Arsenal stracił szansę na ostatnie trofeum w tym sezonie
Mieli powalczyć w rozgrywkach, w których nie mają sobie równych – FA Cup. Zagrali jednak koszmarny mecz z Nottingham, co w połączeniu z ewidentnym błędem sędziego pozbawiło ich szans na rywalizację o 15. triumf w Pucharze Anglii. Po pierwszym meczu półfinałowym Carabao Cup z Liverpoolem liczyli na to, że mogą utrzeć nosa ekipie Jürgena Kloppa. Tak się ostatecznie nie stało. Rewanż zaprzepaścił marzenia o jakimkolwiek trofeum w tym sezonie i ukierunkował sytuację, w której znajduje się Arsenal. Pozostała im Premier League, a tam trzeba będzie zrobić wszystko, żeby zająć na koniec sezonu miejsce w pierwszej czwórce.
Arsenal ma szalonych piłkarzy – dzień z życia Thomasa Parteya
Ten sezon w Anglii prześladują sprawy, na które piłkarze nie mają szczególnego wpływu – pandemia oraz kontuzje. Doszedł także Puchar Narodów Afryki, który sprawił, że jedne kluby ucierpiały bardzo mocno, a inne praktycznie wcale. Arsenal stracił lidera środka pola, który ostatnio był nieodłączną częścią układanki Mikela Artety – Thomasa Parteya. Reprezentant Ghany zameldował się już jednak wczoraj na lotnisku, ponieważ jego drużyna narodowa sensacyjnie pożegnała się z turniejem. Zgłosił swoją gotowość do gry w półfinale Carabao Cup. Arteta wpuścił go w drugiej połowie, a defensywny pomocnik musiał się szybko z boiskiem pożegnać. Otrzymał ewidentną czerwoną kartkę i osłabił zespół na najbliższe mecze.
Inna sprawa, że nawet gdyby Thomas Partey tej czerwonej kartki nie dostał, to Arsenal i tak odpadłby z EFL Cup. Pierwsze 10 minut mogło nam nasunąć scenariusz, w którym to „Kanonierzy” rozbiją The Reds, ponieważ wyszli na to spotkanie z dużym animuszem. Próbowali natychmiast po stracie piłki odbierać ją Liverpoolowi. Stosowali bardzo wysoki pressing, a zespół z Merseyside miał problemy z wyprowadzeniem futbolówki. Szalał na lewym skrzydle Gabriel Martinelli, z którym nie mógł sobie poradzić Trent Alexander-Arnold. Jurgen Klopp docenił popisy Brazylijczyka i po meczu stwierdził, że każdy kibic piłki nożnej musi zapamiętać jego nazwisko. Arnold grał na początku tego meczu koszmarnie, ale koniec końców zaliczył w tym spotkaniu dwie asysty i nikt, poza analitykami drużyny z Anfield Road nie będzie mu tego wypominać.
Dlaczego Arsenal odpadł z Pucharu Ligi?
W pierwszej połowie, kluczową akcją była szarża Diogo Joty, przy której wyjątkowo nieporadnie zachował się Takehiro Tomiyasu. Był to zdecydowanie najgorszy mecz Japończyka od czasu transferu do klubu z północnego Londynu. Arsenal z każdą minutą coraz bardziej gasł i nie zasłużył na awans do finału. Zawiódł Alexandre Lacazette, złe decyzje podejmował Emile Smith-Rowe. Mimo naprawdę obiecującego pressingu, wielu sytuacji pod bramką Caoimhina Kellehera nie udało się wykreować. Zawód w szeregach kibiców The Gunners z pewnością pozostanie, bo ich ulubieńcy zmarnowali ostatnią szansę na trofeum w tym sezonie. Wiemy, że Carabao Cup nie jest zbyt poważnie w Anglii traktowane, ale to nie zmienia faktu, iż nikt triumfem w tych rozgrywkach nie pogardzi.
