Gole, które zapamięta świat

W roku kalendarzowym 2021 Robert Lewandowski zdobył we wszystkich rozgrywkach aż 69 bramek. Jest to dorobek imponujący i drugi w historii. Tylko Leo Messi w 2012 roku potrafił zdobyć więcej goli- 91. Ale nie zajmujmy się Argentyńczykiem. „Lewy” jest coraz lepszym piłkarzem. Pomimo tego, że w przyszłym roku będzie obchodził już 34 urodziny, nie widać po nim, aby metryka przeszkadzała mu w grze. Wręcz przeciwnie! Doświadczenie, które zdobywa z sezonu na sezon, ma kolosalne znaczenie w jego zawodzie. A to są gole, które zapamięta świat na bardzo długo.

Bramki, o których się pamięta, to dla niego chleb powszedni

Wbrew pozorom napastnik wcale nie ma najłatwiejszej pozycji na boisku. Czasami wystarczy dołożyć nogę lub znaleźć się w odpowiednim miejscu pola karnego w odpowiednim czasie. Ale nie dla wszystkich jest to takie oczywiste, bo jeszcze do tego dochodzi coś, co nie każda „9” posiada. Skuteczność. Jest to cecha, dzięki której napastnik potrafi wznieść się na wyżyny swoich umiejętności. Robert doskonale się o tym przekonał w Dortmundzie w pierwszym swoim sezonie gry w Niemczech. Cała taktyka opierała się na Lucasu Barriosie, a Polak miał grać za nim. Rozgrywki 2010/2011 nie były łatwe dla Roberta. Co prawda, zdobył 8 bramek w Bundeslidze, ale więcej mówiło się o tym, ile on sytuacji strzeleckich zmarnował. Niemieccy kibice stworzyli nawet filmik, który wyśmiewał Lewandowskiego. Na szczęście „Lewy” się nie poddał, zakasał rękawy i ciężko pracował, by stać się lepszym napastnikiem.

Odkąd trafił do ligi naszych zachodnich sąsiadów, zdobył mistrzostwo Niemiec aż dziewięciokrotnie (dwa razy z Borussią i siedem z Bayernem) oraz sześciokrotnie wygrywał rywalizację króla strzelców Bundesligi. Te gole muszą zostać zapamiętane na bardzo długo, osiągnięcia na jeszcze dłużej. Talent, który Robert oszlifował, doprowadził go na sam szczyt. Bramki, które zdobywa, są oczywiście wynikiem wielu godzin treningów, potu, wyrzeczeń. Jednak osiągnął on już taki poziom w karierze, że zdobywanie goli przychodzi mu z wielką łatwością. Gdy Robert wychodzi na boisko, nikt się nie zastanawia czy strzeli bramkę, tylko ile ich zdobędzie. Wykształcił w sobie coś, co według ekspertów piłkarskich nazywa się „instynktem killera”. Poszedłbym dalej i powiedziałbym, że „Lewy” znacznie przekroczył zdolności strzeleckie znakomitego napastnika. 69 bramek, które zdobył w 2021 roku, mówią same za siebie, bo tyle samo goli strzelił Cristiano Ronaldo 8 lat wcześniej. I te gole też zapamięta cały świat.

Gole, które zapamięta świat

Robert swoimi umiejętnościami odjechał reszcie świata. Właściwie jest on pierwszym piłkarzem, którego można stawiać na tym samym piedestale, co Cristiano Ronaldo i Leo Messi. Wszyscy trzej znajdują się w tych miejscach dzięki ciężkiej pracy. Jednym z rekordów jest strzelenie 5 bramek w 9 minut Wolfsburgowi- ówczesnemu wicemistrzowi Niemiec. Miało to miejsce 22 września 2015 roku. Od tamtego wydarzenia minęło 6 lat z hakiem, a jeszcze nikt nie zdołał przebić tego osiągnięcia. O tych golach należy pamiętać i je wspominać, bo to one sprawiły, że Robert zapisał się w historii Bundesligi. Nawet sam szkoleniowiec Bawarczyków- Pep Guardiola- łapał się wtedy za głowę, bo nie dowierzał własnym oczom. To jeszcze bardziej nakręciło „Lewego”. Chciał być jeszcze lepszy, bo wiedział, że dla niego nie ma limitu. Apogeum nadeszło w sezonie 2020/2021, ale ten „pięciopak” był zalążkiem formy, która pozwoliła strzelić 69 bramek w jednym roku.

