Ostatnimi czasy mecz Pogoń v Lechia to nie jest synonim świetnego meczu okraszonego dużą liczbą bramek. Na dowód, w ostatnich pięciu meczach między tymi zespołami zobaczyliśmy sześć goli. Nierzadko, mieliśmy także słabą jakość piłkarską, ale dzisiaj miało być inaczej, bowiem obie drużyny są kandydatami do mistrzostwa i grają efektownie. I faktycznie, oglądaliśmy dobry, jakościowy mecz, głównie dzięki „Portowcom”.
Gospodarze dostali prezent
Na początku było spokojnie. Pogoń i Lechia badały się wzajemnie i nie chciały popełnić żadnych błędów. Jednak chcieć nie znaczy móc i już w 6. minucie Rafał Pietrzak wsadził na konia Kuciaka swoim zbyt mocnym podaniem. I tutaj nastąpił ciąg nieszczęśliwych zdarzeń dla Lechii
- Słowak źle przyjmuje piłkę.
- Dopada do niej Jean Carlos Silva.
- Golkiper Lechii fauluje zawodnika Pogoni i jest rzut karny.
- „Jedenastkę” pewnie wykonał Damian Dąbrowski.
Niedługo później mogło być jeszcze gorzej, ale Jean Carlos minimalnie niecelnie główkował.
Lechia na chwilę doszła do głosu
Sądząc po powyższym opisie, mogliście się zastanawiać, czy Gdańszczanie zostali aż tak stłamszeni przez rywali w I połowie, ale uspokajam – nie zostali. Lechia wyglądała średnio, ale to po prostu Pogoń była tak dobra. Podopieczni Kaczmarka pierwsze zagrożenie pod bramką rywali stworzyli w 20. minucie, kiedy Żukowski chciał zaskoczyć bramkarza gospodarzy centrostrzałem, ale Stipica, mimo zderzenia ze słupkiem, nie dopuścił do straty gola.
Ale co się odwlecze, to nie uciecze. Makowski perfekcyjnie zagrał do wybiegającego na wolne pole Zwolińskiego, a ten nie pomylił się w sytuacji sam na sam i wyrównał stan meczu. Tutaj trzeba docenić zagranie środkowego pomocnika Lechii, ale także zganić Luisa Matę, który złamał linię spalonego. Co prawda, VAR sprawdzał, czy tam na pewno nie było ofsajdu, ale ostatecznie sędzia Lasyk wskazał na środek boiska.
Pogoń is on fire, Żukowski is terrified
Na odpowiedź gospodarzy nie czekaliśmy długo. Kowalczyk świetnie wypuścił rezerwowego Grosickiego, który wykorzystał zagapienie się Żukowskiego i świetnie zagrał wzdłuż bramki do Luki Zahovicia, a ten po raz pierwszy dzisiejszego wieczoru zdobył gola. W II połowie deja vu. (Były) reprezentant Polski dostał futbolówkę na skrzydle, minął bocznego obrońcę Lechii, dośrodkował, a Zahović głową zmieścił piłkę w bramce. 26-letni słoweński napastnik jest jak ketchup. Nic nie leciało, zaledwie trzy gole w 36 meczach, a jak wystrzelił, to nie da się gościa zatrzymać. W ostatnich czterech spotkaniach (łącznie z tym) wpisał się na listę strzelców aż pięć razy i dołożył dwie asysty. Zatrzymać nie dało się także Pogoni, która po zmianie stron była jak walec, który rozjeżdżał kolejne pomysły taktyczne trenera Kaczmarka.
W 54. minucie mieliśmy już pogrom – Luis Mata pociągnął akcję do końcowej linii, położył Żukowskiego, wycofał do Kowalczyka, który technicznym strzałem pokonał Kuciaka. Bezradni Gdańszczanie chcieli jakoś zareagować, ale nie potrafili – wszystkie ich ataki były tłamszone. Niecałe 20 minut później Grosicki (znowu) oszukał młodzieżowca Lechii jak dzieciaka, nawet nie wziętego z akademii piłkarskiej, a z ulicy i dograł fałszem (!), tym razem do Kucharczyka, ale efekt ten sam. Gol, 5:1, blamaż Gdańszczan.
Mistrz udzielił lekcji uczniowi
W I połowie Gdańszczanie nieźle się trzymali, ale w drugich 45 minutach totalnie się rozpadli. Błędy indywidualne, katastrofalny mecz Mateusza Żukowskiego (wszystkie jego akcje bramkowe, poza karnym, były prowadzone jego stroną), niewidoczni Paixao czy Terrazzino i rozpędzona maszyna Kosty Runjaicia to przepis na katastrofę. Kaczmarek, który był asystentem trenera Pogoni, został totalnie zmiażdżony przez swojego mentora i zobaczymy, jak zareaguje na największą porażkę w jego trenerskiej karierze. A już za rogiem czeka mecz z, co prawda będącym w średniej formie, ale zawsze groźnym Rakowem. Za to Pogoń mmm… Narzekaliśmy na ich pragmatyzm na początku sezonu, ale teraz wszystko wydaje się zmierzać w dobrym kierunku. Jeśli Zahović, Grosicki czy Kowalczyk utrzymają fenomenalną dyspozycję, to w maju, w Szczecinie, będą mogli świętować coś wielkiego. Brawa dla Pogoni!!!
PKO BP Ekstraklasa.
Szczecin (Stadion im. Floriana Krygiera)
Pogoń Szczecin 5-1 Lechia Gdańsk (2-1)
Dąbrowski 8, Zahović 36, 51, Kowalczyk 54, Kucharczyk 70 – Zwoliński 27
Pogoń: Stipica – Bartkowski, Triantafyllopoulos (69 Malec), Zech, Luis Mata – Jean Carlos Silva (69 Kucharczyk), Dąbrowski, Kozłowski (77 Parzyszek), Kowalczyk, Kurzawa (22 Grosicki) – Zahović (76 Żurawski).
Lechia: Kuciak – Żukowski (74 Kopacz), Nalepa, Maloca, Pietrzak (69 Diabate) – Terrazzino, Makowski, Kryeziu (58 Kubicki), Paixao (46 Durmus), Conrado – Zwoliński (73 Sezonienko).
żółte kartki: Jean Carlos Silva, Grosicki, Kowalczyk, Malec.
sędziował: Piotr Lasyk (Bytom).
zobacz też => https://futbolinfo.pl/skauting-w-polsce-mysle-ze-takowego-jeszcze-nie-ma-nasz-wywiad/