Będąca bez formy drużyna, niebieskie koszulki, mająca problemy kadrowe, ostatnimi czasy traci dużo bramek… Ten opis pasuje do obu zespołów, którym przyszło się dzisiaj zmierzyć na Stamford Bridge. Chelsea, która wciąż liczy się w walce o mistrzostwo Anglii podejmowała u siebie Everton. The Toffees od początku października wygrali ledwie jeden mecz i tym razem też nie byli faworytem do triumfu.
Ale Chelsea dalej jest nieskuteczna
Nie zaskoczę Was, jeśli powiem, że w I połowie The Blues totalnie zdominowali gości z Liverpoolu. Tylko co z tego, skoro po pierwszych trzech kwadransach było 0:0. Swoje szanse marnowali Reece James czy Mason Mount, który bez wątpienia miał najlepszą okazję do zdobycia gola. Rudiger świetnie wypracował pozycję strzelecką Anglikowi, ale ten przegrał pojedynek 1 na 1 z Pickfordem, który bardzo dobrze obronił strzał nogą. Chelsea jednak dalej próbowała
Gospodarze mieli zdecydowanie więcej strzałów i ciekawych sytuacji aby otworzyć wynik niż Everton, ale widoczny był dzisiaj brak takiego typowego napastnika. Pytanie tylko, czy z napastnikiem byłoby łatwiej tworzyć więcej ciekawszych akcji i czy byliby bardziej skuteczni niż zawodnicy desygnowani w bój przez Thomasa Tuchela, ale tego się już nie dowiemy.
Rafa Benitez miał plan
Everton był bardzo dobrze zorganizowany w defensywie i popełniał niewiele błędów, co dawało nadzieję byłemu szkoleniowcowi Chelsea na zdobycie punktu. Jeśli chodzi o zagrożenie pod bramką Mendy’ego, to gracze gości niezbyt go zatrudniali. Jedynymi ciekawszymi próbamy były strzały Anthony’ego Gordona z dystansu oraz Kenny’ego, ale ten przeleciał wysoko nad poprzeczką.
Ten drugi padł już w II połowie, a w niej gospodarze dalej atakowali. Szczęścia z dystansu szukał Mount, ale, nawet po rykoszecie, nie zdołał pokonać Pickforda. Nieco później groźnie główkował Loftus-Cheek, ale piłka przeleciała tuż nad poprzeczką.
Na kłopoty Mason Mount
I w końcu, w 70. minucie, Chelsea przełamała defensywę Evertonu. Thiago Silva przejął piłkę w środkowej strefie boiska, James dograł futbolówkę na prawą stronę do Mounta, a ten uderzył przy bliższym słupku i pokonał Jordana Pickforda. Trójka najlepszych graczy The Blues w bieżącym sezonie wypracowała akcję bramkową – to też warto podkreślać, że Tuchel może na nich liczyć.
Ale wystarczył jeden stały fragment gry, jedno niedopatrzenie Saula Nigueza, jedna chwila zawahania u Antonio Rudigera i to wszystko doprowadziło do remisu. Konkretniej 19-letni Jarrad Branthwaite, który rozgrywał dzisiaj piąty mecz w Premier League i został bohaterem The Toffees. Bo oprócz gola, dołożył dobrą grę w obronie i razem z Pickfordem dostanie pewnie duże piwo od kolegów.
Premier League
Londyn (Stamford Bridge)
Chelsea 1-1 Everton (0-0)
Mount 70 – Branthwaite 74
Chelsea: Mendy – Azpilicueta (80 Chalobah), Silva, Rudiger – James, Loftus-Cheek (65 Barkley), Jorginho, Alonso (65 Saul) – Ziyech, Pulisić, Mount.
Everton: Pickford – Holgate, Branthwaite, Keane, Godfrey – Kenny, Doucoure, Gomes (70 Gbamin), Gordon (90 Onyango) – Iwobi, Simms (62 Dobbin).
żółte kartki: Loftus-Cheek, Jorginho – Holgate, Andre Gomes, Dobbin.
sędziował: Michael Oliver.