Pewnie większość z Was, która przeczytała tytuł mojego tekstu pomyślała, że skoro pochylam się nad takim klubem jak FC Barcelona musi być z nią fatalnie. Nie ma przecież przesłanek ku temu, że ma być dobrze. Być może duże grono sympatyków, którzy tylko i wyłącznie pamiętają zespół ze stolicy Katalonii, śrubujący kolejne rekordy tak właśnie pomyślało. Ja również jestem na tyle młody aby pamiętać tylko te dobre momenty. Wielka drużyna Guardioli. W składzie Messi, Xavi, Iniesta i wielu innych niemniej wspaniałych zawodników. Trzeba jednak dorosnąć, popatrzeć wprzód i docenić to, co już minęło i już nie wróci.
Problemy z doborem trenera:
Kryzys w jakim znalazła się FC Barcelona trwa już od kilku lat. Nie był od początku zauważalny. Wygrana w Lidze Mistrzów w 2015 roku była ostatnim wielkim sukcesem. Później udało się zdobyć co prawda 3 razy Mistrzostwo Hiszpanii, ale w europejskich pucharach Barca znaczyła coraz mniej. Pamiętne mecze z AS Romą, Liverpoolem oraz Bayernem cały czas tkwią w świadomości kibiców. Przez lata powiększały się długi, sytuacja finansowa mimo wielu korzystnych raportów z przychodów ostatecznie nic nie znaczyła. Pojawiali się kolejni trenerzy, którzy coraz mniej przypominali klasowych szkoleniowców. O ile Ernesto Valverde dał klubowi wiele radości poprzez zdobywane trofea, tak gra nie rozpieszczała fanów Blaugrany. Następnie Quique Setien, wielki Cruijff-ista, wielbiciel dawnego stylu Barcy. Nie potrafił on jednak swojej pasji przenieść na boisko tym samym drużynę dopadł marazm.
Ronald Koeman, a więc ostatnio zwolniony trener nie jest po prostu osobą, która nadaje się do roli szkoleniowej. Ciągle narzekał jaką ma fatalną kadrę, że jego piłkarze byli kontuzjowani. To oczywiście jest prawda. Holender nie miał najłatwiejszego zadania na świecie. Powinien mimo wszystko mieć tego pełną świadomość.
O Ronaldzie Koemanie wypada napisać nieco więcej. Był ostatnim menadżerem w Barcie i to on poniekąd odpowiadał za ostatnie jej wyniki. Poprzedni sezon FC Barcelona zakończyła na trzecim miejscu. W teorii niezły wynik patrząc na ogół sezonu. Jednak potencjał jaki się wytworzył na początku 2021 roku pozostawia lekki niedosyt. Styl gry tak jak w przypadku Ernesto Valverde również odgrywał dużą rolę w postrzeganiu Holendra. Często o wyniku decydował Messi, po którym widać było już zmęczenie. Na duży plus zasłużył mimo wszystko Ronald Koeman. Mam tu namyśli wprowadzanie młodzieży. O ile można mieć zastrzeżenia do sposobu wprowadzania ich do drużyny, tak za sam pomysł powinno mu się podziękować. Do regularnej gry zaangażował Pedriego, Araujo, Minguezę, Gaviego i Nico. Ze stawianiem na tego pierwszego lekko przesadził, czego skutki widzimy teraz, ale i tak warto jest pochwalić Koemana.

Co może zrobić w tym momencie Xavi?
Stawianie na przyszłość to jest klucz dzisiejszego rozumienia tego dokąd powinna zmierzać FC Barcelona. Ktoś powie, że tak naprawdę nie ma innego wyboru. Brakuje światowej klasy zawodników na poszczególnych pozycjach, ale co stoi na przeszkodzie w ich wykreowaniu? W zasadzie tylko umiejętne wprowadzanie pomysłu przez Xaviego na nową Barcę może przynieść sukces. Podstawy pod to stworzył już Ronald Koeman. Nie był on może wielkim motywatorem i na dłuższą metę nie sprawdziłby się w roli budującego mentalność młodych graczy, ale dał im przetrzeć szlaki i to się bardzo w tym momencie przyda.
