Dziś godzinę przed rozpoczęciem meczu Legii Warszawa z Leicester City wywiadu dla portalu Legia.com udzielił prezes i właściciel stołecznego klubu – Dariusz Mioduski. Po kilku tygodniach trwania kryzysu postanowił wyrazić swoją opinię na wydarzenia związane z jego zespołem.
Na początek redaktor zadał dość konkretne pytanie, na które mogłoby się wydawać, że padnie dyplomatyczna odpowiedź.
Panie Prezesie, zacznijmy od pytania, które zadają wszyscy dziennikarze – czy Legia chce zatrudnić Marka Papszuna w roli trenera pierwszego zespołu?- redaktor Legia.com
Dariusz Mioduski: – „Tak. Mogę potwierdzić, że chcemy się porozumieć ze szkoleniowcem i jego sztabem. Jeśli nie będzie możliwe zatrudnienie go zimą, to jesteśmy gotowi poczekać do końca sezonu. Uważam, że Marek Papszun przy odpowiednich warunkach do pracy, które w Legii są, jest obecnie najlepszym kandydatem, by rozwinąć nasz zespół w najbliższych latach. Mam przekonanie, że charyzma, wiedza, doświadczenie trenera Papszuna, bardzo pozytywnie połączą się z filozofią klubu.”
Pytanie oczywiście dotyczyło przyszłego trenera Legii, którym jak się okazuje ma zostać obecny szkoleniowiec Rakowa Częstochowa. Dość odważnie wypowiedział się w tym temacie właściciel warszawskiego klubu, który zazwyczaj stroni od podawania konkretów dziennikarzom. Kilka dni temu gdy o fakcie zainteresowania się trenerem Papszunem dowiedział się Michał Świerczewski, a więc główny inwestor Medalików, skwitował to krótkim „nic o nas bez nas” na Twitterze.
Faktem jest, że trener wicemistrzów Polski, mógłby się okazać idealnym rozwiązaniem dla Legionistów. Przemawia za nim charyzma, doświadczenie w prowadzeniu zespołów na różnych szczeblach w Polsce, ale przede wszystkim jego siłą są osiągane cele i sukcesy. Zdobycie Pucharu i Superpucharu Polski w tak spektakularny sposób jak uczynił to Raków nie powstydziłby się żaden zespół w kraju. Gdy jednak prześledzimy to w jakich warunkach pracuje Marek Papszun i porównamy do rollercoastera jaki czekać go może w Legii, od razu możemy chwycić się za głowę i powiedzieć, tak po ludzku ,,po co Panu ten kłopot.”
Odejdźmy już od tematu Rakowa i prześledźmy co dalej ciekawego do powiedzenia miał Dariusz Mioduski. W jednym z kolejnych pytań pojawił się temat obecnego szkoleniowca CWKS-u Marka Gołębiewskiego i jego przyszłości. Właściciel Legii poruszył dwa aspekty.
Pierwszy aspekt: „Powierzyliśmy funkcję trenerowi Markowi Gołębiewskiemu, który przeszedł szczegółową weryfikację w rezerwach, a jego osobowość, warsztat pracy i mentalność, należą z pewnością do kategorii tych, o które nam chodzi. Nie chcieliśmy zatrudniać „strażaka” z zewnątrz. Oczywiście wiemy, że dając trenerowi Gołębiewskiemu tę czasową szansę, wrzuciliśmy go na bardzo głęboką, niespokojną wodę. Wiedział jednak na co się pisze, a my wiedzieliśmy, że przejściowo jesteśmy gotowi na takie ryzyko. Jestem przekonany, że dla rozwoju trenera Gołębiewskiego to też ważny czas, cały czas go wspieramy i na pewno nie zrezygnujemy z jego dalszej pracy w klubie. Biorąc na siebie odpowiedzialność w takim momencie pokazał charakter.- powiedział prezes Legionistów.
Trudno jest na pewno oceniać to czego dotychczas dokonał trener Gołębiewski. Tak jak podkreślił Dariusz Mioduski trener miał trudne zadanie przed sobą, a mimo to nie bał się go podjąć i przejąć stery po Czesławie Michniewiczu. Od piłkarzy Legii trudno było wymagać zwycięstwa w meczu z Napoli, ale pogłębiająca się przepaść w lidze jest mimo wszystko niewytłumaczalna. 41-latek nie potrafi zapanować nad swoimi zawodnikami. Nie jest mu na pewno łatwo, z tego względu, że nie ma wśród nich wielkiego autorytetu bo tak naprawdę dla tak wielkiej liczby obcokrajowców w składzie nie jest nikim znanym, kimś kto działałby na ich wyobraźnie w motywujący sposób. Trenera Gołębiewskiego jak nie od nowego roku, to od początku kolejnego sezonu czeka powrót na ławkę trenerską w drugiej drużynie. Tam będzie mógł się rozwijać i powoli zbierać szkoleniowe szlify.
