Tylko Mercedes, czyli dlaczego Kozłowski odniesie sukces w Brighton?

Przedwczoraj stało się to, co stać się musiało. Po kapitalnym Euro i bardzo dobrych występach na arenie Ekstraklasy, Kacper Kozłowski ostatecznie wyfrunął z Pogoni Szczecin. Najmłodszy zawodnik w historii Mistrzostw Europy wybrał jako następny przystanek Brighton, gdzie gra już jeden z Polaków: Kuba Moder. Niewątpliwie na tym transferze może zyskać każdy poza Pogonią Szczecin, która w połowie sezonu, gdzie ma szanse na mistrzostwo Polski, traci kluczowego piłkarza. Natomiast ten ruch był zwyczajnie z perspektywy zarówno klubu, jak i Kozłowskiego nieunikniony. Dlaczego akurat ten kierunek objął prawdopodobnie najbardziej ekscytujący młody zawodnik polskiego pochodzenia? Czemu może odnieść tam sukces? I po co został wypożyczony do ligi belgijskiej na pierwsze pół roku? 

Kozłowski i praca w Anglii

Otóż każdy wie, co stało się 2020 roku. Społeczeństwo Wielkiej Brytanii w referendum kilka lat temu zadecydowało, że królestwo opuści Unię Europejską i jej struktury. Nie ma sensu rozpisywać się o tym, jakie konsekwencje ma to dla gospodarki UK czy ogólnie Europy. Jednakże warto wspomnieć, co oznacza to dla środowiska piłkarskiego związanego z Anglią, a w tej kwestii zmieniło się całkiem sporo.

Przede wszystkim, obecnie przyjeżdżając do Anglii musisz dostać pozwolenie o prace. Mówiąc po krótce, jest to dokument, na podstawie którego udowadniasz, że masz już jakiekolwiek podstawy, by sądzić, że możesz pomóc gospodarce Wielkiej Brytanii. Aby takowe pozwolenie dostać należy mieć określoną liczbę punktów. I o ile gdy jesteś sportowcem z reguły w takich kwestiach możesz liczyć na ułatwienia, o tyle w tym przypadku nie.

Kacper Kozłowski, jako 18 latek i piłkarz chcący pojechać do Anglii, by tam zarabiać na życie dzięki futbolowi nie jest wyjątkiem od reguły. Również musi mieć określoną liczbę punktów. A o zdobycie takowych grając na polskim podwórku jest wyjątkowo trudno. Otóż owe oczka przyznawane są na podstawie:

  • ilości minut w rodzimej lidze.
  • prestiżu ligi.
  • osiągnięć klubowych zarówno na krajowym, jak i zagranicznym podwórku.
  • minut i osiągnięć w reprezentacji.

I tu pojawia się problem. Na szczęście dla Kozłowskiego bardzo szybko został on rozwiązany.

Dlaczego Belgia?

Można podejrzewać, że to, co ma na swoim koncie obecnie Kacper Kozłowski jeśli chodzi o punkty jest głównie zasługą reprezentacji. Zwłaszcza, gdy zwrócimy uwagę na fakt, iż prestiż rodzimej ligi jest klasyfikowany względem kategorii, w której została ona umieszczona. Polska Ekstraklasa znajduje się na najniższym (piątym) szczeblu, czyli na równi z np. ligą meksykańską czy chilisjką. Umówmy się, dość egzotyczne środowisko.

Właśnie z tego powodu Kacper Kozłowski wpierw udaje się do ligi belgijskiej. Tam Polak będzie miał szansę rywalizować o mistrzostwo Belgii podczas półrocznego wypożyczenia w Royal Union Saint-Gallose, które jest obecnie liderem z sześciopunktową przewagą. Ponadto, co istotne, ten ruch planowany był od samego początku: właściciel tego klubu z Jupiler Pro League jest także głównym udziałowcem w Brighton.

