Barcelona zdeklasowana. Jak Bayern pokonał zespół Xaviego?

Barcelona w Lidze Europy. Tego nikt się nie spodziewał, prawda? W środowy wieczór Bayern pokonał Dumę Katalonii na Allianz Arena 3:0. Może nie w tak imponujący sposób jak w Lizbonie (8:2), ale wciąż udowodnił wyższość nad Katalończykami, którzy nie mogli zrobić zbyt wiele. I mimo tego, że wyglądało to lepiej niż ostatnio, wciąż to była dominacja. A Barcelona? Wciąż te same, powtarzające się błędy. Nagelsmann zdeklasował Xaviego, Bayern rozbił Barcelonę, dzień jak co dzień w Lidze Mistrzów. Jednak jak wyglądało to spotkanie od kuchni? 

Pomysł Xaviego

Xavi przyszedł do Barcelony z jasnym planem nie tylko na ten zespół, ale też na futbol. Kreowany przez media na następcę Guardioli Hiszpan chce przywrócić na Camp Nou stare tradycje: wysoki pressing, intensywność, juego posicional (grę pozycyjną) oraz, jako efekt, trofea. Póki co od jakichkolwiek tytułów Barcelonie bardzo daleko. Jednakże zmiana przeprowadzana przez Xaviego, nawet jeśli miał niedużo czasu, już jest widoczna.

Piłkarze Barcelony w pierwszej połowie, zwłaszcza na początku wyglądali nieźle. Ponadto, od samego początku widać było, jaki jest plan na grę (czego brak było za Koemana). Xavi doskonale wiedział, że ciężko będzie rywalizować z Bayernem na dawnych zasadach, czyli długo przygotowując atak pozycyjny. Dlatego kazał swoim piłkarzom jak najszybciej atakować, zagrywać dokładne piłki przez dwie linie, żeby jak najszybciej przedostać się do przodu. Póki co Barcelona Hernandeza bardziej przypomina zespół Luisa Enrique, słynący z bezpośredniego stylu gry, gdzie przestrzeń połyka się w błyskawicznym tempie aniżeli Dumę Katalonii z czasów Pepa Guardioli.

Szybkie ataki

O tym mówił w wywiadzie przed meczem Javi Martinez: były piłkarz Bayernu wspominał, że szansą dla Barcy są przestrzenie za piłkarzami ofensywnych Bawarczyków, których momentami jest aż zbyt wiele. I często Barcelonie, mimo dość prymitywnych jak na klub z Camp Nou środków, udawało się przedostać w strefę ataku.

Popatrzmy na obrazki poniżej: w trzy sekundy Barca była w stanie przejść z własnej połowy pod pole karne Bayernu. Oczywiście, Dest źle przyjął piłkę, a cała akcja spaliła na panewce. Ale sam plan był niezły i na początku wychodził.

Co więcej, było wiele okazji, które Barcelona naprawdę powinna zamienić na gola. Można mówić co się chce, ale sytuacja dwóch na dwóch na połowie Bayernu przedstawiona poniżej to już okazja dogodna, żeby nie powiedzieć dobra na strzelenie gola Bayernowi, który – tak jak powiedział Martinez – zostawiał wiele przestrzeni za plecami ofensywnych piłkarzy. Można sobie wyobrazić, że gdyby tylko w miejscu Dembele lub Depaya był którykolwiek z dwójki Messi/Neymar, udałoby się wycisnąć z tej akcji dużo więcej. A skończyło się na niczym.

Jednakże Xavi wiedział, jak ugryźć zespół z Bawarii. I za to należą mu się brawa. A co jeszcze bardziej inspirujące, nie zamierzał się on bronić nisko czy okopywać we własnym polu karnym. Wręcz przeciwnie.

Początkowy pressing

Barca zaczynając mecz od środka nie zaczęła klepać po obronie i powoli szykować atak pozycyjny jak to zwykle ma miejsce. Zamiast tego od razu rzuciła się na połowę Bawarczyków i mając świadomość, że ciężko będzie bronić się przeciwko Bayernowi na swojej połowie, od początku zmusiła zespół gospodarzy do gry pod presją.

