał fuzji z Amicą Wronki. Na podstawie tego połączenia powstał klub, który dziś lideruje w polskiej lidze. Jednak najwięksi wrogowie „Kolejorza” uważają, że jest to data założenia lub powstania drużyny z Wielkopolski, bo Lech cały czas gra na licencji Amici. Prawdziwy rok założenia klubu z Bułgarskiej to 1922 i dlatego ten sezon jest dla poznańskich kibiców wyjątkowy, bo, według nich, w tym roku będą świętować stulecie klubu. Zarząd również się postarał, aby ta kampania w wykonaniu Lecha była imponująca, ponieważ dokonał solidnych transferów, które wywindowały Lecha na falę wznoszącą. „Kuchy King” postanowił dogryźć bezpośredniemu rywalowi do tytułu i wypalił taki nieprzemyślany tekst. Bardzo nieprzemyślany, bo zawodnik ten powinien zdawać sobie sprawę, że jego obecny klub dokonał dokładnie tego samego kroku, co Lech. Tyle tylko, że kilka lat wcześniej.
Fuzja Pogoni
Wszystko zaczęło się w 2002 roku, bo właśnie wtedy klub nie otrzymał licencji na grę w II lidze. Stowarzyszenie Kibiców Pogoni (Pogoń Walcząca) założyło w 2003 roku klub piłkarski Pogoń Nowa Szczecin, który został zgłoszony do rozgrywek czwartoligowych w ZZPN. Jeden z polskich miliarderów- Antoni Ptak- postanowił przenieść z końcem sezonu 2002/2003 z Piotrkowa Trybunalskiego do Szczecina drużynę z drugoligową licencją. Zmienił również nazwę na MKS Pogoń Szczecin, która jest aktualna po dziś dzień. Pomysł Ptaka wzbudzał wiele kontrowersji, ale kto bogatemu zabroni? Poza tym to działanie miało na celu rozwój rodzimego futbolu. A dla dobra polskiej piłki na pewne rzeczy można przymknąć oko. Najnowsza historia Pogoni zaczyna się w 2003 roku. W ciągu tych niecałych 20 lat Pogoń tylko raz zakończyła zmagania ligowe na podium i zagrała w eliminacjach do europejskich pucharów. Jak na dwie dekady istnienia z miliarderem to kiepski wynik.
Tym bardziej jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że Pogoń najlepszy okres w swojej krótkiej historii przechodzi teraz. Gdy jej trenerem został Kosta Runjaić. To bardzo dziwne, że z polskimi trenerami nawet nie otarła się o takie „sukcesy”. Jeszcze dziwniejsze jest jednak to, że „Kuchy King” o tym wszystkim nie wie. A sam krytykuje o to inny klub. Jest to warszawskie podejście do sprawy, ponieważ w taki sam sposób ligę traktuje Dariusz Mioduski. Być może Kucharczyk chce w ten sposób osłodzić swojemu byłemu klubowi to, że znalazł się w strefie spadkowej? Być może chce wyprowadzić z równowagi Lecha, aby na wiosnę stracił parę w lidze? A może po prostu wypowiedział coś niemądrego po spożyciu alkoholu? Wszystkie z wymienionych domysłów są oznakami słabości, ale Kucharczyk chyba o tym nie wie.
„Kuchy King”
Kucharczyk tą wypowiedzią na pewno sporo sobie zapunktował wśród kibiców szczecińskich i warszawskich. Widocznie jest tak emocjonalnie związany z tymi środowiskami, że poczuł potrzebę, aby dorzucić swoje „5 groszy”, aby zwiększyć nienawiść między klubami. Najbardziej naiwne jest jednak to, że pod koniec zeszłego roku kibice Legii dobitnie okazali swój szacunek do piłkarzy. Gdyby „Kuchy King” nadal grał przy Łazienkowskiej, zapewne też otrzymałby jakiegoś wychowawczego „liścia” w autokarze. Ale on się tym nie za bardzo przejmuje, bo najważniejsze jest to, że dogryzł Lechowi. Panuje powszechna opinia, że to właśnie w Poznaniu mają kompleks Legii. Bo Legia za komuny podbierała piłkarzy „Kolejorzowi” pod pretekstem służby wojskowej. Swoją wypowiedzią Kucharczyk udowodnił, że jest całkowicie odwrotnie, bo jak tylko coś złego dzieje się z „Wojskowymi”, on, jako legenda Legii, poczuł się zobowiązany do działania. Szkoda tylko, że w tak prymitywny sposób.
