Mieszanka Pepa z Luisem Enrique: jak Barcelona pokonała Atletico?

W końcu. Ostatnie lata to raczej negatywna atmosfera w ogóle wokół Barcelony. Jednakże widać było od samego początku, że Joan Laporta chce ten wydźwięk zmienić. Ściągnięcie Alemanego, stopniowe odgruzowywanie ekipy z Camp Nou, wracanie do korzeni. Przyjście Xaviego, a z nim Daniego Alvesa. Widać było stopniowe poprawianie sytuacji. Choć ciężko szukać pozytywów w takich meczach jak z Deportivo Alaves, to wciąż widać progres. Jeszcze miesiąc temu Blaugrana była w stanie postawić się Realowi. Teraz po raz pierwszy od naprawdę dawna wygrała mecz z rywalem z górnej półki. Fakt, Atletico najlepsze nie jest. Ale Barcelona patrzy na wynik i się uśmiecha. Jednakże największe powody do pozytywów gracze Xaviego mogą uzyskać patrząc zwyczajnie na swoją grę. 4:2 i popis siły. Jak Barca zdeklasowała Los Colchoneros? 

Inspiracje Enrique

Czy Luis Enrique nie jest przypadkiem przez fanów Barcelony niedoceniany? Jako drugi trener w historii Dumy Katalonii ustrzelił potrójną koronę. Później zdobył krajowy dublet. Oczywiście, w ostatnim sezonie to był tylko Copa del Rey, ale były tez momenty cudowne, jak 6-1 z PSG czy wygrana z Realem 3-2 na Bernabeu. A jednak zdecydowana większość fanów Blaugrany wspomina z rozrzewieniem czasy Guardioli, podczas gdy Enrique musiał użerać się z Bartomeu i całą bandą łajdaków, którzy doprowadzili Barcę do upadku. Mimo to był w stanie doprowadzić do licznych triumfów w stylu dość mało barcelońskim. Bo o ile Pep liczył na jak najdłuższe utrzymanie się przy piłce i powolne budowanie akcji, to Enrique wolał jak najszybsze budowanie akcji, by zagrozić rywalom. Wertykalność, bezpośredniość, zwał jak zwał. Każdy wie, o co chodziło Lucho.

Nie można też zapominać, że Xavi, choć wielu upatrywało w nim „nowego Pepa”, grał też u Enrique. Przez sezon, ale grał. I patrząc na to, jak prezentuje się Barca pod wodzą nowego menedżera można odnieść wrażenie, że ogólny zamysł na grę wziął on jednak z Luisa Enrique, nie z Guardioli. Dlaczego na Camp Nou ściągnięto Ferrana Torresa, Aubameyanga czy Adamę Traore? Przede wszystkim po to, by byli oni w stanie szybko przenieść grę do przodu. Bo to są zawodnicy gwarantujący szybkość, którzy mogą zaatakować rywala de facto od razu. Takich piłkarzy w kadrze ekipy Dumy Katalonii brakowało przez bardzo długi czas.

Przecież Memphis Depay czy Luuk De Jong to raczej nie są piłkarze, którzy zapewniają szybkie przesunięcie gry do przodu. Ronald Koeman narzekał na wiele rzeczy, często niesłusznie, ale akurat z brakiem tempa na skrzydłach miał rację. Aczkolwiek Xavi od początku zamiast marudzić zaczął działać i powołał z juniorów choćby Ez Abde. A w styczniu dostał jeszcze lepszych piłkarzy pod tym względem. Bo Barca musi mieć szybkość na skrzydłach.

Panie Dembele, widzi Pan?

Naprawdę ciężko jest w to uwierzyć. Do drugiego takiego casusu jeszcze dojdziemy w tym tekście, ale nie jest to sytuacja, której można byłoby oczekiwać. Nie może być tak, że zawodnik w gruncie rzeczy tymczasowy daje popis gry, ktorym zawstydza piłkarza, który ma stanowić o przyszłości klubu. Okej, Dembele z Barcy odejdzie, zapewne za darmo. Aczkolwiek Laporta i Xavi chcieli, by był przyszłą twarzą projektu o nazwie „Barcelona Xaviego”.