Przykładów było wiele, ale jednym z najbardziej dobitnych jest obrazek poniżej. Po rzucie rożnym Bayernu aż dwóch piłkarzy Barcy zaczyna naciskać na Davisa, który musi wycofać piłkę. Barcelonie, zwłaszcza na początku, udawało się trzymać Bayern z dala od swojego pola karnego, za co trzeba pochwalić zespół Xaviego. Ale nie trwało to wiecznie.

źródło: TVP1

Nieszczelność

Choć wysoki pressing pozwala na odbiór piłki blisko bramki rywala i utrudnia mu wyjście z atakiem, musi być wykonany perfekcyjnie. W weekend, podczas analizy Chelsea, pojawiło się słowo „kompaktowość”. Tego wymaga właśnie wysokie podejście do odbioru. Jeśli jeden piłkarz zapomni lub minimalnie spóźni się w ataku na piłkarzy rywala w finalnej tercji boiska, cała reszta nic nie zdziała. Co więcej, pressing, nawet dobrze założony, oznacza to, że w pewnym momencie gracze Barcelony grając wysoko musieliby zostać jeden na jednego ze swoim rywalem. Właśnie z połączenia braku jedności w podejściu do rywala przy polu karnym Bayernu i przegranych pojedynków brały się gole. Ale Barca była ostrzegana.

Pierwsza minuta meczu. Barcelona podchodzi do wysokiego pressingu. Tak jak kazał Xavi: Memphis oraz Gavi jako napastnicy, Dest i Dembele na skrzydłach. Ale co z tego, skoro Tolisso, piłkarz odpowiedzialny za rozprowadzenie gry w Bayernie, jest sam? I ta sytuacja nie zdarzyła się raz, tylko co najmniej dwa…

…albo nawet trzy…

A takie odpuszczanie pressingu kłóciło się z tym, co chciał grać zespół Xaviego. Wielokrotnie powtarzane były słowa Ralfa Rangnicka odnośnie pressingu: „To jest jak ciąża. Albo jesteś na 100% albo wcale. Nie ma półśrodków.” A wczoraj Barcelona, choć powinno się ją pochwalić za zmuszenie Bayernu do gry pod presją, nie była kompaktowa. To był pressing na alibi. Bo sam Tolisso był zbyt często sam, dostawał piłkę, a chwilę później zmieniał stronę. I cała Barca musiała się cofać do obrony mimo tego, że podeszła wysoko. Mimo ostrzeżeń, gracze Xaviego nie wyciągali wniosków. I z tego padł pierwszy gol.

Pierwsza bramka

Wspominając poprzednie mecze Katończyków z Bayernem trzeba przyznać wprost: gol stracony dopiero w 34 minucie to wynik dobry. Oczywiście, to tylko pokazuje skalę upadku klubu z Camp Nou, ale wciąż przez pierwsze 20 minut wyglądało co najmniej nieźle. Nie zawsze skutecznie, ale Barcelona starała się zakładać wysoki pressing, szybko kontrować, co – jak pokazałem powyżej – powinno przynieść więcej niż przyniosło. W pewnym momencie jednak wyszło to, co decyduje o wynikach meczów: przygotowanie fizyczne. Bo Barcy starczyło sił na grę w wysokim pressingu na niezłym poziomie na około 20/30 minut. Później zaczęły się kłopoty i wolne przestrzenie.

Przede wszystkim: oddawanie piłki. Gracze Xaviego, o ile na początku wychodzili z kontrami za pomocą dłuższych celnych podań, o tyle później było z tym dużo gorzej. W pewnym momencie Barca nie tylko straciła się na pressing, ale też na pokazywanie się do gry. Zwróćmy uwagę na sytuację poniżej. Dest dostaje piłkę ciężką do przyjęcia, a do tego nikt nie pokazuje mu się na pozycję. Amerykanin nie ma innej możliwości i oddaje piłkę za darmo Bawarczykom. Domino ruszyło. 

Strata piłki, zdarza się. Barcelona chce podejść do wysokiego pressingu.  Ale tak jak wcześniej zostało pokazane: nie jest to podejście w 100% szczelne. Choć na pierwszy rzut oka wygląda na to, że jest w porządku. Nic bardziej mylnego.

Leroy Sane. Piłkarz, który w poprzednim sezonie miał kłopoty z przystosowaniem się do gry w Bayernie. Jednakże w meczu z Barcą potwierdził swoją formę w obecnej kampanii.