Jednakże jest jeszcze jeden, bardzo istotny aspekt. Mianowicie jest to fakt, iż liga belgijska jest na drugim szczeblu poziomowym jeśli chodzi o „prestiż” ligi, w związku z czym zwyczajnie łatwiej będzie zdobyć punkty. 40% minut wystarczy Kacprowi do zdobycia upragnionego zezwolenia na pracę w Wielkiej Brytanii. Wtedy już droga do Premier League nie będzie drogą, to będzie nowiutka autostrada bez bramek. Szansa na sukces będzie stała otworem.

Spokojnie, Wujaszek pogra w piłkę

Ponadto, warto zwrócić uwagę na to, jakim zespołem są Mewy Pottera. Prawdopodobnie gdyby „Wujaszek” (taka ksywa przylgnęła do Kozłowskiego podczas treningów w Pogoni) dołączył do zespołu takiego jak np. Burnley moglibyśmy się o niego nieco obawiać. To znaczy techniczny zawodnik trafia do mało pasującej drużyny. Np. Brentford również mogłoby po Kozłowskiego sięgnąć: przecież The Bees znane są z analitycznego podejścia do futbolu i skautingu. A taki zawodnik jak „Koziołek” zapewne nie umknął The Bees. A umówmy się, choć drużyna Thomasa Franka zapewne się utrzyma, nie jest to zespół grający piłką.

Natomiast inaczej jest z Brighton. Mewy grają wysokim pressingiem, co zgadza się z profilem Kacpra w Ekstraklasie. Zespół Pottera zajmuje pod wzgledem doskoków do rywali w finalnej tercji boiska czwarte miejsce. A sam Kacper pod tym względem wyglądał w polskiej Ekstraklasie naprawdę dobrze. Zresztą każdy wie, że Kosta Runjaić raczej w kwestiach motorycznych nie odpuszcza.

Powyższa grafika zorganizowana przez Smarterscout (portal statystyczny) przedstawia modele liczbowe i grę piłkarzy na tle swojej ligi w skali 1-99. Co można zauważyć? Przede wszystkim fakt, iż Polak jest świetny w dryblingu czy oddawaniu strzałów. Natomiast to, co jeszcze jest warte uwagi to fakt, iż Kozłowski otrzymał aż 92 punkty w przeszkadzaniu rywalom. Być może powinien poprawić sam odbiór, aczkolwiek gra wysokim pressingiem z pewnością nie jest mu obca. Dlatego też można sądzić, że Kozłowski będzie nieprzestraszony, a wręcz wejdzie do Brighton jak do siebie. Ten sam styl gry, te same wytyczne, tylko poziom nieco wyższy. Ale znając „Wujaszka” nie będzie to problem.

Mental? TOP!

Jeśli ktoś jeszcze nie czytał wywiadu Kacpra Kozłowskiego udzielonego dla portalu Weszło, proszę koniecznie spojrzeć. Nic nie oddaje nastawienia psychicznego lepiej tego chłopaka od słów, któe sam wypowiada. Czy też akcji z meczu z Gónikiem Zabrze. Gość mówi w wywiadzie, że powołanie na Euro to w sumie takie powołanie jak każde inne. Że jeśli masz poukładane w głowie to sodówka Ci nie grozi. Że chce być najlepszy na świecie. Spytany o samochód mówi, że to zwykłe auto, po prostu Mercedes. I podchodzi do sprawy tak, jak powinien podchodzić każdy.

Niektórzy powiedzą, że to coś, czego brakuje polskim piłkarzom. Ale ogólnie Polakom tego brakuje. Podchodzimy do sprawy wyolbrzymiając, stresując się, przejmując jakby to było nie wiadomo co. A Kacper? Kacper mówi wprost, że w piłce dla niego nie ma stresu. Bo stres pojawia się, gdy jesteś na coś nieprzygotowany. A on jest gotowy na wszystko. Nawet na to, żeby wejść na murawę i 26 sekund później strzelić takiego gola, że głowa mała. Ale tylko nasza psychika jest tym zdziwiona. Dla Kozłowskiego taki gol to gol jak każdy inny.

