Właściciel Legii Warszawa otwarcie mówi, że chce zakontraktować aktualnego opiekuna Rakowa Częstochowa. Wywołało to sporą lawinę komentarzy na ten temat. Niekoniecznie pozytywnych. Chciałbym jednak poruszyć inną kwestię, która jest bezpośrednio związana z obydwoma dżentelmenami. Mianowicie, dlaczego stołecznym aż tak bardzo zależy na tym szkoleniowcu? Dlaczego Legia jest w stanie zaczekać na trenera Papszuna nawet do końca sezonu?
Idzie nowe?
W warszawskim klubie zaczyna się coś zmieniać. Albo prezes klubu zrozumiał kilka istotnych spraw, albo to wszystko, co ma związek na linii Legia- Papszun, to próba odbudowania pozytywnego PR-u przez „Wojskowych”. W chwili, gdy zespół obejmował Marek Gołębiewski, Legia wydała śmieszne oświadczenie. Uderzało ono prosto w legendę klubu- Wojtka Kowalczyka. Jestem w stanie zrozumieć to przedziwne posunięcie. Ten pisemny „lament” miał na celu chronić piłkarzy- krytyka mediów skupiała się w ten sposób na działaniach zarządu. A nowy trener wraz ze swoim sztabem dostał jasny sygnał od klubu: dajemy wam trochę czasu na „ogarnięcie” całej sytuacji. A, co ważniejsze, wierzymy w was. Trener Gołębiewski miał dzięki temu poczuć wsparcie całego klubu, który znalazł się w tragicznym położeniu.
Miesiąc później się okazało, że ta strategia nie przynosi rezultatów, więc Legia rozpoczęła poszukiwania kolejnego trenera tymczasowego. Ewidentnie widać, że nieudolne rządy właściciela „Wojskowych” prowadzą do nikąd (no, może do I ligi), ale posiada on taką władzę absolutną w klubie, że nikt nie ma tam odwagi wyrazić nawet swojego zdania. Jestem przekonany, że Marek Papszun na pewno też to dostrzega. A pod Jasną Górą ma on zupełnie inne warunki do pracy. Ciekawe, czy ktoś z Legii wziął ten szczegół pod uwagę?
Dlaczego akurat Marek Papszun?
W mediach co po chwilę ukazują się nowe informacje dotyczące możliwej pracy Papszuna w stolicy. A to, że otrzyma całkowitą władzę nad drużyną. A to, że będzie miał najwięcej do powiedzenia w sprawie transferów. Oczywiście jest również poruszona kwestia finansowa. Nie wiem, ile prawdy jest w tych spekulacjach. Natomiast wiem, że owa współpraca na pewno nie wypali. Nie wierzę, że nagle Dariusz Mioduski zmienił strategię budowania klubu. Nie wierzę, że pozwoli on Markowi Papszunowi wpływać na kwestie transferowe skoro sam zatrudnia w tym celu mnóstwo ludzi. Poza tym trener Papszun pracuje w Częstochowie od 2016 roku. Dostał od władz klubu czas, kredyt zaufania, aby stworzyć drużynę według swojej wizji. Drużynę, która będzie autorskim pomysłem sztabu szkoleniowego i zarządu. W Warszawie tego nie dostanie. Tam wyniki będą musiały być „na już”.
Zastanówmy się, co takiego ma w sobie szkoleniowiec Rakowa Częstochowa, że Dariusz Mioduski zmienia dla niego całą dotychczasową koncepcję? Romeo Jozak, Ricardo Sa Pinto, Jacek Magiera, Aleksandar Vuković. Tych kilku trenerów przewinęło się przez Łazienkowską. A wszystkich łączy jedno- nie poszło im w Legii, choć ich drużyny kończyły rozgrywki jako mistrzowie lub w czołówce. Jozak pracował jako asystent w chorwackim Dinamo Zagrzeb oraz w reprezentacji Libii (przed pracą w Warszawie). W tej chwili jest selekcjonerem kadry Kuwejtu U-23. Pinto to uznane nazwisko w europejskiej piłce. Prowadził w swojej karierze kilka przyzwoitych klubów (przed pracą w Warszawie). Magiera i Vuković? Pierwszy z nich najpierw pracował jako asystent Jana Urbana w sztabie szkoleniowym. Później pracował w I lidze, wrócił i obronił z Legią mistrzostwo Polski, po drodze wychodząc z grupy w Lidze Mistrzów. Skończyło się zwolnieniem. A serbski trener do dziś jest na kontrakcie z Legią i deklaruje chęć pomocy drużynie.
