Jakub Rzeźniczak: No faul był. Przyznaję, choć sytuacja była na styku

Doliczony czas gry. Jakub Rzeźniczak fauluje gracza Radomiaka Radom i otrzymuje żółty kartonik – już drugi w tym spotkaniu. Końcówka meczu, nerwowa reakcja i obraźliwy gest w stronę rywala. Dlaczego piłkarz Wisły Płock tak zareagował?

Był już doliczony czas gry meczu Radomiak Radom kontra Wisła Płock. Na zegarze 94. minuta, więc arbiter za moment zagwiżdże ostatni raz. Jednak wydarzyło się inaczej – Jakub Rzeźniczak taktycznym faulem przerywa akcję gospodarzy. Sędzia wyciąga żółty kartonik i karze piłkarza już drugi raz w tym spotkaniu. Gracz „Nafciarzy” nie spieszy się jednak z opuszczeniem boiska i sugeruje uraz. Najwidoczniej w to nie mogli uwierzyć zawodnicy gospodarzy, którzy chcieli go pospieszyć. Piłkarzowi nie spodobała się „interwencja” Rossiego i pomiędzy panami doszło do boiskowej pyskówki.

Po tym zdarzeniu na gracza Wisły Płock wylała się kolejna fala hejtu w internecie. Zaistniałą sytuację postanowił wytłumaczyć sam zainteresowany, który w rozmowie dla Interii powiedział, dlaczego tak nerwowo zareagował.

„No faul był. Przyznaję, choć sytuacja była na styku. Sędzia jednak zagwizdał i dał mi drugą żółtą kartkę. Typowa meczowa akcja. To przez to, że rywale mnie podnosili. Mam uraz mięśnia dwugłowego i noga mnie boli. Byłem zły, bo dostałem czerwoną kartkę, a tu ktoś mnie szarpie i podnosi z boiska. Żaden piłkarz czegoś takiego nie lubi i się trochę zdenerwowałem. Na boisku zawsze jestem nerwowy, od lat. Swoich prywatnych spraw nigdy nie przenoszę na murawę. W czasie meczów zawsze reaguję żywiołowo na to, co się dzieje na boisku i tak samo było dzisiaj” – odpowiedział na kilka pytań zadanych przez Artura Szczepanika z Interii.

„Teraz jednak najważniejszy jest Oliwier”

Jego nerwy można usprawiedliwić życiem prywatnym. Syn piłkarza, Oliwier walczy o życie w Centrum Zdrowia Dziecka. Potomek znajduje się w trudnej sytuacji. „Zareagował na pierwszą chemię, którą dostał. Przed meczem w Radomiu rozmawiałem z lekarzem. Guz się zmniejsza i rokowania są troszeczkę lepsze niż były na początku, więc jesteśmy dobrej myśli. Wolałbym w tej chwili skupić się na ratowaniu dziecka, a nie na kopaniu się z jakimiś ludźmi z internetu. Dlatego w tej chwili nie chcę niczego komentować. Może kiedyś jakoś zareaguję. Może wydam oświadczenie, udzielę wywiadu, pójdę do prawnika? Naprawdę nie wiem i nie chcę sobie zaprzątać głowy bzdurami. Bo jak inaczej nazwać pokazywane przez obcych mi ludzi, jakichś tabelek, według których zarabiam 11 tysięcy tygodniowo, a nasz pomocnik Jorginho 1,5 mln za sezon? Żaden z nas nie ma takich pieniędzy. Teraz jednak najważniejszy jest Oliwier. Na szczęście w Centrum Zdrowia Dziecka jest pod bardzo dobrą opieką” – zakończył Rzeźniczak.

Udostępnij:

Facebook
Twitter