Koniec telenoweli! Czesław Michniewicz oficjalnie został selekcjonerem reprezentacji Polski. W grę wchodziło naprawdę wielu klasowych kandydatów, ale to ostatecznie były trener Legii poprowadzi nas w barażach do Mistrzostw Świata w Katarze. Dlaczego to właśnie on został trenerem biało-czerwonych i dlaczego opcja ta wydaję się być najrozsądniejsza?
Można powiedzieć, że Michniewicz wszedł do grona najpoważniejszych kandydatów do objęcia tej prestiżowej funkcji dziką kartą. Gdy wszyscy sądzili już, że selekcjonerem zostanie Adam Nawałka lub Szewczenko do gry wskoczył właśnie on. Szczerze mówiąc, nie powinniśmy być tym faktem zasmuceni, a wręcz przeciwnie. Michniewicz to niesamowicie solidna i gruntownie przemyślana opcja. Być może nawet lepsza od dwóch wskazanych wyżej kandydatur. Dlaczego? To właśnie postaram się wytłumaczyć i przy okazji nieco scharakteryzować nowego szkoleniowca naszej kadry.
Na początku musimy sobie wyklarować sytuacje, w której aktualnie się znajdujemy. Już 24 marca przyjdzie grać nam z reprezentacją Rosji w spotkaniu baraży do Mistrzostw Świata w Katarze. Dosłownie 3 miesiące przed tym wielkim wydarzeniem straciliśmy trenera. Podczas gdy w obozie trwały gorączkowe przygotowania, my poświeciliśmy ten czas na szukanie zastępstwa dla Paulo Sousy. W ogólnym rozrachunku zostały nam niecałe 2 miesiące. Dodatkowo zgrupowanie przed spotkaniem z naszym przyszłym rywalem będzie stosunkowo krótkie. Przed samym meczem starczy nam czasu tylko i wyłącznie na dwie jednostki treningowe – z czego jedna zapewne będzie typowo regeneracyjna. W ciągu 2 miesięcy Michniewicz będzie musiał: opracować taktykę, która nie powinna znacząco odbiegać od tego, w co celował Sousa, dobrać do niej odpowiednich grajków, przygotować się stricte pod przeciwnika, jakim jest Rosja i wdrożyć to wszystko podczas jednej solidnej sesji treningowej. Brzmi, jak scenariusz nowego Mission Impossible, ale to rzeczywistość.
Czesław Michniewicz – zadaniowiec
Misja Rosja jest zadaniem niesamowicie trudnym. Zadaniem, w którym nie ma czasu nie większe pomyłki. Zadaniem, do którego wprost idealnie nadaje się Czesław Michniewicz. Jeżeli

spojrzymy bezrefleksyjnie na CV polskiego szkoleniowca, to zapewne wyda się ono nienajgorsze na polskie warunki. Nienajgorsze, ale czy godne selekcjonera? Znajdą się osoby, które temu zaprzeczą. Spójrzmy jednak nie na kluby, które prowadził Czesław Michniewicz, a na to jak radził sobie w kluczowych dla nich momentach.
Pierwszym jego większym przebłyskiem, jaki zdecydowanie warto przytoczyć, jest mecz barażowy do młodzieżowych Mistrzostw Europy z Portugalią. Pierwsze spotkanie – niestety przegrane 0:1. Wszystko zależało od rewanżu. Nie było miejsca na pomyłki, a trener stanął przed niezwykle ciężkim zadaniem. Musiał odrobić straty z przeciwnikiem o klasę lepszym. W drugim spotkaniu Polacy wygrali 1:3 i awansowali na tę prestiżową imprezę. Na samym Euro nie był jednak o wiele gorzej. Dwie wygarnę z tuzami futbolu – Belgią i Włochami. Co prawda po przez dotkliwą porażkę z reprezentacją Hiszpanii nie udało się nam wyjść z grupy, ale i tak pokazaliśmy się z niezłej strony.
Jeżeli to jednak dla was za mało warto przytoczyć kampanie Michniewicza w tegorocznej Lidze Europy. Najpierw awans po mrożącym krew w żyłach dwumeczu ze Slavią Praga, a potem zwycięstwa w dwóch pierwszych kolejkach – ze Spartakiem Moskwa i Leicester. Choć w między czasie Legia regularnie gubiła punkty w Ekstraklasie, to wciąż dawała radę z dumą reprezentować nas w Europie. Dlaczego? Ponieważ w europejskich pucharach dało się przygotować drużynę pod danego przeciwnika (zresztą to samo tyczy się młodzieżowej kadry). Przygotowanie strategii pod 18 ekip jest w wielkim, rozgrywkowym wirze jest wręcz a wykonalne.