Dziennikarską powinnością jest również napomnieć o wyczynie Roberta, do którego nikt nie był w stanie się nawet zbliżyć przez pół wieku. Chodzi oczywiście o rekord Gerda Muellera z sezonu 1971/1972, w którym Niemiec strzelił 40 bramek w lidze niemieckiej. Przez 5 dekad to osiągnięcie było poza zasięgiem napastników. A wielu wybitnych „napadziorów” brylowało po boiskach za Odrą, Jup Heynckes, Karl-Heinz Rummenigge, Rudi Voller, Claudio Pizarro, Mario Gomez i wielu innych z różnych lat, różnych epok piłkarskich. Dopiero Lewandowski poprawił niebotyczny rekord Muellera o jedno trafienie, a potrzebował do tego zaledwie 29 meczów. Kosmos to mało powiedziane. „Lewy” jest w takiej dyspozycji, że jeśli nie przytrafią mu się kontuzje, to jest w stanie jeszcze to osiągnięcie wyśrubować. Te 41 bramek wlanie przyczyniło się do wyrównania wyczynu Ronaldo z 2013 roku. A to na pewno nie jest ostatnie słowo Roberta.

Napastnicy są potrzebni

Żyjemy w czasach, w których piłka nożna ewoluuje. Teraz lepiej jest bramki nie stracić niż ją strzelić. Już na mundialu w 2006 roku Niemcy, jako jedyna reprezentacja na turnieju, nie posiadała defensywnego napastnika. W 2012 roku Hiszpanie wygrali Euro, nie wystawiając w ani jednym meczu typowej „9”. Ich skład z meczu finałowego z Włochami: Casillas, Jordi Alba, Ramos, Pique, Arbeloa, Xabi Alonso, Busquets, Xavi, Fabregas, Iniesta, David Silva. Mogłoby się wydawać, że futbol zmienia się w kierunku zdobywania mniejszej ilości bramek. Trenerzy mogliby się zadowalać zwycięstwami po 1:0. Wygrana to wygrana, ale to zmieniłoby DNA piłki nożnej. Jest to dyscyplina, która polega na zdobywaniu bramek, to jest sól futbolu. Nie wolno nam o tym zapominać i tym bardziej powinniśmy docenić takich piłkarzy jak Lewandowski. On pomimo niesprzyjającego trendu, potrafił przeciwstawić się temu i zaliczył sezon, w którym nikt nie zapomni o nim i o jego golach.

Robert stał się wzorem do naśladowania dla przyszłych pokoleń. Nie wierzę, że Haaland lub Mbappe nie brali przykładu z Polaka. Nie wierzę, że nie chcieli nigdy grać tak jak on. Trzeba przyznać, że „Lewy” należy do bardzo wąskiego grona ludzi związanych z piłką nożną, którzy zrewolucjonizowali ten sport w aktualnym stuleciu. Otto Rehagel poprowadził Greków do zwycięstwa na Euro 2004, choć w każdym meczu jego zawodnicy się bronili (mówiono wtedy po raz pierwszy o antyfutbolu). Jose Mourinho, Pep Guardiola, Jurgen Klopp, Thomas Tuchel, Xavi, Iniesta, Luka Modrić, Zinedine Zidane, Pavel Nedved, Ronaldo, Messi, Lewandowski. Ci ludzie mają ogromny wpływ na kształt futbolu. Dzięki pomysłom i innowacjom wprowadzonym przez nich możemy cieszyć oczy magią tej dyscypliny. Z pewnością to nie są ostatnie persony, które usprawniły granie w piłkę. Ale dzięki nim pojawią się w przyszłości kolejni geniusze, pasjonaci, którzy nie pozwolą na to, aby piłka nożna stała się nudna.

