Dlaczego na przestrzeni kilku lat cena za młodego Polaka gwałtownie wzrosła? Kacper Kozłowski jest kuszony przez wielkie kluby. Padają różne kwoty 8 mln euro, 10 mln funtów. Czy młodzi Polacy naprawdę są aż tyle warci? Jest to bardzo utalentowany chłopak, który w młodym wieku ma na swoim koncie grę na wielkim turnieju. Generalnie ma on papiery na fajną karierę. Ale co powoduje, że kwoty, które przejawiają się w kontekście wyjazdu zawodnika Pogoni Szczecin, są aż tak wysokie?
Skąd takie kwoty?
Wiele wskazuje na to, że kolejnym przystankiem w karierze piłkarza „Portowców” będzie Anglia. Premier League ma to do siebie, że jest to liga najbardziej skomercjalizowana z TOP 5. Jest ona oglądana na całym świecie, dlatego godziny rozgrywania meczów są zróżnicowane. Mówiąc kolokwialnie- na wyspach jest największa kasa. Jest to argument, dzięki któremu angielskie rozgrywki mają kartę przetargową w negocjacjach transferowych. Żadna inna liga nie jest w stanie zaoferować zarobków na tak wysokim poziomie. Właśnie dlatego do Anglii zjeżdżają nie tylko najlepsi zawodnicy, ale również i trenerzy. Klopp, Tuchel, Guardiola, Benitez, do niedawna Mourinho. Nie trzeba przedstawiać tych postaci. Oni wszyscy rywalizują w Premier League ze względu na pieniądze. No, ale patrząc na to z drugiej strony- trzeba jakoś zrekompensować swoim pracownikom ten fakt, że nie mają wolnego w okresie świąteczno- noworocznym. Zawsze jest coś za coś.
Nawet sami Anglicy nie specjalnie kwapią się z wyjazdem za granicę. To również o czymś świadczy. Przede wszystkim o tym, że angielskie kluby mogą kupić, kogo tylko zechcą, bo wiedzą, że mogą zaoferować lepsze warunki niż kluby włoskie lub niemieckie. Tak było w zeszłym roku z Jakubem Moderem, który przeszedł z Lecha do Brighton za 11 mln euro. Jest to rekord transferowy naszej ligi. Wydawało się, że długo nikt Kuby pod tym względem nie przebije. Przecież Lech w zeszłym sezonie koncertowo zakwalifikował się do fazy grupowej LE. Początek rozgrywek miał fenomenalny, szczególnie pod względem formy poszczególnych zawodników (w tym Modera). Jakub w poprzednim sezonie rósł z meczu na mecz. Ale czy naprawdę były zawodnik „Kolejorza” był wart aż takich pieniędzy? Podobna sytuacja ma teraz miejsce z Kozłowskim. Najpierw pojawiła się oferta również z Brighton, a teraz do walki o 18-latka włączył się sam Liverpool.
Duże sumy- duże ceny
„The Reds” przebili kwotę „Mew” dość znacznie, bo oferują za Kozłowskiego 10 mln funtów (11,7 mln euro). Takie pieniądze robią wrażenie. Na włodarzach Pogoni na pewno też. Może dojść do sytuacji, w której okaże się, że Jakub Moder zapoczątkował nową erę w transferach z Ekstraklasy. Jakiś czas temu Bartosz Białek przeniósł się z Zagłębia Lubin do Wolfsburga za 5 mln euro. Kamil Piątkowski zamienił Raków Częstochowa na RB Salzburg za taką samą kwotę. Dziwnie przy nich wygląda transfer Roberta Lewandowskiego sprzed 11 lat. Wówczas 22-letni napastnik opuścił szeregi Lecha na rzecz wchodzącej na szczyt Borussi Dortmund za 4,5 mln euro. Był to, na tamte czasy, rekord transferowy zawodnika, który dopiero co zdobył mistrzostwo Polski i wygrał klasyfikację króla strzelców Ekstraklasy. Żaden z zawodników, którzy „przebili” jego transfer, nie wyjechał z Polski z takimi osiągnięciami.
Następny w kolejce do głośnego wyjazdu jest Jakub Kamiński z Lecha. Przebojowy skrzydłowy ma w tym sezonie bardzo podobne liczby do Kozłowskiego w rubryce „gole i asysty” (odpowiednio 6/4 do 3/4). W jego przypadku mówi się o transferze za zachodnią granicę, a w grę wchodzi Borussia Dortmund, RB Lipsk oraz Wolfsburg. Jeśli chodzi o kwestie czysto finansowe, to mówi się o pieniądzach na poziomie 6-8 mln euro. Jego przewaga nad pozostałymi zawodnikami jest taka, że gra w Lechu, który ma wiedzę i doświadczenie w przeprowadzaniu transferów na spore sumy. Raczej zimą władze „Kolejorza” nie zgodzą się wypuścić Kuby, bo jest on ważnym elementem w drużynie Macieja Skorży. Jeśli Lech zdobędzie tytuł mistrzowski, na pewno Kamiński będzie miał w tym swój udział. To może spowodować wywindowanie jego ceny. On może mieć największe szanse, żeby prześcignąć Modera. Z prostej przyczyny- za ofensywnych zawodników zazwyczaj płaci się więcej.
Skąd nagły wzrost cen?