Drugi aspekt: „Drugim aspektem jest to, że z w ostatnich latach dokonywaliśmy częstych zmian na pozycji trenera. Można stwierdzić, że potencjalnym błędem, który biorę na klatę, było zatrudnianie trenerów przede wszystkim pod wynik, pod presją czasu, pod presją mediów i różnego typu ekspertów. Podejmowaliśmy takie decyzje, bo zawsze najważniejsze było zdobycie mistrzostwa Polski i zazwyczaj ten cel osiągaliśmy. I choć zatrudniani trenerzy gwarantowali nam krótkotrwały sukces, w dłuższej perspektywie drużyna się nie rozwijała.”- dodał właściciel Legii.
Przy tej wypowiedzi również warto się zatrzymać. Zmiany trenerów to niekończąca się telenowela za czasów rządów Dariusza Mioduskiego. Jeśli poparzymy na to w jakich okolicznościach został zwolniony trener Czesław Michniewicz, możemy stwierdzić, że było to rozstanie dość naturalne. Drużyna wpadła w kryzys, a szkoleniowiec nie dał rady z niego wyjść. Ktoś powie, że dostał za mało czasu, na wiosnę na pewno sytuacja by się poprawiła. Możliwe, że by tak było, ale pewności nie mamy, i prezes doskonale o tym wiedział. Były trener Legii stracił zaufanie piłkarzy oraz sam nie do końca wierzył już w powierzony mu projekt. Piłkarze momentami „wchodzili mu na głowę” tak więc co raz mniej sensu miała dalsza relacja Michniewicz-Legia. Problem Legionistów już dawno przestał dotyczyć formy sportowej poszczególnych zawodników, tu już wchodziły aspekty wychowawcze i mentalne jak chociażby kuriozalne wręcz w profesjonalnym futbolu grupy bankietowe.
Kolejnym ciekawym zagadnieniem była seria pytań o przyszłość klubu z Łazienkowskiej. Na początek pytanie dotyczyło tego, czy Legia będzie walczyć o utrzymanie i czy ta walka im się powiedzie.
– Punkty uciekają, sytuacja w lidze jest coraz trudniejsza. Nie obawia się Pan, że Legia zakończy rundę w strefie spadkowej?- redaktor Legia.com
– „Nie, bo wiem i widziałem, że ten zespół stać było na ogranie Bodo/Glimt, Slavii Praga, Spartaka czy Leicester. Mam bardzo wysokie wymagania przede wszystkim wobec graczy z największym doświadczeniem, którzy powinni w trudnym okresie brać na siebie odpowiedzialność. Mamy w drużynie etatowych reprezentantów swoich krajów, mamy znających ligę jak własną kieszeń Polaków. Swoją siłę muszą pokazać w szatni i na boisku, a nie przed kamerami telewizyjnymi. Każdy powinien zacząć poprawę od siebie, od przemyślenia swojego podejścia, zaangażowania. W Legii nie będzie świętych krów, chcę to jasno powiedzieć. Gra tutaj ma być zaszczytem, a nie odcinaniem kuponów. Dlatego to cały zespół musi się teraz podnieść.
Sezon nie jest stracony. Oczywiście w obecnej sytuacji stabilizacja w lidze będzie priorytetem, ale dalej walczymy o grę w Europie na wiosnę, będziemy się bić o Puchar Polski. Żeby wyjść z kryzysu i wrócić jak najszybciej na swoje miejsce, musimy odbudować etos ciężkiej, mądrej pracy, nie szukać wymówek. Sukces nie może nas więcej uśpić, to chyba obecnie najbardziej wymowna dla nas lekcja. Można powiedzieć, że przechodzimy terapię wstrząsową. Dla nas wszystkich jest ona bardzo bolesna, ale wyjdziemy z tego.”
Kibicowi Legii, ale i postronnemu sympatykowi piłki nożnej niełatwo jest wyobrazić sobie sytuację, w której Mistrz Polski w kolejnym sezonie walczy o utrzymanie. W takiej rzeczywistości jednak jest teraz zespół Marka Gołębiewskiego i pomimo 2 meczów zaległych 23 punkty straty do lidera nie pozwalają nawet marzyć klubowi z Warszawy o nawiązaniu walki o europejskie puchary poprzez dobry wynik w lidze. Nie ferowałbym jednak już wyroków nad Legią i zegnał z Ekstraklasy. Myślę, że środek tabeli jakby to dziwnie nie zabrzmiało jest w ich zasięgu.
