Bałtyk Koszalin to pierwszy zespół, w którym trenował Kacper Kozłowski. Po trzech latach spędzonych w klubie przeszedł do Pogoni Szczecin, z której wypłynął na głębokie wody. Po transferze Polaka do Brighton zarząd koszalińskiego klubu ma powody do radości. O nich na łamach „Interii” opowiedział Dariusz Płaczkiewicz, dyrektor Bałtyku.
Zdecydowanie jedną z kluczowych kwestii są finanse. „10% kwoty transferu to – po przeliczeniu – około 4 milionów złotych. – Taką wartość mamy przyjętą przy każdym przejściu naszego najzdolniejszego piłkarza do Pogoni Szczecin. Kilka takich umów jest podpisanych. Mamy nadzieję, że wszystko będzie realizowane zgodnie z zapisami”.
„4 miliony złotych to – jak na warunki III-ligowego dziś klubu – zawrotna kwota. – To jest budżet na 7-8 lat. Pomijam tutaj koszty obiektów sportowych, bo to pokrywa dotacja celowa z miasta. Na działalność merytoryczną przeznaczamy około 500 tysięcy złotych rocznie, więc można policzyć, że te 10% zapewniłyby nam 8 lat funkcjonowania”. Osiem(!) lat funkcjonowania za jeden transfer. Istotne, by zarząd odpowiednio rozdysponował te pieniądze na rozwój piłki w Koszalinie.
Zgodnie z zapisami w umowie pieniądze z transferu do budżetu Bałtyku Koszalin będą wpływały przez najbliższe trzy lata. Jak wspominał prezes Pogoni Szczecin, Jarosław Mroczek, taki model pokazuje mniejszym klubom z regionu, dlaczego warto współpracować z obecnym wiceliderem PKO Ekstraklsay. W rezultacie zespoły z okolicy będą mogły postawić na szybszy rozwój swoich wychowanków.
„Zarząd usiądzie do stołu i będzie to analizował. Szybki awans nie wchodzi w grę, bo w 2-3 lata wydalibyśmy te pieniądze i później obudzili się nad przepaścią. Myślę, że zimna głowa i rozsądek zaowocują dalszym rozwojem naszego klubu. Będziemy kontynuować pracę i poszukiwać kolejnych perełek z naszego regionu” – odpowiada dyrektor klubu Bałtyk Koszalin na pytanie dotyczące awansu.