Arsenal i poszukiwania napastnika. Kto jest najlepszą opcją dla Artety?

Przez ostatnie 10 sezonów Arsenal tylko czterokrotnie miał w swoich szeregach piłkarza, który umiał zdobyć minimum 20 goli na sezon. Robin Van Persie, Alexis Sanchez i Pierre-Emerick Aubameyang. To są snajperzy ostatniej dekady na The Emirates. Jednakże dwóch pierwszych już dawno w barwach Kanonierów nie ma, a wszystko wskazuje na to, że trzeciego z wyżej wymienionych również niedługo klub z północnego Londynu pożegna. Ponadto, obecny napastnik drużyny Arsenalu, Alexandre Lacazette najpewniej za pół roku opuści klub z powodu rozwiązania kontraktu. A zespołowi snajpera brakuje, bo w ostatnich czterech meczach Kanonierzy nie zdobyli żadnej bramki. Dlatego też Mikel Arteta, trener The Gunners oraz dyrektor sportowy Kanonierów Edu coraz mocniej zaczynają rozglądać się za nowym napastnikiem. Jonathan David, Calvert-Lewin, Dusan Vlahović, Victor Osimhen… nazwisk jest sporo. Ale które z nich najlepiej pasowałoby do projektu klubu z The Emirates? 

Arsenal i rozłam z Aubameyangiem

Ten temat to już sam w sobie materiał na dłuższy tekst. Gabończyk jeszcze dwa lata temu był napastnikiem, którego wymieniano w gronie topowych snajperów świata. Dwa sezony z rzędu z 22 golami w lidze na koncie, a przy tym bramka na wagę zwycięstwa w finale FA Cup w sierpniu 2020 roku. Wtedy wszystko było idealne, a relacja Gabończyka nie tylko z Artetą, ale też z całym Arsenalem stała na bardzo dobrym poziomie. Jednakże w pewnym momencie doszło do rozłamu.

https://twitter.com/Auba/status/1289650954967683072?ref_src=twsrc%5Etfw%7Ctwcamp%5Etweetembed%7Ctwterm%5E1289650954967683072%7Ctwgr%5E%7Ctwcon%5Es1_&ref_url=https%3A%2F%2Ftheathletic.com%2F3016123%2F2021%2F12%2F15%2Finside-the-fall-of-captain-aubameyang-and-what-it-means-for-him-and-arsenal%2F

Bo ile można nie dotrzymywać umów? Wpierw brak testu przed meczem Ligi Europy, później złamanie zasad covidowych, samowykluczenie się z spotkania w lidze z powodu nowego tatuażu czy spóźnienie na zbiórkę przed derbami północnego Londynu. Po prostu jest tego za dużo. Zwłaszcza, że przy tym wszystkim Pierre-Emerick Aubameyang zwyczajnie nie strzelał goli. A brak dobrej formy też nie może trwać wiecznie. Być może dlatego, widząc to, co dzieje się z do niedawna wiecznie uśmiechniętym piłkarzem, Mikel Arteta postanowił o pozbawieniu go opaski kapitańskiej. Dlaczego? W obliczu naprawdę słabej formy (np. pudło z Newcastle). Z powodu złamania zasad klubu po raz kolejny, tym razem w lipcu. Wiadomo, że chodziło o zdrowie mamy Aubameyanga. Ale zasady były ustalone już wcześniej i nawet kapitan powinien ich przestrzegać. A tym bardziej kapitan, który od co najmniej roku jest w bardzo słabej dyspozycji.

Obecnie Aubameyang nie został nawet zaproszony na krótki obóz pierwszego zespołu w Dubaju. Cała relacja Gabończyka z klubem, z trenerem czy kibicami wydaje się być bardzo słaba. Bo dobra być nie może, jeśli ktoś cały czas łamie zasady, przy tym nie broniąc się poziomem sportowym. Dlatego też nic dziwnego, że Arsenal szuka już nowego snajpera.

