Armata postrzeliła Watahę – Wolverhampton 0:1 Arsenal

Starcie Wolverhampton – Arsenal, razem z meczem Liverpool – Leicester zakończyło 24. kolejkę Premier League. Na wcześniejsze spotkania w tej serii zmagań nie mogliśmy narzekać. Podobnie było i w tym przypadku. Każdy, kto postanowił obejrzeć pojedynek na Molineux Stadium, nie mógł być zawiedziony. Mieliśmy okazję oglądać emocjonujące starcie, w którym dodatkowej pikanterii dodawał fakt, iż była to batalia o tak zwane sześć punktów. „Kanonierzy” przed tym meczem byli bowiem zaledwie dwie pozycje nad „Wilkami”. Gdyby przegrali, zostaliby automatycznie wyprzedzeni. Finalnie tak się jednak nie stało. Arsenal górą!

Zapowiedź meczu

Piłkarskie szachy

Widać było można, że raczej to Arsenal chciał od początku narzucić Wolverhampton swoje tempo. Nie na odwrót. „Wilki”, mimo że przyciśnięte, dalej nie pokazywały się ze złej strony. Przede wszystkim dobrze piłkarze tej drużyny się bronili. Gorzej już wyglądało to w ofensywie. Jakiekolwiek próby ich ataku kończyły się zawsze odbiorem przeciwnika. Pierwsze 20 minut i tak były dość nużące. Niska intensywność po obydwu stronach. Zarówno u jednych, jak i drugich brakowało swego rodzaju zrywu. Próbował co prawda Gabriel Martinelli, natomiast zdecydowanie było to za mało. Mecz piłki nożnej zamienił nam się w partię szachów. Klarownych sytuacji właściwie nie było. Przyczyną takiego obrazu meczu był zapewne strach przed potencjalną kontrą rywali.

Armata wystrzeliła

Zaczęło się w końcu na Molineux Stadium dziać! Start był niesamowicie statyczny, natomiast z czasem było coraz ciekawiej. Wszystko to za sprawą ekipy „Kanonierów”, która postanowiła nieco zmienić swój styl gry. Ruszyli więc bardziej agresywnie, co finalnie się opłaciło. W 25. minucie doszło do rzutu rożnego. Co ciekawe, Wolverhampton nie straciło bramki po takim stałym fragmencie w tym sezonie! Do teraz. Zamieszanie w polu karnym i piłka trafiła do Alexandre’a Lacazette’a. Francuz uderzył, a dobił Gabriel. Była to już jego trzecia bramka w trwających rozgrywkach. Po konsultacji z systemem VAR sędzia nie miał wątpliwości. Arsenal objął prowadzenie.

https://twitter.com/Arsenal/status/1491867549507665925?s=20&t=UE153Tg0hXn_ud7iFCMXrw

Inteligentny Arsenal

Dziś piłkarze Arsenalu wystrzegali się rzeczy, z której są niechlubnie w tym sezonie znani. Nie popełniali głupich błędów. Mimo że po strzeleniu bramki „Kanonierzy” na pewno nie dominowali, umiejętnie zarządzali siłami. Nie dość, że w tym czasie dobrze się bronili, to przy okazji kontratakowali. Jose Sa miał jakiekolwiek zagrożenie. Wręcz  przeciwnie wyglądało to po drugiej stronie boiska. Aaron Ramsdale był dziś do pewnego momentu bezrobotny. Tak naprawdę pierwszą lepsza akcja „Wilków” została poprowadzona dopiero w 42. minucie. Na dodatek, nie był to nawet celny strzał. Wtedy po wymianie futbolówki uderzył mocno w boczną siatkę Nelson Semedo. W zasadzie to by było na tyle.

Trochę iskrzyło

Starcie na Molineux Stadium poza raczej wycofaną postawą piłkarzy obydwu drużyn charakteryzowało się jeszcze jedną kwestią. Mogły rzucać się w oczy częste spięcia pomiędzy zawodnikami i ciągłe zatrzymywanie gry, poprzez nagminne przewinienia. Z żółtą kartką skończył pierwszą połowę Thomas Partey, Romain Saiss i Granit Xhaka. Gdyby nie pobłażliwość sędziego, tych kar indywidualnych mogło być znacznie więcej.

Niezmienne Wolverhampton

Największym problemem w ekipie Wolverhampton był ich brak odwagi. Co prawda aktywny był Daniel Podence, natomiast to było zdecydowanie za mało, aby zdobyć gola. Arsenal skutecznie odbierał piłki i wyprowadzał własne ataki. Swoją drogą, były one dużo lepsze niż te, które oferowali rywale.