Kwoty płacone za zawodników z polskiej ligi notorycznie wzrastają. Dlaczego tak się dzieje? Czy na prawdę w lidze sklasyfikowanej na 27 miejscu w rankingu UEFA można znaleźć piłkarzy za 5-10 mln euro? Przed nami są m.in. liga szwedzka, bułgarska, rumuńska, azerska. W teorii drużyny z tych krajów powinny znajdować się w naszym zasięgu. Jaki jest faktyczny stan rzeczy, przekonujemy się co raku latem w pucharach. Jednak zawodnicy, którzy zostają wytransferowani z tych lig, nie kosztują aż tyle, ile nasi piłkarze. Być może wpływ na to miało Euro 2012 rozgrywane w naszym kraju? Nacisk na stworzenie infrastruktury sportowej pociągnął za sobą popyt i podaż na zawodników. Skutkiem tego mógł być faktyczny wzrost cen za piłkarzy. No i przecież nie można sprzedać zawodnika za 500 tys. euro, skoro co tydzień przychodzi go oglądać 20-30 tys. widzów. Jakiś standard trzeba utrzymać.
Wniosek z tego jest taki, że nasza liga jest mocna przereklamowana. PKO Ekstraklasa ma bardzo ładne opakowanie. Starannie dobrane pudełko, wycięte na wymiar, oblepione kolorowym papierem i zawiązane piękną, czerwoną wstążką. Zawartość tego pudełka jakościowo w niczym go nie przypomina. I tutaj chyba dochodzimy do puenty. Pokazaliśmy Europie, że nie trzeba mieć silnej ligi, żeby zarabiać na piłkarzach. Wystarczy dobry marketing, wystarczy dobrze sprzedać produkt, na który jest odpowiednie zapotrzebowanie. W Polsce więcej ludzi ogląda mecz Lech- Legia niż Real- Barcelona. Wiadomo, że lepiej dbać o swoje niż o cudze. To nasze, więc tym powinniśmy się szczycić i to wychwalać. A jeśli przy okazji moglibyśmy zarobić na tym konkretne pieniądze, to tym lepiej. W ten sposób to kółko się kręci.
Wielki transfer nie oznacza wielkiej kariery
Różnie potoczyły się losy młodych Polaków, którzy wyjechali za granicę za wielkie pieniądze. Jakub Moder podbija Anglię, Sebastian Szymański dzieli i rządzi w rosyjskiej Premjer Lidze. Niestety, nie wszyscy kierują swoją karierą w taki sposób. Michał Karbownik odbił się od Premier League i teraz próbuje się pozbierać w Olimpiakosie Pireus (kosztował 5,5 mln euro). Tymek Puchacz grał w Unionie Berlin tylko w rozgrywkach Ligi Konferencji (3,5 mln euro). Robert Gumny i Kamil Jóźwiak nie są w stanie zrobić kroku w przód w swoich karierach. A to są zawodnicy, którzy zostali wytransferowani z Ekstraklasy za pokaźne sumki (2 mln euro i 4,3 mln euro). Może zależy to od otoczenia, w którym się znaleźli? Od trenerów, kolegów z zespołów, krajów, w których mieszkają? A może brakuje im po prostu charakteru? Talent to jedno, ale do zrobienia poważnej kariery potrzebny jest jeszcze charakter. Bardzo wielu piłkarzy o tym zapomina. Agenci również.
No właśnie. Agencje menedżerskie. One również mają swój udział w tych przedsięwzięciach. Wiadomo, że piłka nożna to biznes i każdy chce uszczknąć jak największy kawałek tego tortu. Agenci zawodników też muszą z czegoś żyć. To oni w dużej mierze podbijają ceny za swoich podopiecznych, bo wiedzą, że kluby, z którymi rozmawiają, mają spore możliwości finansowe. A menedżer rozmawia z przedstawicielami klubu przede wszystkim po to, żeby zarobić. Notabene, w Polsce mamy lepiej rozwinięty zawód menedżera piłkarskiego, niż profesjonalną ligę piłki nożnej. Efekt tego jest taki, że zagraniczny wyjazd piłkarza za całkiem niezłą sumkę różnie się kończy. Ale oni swoje zadanie spełnili. Piłkarz chciał odejść? Odszedł. Klub na nim zarobił? Zarobił. W taki sposób za kilka lat dojdziemy do stanu, w którym piłkarz z polskiej ligi będzie wyceniany na 20- 30 mln euro. Jednak umiejętnościami będzie oscylował wokół kwoty kilkukrotnie niższej.
Trudna droga
Z transferami jest tak, że im więcej pieniędzy klub wyłoży za zawodnika, tym większe są oczekiwania względem niego. Sprzedaż piłkarzy za takie kwoty sprawia, że jest im robiona krzywda. Nasza liga jest rozpatrywana jako droga, ale nie dająca gwarancji jakości. Kupowanie zawodników z PKO Ekstraklasy wiąże się z dużo większym ryzykiem w porównaniu do innych lig. Może wygląda to wszystko bardzo profesjonalnie- otoczka, infrastruktura, agenci- ale na końcu jest piłkarz, który różnie reaguje, gdy znajdzie się w zupełnie nowej rzeczywistości. Pieniądze mają wielką moc, a w futbolu szczególnie wielką, gdyż stawiają one zawodnika w kłopotliwej sytuacji- za mniejszą kwotę nie ma na nim presji. Może właśnie tędy droga? Może powinniśmy transferować więcej piłkarzy, ale za mniejsze sumy? Chociaż i tak cała kariera zależy tylko od zawodnika. Reszta to dodatki, z którymi musi sobie poradzić.