Ousmanne Dembele przez niemalże pięć lat w Barcelonie opuścił tyle samo spotkań, co zagrał w barwach klubu z Katalonii. Ale w sumie to nie jest aż tak istotne, bo nawet gdy już Francuz pojawiał się na boisku, ciężko było znaleźć jakieś pozytywy. Oczywiście, były momenty. Takie jak w starciu z Benficą, kiedy wszedł i ożywił grę zespołu. Barcelona potrzebuje takich pilkarzy jak Dembele w formie, czyli szybkich, dobrych z piłką przy nodze i dających efekt „wow” dryblingami czy po prostu swoją dyspozycją. Jednak musi być to regularne. A fakty są takie, że Adama Traore przez przeszło 60 minut ponownego debiutu na Camp Nou zaprezentował równiejszą dyspozycję od Dembele podczas pięcioletniego pobytu w stolicy Katalonii.

Adama? Top

A Adama? Czerpał z debiutu tyle, ile tylko mógł. Nie grymasił, tylko harował. I takich ludzi Xavi potrzebuje. Nie ma co robić z Adamy Traore nadczłowieka, ale po prostu dał z siebie tyle, ile mógł. Dryblował, sprawiał kłopoty Hermoso. I za każdym razem, gdy tylko dotykał piłki fani na Camp Nou robili pozytywną wrzawę. Zwłaszcza, że piłkarz wypożyczony z Wolverhampton na pewno zaskoczył wielu utożsamiających go jedynie z olbrzmią szybkością i muskulaturą. Bo wczoraj każdy kontakt z futbolówką Traore po prostu coś wnosił do gry Barcelony. Gdybyśmy spojrzeli na jego występ zobaczylibyśmy różne oblicza.

Z jednej strony odbiór prowadzący do pierwszej bramki Barcelony. Z drugiej asysta przy trafieniu Gaviego. Albo gra na jeden, dwa kontakty. Zaś w następnej akcji kosmiczny rajd środkiem boiska, by rozerwać defensywę Atletico. Barcelona takich ludzi potrzebuje. Mieszanka zaangażowania, szybkości i słynnego DNA Dumy Katalonii. Nie wiadomo, jak często Adama będzie wyglądać tak spektakularnie jak wczoraj. Jednakże jeśli takie mecze ma on dawać nawet raz czy dwa na miesiąc to chyba dobry układ.

Inspiracje Pepem

Jednakże warto również zwrócić uwagę na to, jak Xavi zainspirował się Pepem. Można mówić co się chce, ale fakt faktem, że to Guardiola jest najpewniej największą inspiracją dla legendy Barcelony. To Pep wyznacza trendy w nowoczesnym futbolu. Dlatego warto spojrzeć na jego Manchester City i zrozumieć, co takiego Xavi chce wycisnąć z zespołu mistrzów Anglii, by przeszczepić to do swojego zespołu, jakim jest Barcelona.

Przede wszystkim warto wspomnieć o półprzestrzeniach. Piłkarze City, zwłaszcza skrzydłowi, mają za zadanie stać jak najszerzej. Najczęściej to ma prowadzić do tego, czego chce Pep: jego maksymą odnośnie grania w ofensywie jest to, by nie poruszać piłki, tylko ruszać rywalami. I właśnie dzięki takiemu szerokiemu ustawieniu najczęściej pojawiają się luki w defensywie przeciwników. Zresztą w tym momencie warto wspomnieć o pewnej bardzo istotnej statystyce. Mianowicie: jaka część wszystkich kontaktów z piłką zespołów Premier League to dotknięcia futbolówki w tzw. półprzestrzeniach, czyli korytarzach między środkiem boiska, a strefą boczną? Otóż City w tym aspekcie nie ma sobie równych i znajduje się na pierwszym miejscu z wynikiem na poziomie 22%.

Zresztą aby zrozumieć jak City wykorzystuje półprzestrzenie wystarczy spojrzeć na Joao Cancelo. Niby lewy obrońca, ale dzięki szeroko ustawionemu skrzydłowemu może zejść do środka. Tam jest kratorem. Xavi rzecz jasna to widzi i chce tego spróbować. Barcelona tak właśnie zagrała.

Xavi masterclass

Barcelona wczoraj rozniosła Atletico. Tak to trzeba opisać. To był najlepszy mecz Blaugrany na pewno za kadencji Hiszpana, być może nawet najlepszy w tym sezonie. Zwłaszcza w pierwszej połowie Barca zwyczajnie zdeklasowała rywali. Mogło podobać się wszystko: wymienność pozycji, gra z piłką, gole, wysoki pressing. Jeśli jakieś spotkanie może być dla Xaviego meczem założycielskim, to właśnie wczorajsze starcie z Los Cochoneros. Działało wszystko. Czyli tak naprawdę co?