Poniżej ma on na tyle czasu i miejsca, by odwrócić się z piłką, rozejrzeć się i celnie podać. Czyli stanowczo za dużo, zważając na to, że jednym zagraniem Bayern minął sześciu piłkarzy Barcelony, a dwoma wszedł w pole karne Katalończyków.

To oczywiście prowadzi do sytuacji bramkowej. Pique spowolnił Lewandowskiego i uniemożliwił mu oddanie strzału, co trzeba uznać za porządnie wykonaną robotę obrońcy. Sytuacja była jeszcze do wybronienia. Ale jeśli ani Mingueza, ani Lenglet nie są w stanie wyskoczyć do górnej piłki, brak straty gola jest niemożliwy.

Pan Piłkarz Leroy Sane

Pierwszy gol to seria pomyłek Barcy, które już były popełniane wcześniej. Oddawanie piłki, nieszczelny pressing, przegrane pojedynki i zostawianie rywalom zbyt wiele miejsca. Trzema podaniami Bayern zdobył bramkę. Lecz nie byłoby tego, gdyby nie Leroy Sane. Rok temu Niemiec miał ogromne problemy po przyjściu z Manchesteru City na Allianz Arena. Teraz jednak bierze na swoje barki grę całego zespołu, co zresztą widać po liczbach. Sześć meczów, pięć goli i cztery asysty. To statystyki Sane w obecnym sezonie Ligi Mistrzów. Ale zmiana nie dokonała się sama z siebie. Dobra dyspozycja Sane ma związek ze zmianą jego roli w drużynie Bawarczyków.

https://twitter.com/FCBayern/status/1468713062995746816

Z typowego lewego skrzydłowego, który miał rozciągać pole gry w zespole Manchesteru City, Sane zmienił się w kreatora gry. Jak do tego doszło?

Przewaga Bayernu w środku

Podobnie jak w przypadku Bernardo Silvy, Sane został przestawiony bardziej do środka pola, co daje mu większy wpływ na grę Bayernu. Co więcej, wspomniana wcześniej szerokość boiska w fazie ofensywnej jest wciąż zachowana przez Bayern: na lewej flance cały czas śmiga niezniszczalny Alphonso Davis. Nagelsmann zatem wykorzystał zarówno fakt, że ma szalenie zdolnego wahadłowego w swoich szeregach, jak i to, że Sane potrafi decydować o wyniku meczu.

Dodatkowo, Bayern dzięki przesunięciu Sane do środka zyskał dużo więcej. Przewagę w centralnej strefie nie tylko przy wyprowadzeniu piłki, ale też tak naprawdę na wprost bramki Barcelony. Cztery na trzy w miejscu, skąd oddaje się najwięcej strzałów i podań decydujących o wyniku. To podanie Sane ze środka przy pierwszej bramce otworzyło grę Bayernowi. I znów ze środka padła druga bramka.

Gol na 2:0

Jak już zostało wspomniane we wstępie, wysoki pressing oznacza grę jeden na jednego. W pewnym momencie dochodzi do takiej sytuacji. Druga bramka, podobnie jak pierwsza, zaczyna się od pressingu Barcelony. Zespół Xaviego podchodzi wysoko do Bawarczyków i stara się odzyskać piłkę. Ale niestety, nic nie jest takie proste jak wydaje się na papierze.

Na nieszczęście Barcelony z boiska zejść musiał Jordi Alba. Oczywiście, należy szanować głosy, że Oscar Mingueza to piłkarz solidny i perspektywiczny. Jednakże chyba nie jest on w stanie przeskoczyć pewnego poziomu. I tak też było w meczu z Bayernem, gdzie mimo tego, że trzymał blisko Comana, mimo tego, że wydawało się, iż sytuacja jest pod kontrolą, i tak piłka przeszła. Przeszedl też Coman.

Drugi gol to tak naprawdę konsekwencja tego, o czym pisałem wyżej. Barca nieszczelna w pressingu. Bayern ma przewagę w środku pola. De Jong jest pozostawiony sam na dwóch przeciwników, w tym Sane, który zszedł do środka. I oczywiście, Ter Stegen popełnił błąd. Niemiec powinien tę sytuację wybronić bez kłopotu. Jednakże tak się nie stało, i choć wina spoczywa też na bramkarzu, ponosi ją cały zespół, który stanowczo za łatwo dał przejść Bayernowi do ofensywy i oddania strzału.