Sytuacja w Premier League
W Premier League sytuacja Arsenalu jest obiecująca. Największym problemem dla Mikela Artety nie jest w tej chwili postawa jego zespołu, a zachwycająca forma ligowa Tottenhamu. Odkąd Antonio Conte prowadzi lokalnego rywala „Kanonierów”, Spurs nie przegrali jeszcze meczu w Premier League. Mało tego, włoski szkoleniowiec, który w poprzednim sezonie przerwał hegemonię Juventusu, przywrócił Tottenhamowi właściwą mentalność. Nie potrzebował wiele czasu, żeby wydobyć z ekipy „Kogutów” znacznie więcej od Nuno Espirito Santo. Może się okazać, że walka o TOP4 będzie w tym sezonie toczyła się właśnie między dwoma drużynami z północnego Londynu.
Początek sezonu w wykonaniu Arsenalu był koszmarny. „Kanonierzy” znajdowali się przez moment nawet w strefie spadkowej, ponieważ przegrywali mecz za meczem i nie zdobywali goli. Mikel Arteta cudem utrzymał posadę po nokaucie na Etihad Stadium, gdzie Manchester City nie pozostawił na jego zespole suchej nitki. Władze klubu z czerwonej części północnego Londynu wykazały się cierpliwością i były asystent Pepa Guardioli utrzymał się na stanowisku. Na przestrzeni czasu można rzec, że w ekipie zarządzanej przez Artetę wreszcie widać progres. Nie tylko poprawa gry – na zwiększenie jakości miały wpływ również inne czynniki.
Pozbycie się problemu – odsunięcie Aubameyanga
Jednym z głównych problemów Arsenalu w tym sezonie był Pierre-Emerick Aubameyang. Gabończyk z meczu na mecz prezentował się coraz gorzej, a jego dyspozycja wpływała źle na szatnię. Inni zawodnicy zaczęli dostrzegać nierówne traktowanie w klubie ze stolicy Anglii. Aubameyang zaczął poświęcać więcej czasu swoim przyjemnościom, a klub postawił sobie w swoim systemie wartości znacznie niżej. Z meczu na mecz widać było spadek zaangażowania byłego napastnika Borussii Dortmund. Pomimo tego, że koledzy kreowali mu dogodne sytuacje, Gabończyk nie był w stanie zamieniać ich na gole.
Pierre’a-Emericka Aubameyanga można by było idealnie wpasować do Athleticu Bilbao, bo tam cały zespół ma ogromne problemy z wykończeniem. Sytuacja klubu z kraju Basków jest jednak nieco odmienna, bo tam motywacji nie brakuje i wszyscy wiedzą co mają na boisku robić. W przypadku napastnika Arsenalu problemem były także aspekty pozaboiskowe. Nie można pominąć faktu, że Aubameyang nie miał ostatnio łatwego życia, ponieważ zmagał się z ciężką chorobą. Kariera 32 – latka w Arsenalu prawdopodobnie dobiegła już końca.
Brylująca młodzież
Mikel Arteta postanowił wykorzystać potencjał swoich obiecujących, w większości młodych ofensywnych piłkarzy. Gabriel Martinelli, Emile Smith-Rowe, Bukayo Saka czy Martin Ødegaard udowodnili, że mogą stanowić przyszłość tego klubu. W pucharach krajowych dał o sobie znać także Eddie Nketiah, którego już wielokrotnie skreślano. Uważano, że nie jest to piłkarz, który ma wystarczające umiejętności, żeby kontynuować swoją karierę w Arsenalu. Ja wciąż mam co do tego obiekcje, bo Anglik musiałby być bardziej regularny i częściej wykorzystywać szanse, które daje mu Mikel Arteta. Pokazał się z dobrej strony w EFL Cup, ale wymaga się od niego więcej w Premier League.
Wspomnień czar..
