Lech bardzo szczęśliwe kończy rok kalendarzowy. Górnik Zabrze nawet w roli gościa był w stanie postawić im bardzo ciężkie warunki do gry. Gdyby nie interwencje Bednarka, nieskuteczność i odrobina szczęścia po stronie gospodarzy, ekipa Jana Urbana miała sporę szansę na zwycięstwo.
Nieskuteczność i bramki stadiony świata
Choć zarówno dla Lecha, jak i Górnika nie było to spotkanie wpływające bezpośrednio na ich pozycje w tabeli, to obie kipy chciały dobrze zakończyć rok kalendarzowy. „Kolejorz” nie musiał bać się o fotel lidera, a Górnik mógł jedynie nieznacznie wspiąć się w ligowej tabeli. Mimo wszystko, to spotkanie mogło rzutować na obraz całych przygotowań podczas przerwy zimowej, także było niesamowicie istotne.
Jak można było się spodziewać, to ekipa gospodarzy weszła lepiej w ten mecz. Lech u siebie to prawdziwa maszyna nie do zatrzymania. Górnik przyjął strategie, która pozwoliła wyrwać punkty Lechowi przez Stal Mielec, czy też Górnik Łęczna. Nie wychlali się, byli statyczni i pozwalali Lechitom rozgrywać piłkę. Gdyby ekipa Macieja Skorży była w takich momentach skuteczniejsza, to pewnie owa taktyka okazałaby się bronią obusieczną. Tak jednak nie jest.
Swoich sił próbował Amaral, który kombinacyjnymi akcjami wraz ze kolegami z zespołu starał się rozmontowywać obronę Górnika. Jeżeli chodzi o skrzydła, boczni obrońcy gości nie pozwalali wchodzić w pole karne Kamińskiemu i Skórasiowi. Ponownie dobrą robotę wykonywał młody bramkarz Górnika – Daniel Bielica. Po ostatnim spotkaniu dostał kolejną szansę, aby zaistnieć w pierwszej jedenastce i skrzętnie ją wykorzystywał. W efekcie Lech nie był w stanie strzelić bramki.
Tak, jak już wcześniej w tym sezonie się zdarzało – niewykorzystane sytuacje ekipy z Poznania, zemściły się przeciwko nim. Jeden składny kontratak, cudowne zachowanie Nowaka i Dadoka, dogranie do Jimeneza i 8 bramka w sezonie dla Hiszpana. Na całe szczęście dla kibiców Lecha gospodarze nie pozostali dłużni. W 40 minucie Skóraś dograł piłkę ze skrzydła przed pole karne do Nika Kvekveskiriego. Gruzin przyjął piłkę i popisał się atomowym uderzeniem sprzed pola karnego wprost w okienko. Ciężko znaleźć ładniejszą bramkę w wykonaniu piłkarzy Lecha w obecnym sezonie.

Paweł Andrachiewicz/Pressfocus.pl
Długa druga połowa
Druga połowa była nieco rozłożona w czasie. Stało się to z dwóch powodów. Po pierwsze kibole Lecha urządzili sobie ostatnią przedświąteczną oprawę, która zadymiła całą murawę, więc trzeba było przerwać spotkania na kilka minut. Po drugie sędzia Przybył w pewnym momencie zaczął odczuwać intensywny ból w pachwinie i musiał zejść z boiska. Najprawdopodobniej poślizgnął się na mokrej murawie, co było głównym powodem urazu. W efekcie do drugiej połowy doliczono aż 13 minut.
Jeżeli chodzi o sam obraz gry, to można powiedzieć, że oglądaliśmy wyrównane widowisko. Zarówno Lech, jak i Górnik mieli swoje sytuacje. Jasper Karlstrom popisał się w pewnym momencie świetnym strzałem prosto w okienko, ale bramka nie została zaliczona z powodu wcześniejszego faulu Szweda. Sytuacje też miała ekipa Jana Urbana. Erik Janża nawet dwukrotnie znacznie zagroził bramce ekipy z Poznania. Filip Bednarek jednak po raz kolejny pokazał, że poszukiwanie bramkarza na jego zastępstwo może nie być aż tak konieczne, jakby mogło się to wydawać.
Z minuty na minutę Górnik był za to coraz to groźniejszy. Podolski kilka razy nastraszył kibiców „Kolejorza”. Goście pokazali, że też potrafią atakować i wszystkie siły oszczędzali na końcówkę spotkania. Tym jednak razem to ich pogrążył nieskuteczności. Na ostatnie 3 minuty przed zakończeniem spotkania, po wrzutce Karlstroma i odbitce od bramkarza, piłkę do bramki skierował Antonio Milić, ustalając wynik na 2:1 dla Lecha.
Nie ma się co oszukiwać. Lech jechał już na oparach, ale takie zwycięstwa smakują najlepiej. Idealne zakończenie roku dla kibiców Kolejorza. Szczęście jest przy drużynie.
— Dawid Dobrasz (@dobraszd) December 19, 2021
Podsumowanie
Dla kibiców Lecha zakończenie rundy może wydawać się słodko-gorzkie. Po prawdzie pozostają na pozycji lidera, wygrali i zobaczyli piękną bramkę w wykonaniu ich drużyny, ale Górnik obnażył kilka mankamentów ich układanki. Z pewnością mogło być gorzej, ale pozostaje lekki niedosyt. Co do Górnika słowo „niedosyt” jest z pewnością zbyt małe. W pewnym momencie mieli Lecha w garści i gdyby byli bardziej skuteczni, być może daliby radę nawet ich pokonać. No cóż, teraz już się tego nie dowiemy.
———————————————————————————————————————————————————————————-
Gole: 36’ Jimenez – 44’ Kvekveskiri – Milić 90+9’
Skład Lecha: Bednarek, Pereira, Salamon, Milić, Douglas, Karlstrom, Kvekveskiri, Skóraś, Amaral, Kamiński, Ishak.
Skład Górnika Zabrze: Bielica, Wiśniewski, Janicki, Gryszkiewicz, Dadok, Kubica, Mvondo, Janża, Podolski, Jimenez, Nowak.