Jeśli chodzi zaś o ewentualne zdobycie Pucharu Polski to nie jest to wcale niemożliwe. Są to przecież w teorii tylko 4 mecze do rozegrania i będzie można się cieszyć grą w kwalifikacjach do Ligi Konferencji, co zresztą patrząc na budżet Legii i kontrakty zawodników jakich posiada jest wręcz nieodzowne.
Na koniec zwróćmy uwagę na wypowiedź na temat odbudowy klubu, która ku niezadowoleniu kibiców musi rozpocząć się po raz kolejny od nowa.
– Wielokrotnie mówiło się o strategii budowania klubu na lata, o „legijnym DNA”. Jak prezes zdefiniowałby obecnie te pojęcia?- redaktor Legia.com
– „Jeśli chodzi o strategię sportową, to jest ona jasna i myślę, że po ruchach transferowych, które podejmujemy, widać w jakim kierunku idziemy. Szkolimy młodych zawodników i chcemy ich konsekwentnie wprowadzać do pierwszego zespołu. To proces, nasza Akademia dopiero po powstaniu LTC mogła zacząć działać w profesjonalnych warunkach, ale wciąż mamy tam sporo do zrobienia. Obniżyliśmy średnią wieku w I drużynie, podnieśliśmy potencjał sprzedażowy, patrzymy w kierunku młodych zawodników, mających talent i perspektywę sprzedażową. Tu przykładami są Ernest Muci, Jurgen Celhaka czy Mahir Emreli. Inwestujemy w reprezentantów swoich krajów, jak Mathias Johansson, Ihor Kharatin czy Lirim Kastrati. Jednocześnie patrzymy w kierunku Polaków pokroju Bartosza Kapustki czy Maika Nawrockiego, którzy do momentu kontuzji wnosili do gry bardzo wiele.
Do tego dochodzą doświadczeni liderzy, jak Artur Boruc. Bardzo liczę na jego umiejętności i charyzmę w najbliższych miesiącach. Chcemy odpowiednio bilansować kadrę, dlatego zimą z pewnością dojdzie do kilku korekt, jeśli chodzi o skład. Mamy swoje przemyślenia, również dotyczące przytoczonego „legijnego DNA”. Dla mnie to głód zwycięstwa, walka, determinacja, ale przede wszystkim potwierdzanie swojej jakości na boisku. Jakości, którą wielu z tych piłkarzy ma na wysokim poziomie. Więcej ciężkiej pracy, mniej pychy. Potrzebujemy większej odpowiedzialności za klub i zespół. Zawodnicy muszą mieć poczucie, że nie grają „pod siebie”, tylko tworzą jeden organizm, że czują się tu jak w domu, gdzie każdy jak najlepiej wypełnia swoje obowiązki.”
To jest moim zdaniem najsmutniejszy fragment wywiadu z prezesem Dariuszem Mioduskim. Z jednej strony czytelnik dostaje garść konkretów odnośnie przyszłości klubu, z drugiej jednak wymieniani są przez właściciela Legii piłkarze tacy jak Mahir Emreli, Mathias Johansson, Ihor Kharatin czy Lirim Kastrati. Wymieniony jest także Muci, ale sądzę, że akurat do niego można mieć najmniejsze zarzuty patrząc na to co dzieje się w ekipie z Łazienkowskiej. Pozostali zaś to piłkarze, którzy zapewne nie raz już zaleźli za skórę sympatyków z Warszawy. Ośmieszające zdjęcie Mahira Emreliego z baru było viralem w sieci, z kolei Szwed, Ukrainiec, czy Chorwat nie pokazują umiejętności na miarę reprezentantów swoich krajów, co patrząc na to ile w nich Legia zainwestowała jest po prostu przykre.
Jestem również ciekaw tego jakich transferów dokona w przerwie zimowej Dariusz Mioduski wraz z dyrektorem sportowym Radosławem Kucharskim. Czy będą to ruchy wewnątrz ligi, czy być może szukanie wzmocnień za granicą? Trudno jest na ten moment przewidzieć. Wszystko będzie uzależnione od tego, czy Legia na wiosnę dalej będzie grała w europejskich pucharach czy też nie.
Podsumowując, Legię czeka jeszcze długa droga aby wydostać się z kryzysu. W momencie pisania tego tekstu Legioniści przegrali 1-3 z Leicester City lecz nie skreśla jeszcze ich ta porażka z walki o Ligę Konferencji. Mecz ze Spartakiem Moskwa u siebie będzie kluczowy i dla dobra naszej ligi miejmy nadzieję, że będzie to punkt zwrotny w sytuacji ekipy z Warszawy.