W tym sezonie Manchester United już mierzył się z Burnley. W tamtym spotkaniu ekipa prowadzona przez Ralfa Rangnicka pewnie wygrała i nie dała przeciwnikom nawet cienia szansy na dobry wynik. Tu zapowiadało się przed pierwszym gwizdkiem podobnie. Manchester United nie jest w tym sezonie bez skazy, jednak inny wynik niż zwycięstwo byłby uznany za kompromitację. Wszystkie tego typu spekulacje okazały się błędne. Taka jest już piłka nożna. Wszystkie czynniki przemawiały za United, jednak nic z tego nie wyszło. Zaledwie zremisowali.
Gol…, a jednak
Początek był dość spodziewany. Lekka przewaga Manchesteru United i cofnięte Burnley, które próbowało swojego szczęścia kontrami. Niestety na próbach ekipy z Turf Moor się za każdym razem kończyło. Próbach, które nawet nie kończyły się strzałami. Zarówno jedni, jak i drudzy nie potrafili stworzyć żadnemu bramkarzowi wielkich problemów. Do czasu. W ekipie „Czerwonych Diabłów” swoją szansę na gola miał Bruno Fernandes, czy też Marcus Rashford. Zmieścić piłkę w siatce potrafił dopiero Raphael Varane w 12. minucie. Kapitalnie dograł do niego wcześniej wspomniany Fernandes. Ostatecznie gol nie został jednak uznany, ponieważ Harry Maguire, który zdaniem sędziego uczestniczył w akcji, znalazł się na pozycji spalonej. Decyzja Mike’a Deana bardzo kontrowersyjna.
Co się odwlecze, to nie uciecze
Piłkarze Manchesteru United nie załamali się po nieuznanym golu. Wręcz przeciwnie – zaczęli dużo mocniej naciskać, stwarzając coraz większe zagrożenie Nickowi Pope’owi. Kilka minut po strzeleniu tego „gola”, ponownie można było ujrzeć futbolówkę w siatce gospodarzy. Luke Shaw asystował, zaś zainkasował gola Paul Pogba. Zarówno Anglik, jak i Francuz nie rozgrywają zbyt dobrego sezonu. Takie momenty mogą być okazją do przełamania się dla nich obydwu.
Get in there, @PaulPogba! 🇫🇷#MUFC | #BURMUN
— Manchester United (@ManUtd) February 8, 2022
(SZCZĘŚLIWE) Burnley
Burnley od pewnego momentu zostało absolutnie zdominowane przez Manchester United. Mimo iż „Czerwone Diabły” wygrywały, szczęśliwie się ten mecz dla nich nie toczył. Nieuznana bramka, następnie już zaliczona, a kilka minut później powtórka z 12. minuty. Ponownie bowiem piłka była w bramce, jednak już samego gola brakowało. Dlaczego? Tym razem sędzia główny uznał, że Marcus Rashford faulował zawodnika drużyny przeciwnej, podczas rozgrywania tej akcji. Szczęście Burnley oparte było na decyzjach sędziowskich. Przy okazji wydarzeń dyskusyjnych, decyzja ostateczna zawsze była rozstrzygana na ich korzyść.
Po prostu – D O M I N A C J A!
Zawodnicy Manchesteru United nie spuszczali z pedału gazu. Ilość szans dla piłkarzy Manchesteru United była niezliczona. Próbował Scott McTominay, Edinson Cavani, Jadon Sancho, Bruno Fernandes i Marcus Rashford. Po tylu obiecujących próbach powinni zdobyć jakieś bramki. To się finalnie nie udawało. Brakowało albo celności, albo szczęścia. Wcześniej Mike Dean był największym przeciwnikiem zawodników gości, natomiast z czasem stał się nim Nick Pope. Gdyby nie kapitalne interwencje 29-latka, pewnie Burnley dawno straciłoby nadzieje na korzystny wynik w tym meczu. Wtedy patrząc na obraz samego widowiska, były one iluzoryczne. Zero strzałów Burnley w pierwszej połowie jednak musiało coś znaczyć.
Burnley – Manchester United
- Posiadanie piłki: (BUR) 39-61 (MUN)
- Strzały: (BUR) 0-12 (MUN)
Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić
Manchester United kompletnie zdominował pierwszą część spotkania. Wszyscy jednak wiedzą, iż wynik 0:1 nigdy nie jest bezpiecznym rezultatem. Mimo iż ekipa Burnley nie miała absolutnie żadnych perspektyw do „powrotu”, udało im się wyrównać. Akcja kombinacyjna po wyjściu piłkarzy z szatni skończyła się bramką Jay’a Rodrigueza. David de Gea niejednokrotnie uratował swój zespół w bieżącym sezonie. Tym razem nie był w stanie. Napastnik Burnley, do tej pory swojego gola w obecnej kampanii Premier League nie miał.