Czy Bayern grał w dwunastu?

Mówi się czasem, że kibice to dwunasty zawodnik. Na szczęście dla Barcelony, w środowy wieczór fanów nie było na Allianz Arena, bo stricte z boiska wynikało, że piłkarzy Bawarczyków jest chyba więcej. W każdej sytuacji gracze Nagelsmanna byli w stanie stworzyć przewagę liczebną. W każdej. A nawet jak się nie udawało, to Barcelona nie potrafiła tej sytuacji wykorzystać.

Powyżej przedstawiona sytuacja to Bayern w obronie. Bayern w obronie, który i tak ma w okolicach swojego pola karnego aż dziewięciu piłkarzy, czyli więcej (!) niż Barcelona. W jaki sposób Barca chciała strzelić gola i wygrać ten mecz, skoro nie była w stanie stworzyć sobie przewagi nawet w ataku pozycyjnym? Jak można było chcieć pomarzyć o zwycięstwie w Monachium, skoro nawet w ofensywie piłkarzy Barcelony było mniej od broniących Bayernu? Skoro nawet przy aucie pod polem karnym Bayernu to gracze Nagelsmanna mieli większą liczbę piłkarzy zdolnych do odbioru piłki i zabicia pomysłów Barcelony?

Ktoś może powiedzieć, że Barca miała przewagę w obronie, miała trzech stoperów. Co się stało z tą przewagą? Chwilę przed pierwszym golem w polu karnym Blaugrany pojawiło się czterech piłkarzy gospodarzy, z czego Tolisso stał sam jak kołek na zamknięciu akcji. Tak naprawdę to Bayern cały czas miał przewagi. W każdej strefie boiska. W każdej sytuacji. A nawet jak nie miał, to i tak strzelał i robił co chciał (jak przy pierwszym golu).

Bramka na 3:0

Może zabrzmieć to dziwnie, ale Barcelona tak naprawdę trzy razy dała się skontrować. Mimo tego, że plan był taki, by to Bayern był kontrowany, coś nie wyszło i Barca dostała trzy gole po szybkich atakach. Dokładnie w ten sposób padł trzeci gol. Scenariusz jest analogiczny do dwóch poprzednich.

Barcelona traci piłkę na połowie rywala. Lewandowski wygrywa przebitkę z Busquetsem i nagle ma wokół siebie dużo miejsca. A gdy piłkarz takiej klasy ma dużo miejsca coś może się stać.. Barcelona przekonała się o tym przy dwóch pierwszych golach. Przy trzecim także. Lewandowski odwraca się i zagrywa cudowne, diagonalne podanie do Davisa.

Kanadyjczyk robi to, co potrafi najlepiej: wjeżdża w pole karne rywali. Podaje do Musiali, a ten zdobywa gola pieczętującego wynik. Natomiast zwróćmy uwagę na jeszcze jedną rzecz. Lewandowski, siedem sekund po podaniu już jest pod polem karnym Barcelony. Ostatecznie wyprzedził on podczas swojego biegu czterech piłkarzy Barcelony. I ta sytuacja jest najdobitniej pokazująca fakt, jak źle Barca jest przygotowana fizycznie.

Bez szans

Barcelona została rozbita. Xavi też. Mimo tego, że pomysł Hiszpana na mecz był słuszny, mimo tego, że wyglądało to nieźle – tak jak mówił Mariusz Pudzianowski – „to nic nie dało i tak”. Bayern jest drużyną o lata świetlne od Barcelony. I nic nie zapowiada zmian w tym układzie przez najbliższe lata. Xavi ma sporą drogę do przejścia z Dumą Katalonii, jednakże tak jak sam mówił na konferencji pomeczowej: „teraz zaczyna się nowa era”. Barca będzie walczyła na wiosnę w Lidze Europy. Tam, gdzie jej miejsce. Ale nawet w tych rozgrywkach, przy takich błędach, które Barcelona popełniała i powtarzała w meczu z Bayernem, może być ciężko. Niestety, drodzy fani Barcy, ale – cytując Xaviego – taka jest nasza nowa rzeczywistość.

(zdjęcia: TVP1)

Udostępnij:

Facebook
Twitter