Michniewicz jest zadaniowcem. Potrafi wygrać spotkanie na pierwszy rzut oka beznadziejne. Gdy ma czas, aby przygotować się stricte pod samego rywala, jest w stanie obnażyć każdy słaby punkt przeciwnika. Charakterystyka baraży ma to do siebie, że zmierzmy się z 2 ekipami. Owszem, piekielnie dobrymi, ale jedynie z dwoma. W ciągu 2 miesięcy Czesław Michniewicz prawdopodobnie będzie w stanie przygotować plan gry pod Rosje, Czechy i Szwecje, a wtedy może skończyć się podobnie, jak z ekipami wspomnianymi wyżej.
Znawca rosyjskiej piłki
Michniewicz tak naprawdę nie urodził się w Polsce, choć jest naszym rodakiem w 100%. Na świat przyszedł na ternie obecnej Białorusi. Poza oczywiście językiem polskim posługuje się także biegle dialektem rosyjskim. Nic więc dziwnego, że ma on spory związek rynkiem piłkarskim w tym właśnie kraju. Wielokrotnie wspominał, że swoją przyszłość widzi w lidze rosyjskiej:
– Mówię w języku rosyjskim, rozumiem ludzi z tego kraju. Mój dziadek mieszkał na Białorusi, co roku spędzałem wakacje u niego na wsi. Priemjer-Liga to bardzo trudne rozgrywki, ale to lepiej. Ważne jest dla mnie, abym trafił na ambitny i ciekawy projekt. Dobrze znamy się choćby z dyrektorem generalnym Krasnodaru, który zawsze wysyła sms-y z gratulacjami za zwycięstwa w Lidze Europy – mówił obecny trener reprezentacji Polski.
Rzekomo nie tak dawno interesowało się nim Dinamo Moskwa, ale temat niestety upadł. Po odejściu z Legii to właśnie tam większość z nas widziała przyszłość ów szkoleniowca. Tak właściwie ciężko w Polsce o większy awans sportowy niż granie w europejskich pucharach. Pozycja Paulo Sousy w reprezentacji była wówczas stosunkowo stabilna, a schodzenie w dół do innego, równie słabego na tle Europy, polskiego klubu nie było w interesie samego trenera. Los się jednak do niego uśmiechnął i dał szanse na rozwój w terenach naszego kraju.
Uwzględniając podane fakty łatwo wywnioskować, że trener Michniewicz wie nieco o rosyjskiej piłce. Zdecydowana większość reprezentantów naszego przyszłego rywala gra właśnie na rodzimych boiskach. Doświadczenie, znajomość piłkarzy przeciwnika może okazać się bezcenne przy opracowywaniu strategii. Selekcjoner nie będzie zmuszony to poznawania charakterystyki rosyjskich grajków, bo raczej już ją dobrze zna. Dzięki temu oszczędzi wiele czasu, którego mamy jak na lekarstwo w porównaniu do innych reprezentacji.
Warto także przypomnieć, że ostatecznie trenerem kadry został Polak. Szkoleniowiec zagraniczny musiałby poświęcić spory okres na poznanie także naszych zawodników. Nie było nas po prostu na to stać. Michniewicz to osoba, która dobrze zna zarówno kadrę naszą, jak i rywala. Na tym w dużej mierze polega jego siła.
Znajomości z młodzieżówki
Jednym z głównych argumentów za przyjściem Adama Nawałki do reprezentacji Polski były jego zażyłe powiązania z piłkarzami. Nie wolno tego pod żadnym pozorem negować. Były trener biało-czerwonych zna z imienia pociechy każdego reprezentanta. Miał on także nienaganne relacje z naszym kapitanem – Robertem Lewandowskim. Niemniej jednak należy pamiętać o tym, że odkąd Nawałka odszedł z reprezentacji, kadra znacznie się zmieniła. Można powiedzieć, że od czasów Jerzego Brzęczka przechodzi regularną zmianę pokoleniową. Wciąż zostało kilku stałych żołnierzy Nawałki, ale z wielu również zrezygnowano. W zdecydowanej większości słusznie. Chyba nikt nie wyobraża sobie Mączyńskiego, Jędrzejczyka, czy też Pazdana, którzy dumnie wychodzą na murawę w Rosji.
Do pierwszej reprezentacji zaczęło przebijać się coraz więcej zawodników, którzy niegdyś triumfowali w kadrach młodzieżowych. Nie są to postacie marginalne, odgrywają ogromną rolę w całym obrazie naszej aktualnej gry. Co ciekawe wielu z nich miało okazje przetrzeć się z trenerem Michniewiczem w kadrze u21.
