Wydarzeniem soboty na boiskach Premier League był powrót Stevena Gerrarda na Anfield Road. Kibice w Polsce także z ciekawością obserwowali rozwój sytuacji w meczu Liverpool – Aston Villa. Wszystko za sprawą wystepu reprezentanta Polski w tym spotkaniu. Matty Cash wybiegł w pierwszym składzie zespołu dowodzonego przez Stevena Gerrarda. Jak się spisał? Sprawdźcie to z nami.
Do przerwy bez goli
Matty Cash mógł w meczu z Liverpoolem z bliska podejrzeć jak gra Trent Alexander- Arnold. Najlepszy piłkarz listopada w Premier League wyznacza obecnie trendy na pozycji prawego obrońcy. Cash także znany jest z ofensywnego usposobienia i lubi zapędzać się pod bramkę przeciwnika. W meczu na Anfield Road więcej miał jednak zadań defensywnych. Reprezentant Polski musiał skupić się na defensywie jego stroną atakowali Andy Robertson i Sadio Mane. Bezsprzecznie siłą Liverpoolu są boki. To z tych sektorów dla rywala czai się największe niebezpieczeństwo. Tym razem nie było wyjątku i zagrożenie rodziło się po jednej i drugiej stronie.
Cash miał trudne momenty w pierwszej połowie. Został kilkukrotnie łatwo wymanewrowany przez Robertsona, w tym raz bardzo spektakularnie gdy poszedł na raz nieskutecznym wślizgiem, a rywal minął go na pełnej szybkości przekładając sobie piłkę pięta. Zwód efektowny w stylu nastoletniego Cristiano Ronaldo, posadzenie na ziemi reprezentanta Polski wzbudziło aplauz trybun. Po tym zwodzie doszło do spięcia w polu karnym. Niewątpliwie sędzia mógł zastanawiać się nad rzutem karnym, ale interwencja VAR nie potwierdziła protestów piłkarzy Liverpoolu.
Dwa wślizgi, dwie nieudane próby przerzutów, zaledwie sześć podań ze skutecznością 50%. Nie był to występ marzeń do przerwy w wykonaniu prawego obrońcy Aston Villi. Bohaterem pierwszej połowy został Emiliano Martinez, który zatrzymał przede wszystkim strzał w krótki róg Mohameda Salaha. Aston Villa przyjechała z nastawieniem szczelnej obrony, do przerwy im się to udawało. Liverpool jednak nie narzucił jeszcze swojego tempa.
Gospodarze dopieli swego w drugiej połowie
Liverpool po przerwie wrzucił wyższy bieg i raz po raz atakował bramkę Emiliano Martineza. Większość akcji szła lewą stroną więc Matty Cash od samego początku musiał wziąć się do roboty. Andy Robertson i Sadio Mane nacierali odważnie. Cash nie nadążał za nimi, często asekurowali go partnerzy z zespołu.
Dobra postawa całej formacji defensywnej Aston Villi legła w gruzach w 65.minucie kiedy bezmyślny faul na Salahu wykonał Mings. Sędzia nie miał wątpliwości i wskazał na rzut karny, a Egipcjanin sam podszedł wymierzyć sprawiedliwość. Emiliano Martinez znany jest ze świetnego bronienia jedenastek, ale Salah uderzył mocno po ziemi i mimo iż bramkarz wyczuł jego intencje to siła strzału była decydująca. Liverpool zasłużenie wyszedł na prowadzenie.
Do 78.minuty musieliśmy czekać na uaktywnienie się w ofensywie Casha. Prawy obrońca Aston Villi włączył się do akcji i był bliski skutecznego podania do partnera, ale zablokował go Joel Matip. Był to impuls dla gości, którzy od tego momentu zaczęli się odgryzać Liverpoolowi a fani na Anfield Road mogli poczuć lekki niepokój.
Ofensywne zapędy Casha kosztowały sporo sił, których zabrakło gdy trzeba było wrócić za kontratakiem Liverpoolu w 82.minucie. The Reds szli trzech na jednego, ale nieporadnie zachował się w tej sytuacji Salah i gospodarze nie oddali nawet strzału.
Reprezentantom Polski nie służy gra Anfield Road
Aston Villa zagrała dziś pasywnie, nie potrafili postawić się lepszemu rywalowi. Furory na Anfield Road nie zrobił Matty Cash. Zagrał przeciętnie. W ofensywie jego podania były nieskuteczne, a w defensywie okazał dość łatwym celem dla Robertsona i Mane.
Cash miał w tym meczu 61 kontaktów z piłką, wykonał 26 podań ze skutecznością 69%. Cztery próby dłuższych podań za każdym razem kończyły się stratą. Wykonał dwa wślizgi i zanotował cztery wybicia. Podsumowując, był to słaby mecz w jego wykonaniu. Portal SofaScore ocenił jego grę na 6,4. Równie słaby byli dziś w zespole AV tylko John McGinn i Ollie Watkins, którzy także otrzymali takie noty.
Kilka tygodni temu brutalną weryfikację na Anfield Road dostał Jan Bednarek, który popełnił mnóstwo błędów i został zdjęty z boiska już w przerwie. Cash zaprezentował dziś się z lepszej strony niż piłkarz Southampton. Ale powiedzmy sobie szczerze, poprzeczka nie wisiała zbyt wysoko.
Liverpool wygrał zasłużenie 1:0 po bramce Salaha z rzutu karnego.