Nie mylmy pewności siebie z arogancją

Dlatego także naprawdę można twierdzić, że Kozłowski sobie w Brighton poradzi. Zresztą spójrzmy na Jakuba Modera: on także sprawia wrażenie w ogóle nietkniętego poziomem szumu, który powstał wokół niego. Wpierw skład w Lechu i dobra gra, obwieszczenie go kolejnym talentem polskiej piłki. Ok, bez przesady. Później gra w kadrze, wejście bez kompleksów, ale też nie jaranie się tym zanadto. Przynajmniej publicznie. Podobnie jest w przypadku wywalczenia sobie miejsca w podstawowym składzie Brighton. Modera to chyba po prostu nie rusza, to dla niego naturalne.

Tak jest również, gdy spojrzymy na Kacpra Kozłowskiego. Facet jest bezczelny. Ale nie jest to bezczelność wynikająca z arogancji, a zwyczajnie ze świadomości swoich możliwości i umiejętności. Po co być fałszywie skromnym skoro można być sobą? Skoro nie jest się aroganckim, a po prostu pewnym siebie? I ta naturalna i szczera bezczelność, także na boisku, to cecha pozytywna. Bo tylko tak można zajść na sam szczyt. Natomiast szczytem dla „Koziołka” z pewnością Brighton nie jest. Jednakże może być całkiem miłym początkiem.

Tam trafiają tylko wyjątkowi

Zwłaszcza, gdy pod uwagę weźmiemy politykę transferową w Brighton. Jeszcze w sezonie 18/19, drugim w wykonaniu Mew na poziomie Premier League, drużyna grała topornie, a jej podstawą byli doświadczeni piłkarze. Jednakże wraz z przyjściem na The Amex Grahama Pottera zmianie uległ nie tylko styl Brighton, a także całe podejście do futbolu i skautingu. Niedawno pisaliśmy o Crystal Palace i o błyskawicznej wymianie pokoleniowej w klubie z Londynu. Bardzo podobnie, choć podczas dłuższego okresu, działa ekipa Brighton.

Cezary Aszkiełowicz / Agencja Gazeta

Wystarczy spojrzeć na zakupy Mew z ostatnich kilku sezonów. Yves Bissouma kupiony z Lille. Neal Maupay ściągnięty z Brentford. Jakub Moder czy Michał Karbownik wyciągnięci z futbolowej egzotyki, jaką jest Ekstraklasa. Moises Caicedo z Independente oraz Andi Zeqiri z Lausanny. Marc Cucurella z Getafe. Czy jest coś, co łączy tych wszystkich piłkarzy poza transferem do Brighton? Każdego z wyżej wymienionych można opisać epitetem „perspektywiczny”. Ponadto, wszyscy przerośli swoją ligę, a do tego dysponują wciąż niesamowitym potencjałem. Tak naprawdę patrząc nawet na przykład Modera w Polsce: było widać, że jest to piłkarz, który sufit na krajowym podwórku już osiągnął i potrzebuje bodźca, by iść do przodu. Podobnie było z Nealem Maupayem w Championship czy Yvem Bissoumą w Lille. I tak samo jest z Kozłowskim. Sam fakt, że Kacper trafił do drużyny Mew świadczy o tym, że ma ogromny talent i możliwości. Natomiast to nie koniec dobrych wieści.