Przygodę Czesława Michniewicza z młodzieżówką można ocenić generalnie pozytywnie. Były wzloty i upadki, ale zdołał wygrać kilka spotkań pozornie nie do wygrania. Niektórzy piłkarze wyglądali pod jego batutą bardzo obiecująco. Ci sami dziś wchodzą z kopa do dorosłej kadry. Jan Bednarek, Sebastian Szymański, Adam Buksa, Karol Świderski… można tak wymieniać naprawdę długo.
Żeby nie było jednak zbyt cukierkowo, relacje Michniewicza z zawodnikiem zdecydowanie najważniejszym są… dosyć chłodne. Robert Lewandowski niegdyś wypowiedział się o jego pragmatycznym stylu taktycznym młodzieżówki w ten sposób:
– Domyślałem się, jak to będzie wyglądało już przed turniejem. Oglądając fragmenty meczów i taktykę, jaką graliśmy, wiedziałem, że gramy tylko pod wynik (…) Tam nie było gry. Nie dało się zobaczyć, czy zawodnik będzie nadawał się do reprezentacji seniorskiej – mówił wówczas nasz kapitan.
Trzeba jednak nadmienić, że od tamtego czasu warsztat trenera Michniewicza niesamowicie się rozwinął. Niemalże do perfekcji opracował grę ofensywną przy systemie z trójką obrońców. Jego Legia miewała także momenty, w których grała dość odważnie. W jego przypadku nie da się uniknąć pragmatyzmu, ale przeplatany z kreatywnością w ofensywie może okazać się niezbyt trudny do przełknięcia. Sam Michniewicz podobno rozmawiał już z kapitanem polskiej reprezentacji. Myślę, że powinniśmy myśleć pozytywnie i nie nad intepretować wypowiedzi Lewandowskiego sprzed dwóch lat. Lewandowski to napastnik, z którego nasz nowy selekcjoner z pewnością zrobi ogromny pożytek.
Fan technologiczno-taktycznych nowinek
W drużynach Michniewicza taktyczne treningi były dość specyficzne. Nie kończyły się one tylko i wyłącznie na przećwiczeniu schematów. O analizach wręczanych zawodnikom przez nowego selekcjonera polskiej reprezentacji krążą już legendy. Podobno było one niesamowicie szczegółowe i ogromne pod względem objętościowym. Każdy zawodnik musiał idealnie opanować materiał, który wcześniej przygotował dla niego trener. Później byli oni rozliczani z tej „pracy domowej”.
Metody te są dość specyficzne, ale w kadrze młodzieżowej świetnie się sprawdzały. Analiza rywala była tam zawsze na najwyższym poziomie. To właśnie ten fakt pozwolił ograć ekipy jakościowo dużo lepsze obnażający ich wszelkie niedociągnięcia. Pytanie, czy zadziało to też na seniorskiej kadrze. Wśród młodych zawodników większość ma chłonne umysły, otwarte głowy. Nie mają zbyt wielkiego doświadczenia, porównania co do innych metod szkoleniowych. Słuchają się, ponieważ ich mityczne ego nie zdążyło się jeszcze napompować. Nie twierdze, że „święte krowy w kadrze zaczną kręcić nosem”, ale u niektórych może być różnie w kwestii zaangażowania w gargantuicznej wielkości taktyczne analizy. Niemniej jednak tę cechę trenera uważam za generalnie bardzo pozytywną.
Przez spory okres Michniewicz był także utożsamiany jako fan technologicznych nowinek. Wszystko to za sprawą jego wielkich innowacji, jakie zaczął wprowadzać, gdy trenował Bruk-bet Teramlicę Nienciecza. Między innymi podczas treningów używał on legendarnych już dronów. Wyszedł z założenia, że jeżeli taką technologie da się wprowadzić podczas spotkań, to czemu nie robić tego na treningach. W trakcie meczu nie ma się już wiele czasu na zmiany, a szerszy obraz gry może pomóc w dopieszczeniu taktyki już na etapie przygotowań.
Za obsługę dronów i innych technologicznych rozwiązań odpowiadał asystent trenera – Kamil Potrykus. O systemie na nich opartym mówił w wywiadzie dla portalu „Weszło”:
– Dzięki PZPN-owi możemy korzystać z systemu Piero. Jeśli oglądacie analizy telewizyjne np. w Sky Sports, to oni właśnie nim dysponują. To jedno z najbardziej zaawansowanych i najtrudniejszych oprogramowań analitycznych. Ostatnio z nimi rozmawiałem i zapytałem, tak z czystej ciekawości, ile klubów i federacji na świecie z tego korzysta. Odpowiedzieli, że około 20 osób w piłce klubowej. Robienie analiz w Piero jest czasochłonne, ale ostateczna praca, którą później przedstawiamy chłopakom, jest po prostu ciekawa też ze względów wizualnych. Jesteśmy wzrokowcami, musimy mieć wszystko przed oczami. Nie wystarczy opowiedzieć – mówił asystent selekcjonera.