Spore ryzyko trenera
Trudno powiedzieć, czy Marek Papszun ma większe doświadczenie od swoich poprzedników. Czesław Michniewicz przed podjęciem pracy w Legii był selekcjonerem kadry Polski U-21. Wcześniej pracował prawie we wszystkich klubach Ekstraklasy. Ci trenerzy posiadali konkretny poziom wiedzy i umiejętności, zanim podjęli się pracy w Warszawie. Nie twierdzę, że Marek Papszun nie ma odpowiednich kwalifikacji, aby objąć taki klub jak Legia. Różnica polega na tym, że aktualny trener Rakowa całkowicie poświęcił się pracy w Częstochowie. To jego życiowy projekt i miejsce na Ziemi. Wyniki osiąga bardzo dobre, ale od kilku lat nie poszerza horyzontów.
Taki komfort mógł mu zapewnić tylko Michał Świerczewski w Rakowie. W Legii dostanie letni okres przygotowawczy (jeśli przyjdzie po sezonie) i na jego podstawie będzie rozliczany z wyników. Z dobrą, widowiskową grą ma się rozumieć. Jednak nie można się dziwić Papszunowi, że chce objąć zespół mistrza Polski. Po to człowiek podejmuje pracę jako trener piłkarski, żeby jego rezultaty doprowadziły go na sam szczyt. A takim jest w naszym kraju Legia. Poza tym, w Warszawie jest dużo większe pole do popisu. Samo miasto rośnie w siłę, a wręcz wybucha w górę, na lewo i prawo. W związku z tym rozwija się też i Legia. Już samo zamieszkanie w dużej, europejskiej stolicy otwiera spory wachlarz możliwości, o których w Częstochowie nawet nie myślą. A trener Papszun wie, że to może być jego życiowa szansa. A takowej nie wolno przegapić.
Inni też nadają się do Legii
Jest w Polsce kilku ciekawych trenerów, którzy aktualnie pozostają bez zatrudnienia. Leszek Ojrzyński już po raz drugi przekonuje na łamach mediów, że jest gotowy na Legię. Wszystkie jego drużyny odznaczały się walecznością i agresją (sportową). A właśnie takich cech teraz w stołecznej drużynie brakuje. Michał Probierz niedawno rozstał się z Cracovią po czterech latach pracy. Ten facet to solidna szkoła trenerska na naszym rynku. Taktyka, przygotowanie, psychologia- nie brzmi jak recepta na bóle Legii? Na ten moment na bezrobociu pozostaje Jerzy Brzęczek, który posiada solidne papiery na trenera klubowego. Udowodnił to w Płocku i Gdańsku. Praca z kadrą, a przede wszystkim z Robertem Lewandowskim, bezapelacyjnie wzbogaciła go o nowe narzędzia do pracy. Kandydat warty rozpatrzenia.
A co ze szkoleniowcami, którzy aktualnie pracują w swoich klubach? Skoro właściciel Legii otwarcie mówi o zatrudnieniu Papszuna, można też się zastanowić nad nimi. Maciej Skorża poukładał Lecha, który jest na autostradzie do mistrzostwa. A jakby tego było mało, dokonał tego w krótkim czasie- na tym właśnie zależy Mioduskiemu. Kosta Runjaić zrobił w Szczecinie drużynę, która drugi sezon z rzędu bije się o podium. Zagraniczny trener, który zdążył już poznać uroki pracy w polskiej lidze. Bruk-Bet Termalice prowadzi człowiek, który w 2008 roku wygrał Puchar UEFA jako piłkarz. Mariusz Lewandowski w Niecieczy już bardziej skrzydeł nie rozwinie. Tam głównym celem jest utrzymanie się w elicie. W Legii jego przeszłość zawodnicza działałaby na jego korzyść.
Dariusz Mioduski uparł się na Papszuna
Przesłanek, że jest to nie trafiony wybór, jest więcej, niż Wieczysta Kraków ma bramek strzelonych w swojej lidze. Można poszukać trenera, któremu warto dać szanse w Legii, a co ważniejsze- jest do wzięcia. Proponowanie trenerowi Papszunowi pracy w stolicy jest nieeleganckie. Jest to również przejaw frustracji, bezradności, podejmowania decyzji na szybko, pod wpływem złych emocji. W takich okolicznościach trudno o sukces. Prezes Mioduski jest przekonany, że kasą rozwiąże wszystkie problemy, ale to tak nie działa. A już na pewno nie w futbolu. Nawet właściciel Rakowa wypowiadał się, że prezes Legii tak często wspomina o wzajemnym szacunku między klubami Ekstraklasy, a tym osławionym wywiadem udowodnił, że jemu tego szacunku po prostu brak. To wszystko zakończy się tak, że Marek Papszun trafi do Legii. Nie wiadomo tylko od kiedy. Jednak jestem przekonany, że będzie to kolejna porażka Dariusza Mioduskiego.