Opcja mało prawdopodobna: Dusan Vlahović

Rzekomo jeszcze miesiąc temu przejście jednego z najbardziej ekscytujących piłkarzy młodego pokolenia na The Emirates było możliwe. Jednakże w miarę upływu czasu nazwisko Serba i Arsenal łączyło coraz mniej. A wczoraj jeden z najlepiej poinformowanych dziennikarzy sportowych świata, Fabrizio Romano, poinformował o potężnej ofercie złożonej przez Juventus właśnie ku Vlahoviciowi. Aczkolwiek mimo to warto choć na moment spojrzeć w kierunku Serba. Bo to, co robi w Serie A od pewnego czasu jest po prostu nieprawdopodobne.

Pobicie rekordu Cristiano Ronaldo odnośnie goli w jednym roku kalendarzowym w Serie A? Dusan Vlahović. Najwięcej strzałów w Serie A? Dusan Vlahović. Najwięcej bramek w Serie A w tym sezonie? Dusan Vlahović. A to wszystko w barwach ósmego zespołu ligi włoskiej, czyli Fiorentiny. Nic dziwnego, że Serb nie chce przedłużać kontraktu z Violą. Po takiego napastnika już zgłaszają się najpoważniejsze marki futbolowego świata, od Arsenalu po Juve. Ponadto, kontrakt Serba wygasa w 2023 roku, co może być katalizatorem w negocjacjach.

Czy Vlahović pasuje do Arsenalu?

Prawdopodobnie tego typu napastnika chciałby mieć każdy na świecie: Serb przebija swoje xG aż o pięć goli w obecnej kampanii. Jest silny, dynamiczny i szybki. Jeśli chodzi o skuteczność, liczby mówią same za siebie. Zatem o poziom stricte strzelecki raczej martwić się nie trzeba, ale należy rozpatrzeć też umiejętność piłkarza Fiorentiny do gry kombinacyjnej. I tutaj pojawiają się kłopoty.

Bo Vlahović jest wybitnym snajperem, to już wiemy. Jednakże gdy spojrzymy na średnią liczbę podań wykonywanych przez Serba w przeliczeniu na 90 minut, ujrzymy liczbę 19. Przy tym celnych jest zaledwie 68%, co daje średnio 13 celnych zagrań na mecz. Nie jest to liczba imponująca i zapewne nieco przeszkadzałoby Artecie to, że jego napastnik nie bylby aż tak mobilny jak choćby Alexandre Lacazette. Ale umówmy się. Jeśli Arsenal miałby możliwość ściągnięcia Vlahovicia na The Emirates, z pewnością by to zrobił.

Bo goli nie zastąpi nic, a to Vlahović gwarantuje jak mało kto. Z kolei Arteta i jego zespół takiego piłkarza zwyczajnie potrzebuje, by włączyć się w walkę o Europę. Jednakże jako że Serb jest obok Erlinga Haalanda najbardziej efektownym i perspektywicznym napastnikiem młodego pokolenia zapewne nie trafi do Arsenalu. Nic zresztą dziwnego. 21 latek może mierzyć i z pewnością mierzy wyżej niż zespół Kanonierów: z tego powodu  za pół roku zobaczmy Vlahovicia w barwach Juventusu. Dlatego też warto przyjrzeć się innym, nieco bardziej realnym opcjom.

Kwota: +80 milionów
Mecze/Gole 21/17
Potencjał: 9/10
Przydatność na teraz: 9/10
Zalety: Skuteczność
Wady: Mała aktywność poza polem karnym
Szanse na transfer: 1/10

Opcja prawdopodobna: Dominic Calvert-Lewin

Tutaj już zaczyna się robić coraz bardziej interesująco. Bo kto jak kto, ale Calvert-Lewin to jeden z najbardziej obiecujących angielskich napastników grających w Premier League. Mistrz świata u17, gwiazda Evertonu, a do tego naprawdę porządny napastnik. Jeszcze przed przyjściem Carlo Ancelottiego na Goodison Park napastnik Evertonu był dość niepewny i częściej można było słyszeć o jego talencie niż realnie oglądać dowody na jakość tego zawodnika. Ale od kiedy Anglik zaczął pracować indywidualnie z Carletto, a zwłaszcza z jego synem, Davide, zaczął się po prostu lepiej ustawiać. I to widać na boisku.