Mikel Arteta sprawił, że Arsenal można oglądać z przyjemnością i są takie mecze, w których fanom The Gunners wracają wspomnienia z legendarnej kadencji Arsène’a Wengera. Nie przyszło to szybko, bo jeszcze na początku sezonu na ten klub nie dało się patrzeć. Teraz jednak „Kanonierzy” wyglądają zupełnie inaczej i poza niepowodzeniami w krajowych pucharach prezentują wysoką formę w Premier League. Imponujące jest to jak dobrze Arsenal zaczął zakładać pressing. Hugo Lloris powiedział dawniej o Mauricio Pochettino, że był on dobrym trenerem, ponieważ nie mówił piłkarzom co mają na boisku robić, zaś tłumaczył dlaczego mają to robić. U podopiecznych Artety również zaczęło być widoczne to, że każdy zawodnik zna i rozumie swoje boiskowe zadania.
O obronie i nowych nabytkach
Wykreował się stały duet stoperów, który stanowią Ben White i Gabriel. Jamie Carragher powiedział, że najlepiej wyprowadzającym piłkę angielskim obrońcą w Premier League jest Adam Webster, ale spokojnie można by było umieścić w czołówce także brytyjskiego stopera Arsenalu. Defensywą „Kanonierów” kieruje z pola karnego Aaron Ramsdale, który znakomicie odnalazł się w nowym otoczeniu. O fali krytyki, która wylała się na władze klubu z północnego Londynu za ten transfer wszyscy już zapomnieli.
Oczekiwanego poziomu nie prezentują jeszcze inne nowe nabytki – Nuno Tavares i Albert Sambi Lokonga. Oni muszą poprawić swoją jakość gry, jeśli chcą myśleć o tym aby znaleźć się w pierwszym składzie na stałe. Nie może się podobać postawa Granita Xhaki, bo cechuje go jedna przypadłość – ma krótki lont. Nie potrafi panować nad swoimi emocjami i często w sytuacjach wymagających zachowania spokoju niepotrzebnie się podpala. Od momentu dołączenia do Arsenalu otrzymał już 5 żółtych kartek i 19 razy pisał przeprosiny na Instagramie, a to nam o piłkarzu, który niegdyś zmarnował rzut karny w spotkaniu z Polską wiele mówi.
📊 – Since his debut season with Arsenal in 2016-17, no Premier League player has been sent off more times in all competitions than Granit Xhaka (5).
[Opta]#LIVARS pic.twitter.com/dtILmIc8Lk— Wolves 🐺 (@Mohamed27905856) January 13, 2022
Podsumowanie
Jedno jest pewne – Arsenal ma realne szanse na powrót do Champions League. Była to tradycja pod wodzą Arsène’a Wengera, ale od kilku dobrych lat Ligi Mistrzów na The Emirates Stadium nie widziano. Cytując klasyka wydaje się, że Mikel Arteta jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu. Zrobił porządek w szatni, stara się utrzymywać stabilizację składu pomimo wielu trudności i buduje drużynę na lata. Sam ciągle powtarza, że drużyna musi przejść proces, podobnie jak miało to miejsce w przypadku Liverpoolu Kloppa czy Manchesteru City Guardioli.
Miejsc w TOP 4 jest mało, a chętnych na zakwalifikowanie się do najbardziej prestiżowych rozgrywek europejskich nie brakuje. Arsenal będzie rywalizował z Tottenhamem, West Hamem, Manchesterem United i Chelsea, a wpływ na ukształtowanie tabeli po sezonie będzie miała masa czynników. Kontuzje, pandemia, Puchar Narodów Afryki i można by tak długo wymieniać… Ten, kto będzie najbardziej odporny na działanie czynników zewnętrznych i sam będzie prezentował się najlepiej otworzy sobie drogę do chwały. Istotne będzie to czy słabsze wyniki w ostatnich tygodniach siądą na psychice Arsenalu. Jeśli nie, to The Gunners nie są w rywalizacji o Champions League na straconej pozycji.