Istotne jest też to, że słowa Kucharczyka nie spotkały się z żadną krytyką. Gdy w listopadzie Lukas Podolski odpowiedział kibicom Legii na ich obraźliwy transparent, Łukasz Jurkowski w ostrych słowach potępił zachowanie mistrza świata. W wielkim skrócie Łukasz miał pretensje do Podolskiego, że zawodnik tej klasy nie powinien wchodzić w kibicowskie spory. Teraz żadnej reakcji ze strony „Jurasa” nie ma. Być może Jurkowski nie uważa Kucharczyka za klasowego piłkarza? Ale trochę to dziwnie brzmi, skoro ten zawodnik ma status legendy stołecznych. W każdym razie takie słowa powinny zostać potępione przez opinię publiczną. Wiem, że należy nakręcać tę karuzelę. Wiem, że ze wszystkiego, co jest związane z naszą ligą, należy wyciskać jak z cytryny. Ale są też pewne granice. Szczególnie jeśli dotyczą one drużyn, które bezpośrednio walczą o mistrzostwo Polski.
Kucharczyk nie jest pierwszy
Futbol zna przypadki, w których zawodnicy prowokują kibiców swoimi wypowiedziami. Najsłynniejszym jest Gerard Pique, który nie szczędzi uszczypliwości Realowi Madryt kilka razy w sezonie. Czyżby „Kuchy King” wzorował się właśnie na Katalończyku? Można taki wniosek wysnuć, no bo jeśli brać przykład, to tylko od najlepszych. Szkoda, że Michał postanowił uczyć się od zawodnika Barcy tylko w kwestii oczerniania przeciwnika. Może, gdyby skupił się na polepszaniu swoich umiejętności, nie musiałby wracać do Polski po roku spędzonym w Rosji? Z podkulonym ogonem. Nie chcę napisać, że Pique ze względu na swoją super karierę wolno więcej. On po prostu nakręca spiralę animozji na linii Madryt- Barcelona, bo cała La Liga na tym opiera swój biznes. W Polsce jest trochę inaczej, jednak „Kuchy King” o tym nie wie.
Elementy gry
Dla przeciętnego kibica mecz rozpoczyna się z pierwszym gwizdkiem i trwa 90 minut. Jednak dla pasjonatów takich jak trenerzy, piłkarze, dziennikarze, mecz rozpoczyna się dużo wcześniej. Już na konferencjach prasowych można odczuć atmosferę zbliżającego się spotkania. Już w wypowiedziach przedmeczowych odczytuje się otoczkę, która towarzyszy tym zawodom. Biorąc pod uwagę słowa z przeszłości Kucharczyka (jak ta sprzed kilku lat, że to Lech musi, a Legia może) można stwierdzić, że zawodnik ten najpierw mówi, a później myśli. Facet chciał zabłysnąć wypowiedzią, więc postanowił wbić szpilę odwiecznemu rywalowi. Podejrzewam, że sytuacja w tabeli jego byłego klubu również miała wpływ na te słowa. Może „Kuchy King” pomyślał sobie, że dzięki temu medialna krytyka skierowana w Legie nieco ustanie? To byłoby bardzo szlachetne z jego strony. Jednak nie podejrzewałbym go o aż tak głębokie przemyślenia.
Prowokacje od zawsze były składowymi piłki nożnej. Tak samo jak błędy sędziowskie. Bez jednego i drugiego nie ma futbolu. To się nigdy nie zmieni, chociażby z tego względu, że niektórzy zwodnicy mają bardzo wygórowane zdanie o sobie. Ale z jednej strony to dobrze, bo wygórowane ego na boisku często pomaga. A skoro na murawie jest to przydatne, to dlaczego by nie skorzystać z tego np. w rozmowie z żurnalistą? Nie wydaje mnie się jednak, żeby „Kuchy King” aż tyle osiągnął w swojej karierze, żeby móc się wypowiadać w ten sposób. W świecie futbolu on jest ziarnem i powinien o tym pamiętać. Może, gdyby miał w sobie ciut więcej pokory, nie musiałby wracać po roku spędzonym w solidnej lidze. Pokora powinna być przede wszystkim.