Przede wszystkim warto spojrzeć na średnie pozycje zawodników wyjściowej jedenastki Blaugrany we wczorajszym meczu z Atleti. To dużo wyjaśnia. O wpływie Traore na grę zespołu już pisałem wyżej, ale warto docenić to, jak Xavi przygotował zespół na rajdy Adamy. Oczywiście, być może się mylę, ale nagromadzeniegry głównie po lewej stronie boiska (stamtąd płynęło aż 50% akcji ofensywnych Barcy we wczorajszym meczu) to nie tylko chęć zagrożenia ekipie SImeone w postaci klepek między Gavim, Albą i De Jongiem. To też chęć przerzucenia jak największej uwagi Atletico właśnie na tę stronę boiska, by durga pozostała wolna. By tam Adama, który może wygrać pojedynek z każdym, pozostał sam na sam z Mario Hermoso.

Dani „Wieczny” Alves

Gdy ludzie we Włoszech zastanawiają się, jakim pojedynczym słowem opisać np. Francesco Tottiego czy Gianluigiego Buffona, na myśl przychodzi tylko jedno: eterna. Wieczny. Oni są wieczni. Ale czy kimś innym jest Dani Alves? Który wraca po pół roku nie grania w piłkę, w wieku 38 lat, po 2100 dniach przerwy od meczu na Camp Nou, do wyjściowej jedenastki Barcy? Który swoim występem przeciwko Atletico pokazał wszystkim, że w piłkę po prostu musisz umieć grać z uśmiechem? Jeśli tak będzie, będziesz mógł grać wiecznie. Nie ma tego Sergino Dest. To kolejny ten sam przypadek. Dani Alves bądź co bądź przychodził do Dumy Katalonii, aby być gościem od atmosfery. Aby być mentorem. A nie najlepszym piłkarzem starcia z bezpośrednim rywalem o TOP4. A by. Gol, asysta, czerwona kartka. Od sezonu 16/17 do wczoraj tylko dwóch zawodników osiągnęło podobny tercet w jednym meczu.

Jednakże warto również zwrócić uwagę na to, gdzie grał wczoraj Dani Alves. Nie był to już ten sam Brazylijczyk, który jechał od linii do linii i oskrzydlał schodzącego do środka Messiego. Teraz Dani to rozgrywający. Xavi próbował już wpleść Jordiego Albę do środka pola (np. w meczu z Elche), jednak każdy widzi, że główne atuty Hiszpana to mimo wszystko gra przy linii bocznej i dorzucanie piłki w szesnastkę. Ale jako że jest już szeroko grający Traore, to jakoś Barcelona musiała załatać cdziurę w środku pola. Jaki klub, taki Joao Cancelo. Być może Dani Alves to opcja krótkoterminowa. Aczkolwiek skoro działa, czemu nie? Naprawdę wczoraj to Brazylijczyk był jednym z kluczowych elementów w układance Xaviego. To on, mimo czerwonej kartki, wczoraj dyktował tempo gry. W środku pola. To jest właśnie majstersztyk taktyczny Xaviego.

Gdzie jest sufit Barcelony?

Dobre pytanie, prawda? Barca obecnie jest niczym Gavi: niesamowita, momentami zakrawająca o geniusz, z wielką pasją. Ale też niedojrzała. I to jest najpoważniejszy problem Dumy Katalonii. Defensywa przy stałych fragmentach wczoraj zawiodła, zresztą nie po raz pierwszy. Oczywiście, udało się wygrać, ba, nawet udało się gola nie stracić przy grze w 10. Są elementy do poprawy, bo Barcelona wybitnie nie kontroluje spotkań. Jeszcze.

Jednakże nie zapominajmy o tym, że Xavi w trzy miesiące odmienił klub z Camp Nou. Wlał wiarę. Są nowi piłkarze. Jest nowy, bardziej nowoczesny system i sposób grania. Są zwycięstwa. Barca z dziewiątej pozycji za Koemana przeniosła się obecnie na czwarte miejsce z perspektywą awansu na trzecią pozycję. Naprawdę to się może podobać. Ale wiemy jak jest z Barcą: tam jeden dobry mecz przeplata się z dwoma przeciętnymi. Za tydzień derby z Espanyolem. Zapewne nie będzie lepszej okazji, by pokazać, że pewien poziom Barcelona już przeskoczyła. Że znów jest w grze i ma się dobrze. Bo na ten moment wszystko na to wskazuje.

 

Udostępnij:

Facebook
Twitter