Gdy myślę o łączeniu młodości z doświadczeniem od razu do głowy przychodzi Ajax Amsterdam, z sezonu 2018/19, kiedy to udało im się dotrzeć do półfinału Ligi Mistrzów. Ekipa Erika Ten Haga, grała z polotem i pomysłem w myśl zasad Johana Cruyffa. Na takim modelu gry i budowaniu drużyny powinna skupić się teraz FC Barcelona. Młodzi gracze już są, trzeba natomiast sprawić aby wśród nich pojawiły się jeszcze piłkarskie autorytety. Takim mógłby być Sergio Aguero gdyby nie problemy zdrowotne. Kimś kto może się również teraz przydać będzie bez wątpienia Dani Alves. Oczywiście trzeba być realistą. Nie można oczekiwać, że tak zbudowany zespół będzie się liczyć w walce o potrójną koronę. Jest jednak szansa na to, że ta drużyna da kibicom Barcy nieco więcej radości.
Pomysł na grę:
Przejdźmy do spraw boiskowych. Na grafice pokaże Wam, że pomimo dopiero trzech meczów, Xavi był wstanie wprowadzić swoją taktykę. Pierwsze zdjęcie przedstawia pomysł trenera Blaugrany na kanale The Coaches Voice na Youtube. Na drugim z kolei widać przełożenie tej filozofii na meczu Blaugrany z Benfiką.
— Mateusz Doniec (@DoniecMati) November 24, 2021
To wszystko pokazuje nam, że Xavi jest bardzo elastyczny. Nie trzyma się kurczowo formacji 4-3-3. Próbuje w trakcie spotkania korygować ustawienie w zależności od poruszania się rywala. Przejście na trzech obrońców w trakcie ataku daje większe możliwości ofensywnym graczom. Szeroko grający Jordi Alba od lat dobrze czuje się w roli wahadłowego. Cytując Adama Nawałkę gra dobrze „zarówno w ofensywie jak i w defensywie.” Potrafi świetnie dostrzec kolegę w polu karnym oraz w tempo odegrać mu piłkę. Kiedy trzeba może także pokusić się o strzał.
Problem pojawia się z prawej strony. Tam oprócz tego, że nie ma już Messiego, nie ma nikogo skrojonego pod tę pozycję. Argentyńczyk nie byłby oczywiście wahadłowym. To jest wręcz niemożliwe. Pozostali piłkarze też nie spełniają odpowiednich warunków na tę pozycję. Dembele? Wiecznie kontuzjowany, nie potrafiący grać w obronie zawodnik. Demir? Wciąż młody, ale też ograniczony do jednej nogi skrzydłowy. O Abde czy Iliasie trudno jest coś na ten moment konkretnego powiedzieć. Obaj dopiero wchodzą do drużyny. Ten pierwszy we wczorajszym meczu z Villareal dostał szansę od początku. O ile pierwsze 15 minut było ciekawe, tak pozostała część meczu jest do zapomnienia.
Jak Xavi widzi rolę pomocników?
Trener Barcy podkreśla, że chce aby jego zespół cały czas utrzymywał się przy piłce. Ponadto Xavi uważa, że pomocnicy powinni częściej ryzykować. Nie mogą się bać zagrać przez środek. Podania prostopadłe to klucz do stworzenia groźnej akcji w meczu. FC Barcelona w drugiej linii ma teraz bardzo przyszłościowych zawodników. Czasami nawet brakuje im miejsca w jednej formacji. Z tego powodu Gavi musi być ustawiony jako lewo skrzydłowy. Nie jest to dla niego naturalna pozycja. Schodząc do środka potrafi jednak stworzyć wolny korytarz dla Alby i to się ceni. 17-latek jest także zaangażowany w obronę. Rusza do pressingu jako jeden z pierwszych i odbiera futbolówkę rywalom.
Drugim ciekawym graczem w pomocy jest Nico Gonzalez. On według wielu może w przyszłości zastąpić Sergio Busquetsa. Dzięki temu, że gra u boku swojego kapitana może się wiele nauczyć. Moim zdaniem jest on zawodnikiem nieco innym niż 33-latek. Jest co prawda niższy o 3 centymetry od „Busiego”, ale jest za to lepiej zbudowany. Ma także ciąg na bramkę, którego Sergio czasami brakuje.
W nieco słabszej formie jest obecnie Frenkie de Jong. Holender co prawda strzelił wczoraj gola i mógł zaliczyć co najmniej dwie asysty. Mimo to, ostatnich tygodni nie może zaliczyć do udanych. Często tracił piłkę w wręcz głupi sposób, nie miał pomysłu na akcję. Trzeba liczyć na to, że mecz z Villarreal przełamał go i w kolejnych będzie lepiej.