Nie zdobył jeszcze tylu goli, ile by chciał

Lewandowski jest takim człowiekiem, który ani myśli spocząć na laurach. Dopóki gra będzie chciał pobijać kolejne rekordy. Niedawno Sport Bild zapytał naszego kapitana o swoje piłkarskie marzenie: „Chcę zdobyć bramkę w finale Ligi Mistrzów, a potem decydującego gola dla Polski w meczu pucharowym na mundialu”. Świat zapamięta takie gole. O braku motywacji u „Lewego” nie ma mowy. Widać, że pragnie on zdobyć wszystko, co tylko piłka nożna oferuje do wygrania. W rozgrywkach klubowych udało mu się zrealizować te plany. Reprezentacja Polski jest niestety oddzielnym tematem, gdyż Robert jest po prostu o niebo lepszy od pozostałych kadrowiczów. Nie jest łatwo o sukces, gdy w drużynie jest tak duża dysproporcja między umiejętnościami u zawodników. Gdybyśmy mieli jeszcze 2-3 piłkarzy, którzy poziomem zbliżaliby się do Roberta, moglibyśmy śmiało mówić o medalu na Euro lub mundialu. Niestety, musimy oczekiwać na przebłysk geniuszu tego sportowca, jeśli chcemy coś ugrać na dużym turnieju.

Lewandowski od paru ładnych lat jest zawodnikiem doskonałym, który nie posiada mankamentów. Piłkarski świat bezsprzecznie nie zapomni mu tego, czego dokonał do tej pory i czego z pewnością jeszcze osiągnie. Uświadomił sobie i kibicom, że można pobić rekord Muellera, więc dlaczego nie miałby pobić własnego rekordu? Albo, dlaczego nie miałby pobić osiągnięcia Messiego z 2012 roku (91 goli)? We wszystkich występach w LM zdobył 82 gole, ale jest w stanie przekroczyć granicę 100 bramek zdobytych w tych elitarnych rozgrywkach jako trzeci napastnik w historii (Cristiano Ronaldo- 140, Messi- 123). Przed nim jeszcze kilka sezonów grania na najwyższym poziomie. A może na piłkarską emeryturę wróci do Polski, żeby jeszcze pościgać się trochę z „młodymi wilczkami”? Skoro w Górniku Zabrze gra Podolski- mistrz świata- to „Lewy” mógłby np. wrócić do Lecha, z którego wypłynął na podbój Europy. Miło by było ujrzeć go jako „nauczyciela” na polskich boiskach.

Futbol bez Lewandowskiego

W końcu nadejdzie dzień, w którym Robert będzie musiał zakończyć karierę, bo dopadnie go ta sama choroba co Bońka, Litmanena, Henry’ego itp. Czas leci nieubłaganie. Uważam, że powinniśmy cieszyć się, że mogliśmy żyć w erze Lewandowskiego. Starsze pokolenia pamięta wspomnianego już Bońka, a także Deynę, Szarmacha, Tomaszewskiego. My mamy Roberta. I będziemy o nim opowiadać przyszłym pokoleniom, bo w tej chwili nie zapowiada się, żeby którykolwiek polski piłkarz zrobił podobną karierę. Jednak, gdy już nadejdzie dzień, w którym Lewandowski zawiesi buty na kołku, futbol wiele straci. Pozostaną jedynie wspomnienia, których nikt nam nie odbierze. A Robertowi nikt nie odbierze tych goli.  To są gole, które zapamięta świat już po wsze czasy.

Udostępnij:

Facebook
Twitter