Wreszcie wysoko

Piłkarze Wolverhampton przez niemal 50 minut stanowili tło dla znacznie lepszych dziś graczy Arsenalu. „Kanonierzy” nie grali wybitnie, ale The Wolves prezentowali się znacznie gorzej. Brakowało im przede wszystkim świeżości w ofensywie. Z czasem trochę się w tej kwestii pozmieniało. Bruno Lage zdecydował, iż jego drużyna ruszy się do przodu. Zawodnicy zaczęli stosować w końcu wysoki pressing, co przełożyło się na kilka odbiorów pod polem karnym. Akcje wywalczone w taki sposób dało się zakończyć nawet kilkoma uderzeniami. Postraszył, chociażby wcześniej wspomniany Daniel Podence, czy Leander Dendoncker. Raz zablokował obrońca, a przy drugiej próbie futbolówka poleciała minimalnie obok bramki.

Kuriozalne sceny. Dwie żółte kartki za jednym razem!

Arsenal tracił na siłach, choć dalej sprawiał wrażenie drużyny, która ma wynik pod kontrolą. W 69. minucie doszło do momentu, który mógł okazać się zwrotny dla całego meczu. Gabriel Martinelli ujrzał w odstępie 20. sekund dwie żółte kartki. Sędzia nie miał dla Brazylijczyka żadnych litości i wyrzucił go z boiska.

Moment grozy

Arsenal tamtego czasu do najmilszych zaliczyć nie mógł. Czerwona kartka Gabriela Martinellego, podczas gdy „Kanonierzy” prowadzili tylko jedną bramką, na pewno nie napawała optymizmem, ani Mikela Artetę, ani też kibiców Arsenalu. Gwoździem do trumny mógł być gol samobójczy autorstwa Granita Xhaki, zaraz po zejściu Brazylijskiego skrzydłowego z murawy. Tym razem los się jednak do nich uśmiechnął. Finalnie okazało się, że Raul Jimenez, który znajdował się w centrum całego zajścia, był na spalonym. Bramka nie mogła zostać więc uznana. Istny rollercoaster emocji dla kibiców „Kanonierów”!

Zwycięstwo w bólach

Gracze Wolverhampton do końca spotkania naciskali w celu znalezienia okazji na doprowadzenie do remisu. Zespół Mikela Artety umiejętnie się bronił i mimo gry w osłabieniu, dowiózł jednobramkowe prowadzenie do ostatniego gwizdka. Próbował Neves, Podence, czy też Raul Jimenez. Obrona Arsenalu grała jednak w tamtym momencie jak nigdy. Monolit, jaki stworzyli, był praktycznie nie do przejścia. Wszystkie strzały były skutecznie blokowane, a niebezpieczeństwo regularnie zażegnywane.

Podsumowanie

Mecz Wolverhampton z Arsenalem mógł dostarczyć wielu emocji. Przede wszystkim w drugiej połowie. Londyńczycy pokazali naprawdę ogromną siłę, wygrywając w ciężkim boju z „Wilkami”. Co ciekawe, był to ich pierwszy triumf w nowym roku. Mimo że „Kanonierzy” momentami wyglądali słabo, finalnie w pełni zasłużyli na to zwycięstwo. Dzięki tym trzem punktom Arsenal znacznie zbliżył się do TOP. 4. Do miejsca dającego Ligę Mistrzów tracą już zaledwie jeden punkt. Dodatkowo mają dwa mecze zaległe.

 

______________________________________________________________________________________________________________________________

Premier League

Molineux Stadium (Wolverhampton)

Wolverhampton 0:1 Arsenal (0:1)

 

Strzelcy bramek:

Gabriel (25‘) (Alexandre Lacazette) (ARS)

 

Składy

Skład Wolverhampton: Jose Sa, Romain Saiss, Conor Coady, Maks Kilman, Fernando Marcal, Ruben Neves, Leander Dendoncker, Nelson Semedo, Daniel Podence, Raul Jimenez, Trincao

Ławka rezerwowych: Rayan Ait Nouri, Chiquinho, Luke Cundle, Toti Gomes, Ki-Jana Hoever, Hee-Chan Hwang, Jonny, John Ruddy, Fabio Silva

Trener: Bruno Lage

 

Skład Arsenalu: Aaron Ramsdale, Kieran Tierney, Gabriel, Ben White, Cedric Soares, Granit Xhaka, Thomas Partey, Gabriel Martinelli, Martin Odegaard, Bukayo Saka, Alexandre Lacazette

Ławka rezerwowych: Zach Awe, Mohamed Elneny, Rob Holding, Albert Sambi Lokonga, Eddie Nketiah, Arthur Okonkwo, Nicolas Pepe, Emile Smith Rowe, Nuno Tavares

Trener: Mikel Arteta

 

 

Sędzia główny: Michael Oliver (Anglia)

 

Inne mecze tej kolejki:

Liverpool 2 – 0 Leicester. Mecz jednej drużyny. – Futbol Info

O RANY, CO ZA MECZ! Aston Villa remisuje z Leeds! – Futbol Info

City: Brentford 2-0. Mistrzowie mają już 12 punktów przewagi! – Futbol Info