Portugalczyk niedawno pokonał kolejną wielką barierę. Właściwie można by napisać, że poprawił swoje statystyki w liczbie strzelonych goli. Niby nic nowego, ale w meczu z Arsenalem Londyn zdobył dwie bramki i tym samym ma już na swoim koncie ponad 800 trafień w oficjalnych meczach. Dokładnie 801 i nie ma zamiaru na tym wyniku zaprzestać. Te bramki walnie przyczyniły się do pokonania „Kanonierów” oraz sprawiły, że Ronaldo zapisał kolejne złote karty w historii futbolu.
Początki pod okiem legendy
Kariera Cristiano Ronaldo zaczęła nabierać tempa w 2003 roku. To wtedy wychowanek Sportingu Lizbona został dostrzeżony przez legendarnego managera Manchesteru United. Sir Alex Ferguson poznał się na talencie młodzieńca, a to zaowocowało sześcioletnią współpracą obu panów. W tym czasie zawodnik wygrał z „Czerwonymi Diabłami” wszystko, co było do zdobycia. Ale początki wcale nie były tak kolorowe. W premierowym sezonie strzelił tylko 8 bramek. Dzisiaj ma ich już sto razy więcej. Na tak znakomity rezultat nie wskazywały kolejne, coraz lepsze rozgrywki pod względem liczby strzelonych goli. Z perspektywy czasu widać, że to właśnie w Manchesterze narodziła się w Ronaldo chęć do samodoskonalenia się. Portugalczyk zrozumiał, że on jest stworzony dla piłki nożnej. Z meczu na mecz stawał się lepszy, bo tak sobie postanowił.
Z całą pewnością można stwierdzić, że to szkocki szkoleniowiec miał największy wpływ na proces „perfekcjonizacji” Ronaldo. Ten facet miał swoje sprawdzone metody psychologiczne, dzięki którym potrafił wykrzesać z zawodników ich najgłębsze rezerwy. Nicky Butt, John O’Shea, David Beckham, bracia Nevielle, Nemanja Vidić. To tylko kilka postaci, które rozbłysły dopiero na Old-Trafford za czasów „Fergiego”. Zresztą, w latach 2008-2011 jego podopieczni trzy razy meldowali się w finałach Champions League. Oczywiście Ronaldo również wpisuje się na listę brylantów Sir Alexa Fergusona. Dzięki temu stał się ulubieńcem kibiców z czerwonej części Manchesteru. Ludzie przychodzili na mecze, bo pragnęli ujrzeć nieziemskie akcje Portugalczyka. Jego spektakularna gra doprowadziła „Czerwone Diabły” do tryumfu w Lidze Mistrzów w 2008 roku. Fani United czekali na to dziewięć długich lat, kiedy to ich pupile pokonali Bayern Monachium 2:1 w dramatycznych okolicznościach.
Gole nie przychodziły łatwo
Patrząc na liczbę goli zdobytych dla Manchesteru (w dniu pisania tego artykułu miał ich 129), trudno uwierzyć, że królem strzelców Premier League został tylko raz. Jeśli jednak rzucimy okiem na zwycięzców w tej kategorii w angielskich rozgrywkach, dojdziemy do wniosku, że Portugalczyk wskoczył wtedy na trampolinę, która miała go doprowadzić do miejsca, w którym się aktualnie znajduje. Wzięliśmy pod uwagę piłkarzy z pierwszej dekady XXI wieku. Czyli okresu, w którym Ronaldo podbijał Anglię. Thierry Henry, Ruud Van Nistelrooy, Didier Drogba, Carlos Tevez, Dimitar Berbatov i Nicolas Anelka. Każdy z tych zawodników byłby wskazany jako pierwszy z drużyny do zdobycia ponad 20 goli w sezonie. To bardzo ekskluzywne grono piłkarzy.
W rozgrywkach 2007/2008 Ronaldo zdobył 31 bramek w 38 meczach Premier League. Jest to drugi najlepszy wynik w tym stuleciu. W sezonie 2013/2014 Luis Suarez wyrównał to osiągnięcie w barwach Liverpoolu. A „Momo” Salah poprawił ten rezultat o jedno trafienie w kampanii 2017/2018. Każdy z nich udowodnił, że angielska liga jest dla nich za ciasna. Egipcjanin nie zdecydował się (jeszcze) na zmianę otoczenia. Podobnie było z Cristiano. Manchester United nie chciał się pozbywać swojego lidera kuszonego przez Real Madryt. Rok wcześniej doszło nawet do sytuacji, w której sam Sir Alex Ferguson pofatygował się na zgrupowanie reprezentacji Portugalii przygotowującej się do meczów Euro 2008. Chciał przekonać Portugalczyka do pozostania na Old-Trafford. Szkocki manager dopiął swego, ale tylko na 12 miesięcy. Przed sezonem 2009/2010 dokonał się rekordowy transfer na kwotę ponad 100 mln euro. Ronaldo przeniósł się do Hiszpanii, gdzie czekał już rywal godny niego.
Historyczna rywalizacja
Przed startem La Liga w sezonie 2009/2010, każdy kibic zerknął na terminarz rozgrywek. Wszyscy doszukiwali się daty „El Clasico”, bo w tym meczu miało odbyć się starcie dwóch piłkarzy uważanych za najlepszych na naszej planecie. Messi vs Ronaldo. Ta rywalizacja przeniosła się daleko poza murawę boiska. O sprzedaży koszulek i gadżetów nawet nie wspomnę. Cały świat czekał na te mecze. Doskonale to pamiętam, bo byłem częścią tych spotkań. Wymieniałem poglądy ze znajomymi, omawiałem osiągnięcia obu zawodników. Na końcu siadałem przed telewizorem i ekscytowałem się tymi niezwykle emocjonującymi widowiskami. W tych meczach działo się dosłownie wszystko! Kontrowersyjne decyzje sędziów, prowokacyjne sytuacje (palec Mourinho w oku Vilanovy- rok 2011) i wspaniałe akcje zakończone bramkami. Zdarzały się też wysokie porażki, agresja, czerwone kartki. Emocje kipiały jeszcze długo po ostatnich gwizdkach. A pośród tego wszystkiego dwóch piłkarzy, którzy nawet w takich warunkach potrafili okazać światu swoje najlepsze atuty.
