Brighton wygrywa na Vicarage Road 2:0!

Brighton miało dzisiaj okazję pobić klubowy rekord względem meczów bez porażki w Premier League. Z kolei Watford mógł przebić najgorszy wynik w historii klubu pod względem serii przegranych u siebie w najwyższej klasie rozgrywkowej. I tak właśnie się stało: obie te rzeczy dzisiaj się spełniły. Brighton wygrało na Vicarage Road 2:0 i skończyło się bez niespodzianek. Jak wyglądało to spotkanie? 

Klamra Brighton

Mewy zaczęły sezon imponująco, ale później miały trzy miesiące bez wygranej. Teraz jednak wydaje się, że znów są na fali wznoszącej. Dlatego nie powinno nas dziwić to, jak zaczął się ten mecz. Momentalnie drużyna Grahama Pottera ruszyła do ataku, i momentalnie stworzyła sobie dogodne sytuacje do zdobycia gola. Przede wszystkim należy wspomnieć o szansie Jakuba Modera, który już na starcie meczu po wrzucie z autu oddał bardzo groźny strzał na bramkę Fostera, lecz Anglik zachował się wyśmienicie. Ponadto, golkiper Watfordu równie dobrze spisał się przy świetnym uderzeniu Neala Maupaya z dystansu. Zresztą ogólnie ta dwójka była dzisiaj absolutnie fundamentalna w ofensywie Mew.

Watford głównie się bronił, z rzadka wyprowadzał jakiekolwiek akcje ofensywne. Jako najlepszą sytuacją Watfordu w pierwszej części meczu należy określić kontratak w wykonaniu Emmanuela Dennisa. Nigeryjczyk przebiegł przeszło pół boiska z piłką, miał sytuację dwóch na dwóch wraz z Joshuą Kingiem, ale nie zagrał piłki koledze. Finalnie skończyło się na niczym, a powinno być może golem dla Szerszeni. Ale ogólnie Watford skupiał się głównie na defensywie. Natomiast Brighton, jak to Brighton, cieszyło się grą i tworzyło naprawdę sporo niezłych okazji do zdobycia gola.

Poza strzałami Modera i Maupay Mewy miały jeszcze sporo do zaoferowania. Mnożyły się strzały, jak np. sytuacja Pascala Grossa po wrzutce Jakuba Modera. Łącznie Brighton miało piłkę aż przez 71% czasu w pierwszej części meczu. Nieprzypadkowo na wstępie pojawiła się wzmianka odnośnie tego, jak wyglądała dotychczasowa forma Brighton. Początek świetny, później zdjęcie nogi z gazu, a w ostatnich tygodniach znów przyśpieszenie. Podobnie było w starciu z Watfordem, gdzie pierwsze minuty były kapitalne, ale później nastąpiło zwolnienie gry. Zawodnicy Pottera wymieniali podania, lecz wiele z tego nie wynikało. Jednakże patrząc na gola, opłacało się czekać.

Que golazo!

Tuż przed końcem pierwszej połowy Brighton przyśpieszyło i po akcji prawą stroną Lampteya piłka trafiła w pole karne. Dla niektórych być może niewygodna, być może nie był to idealny pass. Ale od czego jest Neal Maupay? Francuz kapitalnie uderzył futbolówkę z woleja i do fantastycznego gola strzelonego z West Hamem Francuz dodaje trafienie jeszcze dobitniej pokazujące, że niektóre jego gole mogą być w galerii sztuki. Jednocześnie Maupay wyrównał rekord Brighton pod względem goli strzelonych w Premier League. Dotychczasowy najlepszy strzelec Mew, Glen Murray, miał 26 bramek. Obecnie, Maupay ma tyle samo trafień i zapewne prędzej czy później sam będzie dzierżył miano najskuteczniejszego piłkarza Mew w historii występów tego klubu w Premier League.

Przebudzenie

O ile w pierwszej części meczu Watford wyglądał turbo źle, o tyle w drugiej było już dużo lepiej. Zresztą zmiany dokonane tuż przed startem drugiej połowy mogły świadczyć o zmianie nastawienia Szerszeni. Na boisku pojawił się choćby Ismaila Sarr, najlepszy skrzydłowy The Hornets, którego kibice nie mogli oglądać od przeszło trzech miesięcy. I to było widać w samej grze: Watford wziął się do roboty. Pojawiły się liczne szanse, strzały, próby. Ponadto, w końcu gra przesunęła się pod pole karne Brighton i momentami fani Mew mogli mieć przyśpieszone bicie serca. Choćby przy strzale Dennisa: Nigeryjczyk przedarł się, dość niezgrabnie, ale jednak, przez trzech zawodników rywali po czym oddał bardzo mocny strzał w poprzeczkę. Czy to był moment kulminacyjny ataków Watfordu? Pewnie tak, bo gdyby wtedy Dennis trafił do siatki, a szansa była naprawdę świetna, zapewne cały mecz wyglądałby inaczej. Ale jak wiadomo powszechnie, niewykorzystane sytuacje lubią się mścić.

Bo Brighton w 82 minucie zabiło mecz. Powinno to zrobić dużo wcześniej. Znów świetne okazje na bramkę miał Jakub Moder, ale dzisiaj szczęście nie było po jego stronie. Trzeba powiedzieć sobie wprost, że Polak zagrał naprawdę dobrze, jednak obie próby, które powinny zakończyć się golem zostały zablokowane. Aczkolwiek właśnie po takiej akcji był rzut rożny, który okazał się być kluczowy. Centra w pole karne, zamieszanie, strzał Webstera, odbity, dobitka i… gol! Brighton strzela drugą bramkę, Brighton zamyka mecz.

Finalnie to właśnie Mewy Pottera wygrały, co się zgadza ze wszystkim, co oglądaliśmy dotychczas. Brighton wygrywało tylko z rywalami, którzy byli niżej od właśnie zespołu z The Amex w tabeli. Dzisiaj tak było, i dzisiaj było zwycięstwo. Watford może pluć sobie w brodę, bo były dobre momenty, by zagrozić rywalom. Ale co z tego, skoro wciąż w tabeli jest strefa spadkowa? Gdzie skończy Brighton? Gdzie skończy Watford? O tym przekonamy się dopiero w okolicach końca maja.

Udostępnij:

Facebook
Twitter