Rozwój gwarantowany

Bo oczywiście, Brighton ściąga cholernie utalentowanych zawodników. Jednakże trzeba przyznać także, że Ci piłkarze z reguły potrafią się niesamowicie pod okiem Pottera rozwinąć. Wystarczy spojrzeć w ogóle na zespół Brighton, by zrozumieć, co mam na myśli: przecież jeszcze rok temu choćby Robert Sanchez, bramkarz Mew, był postacią anonimową. Obecnie jest wiodącym golkiperem Premier League. Albo Yves Bissouma. Trafiając do Premier League każdy wiedział, że jest to piłkarz ze sporym potencjałem, ale chyba mało kto widział w nim najlepszego odbierającego zawodnika ligi. Teraz Malijczyk jest rozchwytywany przez największe kluby na świecie. Mata w kawałku „Patoreakcja” śpiewa, że „słucha tego Żabson i Robert Makłowicz; słucha tego Masno, prezydent i Włodi”, mając na myśli, że słucha go każdy. I podobnie jest w przypadku Bissoumy, który mógłby zaśpiewać, że „chce mnie United i City Guardioli; chce mnie Chelsea, Liverpool i Totki”. Ponadto, choćby Jakub Moder także poczynił postęp w swojej grze i jest to widoczne gołym okiem.

Image: Getty Images)

Brighton to nie casus Manchesteru United czy Chelsea, gdzie niekiedy zdarza się, by zawodnicy znikali z radarów i gaśli z tygodnia na tydzień (np. Kai Havertz czy Jadon Sancho. Inaczej jest w ekipie Mew. De facto cały zespół Brighton cieszy się graniem w piłkę, więc czemu ma do tej bandy nie dołączyć Kacper Kozłowski? Zwłaszcza, gdy spojrzymy na to, gdzie ewentualnie Brighton może się poprawić.

Co jest do poprawy w Brighton?

Obrona raczej jest w porządku. Przecież Lewis Dunk, Adam Webster, Shane Duffy, a także grający na wahadłach Tariq Lamptey, Marc Cucurella czy Joel Veltman naprawdę prezentują się bardzo solidnie. Środek pola? Także mocno obstawiony. Raczej w roli głębiej ustawionego pomocnika ściągany był Jakub Moder, jednakże obecność piłkarzy o takiej jakości jak Adam Lallana, Yves Bissouma czy Enock Mwepu powoduje, że Polak musi grać jako piłkarz ustawiony nieco wyżej, za plecami napastników. I tak naprawdę dopiero w finalnej tercji boiska zaczynają się problemy Brighton.

Neal Maupay nie należy do najskuteczniejszych zawodników, o czym świadczy poprzedni sezon. Francuz strzelił zaledwie osiem goli, co przy expectedGoals wynoszącym 13 jest wynikiem marnym. W tej kampanii prezentuje się już nieco lepiej, aczkolwiek wciąż mówi się w kontekście Brighton o potencjalnym transferze choćby Tyrese Campbella ze Stoke City, który jest wyśmienity w wykańczaniu akcji, a także wpisuje się w młodzieńczą politykę transferową Mew. Obok Maupaya w linii ataku występuje Leandro Trossard, który często cofa się do rozegrania, jest bardziej fałszywym napastnikiem, do którego pretensji mieć nie można. Jednakże poważna luka jest za plecami linii ataku, czyli na pozycji numer 10.

Szansa dla Modera

I chyba właśnie po to, w perspektywie kilku lat, przychodzi na The Amex Kacper Kozłowski. Najpewniej Potter i całe Brighton nie zamierza wypuszczać Yvesa Bissoumy w styczniu. Natomiast ciężko sobie wyobrazić, by Malijczyk pozostał na południu w kolejnym sezonie, gdy pozostanie mu rok do końca kontraktu. Mewy muszą liczyć się z tym, że to będzie ostatnia okazja, by zarobić jakieś pieniądze na najlepiej odbierającym piłkę zawodniku w Premier League. A chętnych, jak wyżej wspominałem, nie brakuje.