Jeśli chodzi o Pedriego to wszyscy już zdążyli poznać tego piłkarza. Nawet jeśli ktoś nie śledzi jak grała FC Barcelona w poprzednim sezonie. Hiszpan zagrał łącznie w 73 meczach, więc ta liczba sama pokazuje jak ważnym jest piłkarzem. Ostatnio został nawet wyróżniony nagrodą Golden Boy, za to jak sobie dobrze radzi. Obecnie jest niestety kontuzjowany, właśnie z powodu obciążeń z poprzedniego sezonu.
Plaga kontuzji, jak temu zaradzić?

Temat kontuzji to też ważna sprawa w kontekście przyszłości. FC Barcelona zwolniła po przyjściu Xaviego dwóch asystentów doktora Ramona Canala. Szkoleniowiec Dumy Katalonii chciałby aby i sam lekarz został zwolniony z posady. Szale goryczy miała przelać niedawna sytuacja z dyspozycją Sergi Roberto. Wychowanek Barcy jak się okazało nie był jeszcze gotowy na pełne obciążenia i przed meczem z Benfiką znów nabawił się urazu. Xavi chciałby aby do klubu wrócił Ricard Pruna, który był już kiedyś w sztabie medycznym. Problemem jest tutaj fakt, że Ramon Canal jest dobrym kolegą Joana Laporty. To w zasadzie jest jedyny powód dlaczego nie pożegnał się jeszcze z posadą.
Kogo powinna ściągnąć FC Barcelona?
Pisałem wcześniej, że sytuacja finansowa w Barcelonie nie jest komfortowa. To oznacza, że trudno jest nawet spekulować na temat transferów. Media mimo to starają się dywagować na temat nowych nazwisk. Jednym z najczęściej pojawiających się w hiszpańskiej prasie jest Ferran Torres. Piłkarz Manchesteru City, nie jest zadowolony z sytuacji w macierzystym klubie i chętnie zmieniłby drużynę. Byłoby to kapitalne rozwiązanie problemów z prawą stroną w składzie Barcelony. Hiszpan posiada także dodatkowy atut. Jeśli zaszłaby taka potrzeba to jest w stanie także zagrać na pozycji środkowego napastnika. Wszystko jednak zależeć będzie od działaczy The Citizens, którzy życzą sobie 70 milionów euro za swojego zawodnika, a FC Barcelona jest w stanie zapłacić 50 milionów.
Kolejnym zawodnikiem, o którym się może mówić w kontekście dołączenia do Blaugrany jest Arthur Cabral. Brazylijczyk jest łakomym kąskiem na rynku transferowym. Jego kontrakt obowiązuje do czerwca 2023 roku. Mimo to FC Basel byłoby skłonne go w najbliższym czasie sprzedać. Za 23-latka zapłacić trzeba by było około 15 milionów euro. Na piłkarza z tak ogromnym potencjałem kwota ta nie wygląda na zbyt wygórowaną. Cabral w tym sezonie w 25 meczach strzelił 24 gole i dołożył 8 asyst. Wydaje się, że są to dwa najbardziej rozsądne ruchy. FC Barcelona szuka zawodników skutecznych, i właśnie na pozycję wymienionych graczy. Wiadomo, że na każdej pozycji można by było dojrzeć braki. Pozycje napastnika i skrzydłowego są jednak na ten moment najważniejsze.
Podsumowanie:
Trudną drogę ma przed sobą Xavi. Trzeba się nastawić, że najbliższe 2-3 lata to będzie czas wielkiej budowy. Kibice Barcy powinni być teraz cierpliwi. Można wymagać walki, zaangażowania i dobrego stylu gry. Warto jednak brać poprawkę na to, że za 2-3 lata Gavi, Pedri, Nico czy Eric Garcia będą nadal młodzi. Oczekiwanie od nich, że w krótkim czasie staną się nowym Messim, Iniestą czy Puyolem nie sprawi, że będzie im się żyło lepiej. Kilka miesięcy temu gdy rozmawiałem z Mateuszem Święcickim (Eleven Sports) o młodych piłkarzach w Serie A, powiedział, że pod żadnym pozorem nie powinniśmy ich porównywać do piłkarzy z poprzedniej generacji, bo zrobimy im tym samym największą krzywdę. Z tym przesłaniem możemy także przyglądać się nadziejom La Masii. Podziwiajmy ich rozwój i cieszmy się nawet z najmniejszych rzeczy, bo to powinna być w tym momencie podstawa.