Wydaje się, że Arkadiusz Milik przeszedł już swój najgorszy okres w Olympique’u Marsylia. Ostatnimi czasy Polak nie otrzymywał szans gry w zespole. Fala krytyki, problemy z formą strzelecką – to wszystko złożyło się zmniejszoną pewność siebie. O trudnych chwilach opowiedział na łamach „L’Équipe„.
Zjazd, bo jak inaczej można nazwać okres, który trzymał się Polaka do meczu z Angers. Gorsza forma była niepokojem nie tylko dla samego piłkarza, ale i również dla Olympique’u Marsylii. Ławka – miejsce, które piłkarze chcą jak najczęściej omijać. Jednak Arkadiusz Milik nie miał tyle szczęścia.
Brak rytmu meczowego, goli czy asyst jest dla każdego piłkarza trudną sytuacją. Arek jednak ten okres wykorzystał jak najlepiej mógł – dołożył dodatkowe sesje treningowe. „Ostatnie tygodnie były dla mnie skomplikowane. Bycie na ławce i brak gry jest dla mnie siłą rzeczy trudne. Nie dostajesz okazji – jesteś po prostu zły. Jednak skorzystałem z tego okresu, aby odbyć dodatkowe sesje treningowe, by się poprawić. Aby być gotowym we właściwym czasie – skomentował w rozmowie dla „L’Équipe„.
Idealna sytuacja na odbudowę natrafiła się w piątek, kiedy to Olympique’u Marsylia mierzyła się z Angers w ramach Ligue 1. Tamtego wieczoru Milik strzelił trzy gole, dzięki którym miał ogromny wkład w końcowy wynik tego spotkania. Kibice byli w euforii, ponownie zaczęli chwalić napastnika. Jednak w sporej części były to osoby, które jeszcze kilka tygodni temu chciały jak najszybciej wypchnąć Arkadiusza z zespołu. „Utrata miejsca w zespole oznacza utratę pewności siebie. Kiedy czuję, że moja pewność siebie jest zachwiana, pomagają mi treningi. […] Zawsze wierzyłem w siebie, dla zawodnika to podstawa. Po tym znam branżę piłkarską. Możesz mieć kontuzję, ludzie mogą mówić, tak jak dwa tygodnie temu, że jesteś złym napastnikiem, a potem chwalić cię po hat-tricku… W tym biznesie wszystko dzieje się bardzo szybko. Musisz twardo stąpać po ziemi” – dopowiedział Arkadiusz.