Powyżej widzicie mapę strzałów Calverta-Lewina zakończonych strzałem lub uderzeniem w słupek w przeciągu ostatnich dwóch sezonów. Jak widać, jeśli już Anglik oddaje groźne uderzenia są one zazwyczaj wysoko punktowane w xG. Ponadto, warto docenić nie tylko kwestię ustawienia (zwróćcie uwagę, że maksymalnie cztery próby Dominic oddał spoza światła bramki), ale też szybkości zakończenia akcji. Albowiem Calvert-Lewin był uczony przez Ancelottiego, by oddawać strzały najczęściej z pierwszego kontaktu z piłką, maksymalnie po przyjęciu. Dlatego też Anglik nie traci czasu w polu karnym rywali, co skutkuje naprawdę wysoko procentowymi okazjami na zdobycie gola.

Czy Calvert-Lewin i Arsenal to dobry związek?

Wiele rzeczy wskazuje, że tak. Po pierwsze: Calvert-Lewin to rzecz jasna reprezentant Anglii. Nie trzeba mówić, że trzon Arsenalu opiera się na reprezentantach Synów Albionu. W bramce Ramsdale, w obronie White, później Smith-Rowe oraz Saka, a finalnie z przodu… no właśnie. Dominic Calvert-Lewin? Jeśli chodzi o umiejętność kończenia akcji jest to z pewnością piłkarz, który mógłby się przydać Kanonierom, potrafiący odnaleźć się w polu karnym zarówno przy górnej piłce jak i zagraniu po ziemi.

Ponadto, zdaniem skautów The Gunners, Anglik zwyczajnie pasuje charakterologicznie do reszty szatni Arsenalu. Można też wiązać spore oczekiwania względem tego piłkarza nie tylko biorąc pod uwagę jego dopasowanie do towarzystwa w klubie oraz umiejętności stricte piłkarskie, ale też patrząc na zdolność do przyswajania wiedzy. Bo tak jak było wspomniane wcześniej: Calvert-Lewin wiele nauczył się od Carletto. Wydaje się, że Arteta, menedżer wybitny w rozwijaniu indywidualności (np. Leroy Sane, Raheem Sterling, Emile Smith-Rowe) mógłby ulepić z napastnika Evertonu  ciekawego piłkarza.

futbolnews.pl

W lato jest to możliwe

Pytania tylko rodzą się względem samego piłkarskiego rzemiosła napastnika Evertonu. Albowiem ten poza polem karnym jest dość mało mobilny. Średnia ilość podań na mecz? Taka sama jak w przypadku Vlahovicia, koło 19. Celność? Również niemal identyczna. Zatem te same wątpliwości powstają wokół napastnika The Toffees jak i odnośnie Vlahovicia, ale obaj mają te samą odpowiedź. Gole. To ich wynosi ponad resztę. Calvert-Lewin być może aż tak skuteczny w tym sezonie nie jest, ale nie zapominajmy, że miał aż czteromiesięczną przerwę od futbolu z powodu kontuzji. Jednakże jeśli już mamy się spodziewać Anglika w barwach Arsenalu, co jest możliwe, to zapewne w lato. Teraz Everton postawiony w obliczu walki o utrzymanie raczej swojej gwiazdy sprzedawać nie będzie. Czy Calvert-Lewin i Arsenal jest dobrym pomysłem? Może tak. Ale są pewnie piłkarze, którzy technicznie przerastają Anglika i mogą być potencjalnie lepszymi wyborami.