Kto wie? Może dzięki pracy w dorosłej kadrze, czyli ekipie z największymi finansowymi pokładami w tym kraju, uda się system ten rozwinąć jeszcze bardziej.
Współpraca długofalowa?
Czesław Michniewicz podpisał kontrakt do końca roku. Oczywiście w grę wchodzi możliwość jego przedłużenia. Został on sprowadzony przede wszystkim na baraże, ale wygląda na to, że dostanie nieco więcej czasu. Ciekawi tylko, czy uda mu się zagrzać w kadrze miejsce na dłużej. Wygląda na to, że prezes Kulesza mimo jego wcześniejszej, niezbyt udanej współpracy z obecnym selekcjonerem polskiej reprezentacji za czasów Jagielloni Białystok chyba się do niego przekonał. Być może jeżeli nie nadejdzie jakaś katastrofa np. w razie braku awansu na mundial, Michniewicz zagrzeje w reprezentacji miejsce na dłużej.
Lech Poznań – 106 spotkań
Zagłębie Lubin – 35 spotkań
Arka Gdynia – 24 mecze
Widzew Łódź – 17 spotkań
Jagiellonia – 18 spotkań
Polonia Warszawa – 7 spotkań
Podbeskidzie – 24 spotkania
Pogoń Szczecin 49 spotkań
Teramlica – 27 spotkań
Polska u21 – 27 spotkań
Legia Warszawa – 55 spotkań
Średnia : 35 spotkań w jednym klubie = ok. jeden sezon
Powstaje jednak pytanie: Czy Czesław Michniewicz na pewno pasuje do długofalowych projektów. Jeżeli spojrzymy na same liczby, to dostaniemy jednoznaczną odpowiedź. Obecny trener kadry stosunkowo szybko zamykał swoje projekty. Niemniej jednak praktycznie za każdym razem zostawał on zwalniany w stosunkowo kontrowersyjnych okolicznościach. Termalica Bruk-bet Nieciecza, Legia Warszawa, Podbeskidzie Bielsko-Biała – każdy z tych projektów został ucięty w dziwnym momencie. Pech? Ciężko powiedzieć. Z jednej strony po tylu razach nie powinniśmy zrzucać winy na zły los. Z drugiej okoliczności za każdym razem były zastanawiające. Czy z reprezentacją będzie podobnie? Bardzo możliwe. Aktualny rok kalendarzowy jest pełen wyzwań i pełen potencjalnych okazji do tego, aby ponieść szkoleniową klęskę. Walka o przedłużenie jego umowy będzie niesamowicie zacięta.
„711” – skaza, której nie da się zmyć
No tak, wszyscy dobrze wiedzieli, że jeżeli Michniewicz zostanie selekcjonerem reprezentacji Polski, to temat wróci, jak bumerang. Chodzi oczywiście o 711 połączeń telefonicznych Czesława Michniewicza z Ryszardem Forbrichem pseud. „Fryzjer” – czyli szefem piłkarskiej mafii odpowiedzialnej za liczne przestępstwa na tle korupcyjnym. Obecny trener polskiej kadry miał współpracować z człowiekiem, który był jedną z największych patologii polskiego futbolu w całej historii.
Czy Czesław Michniewicz był winny? Tego do końca nie wie nikt. Sąd nigdy nie postawił mu zarzutów, ale mimo wszystko istnieją liczne powody, że powinien. Sprawa się przedawniła, a ludzie zapomnieli. Co jaki czas temat ten wracał np. gdy Michniewicz został trenerem kadry do lat 21. Wielokrotnie się do tego odnosił, mówił, że jest niewinny, ale chyba nigdy nie zdoła do końca zmyć tej rysy.
Nigdy nie zostanie już postacią krystaliczną, ale należy sobie zadać pytanie: Czy PZPN stać na to, aby przez fakt, który miał miejsce paręnaście lat temu i nigdy nie został udowodniony na drodze prawnej odrzucać szkoleniowca z CV idealnym pod nasze aktualne potrzeby? Moim zdaniem nie. Rozumiem osoby, których mierzi fakt, że to właśnie taka osoba zostaje selekcjonerem, ale z drugiej strony mam w pamięci fakt, że gdy np. przymierzano go do Legii Warszawa był krytykowany za „711” do momentu, w którym nie zaczął odnosić sukcesów. Potem dziwnym trafem słowa te ucichły. Myślę, że bliźniaczo może być z jego przygodą w kadrze . Cel uświęca środki. Gdyby Michniewicz wygrał baraże tak czy siak byłby wypychany na piedestał.
Czytaj też:
Czesław Michniewicz oficjalnie trenerem reprezentacji Polski