źródło: Getty Images

To wiąże się z jakimś zastępstwem dla Bissoumy. I właśnie tutaj wkracza do akcji Jakub Moder, który – zapewne obok Caicedo – będzie kandydatem do gry w miejscu Malijczyka. Obecnie Polak występuje na pozycji numer „10”, bardzo często będąc bezpośrednio za linią ataku, aczkolwiek każdy, kto oglądał wychowanka Lecha w akcji wie, że najlepiej spisuje się on niżej. Grając stricte w środku pola Moder ma to, co lubi, czyli możliwość wykorzystania swojej wizji, zdolności do rozrzucenia akcji czy też zwyczajnie większego wpływu na grę swojego zespołu. Przecież gol z Lewandowskiego w meczu Polska-Hiszpania na EURO2020 to zasługa Modera i jego spokoju w środku pola. Prawdopodobnie na coś takiego będzie można liczyć w kolejnych sezonach w Brighton, gdy zwolni się miejsce w środku pola.

Luka na dyszce

Aczkolwiek taki obrót spraw pozostawi wolną pozycję numer 10. I co wtedy? Oczywiście, do walki o skład włączą się zawodnicy tacy jak Alex MacAllister, który jest w Brighton od kilku lat. Aczkolwiek czy jest to zawodnik mogący realnie pomóc Mewom w osiągnięciu ich celu, jakim jest górna połowa tabeli? Najprawdopodobniej nie, i nie chodzi tylko o liczby. W ostatnich dwóch sezonach Argentyńczyk był w stanie strzelić jedynie pięć bramek, z czego dwie w ostatnim meczu z Evertonem. Ludzie jednak zbyt często patrzą na statystyki. Ale czy jest w ogóle coś specjalnego w grze MacAllistera? Poza przebłyskami, które zdarzają się stosunkowo rzadko, nie widać wielkiego progresu w grze byłego gracza Argentinos Juniors. Jest to piłkarz wciąż młody, ale ciężko jest mu zaufać. I raczej Graham Potter także mu nie ufa, skoro Argentyńcztyk rozegrał tylko 33% minut w obecnym sezonie Brighton.

Natomiast, gdy spojrzymy na statystyki Kozłowskiego w Pogoni Szczecin w obecnym sezonie można zauważyć, że są podstawy, by sądzić, że owa luka na pozycji numer dziesięć zostanie zapełniona dzięki wychowankowi Bałtyku Koszalin. Osiemnastoletni Polak jest w stanie zarówno bardzo często oddawać strzały na bramkę rywali, jak i agresywnie wprowadzać piłkę w strefę ataku. Ponadto, najbardziej imponująca w wykonaniu Kacpra jest jego umiejętność do zagrania piłki ustawionym w polu karnym kolegom. Poniższy wykres pokazuje, w czym Kozłowski w obecnej kampanii Ekstraklasy był najlepszy. I właśnie z tych powodów można sądzić, że Kozłowski jest w stanie pomóc Brighton w roli „dziesiątki”.

Musi się udać

Dlatego właśnie można sądzić, że Kozłowski będzie użyteczny. Polak umie pressować, potrafi grać w piłkę i raczej nie powinien mieć kłopotu z obciążeniami treningowymi. Jeśli Brighton kogoś sprowadza to znak, że ten gość ma talent i jest im potrzebny. Nawet jak na początku niektórzy miewają kłopoty (jak Moder), to prędzej czy później zaczynają grać. Natomiast jeśli tak się nie dzieje oznacza to z reguły, że Mewy zwyczajnie się przeliczyły w kontekście tego zawodnika. Oby tak nie było z Kacprem. Naprawdę od dawna nie było w polskiej piłce gościa z takim potencjałem zarówno mentalnym, jak i piłkarskim. Stąd też prośba: drodzy Polacy, trzymajmy kciuki za „Wujaszka”! Chociaż zapewne on sam sobie z tymi wyzwaniami poradzi bez problemu. Przecież przejście z Pogoni do Brighton to, w mniemaniu Kacpra Kozłowskiego, nic wielkiego. Tak samo jak auto, które jest tylko Mercedesem. Bo wielkie ma dopiero nadejść

Udostępnij:

Facebook
Twitter