Kwota: Ok. 60 milionów
Mecze/Gole 6/3
Potencjał: 7/10
Przydatność na teraz: 7/10
Zalety: Ustawianie się w polu karnym, pasuje charakterem do szatni
Wady: Mała aktywność poza polem karnym
Szanse na transfer: 7/10 (w lato)

Opcja ciekawa: Jonathan David

Kibice Arsenalu raczej mają pozytywne skojarzenia, gdy mówimy o transferach z Francji: przecież właśnie z tego kraju pochodził prawdopodobnie najlepszy Kanonier w historii, Thierry Henry. Ponadto, trzon ekipy Niezwyciężonych tworzył wraz z Henrym Patrick Vieira czy Robert Pires, których ojczyzna również była krajem znad Sekwany. Aczkolwiek ostatnie lata i Arsenal wiążący się z piłkarzami z Francji to raczej nieciekawe historie: przepłacony Nicolas Pepe czy już niegrający na The Emirates Matteo Guendouzi nie mogą kojarzyć się fanom The Gunner pozytywnie. Ale Jonathan David może być dobrą zmianą w relacjach londyńsko-francuskich.

Albowiem dwudziestojednoletni Kanadyjczyk jest non stop łączony z klubem z północnej części stolicy Imperium Brytyjskiego. Zresztą nie od dzisiaj: wiele mówiło się o przejściu Davida do Arsenalu już w lecie 2020 roku, kiedy to ówczesny zawodnik Gent robił furrorę w lidze belgijskiej. Natomiast nie Arsenal, a Lille okazało się być kolejnym przystankiem w karierze kanadyjskiego napatnika i być może to nawet dla niego lepiej? Przecież w swoim debiutanckim sezonie w Ligue 1 zdobył on mistrzostwo Francji, a przy tym udowodnił, że jest naprawdę niezłym zawodnikiem na tle solidnej ligi europejskiej. 13 bramek w 37 meczach ubiegłej kampanii to wynik dobry, ale z pewnością mogło być lepiej.

To widać po obecnym sezonie, gdzie David strzelił już niemal tyle samo, co rok temu (teraz ma 12 goli po 22 kolejkach), a to wszystko w dużo słabszym Lille, które nie bije się już o mistrzostwo, lecz walczy w środku tabeli. Ponadto, biorąc pod uwagę nie tylko statystyki, ale też fakt, iż kwota transferu zapewne nie byłąby szczególnie wysoka, warto się nad Jonathanem Davidem w kontekścia Arsenalu poważniej zastanowić.

Czy związek pt. „David i Arsenal” ma sens?

Przede wszystkim warto opisać Kanadyjczyka jako piłkarza. Być może liczba bramek, którą zdobywa mogłaby być wyższa. Owszem, mogłaby. Ale nieprzypadkowo mówiło się wiele o potencjalnym transferze Davida np. do Liverpoolu, by tam stał się kopią Roberto Firmino. Ba, być może nawet David jest w stanie dać swojej ekipie więcej. Nie tylko jest to zawodnik niezwykle aktywny w grze bez piłki (średnio 20 pressingów na mecz), ale też umiejętnie kończący akcję. Jeśli ktoś strzela gola średnio co cztery uderzenia na bramkę rywali oznacza to, że jest skuteczny. I David właśnie taki jest.

Prawdopodobnie największą zaletą Kanadyjczyka jako napastnika jest zdolność do łączenia ciężkiej harówki w pressingu wraz z ruchami za plecy obrońców i strzelaniem goli. Zwłaszcza warto zapamiętać wbieganie za obronę rywali, to znak rozpoznawczt Davida. Przy tym wszystkim napastnik Lille de facto nie jest stricte napastnikiem: w przeciwieństwie do wyżej wspomnianych Vlahovicia czy Dominica Calverta-Lewina może on także grać na skrzydle i swobodnie wymieniać się pozycjami z Bukayo Saką oraz Emilem Smithem-Rowem.