Właśnie ta otoczka działała na wyobraźnię Cristiano Ronaldo. Zdawał sobie sprawę, że świat ogląda te mecze ze względu na niego. To go nakręcało i dodawało animuszu do jeszcze cięższego treningu. Już wtedy pragnął być najlepszy i dlatego cały czas stara się wyeliminować swoje słabe strony. Do dzisiaj udoskonala się jako zawodnik. Nie ma przed nim zadania niemożliwego do zrealizowania. Strzelał gole obiema nogami, głową, nożycami, przewrotkami, z dystansu. Nie ma i nie było dla niego straconej okazji na gola. Każdy kontakt z piłką to dla niego szansa na potencjalną bramkę. Dzięki samodoskonaleniu się osiągnął poziom, na który udało się wspiąć tylko nielicznym. A to wszystko dzięki kibicom, bo on to robi dla nich, żeby ludzie kochali go za to, jak gra w piłkę. A przede wszystkim, robi to dla siebie.
Walka o Złotą Piłkę
Jak już wspominałem, ta rywalizacja przeniosła się z boiska na salony. Dokładnie na salon wręczenia Złotej Piłki. W XXI wieku Ballon d’Or aż dwunastokrotnie trafiała w ręce obu zawodników. Na tym polu przewagę ma Argentyńczyk (7:5), ale jak dobrze wiemy, ten plebiscyt nie jest do końca sprawiedliwy. Wspaniałe były te sezony, bo ci zawodnicy potrafili strzelić po 60-70 bramek. Długo sobie poczekamy na kolejny taki duet. O ile w ogóle takowego się doczekamy. Na ten moment Kylian Mbappe i Erling Haaland zdradzają aspirację do bardzo podobnej walki. Nie wiem jednak, czy wystarczy im charakteru, zaparcia, aby tego dokonać. Talent na pewno posiadają, ale żeby ogłaszać ich godnymi spadkobiercami rywalizacji Ronaldo- Messi, jest zdecydowanie za wcześnie.
Ronaldo w kilku wywiadach wielokrotnie powtarzał, że zawsze w siebie wierzył. Uważa, że to on jest najlepszy i ma ku temu poważne podstawy. W tym roku nie pojawił się na gali wręczenia Złotej Piłki, bo zajął w tym rankingu ostatecznie szóste miejsce. Nie wiadomo, co było powodem jego absencji. Czy jego poszargane brakiem zwycięstwa ego? A może chęć dalszego doskonalenia się na treningach Manchesteru United? Szkoda, że zabrakło go w miejscu, gdzie zjawili się wszyscy najlepsi. Portugalczyk bardzo pasuje do tego grona, lecz nie jako jeden z wielu tylko jako przodownik. Zresztą, sam się odniósł do swojej nieobecności w krótkim oświadczeniu w social mediach. Jestem zdania, że powinien tam być, ponieważ on swoją obecnością podnosi rangę gali Ballon d’Or. Dobrze by było, gdyby o tym pamiętał, bo bycie bożyszczem tłumów to nie tylko przywilej, ale i obowiązki.
Powrót do Anglii
W 2018 roku przeniósł się do Juventusu Turyn, gdzie przez trzy lata gry udało mu się dwa razy zdobyć „Scudetto”. Dzięki temu stał się jedynym piłkarzem na świecie, który zdobył mistrzostwo w Anglii, Hiszpanii i we Włoszech. Przed sezonem 2021/2022 powrócił na Wyspy Brytyjskie. Media wieściły, że przywdzieje błękitną koszulkę drużyny z Manchesteru, ale stało się inaczej i po 12 latach Portugalczyk powrócił do zespołu „Czerwonych Diabłów”. Jest w tej chwili główną postacią drużyny. Jego gole nie uchroniły Ole Gunnara Solskjaera przed zwolnieniem, ale jak sam przyznał, skupia się na każdym kolejnym meczu. Nie zdziwię się, jeśli rzuci wyzwanie Mohammedowi Salahowi w rywalizacji o koronę króla strzelców Premier League.
Czy przekroczy granicę 1000 goli?
Ronaldo, choć fizycznie jest w doskonałej formie, ma już swoje lata, a mimo to nadal chce być najlepszy. Cały czas dąży do doskonałości. Nic nie wspomina o konkretnych celach lub marzeniach. Jednak mam przypuszczenie, że jest on w stanie strzelić ponad 1000 bramek w swojej karierze. Perfekcyjny tryb życia, który jest podporządkowany treningom, sprawił, że Cristiano pogra jeszcze kilka lat. Może 3-4 sezony. Jego cechy wolicjonalne zdają się potwierdzać moją tezę. Być może kiedyś ktoś porówna go do legendarnego Brazylijczyka Pelego, którego licznik zatrzymał się na 1281 bramkach. Zawodnik United już na pewno go nie prześcignie. Jednak już samo porównanie z „Królem Futbolu” jest niesamowitym wyróżnieniem. Wyróżnieniem, które zmotywowałby by Cristiano Ronaldo do jeszcze intensywniejszego treningu.