54' The equalising moment 🤩 1-1#BURMUN | #UTC pic.twitter.com/0QltZZjN6u
— Burnley FC (@BurnleyOfficial) February 8, 2022
Odmienione Burnley
Kolejne minuty pokazały, iż bramka to nie było dzieło przypadku. Burnley wyszło na drugą połowę bardzo ofensywnie. Swoimi strzałami kilkukrotnie mógł postraszyć Davida de Geę, Wout Weghorst. Uderzenia były jednak niecelne bądź kapitalnie wybronione przez hiszpańskiego bramkarza. The Clarets pokazało, że potrafią przycisnąć przeciwnika i przejąć inicjatywę. Początek drugiej połowy był lepszy od całej pierwszej. Wcześniej wspomniany holenderski napastnik zaliczał szczególnie udane zawody. Poza asystą był bardzo aktywny w akcjach ofensywnych. Brał w nich czynny udział, rozrzucając skutecznie piłkę na boki.
Desperackie próby poprawy
Można powiedzieć, iż pierwsze pół godziny drugiej części starcia na Turf Moor zostały ze strony Manchesteru United po prostu przespane. Czas dominacji ekipy Ralfa Rangnicka się skończył. Aby odwrócić niekorzystny los meczu, zmiany były konieczne. Na boisko wszedł więc największy nieobecny na murawie, Cristiano Ronaldo. Sean Dyche również dodał jedną nową twarz na boisko. Z powodu urazu zszedł Maxwel Cornet, a wprowadzony został Aaron Lennon. „Czerwone Diabły” faktycznie wróciły do gry z pierwszej połowy. Ofensywna gra, ale nieskuteczne akcje. Do najgroźniejszej szansy dopadł Raphael Varane. Uderzył z zaledwie kilku metrów, natomiast ściana, w jaką wcielił się dziś Pope, była tak szczelna, że nie sposób było przez tę zasłonę się w jakikolwiek sposób przedrzeć. Mógł kupić swoje uznanie wśród kibiców Harry Maguire. W końcówce to on mógł bowiem zostać bohaterem, który strzeli gola na 1:2. Finalnie uderzył niecelnie i na tym właściwie wtorek w Premier League się skończył. Anglik i cała jego drużyna musiała obejść się ze smakiem.
Podsumowanie
Jest to przykład meczu, po którym żadna strona nie jest w pełni usatysfakcjonowana. Pierwsza połowa zdecydowanie należała do Manchesteru United. W drugiej zaś tak łatwo nie było. Źle się to starcie „Czerwonym Diabłom” układało właściwie zaraz po wyjściu z szatni na drugą część meczu. Kolejne minuty potwierdziły tylko niestabilność ekipy Rangnicka. Próby doprowadzenia do finalnego zwycięstwa były, jednak nic się nie udawało. Ambicje Manchesteru United sięgają znacznie wyżej niż Liga Europy, czy Konferencji. Przy tak nieregularnej grze, na coś takiego się zapowiada. Sympatycy ich dzisiejszych przeciwników również nie mogą być zbyt zadowoleni. Oczywiście – remis z tak wysokiej rangi zespołem zawsze może cieszyć. Mimo wszystko Burnley dalej zamyka ligową tabelę, a taki remis niewiele im w tej kwestii daje.
______________________________________________________________________________________________________________________________
Premier League
Turf Moor (Burnley)
Burnley 1:1 Manchester United (0:1)
Strzelcy bramek:
Paul Pogba (18’) (Luke Shaw) (MUN)
Jay Rodriguez (47’) (Wout Weghorst) (BUR)
Składy
Skład Burnley: Nick Pope, Erik Pieters, Ben Mee, James Tarkowski, Connor Roberts, Dwight McNeil, Josh Brownhill, Ashley Westwood, Maxwel Cornet, Wout Weghorst, Jay Rodriguez
Ławka rezerwowych: Phillip Bardsley, Ashley Barnes, Nathan Collins, Jack Cork, Wayne Hennessey, Aaron Lennon, Kevin Long, Matthew Lowton, Dale Stephens
Trener: Sean Dyche
Skład Manchesteru United: David de Gea, Luke Shaw, Harry Maguire, Raphael Varane, Diogo Dalot, Scott McTominay, Paul Pogba, Jadon Sancho, Bruno Fernandes, Marcus Rashford, Edinson Cavani
Ławka rezerwowych: Anthony Elanga, Dean Henderson, Phil Jones, Victor Lindelof, Jesse Lingard, Juan Mata, Nemanja Matic, Cristiano Ronaldo, Aaron Wan-Bissaka
Trener: Ralf Rangnick
Sędzia główny: Mike Dean (Anglia)