A może jest zbyt podobny?

Zatem wszystko, co może brzmieć dobrze, brzmi dobrze. David jest młodym napastnikiem, gotowym, by zrobić kolejny krok w karierze. Technicznie? Uzdolniony. Strzelecko? Dobry. Ponadto, w pressingu jest potworem, co też może się Artecie spodobać. Jedyne wątpliwości przy nazwisku Kanadyjczyka to pytanie, czy gracz z Ligue 1 na pewno sobie w Premier League poradzi. Bo w ostatnich latach bywało z tym różnie i pokazuje to choćby przykład Nicolasa Pepe, na którego Arsenal wyłożył mnóstwo kasy.

Poza tym fani The Gunners mogą się zastanawiać, czy David na pewno jest napastnikiem o formacie, którego potrzebują ich ulubieńcy. Choćby Dominic Calvert-Lewin to zawodnik kompletnie inny, który ma inną charakterystykę od reszty ofensywy Kanonierów. David może być podobny, co z jednej strony oznacza łatwość w wymienności pozycji czy złapaniu wspólnego języka z kolegami. Ale z drugiej strony być może będzie to zbyt przewidywalne dla rywali? Kto wie. Tak czy inaczej raczej na Jonathana Davida warto patrzeć w kontekście przyszłej gwiazdy którejkolwiek z pięciu topowycj lig w Europie. Czy to będzie Arsenal czy nie: przekonamy się najpewniej w lato.

Kwota: Ok. 45 milionów
Mecze/Gole 22/12
Potencjał: 7/10
Przydatność na teraz: 6/10
Zalety: Umiejętność wbiegania za plecy obrońców
Wady: Potencjalnie ten sam profil, co reszta ofensywy Arsenalu
Szanse na transfer: 6/10

Opcja możliwa: Alexander Isak

Aczkolwiek jest jeszcze jedno nazwisko, które może wzbudzać ekcytację fanów Arsenalu. Przy tym gwarantuje jakość i szansę na sukces niemalże z miejsca. I jest to postać, którą raczej większość z fanów futbolu kojarzy: określany nowym złotym dzieckiem szwedzkiej piłki nożnej, największym talentem ściąganym do Borussii Dormund, a do tego zawodnik, którym na Euro zachwycał się sam Gary Lineker. Mowa oczywiście o Alexie Isaku, który być może już wyrósł z roli piłkarza z największym potencjałem w barwach klubu z Dortmundu, ale wciąż jest w stanie zagwarantować bardzo dobry poziom.

Fot. Michael Campanella/Getty Images

Bo gdyby tak nie było to Szwedem nie byłby zainteresowany sam Ralf Rangnick. Legendarny twórca potęgi Lipska rozpracował Isaka, gdy ten był już nastolatkiem. Rzekomo szwedzki dziennikarz, który przypadkiem, przy okazji wywiadu z Emilem Forsbergiem, zapytał się obecnego trenera Manchesteru United, kiedy ten po raz ostatni był w Sztokholmie usłyszał odpowiedź „Wczoraj”. Wtedy od razu rzucił nazwiskiem młodziutkiego jeszcze wtedy Isaka, a następnego dnia otrzymał telefon od rzecznika prasowego RB Lipsk, który przekazał prośbę od Rangnicka, by ów dziennikarz niczego przypadkiem nie powiedział kolegom po fachu w Szwecji. Bo Isak to piłkarz powszechnie w ojczyźnie uwielbiany. Jak nie kochać piłkarza, ktory zapewnia rozrywkę w kraju dość mało kreatywnym jeśli chodzi o sposób gry w piłkę?

Czy Alexander Isak pasuje do Arsenalu?

Przede wszystkim warto wspomnieć tu o najmocniejszym punkcie repertuaru Alexandra Isaka: jego kosmicznej wręcz umiejętności dryblingu. Wielokrotnie słyszeliśmy o piłkarzach wychowanych na ulicy. Ale takich techników najczęściej spotyka się na ulicach Brazylii, nie Sztokholmu. A jednak. Isak to jedyny piłkarz, który w fazie grupowej na zeszłorocznym Euro był w stanie wygrać aż sześć pojedynków jeden na jeden. Zachwycał się nim nie tylko Gary Lineker (na Twitterze), ale także Marco Van Basten w studiu pomeczowym. Dlatego też jeśli Arsenal potrzebuje kogoś, kto będzie wybitnym dryblerem na pozycji napastnika, może zgłosić się do Isaka. Ponadto, Szwed gwarantuje umiejętność walki o górne piłki dzięki swojemu wzrostowi (1,90 metra), a surowizną techniczną również nie śmierdzi patrząc na jego drybling.

Jednakże pytania pojawiają się gdzieś indziej. Alexander Isak umie kiwać, umie wygrywać pojedynki fizyczne czy wbiegać za plecy obrońców (co może być kluczowe). Ale czy na pewno jest killerem, jakich mało? Tutaj już tak pewnym być nie można. Oczywiście, przed rokiem zdobył on 17 goli w 34 meczach La Liga. Mając tę samą średnią goli na 90 minut, co Luis Suarez. Aczkolwiek w obecnej kampanii ligowej Isak zdobył tylko cztery trafienia w 18 meczach, co może być nieco niepokojące.

Wątpliwości

W porównaniu z resztą konkurentów, których wymienia się w kontekście bycia napastnikami Arsenalu, Szwed wypada najsłabiej jeśli chodzi o stabilny poziom strzelania goli tydzień w tydzień. Biorąc pod uwagę jego trzy sezony w barwach Realu Sociedad, tylko w jednym przebił barierę 10 goli na sezon. W pierwszym Isak strzelił dziewięć razy na 37 meczów, w poprzednim zaliczył najlepszą kampanię pod względem ilości trafień w karierze, a obecnie przeżywa gorszy okres osiągając wynik średnio 0,08 gola/strzał. Dla porównania, Jonathan David może pochwalić się tym wskaźnikiem na poziomie 0,24 gola/strzał (co cztery strzały Davida pada gol).

Aczkolwiek wciąż Alexander Isak jest piłkarzem z ogromnym potencjałem. Czy pasuje do Arsenalu? Pewnie nie rozwiązałby wszystkich kłopotów Kanonierów. Ale widząc, ile może dać Szwed ekipie The Gunners swoimi ruchami za plecy obrońców, dryblingiem czy choćby świetną znajomością z Martinem Odegaardem można wierzyć, że to właśnie Alexander Isak jest najlepszym kandydatem. Zwłaszcza, że dwudziestojednoletni piłkarz grał już w Holandii, Niemczech, Szwecji i Hiszpanii. Całkiem spory dorobek, jak na następcę Zlatana przystało. A do Premier League ciągnęło Isaka od dziecka, bo gdy latał w wieku 16 lat do Londynu, by brać tam udział w nagraniach do reklamy Adidasa klub musiał podawać informację, że to jedynie na akcję reklamową, nie w związku z transferem. A sam Szwed ma obecnie marzyć, by zostać kolejnym nosicielem numeru 14 w barwach Arsenalu. Czy Isak faktycznie do Premier League trafi? Tego dowiemy się zapewne w niedalekiej przyszłości.

Kwota: Ok. 50 milionów
Mecze/Gole 18/4
Potencjał: 7/10
Przydatność na teraz: 5/10
Zalety: Drybling
Wady: Brak stabilnego poziomu, jeśli chodzi o skuteczność
Szanse na transfer: 7/10

Opcja perspektywiczna: Darwin Nunez

Napastnik Benfici być może nie jest na poziomie Vlahovicia w kończeniu akcji. Tym bardziej nie jest na poziomie Calverta-Lewina w dopasowaniu charakterologicznym do szatni The Gunners. Ale patrząc na transfery dokonywane przez Arsenal w lato można szukać w nim przyszłego napastnika Kanonierów. Jak inaczej opisać przyjścia na The Emirates Aarona Ramsdale’a, Bena White’a, Takehiro Tomiyasu, Alberta-Sambi Lokongi czy Nuno Tavaresa niż słowem „perspektywiczny”? Wielu kibiców widziało w tych piłkarzach zwyczajnie przyszłe transferowe niewypały, bo płacenie 50 milionów za dość młodego Bena White’a jawiło się jak spora inwestycja. Zresztą podobnie może być postrzegana cała polityka transferowa Arsenalu od kilku lat: ściągamy bardzo utalentowanych piłkarzy w młodym wieku i budujemy na tej podstawie drużynę. Tak było z Gabrielem Malaghaesem, Kieranem Tierneyem, Gabrielem Martinellim i wyżej wymienionymi zawodnikami. To ten sam profil. I dwudziestodwuletni snajper Benfici Lizbona wpisuje się w ten schemat.

archynewsy.com

Wydaje się też, że Nunez dałby Arsenalowi coś więcej niż same gole. Bo w przeciwieństwie do np. Calverta-Lewina, Urugwajczyk bierze czynny udział w budowie akcji zespołu i tworzeniu szans. Pokazują to nie tylko mecze z jego udziałem (np. mecz Barcelona – Benfica, gdzie Nunez był jednym z głównych aktorów), ale też statystyki. W ubiegłym sezonie do 14 goli Nunez dorzucił też 12 asyst. Ponadto, na tych czternaście trafień aż dziewięć to finisze z pierwszego kontaktu, co potwierdza umiejętność do odpowiedniego ustawienia się w szesnastce rywali. Ogólnie rzecz ujmując, Nunez jawi się jako piłkarz dość kompletny: umie i chce wbiegać za plecy rywali, jest dość dobry w powietrzu, strzela sporo goli, a przy tym z pewnością nie byłby napastnikiem jedynie od wykańczania akcji.

Czy Nunez i Arsenal to dobry pomysł?

Przyznam szczerze: dla mnie wręcz jest to świetna idea. Kanonierzy mogą wyrwać jednego z najzdolniejszych zawodników w lidze portugalskiej. Przy tym zyskać napastnika, który jawi się jako ktoś, kto pasuje do systemu gry Arsenalu. Aktywny, nie dość, że strzelający, to jeszcze kreujący. W obecnym sezonie Darwin Nunez osiągnął wynik średnio 1,4 gola i asysty na mecz. Całkiem imponujący, prawda? Ponadto, Urugwajczykiem interesowało się w lato Brighton. A wiemy, że Mewy ściągają jedynie piłkarzy wartych uwagi. Którzy swoje ligi niewątpliwie przerośli i teraz mogą zrobić spory krok w przód przechodząc do Premier League. W związku z tym potencjalnie mogą narodzić się wątpliwości względem Nuneza: czy to nie będzie za duży przeskok? Liga portugalska to jednak nie Premier League. Prawdopodobnie to jedyne, co może odstraszyć Arsenal. Ale wszystko inne: wpasowanie się w politykę transferową, potencjał oraz umiejętności z pewnością Urugwajczyk ma na takim poziomie, że Arteta to jego może wskazać jako priorytet.

Kwota: Ok. 40 milionów
Mecze/Gole 16/15
Potencjał: 8/10
Przydatność na teraz: 5/10
Zalety: Bycie aktywnym w grze poza polem karnym
Wady: Niepewność odnośnie przeskoku do Premier League
Szanse na transfer: 4/10

 

Udostępnij:

Facebook
Twitter